Po spotkaniu z Jacksonem wróciłam do dormy i od razu poszłam do salonu. Wszyscy siedzieli i oglądali film, łącznie z Sha.
- O hej, przyłączysz się? - zapytał Jungkook, a ja spojrzałam na telewizor.. To ten film, który miałam obejrzeć z chłopakami.
- Namjoon, przecież nie chciałeś oglądać tego filmu...
- Wiesz June - zaśmiał się - Jak Sha o nim opowiedziała to wydał się być całkiem spoko.. I ma rację to genialny film - uśmiechnął się do mnie, a ja wywróciłam oczami i poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam głęboko oddychać.. Byłaś wściekła, ta pieprzona Sha jest tu od kilku godzin, a ja mam ochotę ukręcić jej głowę.
- Suka - burknęłam pod nosem i wyjęłam walizkę. Spakowałam swoje ulubione rzeczy i napisałam sms'a do Jackson'a. Wzięłam walizkę i zeszłam na dół.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał zdziwiony Suga.
- Um, tak.. Kilka nocy będę spała u Jacksona - odparłam obojętnie.
- Ale on mieszka w akademiku...
- Już nie - uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Dobrze... - pokiwał powoli głową - Co się dzieje?
- Nic Yoongi, po prostu nie chce patrzeć jak Taehyung podrywa tą dziewczynę..
- Rozumiem, zawieźć cię? - zapytał łagodnie.
- Nie, Jackson zaraz będzie.
- Dobrze, w razie czego dzwoń - uśmiechnął się i zostawił mnie samą w hallu. Poczekałam jeszcze 5 minut i Jackson już czekał na mnie przed dormą. Pomógł mi spakować walizkę do środka samochodu i pojechaliśmy do jego nowego domu, który rodzice mu zostawili, ponieważ sami wyjechali do dziadków chłopaka.
- Dobrze to przemyślałaś? - zapytał i spojrzał na mnie.
- Tak - powiedziałam pewnie - Będę się z nimi widywać w pracy..
- Powiedziałaś tej swojej szurniętej współlokatorce? - zaśmiał się.
- Nie, nie musi o wszystkim wiedzieć.
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu i dopiero kiedy Jackson pokazał mi dom i usiedliśmy w kuchni zaczęliśmy rozmawiać. Pogawędka głównie krążyła wokół filmu i tego kiedy zaczynają się początkowe zdjęcia. Byłam w sumie trochę podekscytowana tym tematem, bo pierwsze zdjęcia zaczynają się w następnym tygodniu, a w poniedziałek, czyli jutro wieczorem mam imprezę, na której poznam resztę obsady. Poprosiłam Jacksona, żeby poszedł ze mną, ale miał zaplanowane coś innego. Posiedzieliśmy jeszcze około godziny i po 22 udałam się do "swojego" pokoju. Zamknęłam drzwi, wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Ustawiłam budzik na 8:00 rano i chciałam odłożyć telefon, ale zaczął natarczywie dzwonić.
- Tak? - zapytałam niemiło.
- June do cholery gdzie ty jesteś? - warknął Taehyung.
- Um, u Jacksona - odparłam.
- Gdzie? Wracaj natychmiast do dormy.
- Tae to już nie jest twoja sprawa gdzie nocuje.
- Kurwa June, jadę po ciebie! - syknął i się rozłączył. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo byłam przekonana, że żaden z nich nie wie, gdzie Jackson mieszka. Wciągnęłam grube skarpety i poszłam po cichu do pokoju chłopaka. Zapukałam i usłyszałam zaspane "proszę".
- Coś się stało? - zapytał niespokojnie.
- Taehyung dzwonił - usiadłam obok niego na łóżku - Powiedział, że przyjedzie po mnie.
- Oh, chodź tu - przyciągnął mnie do siebie i przykrył kołdrą - Tutaj nic ci nie grozi, więc możesz spać spokojnie, dobrze?
- Dobrze - przytaknęłam i wsłuchałam się w bicie serca chłopaka. Nic tak naprawdę o nim nie wiedziałam. Tylko tyle, że nasze matki tak jakby były siostrami, chociaż nimi nie były. Z dnia na dzień poznawał jego nowe twarze i była ciekawa ile ma jeszcze tych twarzy. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na godzinę... było po północy, a ktoś od pięciu minut dzwonił do drzwi i walił w nie. Jackson przeciągnął się i spojrzał na mnie. Oboje wiedzieliśmy, że to Tae. Zeszliśmy na dół i chłopak otworzył drzwi, przed którymi stał Taehyung, Namjoon i Hoseok.
- Ubieraj się! - warknął V i chciał wyminąć Jacksona, ale ten zastawił mu wejście - Odsuń się.
- To mój dom - odparł spokojnie - A ciebie tu nie zapraszałem.
- Jackson nie rób problemów - powiedział Namjoon.
- Wy je robicie Namjoon - odpowiedział mierząc go wzrokiem - June zostaje u mnie na jakiś czas, żeby któryś z was - zmierzył teraz całą trójkę - Nie zrobił jej tego samego po raz kolejny.
- Uważaj na słowa Jackson'ie Wang - Hoseok spojrzał na niego groźnie - Nikt nie krzywdzi June w naszej dormie.
- Hej! - krzyknęłam - Ja tu jestem... To moja decyzja gdzie w danej chwili przebywam - spojrzałam na Tae - A ciebie nie rozumiem czemu to interesuje.. Idź do kuzynki Jimin'a, byłeś nią taki zainteresowany w domu, więc interesuj się nią dalej.
- Johanna - zaczął poważnie Namjoon - Nie mów tak - pokręcił delikatnie głową.
- Powiedziała to co chciała! - krzyknął Taehyung i spojrzał mi w oczy - Nadal cię kocham Johanna i nie pozwolę na to, żebyś tu została, więc proszę cię spakuj się i wróć z nami.
- Przykro mi Taehyung - powiedziała cicho - Dobrej nocy - odwróciłam się i ustałam za rogiem ściany, żeby mnie nie widzieli.
- To twoja wina - warknął Namjoon do Jacksona - Namieszałeś jej w głowie, ale ja wiem jaką kanalią jesteś.. Spróbuj ją skrzywdzić, a obiecuję, że nigdy więcej nie ujrzysz światła dziennego, jasne Wang?
- Proszę cię - chłopak zaczął się śmiać głośno - Nie groź mi Namjoon, nie jesteś w stanie mi nic zrobić.. Ani ty, ani żaden twój kolega.. Dobrej nocy - Jackson trzasnął drzwiami, więc ustałam przed nim. Byłam roztrzęsiona, ale nie dałam po sobie tego poznać - Wracamy do łóżka? - uśmiechnął się i zanim zdążyłam zaprotestować chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.
Następnego dnia szłam do pracy bardzo zdenerwowana. Wszystko leciała mi z rąk, a w drodze do wytwórni wpadłabym pod samochód. Kiedy wreszcie już dotarłam na salę ćwiczeń cała się trzęsłam i nie mogłam opanować myśli. Wszyscy już byli w środku i jedynie Jin, Jimin i Suga się ze mną przywitali, reszta miała mnie totalnie w dupie.
- Możecie nie zachowywać się jak dzieci? - zapytałam oschle.
- My się zachowujemy jak dzieci? - warknął Namjoon - To ty się wyprowadziłaś.
- Namjoon to moja sprawa....
- Nie June, to nasza sprawa - powiedział Kookie.
- Więc o co wam chodzi? - warknęłam.
- O to, że twoje i rozstanie Taehyung'a nie służy nikomu.
- To była jego decyzja...
- To był jego błąd - powiedział Namjoon, a ja spojrzałam na chłopaka, który ćwiczył coś i nawet na nas nie patrzył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz