czwartek, 13 kwietnia 2017

Rozdział 35.

Obudził mnie dźwięk przychodzącego połączenia. Przetarłam senne oczy i wzięłam telefon do ręki.
Jackson.
- Halo? - zapytałam cicho.
- June - powiedział zapłakanym głosem.
- Co się stało? - spytałam przestraszona i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Moja mama... - przerwał i wziął oddech - Jedź ze mną do Pusan... - spojrzałam na Taehyung'a, który się przebudził i patrzył na mnie lekko zaskoczony - Proszę - dodał.
- Dobrze.. - zgodziłam się - Kiedy?
- Jak najszybciej... Przyjadę po ciebie zaraz, dobrze? - pociągnął nosem.
- Okay - mruknęłam i się rozłączyłam. Spojrzałam jeszcze raz na Tae, podniosłam się i wyciągnęłam jakąś torbę.
- Co ty robisz? - chłopak wstał z łóżka i przyglądał mi się bacznie. Mimo tego, że dopiero wstał z łóżka wyglądał prawie nienagannie.
- Jadę do Pusan - odparłam.
- Po co? - warknął.
- Jacksona mama.. - zaczęłam i dopiero teraz do mnie dotarło, że nie wytłumaczył mi co się stało.
- Żartujesz sobie ze mnie?! - krzyknął.
- Ciszej! - syknęłam.
- Ten idiota do ciebie dzwoni w środku nocy, a ty bez niczego się pakujesz i z nim jedziesz? - przerwał i podszedł do mnie - Co by było gdybym się nie obudził?! Pojechałabyś z nim bez słowa?!
- On mnie potrzebuje! - odkrzyknęłam. Nie dbałam już o to, czy kogoś obudzę. Wzięłam bieliznę, leginsy, bluzę, buty i poszłam do łazienki ubrać się. Spakowałam jeszcze kilka kosmetyków i wróciłam do pokoju. Taehyung siedział na łóżku i ciężko oddychał. Był wściekły, ale musiał zrozumieć to, że Jackson jest dla mnie ważny i pomogę mu. Wrzuciłam jeszcze kilka ubrań do walizki i zamknęłam ją.
- Nie wyjdziesz! - Tae zastawił mi drzwi.
- Nie zachowuj się jak dziecko! - spojrzałam na niego, a on pokręcił głową i ustał jeszcze pewniej - Przesuń się.. - dodałam spokojnie.
- Jeśli wyjdziesz - przerwał - Nie masz po co wracać..
- To twoja decyzja Tae... Po raz kolejny - czułam jak łzy cisną mi się do oczu.
- June.... - powiedział błagalnie.
- Mam dość twojej zazdrości Taehyung! Jeśli tak jest twoja decyzja to nigdy już nie wrócę! - krzyknęłam, a on odsunął się.
- Jesteś zwykłą dziwką! - krzyknął, a ja zbiegłam po schodach. Na korytarzu minęłam Seokjina i Namjoon'a. Trzasnęłam frontowymi drzwiami i wsiadłam do samochodu Jacksona.
- Dziękuję - powiedział. Spojrzałam na niego. Jego oczy były czerwone i podpuchnięte od płaczu. Nie chciałam go pytać co się stało. Liczyłam na to, że sam mi powie, jeśli będzie chciał. Ścisnęłam tylko jego dłoń i ruszył w stronę lotniska.
Jak się okazało Jackson zabukował dwa bilety do Pusan. Oddaliśmy nasze bagaże i wsiedliśmy do samolotu. Nie odzywał się praktycznie cały lot, a ja nie naciskałam. Również nie miałam ochoty na rozmowę, po kłótni z Taehyung'iem. Obiecał, że to się więcej nie powtórzy, a zrobił to samo. Nie chciałam, żeby tak było, ale jeśli on nie akceptuje moich przyjaciół, to nie ma to przyszłości.
W Pusan czekała na nas taksówka. Zaraz po odebraniu bagaży pojechaliśmy do szpitala.
Weszliśmy do wielkiego, sterylnego budynku. Pojechaliśmy na neurologię. Spojrzałam na chłopaka i w końcu złapałam go za dłoń i zatrzymałam.
- Co się dzieje? - zapytałam cicho.
- Moja mama ma guza głowy - odparł i po jego policzkach spłynęły łzy - Nie jest moją biologiczną matką, ale oddała dla mnie swoje życie... A teraz to życie się kończy - widziałam ból w jego oczach. Nie mogłam patrzeć na niego jak cierpi. Wtuliłam się w chłopaka licząc, że to go jakoś pocieszy. Po chwili ciszy poszliśmy dalej. W sali, gdzie leżała jego mama, stał jego tata... Jak podejrzewam i jakaś młodsza dziewczyna. Nie chciałam tam z nim wchodzić, więc zostałam na korytarzu i czekałam.
Siedziałam na korytarzu około godziny, po czym Jackson wyszedł cały zapłakany. Wiedziałam już wtedy, że jego mama umarła. Nie powiedziałam nic, tylko podeszłam i przytuliłam go. Chłopak mocno mnie ścisnął i zaczął szlochać jeszcze bardziej. Nie wytrzymałam. Płakałam razem z nim.
                                                                      ***
Tydzień po pogrzebie wróciliśmy do Seulu. Nie chciałam wracać do dormy, więc ponownie zatrzymałam się u Jacksona. Pożyczyłam od niego samochód i pojechałam po swoje rzeczy z cichą nadzieją, że nie będzie nikogo w domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W salonie siedział Suga z Jiminem. Spojrzeli się na mnie i uśmiechnęli.
- Wróciłaś? - zapytał Yoongi.
- Po swoje rzeczy - wyjaśniłam szybko i pobiegłam na górę, zostawiając ich zdziwionych. Weszłam do pokoju. Na łóżku siedział Taehyung z Jungkookiem - Nie martw się, przyjechałam tylko po swoje rzeczy - powiedziałam oschle i zaczęłam pakować resztę ubrań.
- Nie wygłupiaj się - zaczął Jeongguk.
- Niech robi co chce! - krzyknął Tae.
- Hyung...
- Nie wtrącaj się - warknął - Zostaw nas.. - Jungkook spojrzał na mnie, a ja skinęłam głową i wyszedł - Więc taki jest twój wybór? - zapytał cicho.
- Dokonałeś go za nas oboje - odparłam nie patrząc na chłopaka. Zaczęłam opróżniać szafkę nocną i z papierów wypadło mi zdjęcie moje z Tae.
- Nie dałaś mi innego wyjścia.
- Nazwałeś mnie dziwką! - spojrzałam na niego wściekła.
- Nie miałem tego na myśli... - powiedział skruszony.
- Powiedziałeś to, co chciałeś - zasunęłam walizkę i wyciągnęłam rączkę - Życzę ci szczęścia - dodałam cicho i wyszłam szybko z pokoju. Po moich policzkach płynęły łzy.
- June - Yonka złapała mnie za rękę, a ja ją wyrwałam i jeszcze szybciej poszłam do samochodu. Nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego. Chciałam zapomnieć i zająć się swoim życiem. Liczyłam, że już nigdy ich nie spotkam. Czułam, że przy Jacksonie czeka mnie coś więcej niż tylko kłótnie, zazdrość i stres. Od jutro zaczynały się poważne nagrania do filmu. Mieliśmy lecieć do Grecji. Strasznie się cieszyłam na tę myśl i nie pozwolę, żeby ktokolwiek mi to zniszczył. Spakowałam walizkę do bagażnika i odjechałam. Zostawiłam przykre wspomnienia w dormie chłopaków i ruszyłam z nadzieją w nową stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz