sobota, 15 kwietnia 2017

Epilog.

Minął rok odkąd ostatni raz widziałam swoich przyjaciół.
Film okazał się wielkim sukcesem i postanowiliśmy nakręcić drugą część. Nie wiedzieliśmy, czy odniesie taki sukces jak pierwsza, ale chcieliśmy, żeby trwało to dalej.
Dzisiaj miałam urodziny. Jackson poleciał do Pusan, więc spędzałam je sama. Ubrałam kurtkę i poszłam nad rzekę, tam gdzie zawsze siedziałam z Rap Monem.
Nie byłam tu bardzo długo, ale dokładnie wiedziałam jak mam iść.
Usiadłam nad brzegiem i zaczęłam myśleć nad tym, czy dobrze zrobiłam odchodząc wtedy od nich.
Usłyszałam trzask gałęzi, więc odwróciłam się. Za mną stała Yonka.
- June - powiedziała cicho i przytuliła mnie - Gratuluję filmu.
- Dziękuję - odparłam miło - Co u chłopaków?
- Myślę, że sama możesz ich zapytać - odparła i wszyscy do nas podeszli. Uśmiechnęłam się do nich, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Wszystkiego najlepszego - powiedział Jimin i wyszedł z tortem.
- Pamiętaliście....
- Ty od nas odeszłaś... Nie my od ciebie - powiedział Namjoon. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że nigdzie nie ma Taehyung'a. Wytarłam dłonią spływającą łzę i zdmuchnęłam świeczki.
- Mam nadzieję, że pomyślałaś życzenie - powiedział mi ktoś do ucha, a ja się odwróciłam. Za mną stał uśmiechnięty Tae.
- Właśnie się spełniło - odpowiedziałam z uśmiechem i wtuliłam się w chłopaka - Tak bardzo za tobą tęskniłam Tae.
- Ja za tobą też - wyszeptał w moje włosy - Kocham Cię Johanna.
Odsunęłam się na kilka centymetrów od niego, żebym mogła spojrzeć mu w oczy.
- Też cię kocham Taehyung - szepnęłam i pocałowałam go w usta.

czwartek, 13 kwietnia 2017

Rozdział 35.

Obudził mnie dźwięk przychodzącego połączenia. Przetarłam senne oczy i wzięłam telefon do ręki.
Jackson.
- Halo? - zapytałam cicho.
- June - powiedział zapłakanym głosem.
- Co się stało? - spytałam przestraszona i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Moja mama... - przerwał i wziął oddech - Jedź ze mną do Pusan... - spojrzałam na Taehyung'a, który się przebudził i patrzył na mnie lekko zaskoczony - Proszę - dodał.
- Dobrze.. - zgodziłam się - Kiedy?
- Jak najszybciej... Przyjadę po ciebie zaraz, dobrze? - pociągnął nosem.
- Okay - mruknęłam i się rozłączyłam. Spojrzałam jeszcze raz na Tae, podniosłam się i wyciągnęłam jakąś torbę.
- Co ty robisz? - chłopak wstał z łóżka i przyglądał mi się bacznie. Mimo tego, że dopiero wstał z łóżka wyglądał prawie nienagannie.
- Jadę do Pusan - odparłam.
- Po co? - warknął.
- Jacksona mama.. - zaczęłam i dopiero teraz do mnie dotarło, że nie wytłumaczył mi co się stało.
- Żartujesz sobie ze mnie?! - krzyknął.
- Ciszej! - syknęłam.
- Ten idiota do ciebie dzwoni w środku nocy, a ty bez niczego się pakujesz i z nim jedziesz? - przerwał i podszedł do mnie - Co by było gdybym się nie obudził?! Pojechałabyś z nim bez słowa?!
- On mnie potrzebuje! - odkrzyknęłam. Nie dbałam już o to, czy kogoś obudzę. Wzięłam bieliznę, leginsy, bluzę, buty i poszłam do łazienki ubrać się. Spakowałam jeszcze kilka kosmetyków i wróciłam do pokoju. Taehyung siedział na łóżku i ciężko oddychał. Był wściekły, ale musiał zrozumieć to, że Jackson jest dla mnie ważny i pomogę mu. Wrzuciłam jeszcze kilka ubrań do walizki i zamknęłam ją.
- Nie wyjdziesz! - Tae zastawił mi drzwi.
- Nie zachowuj się jak dziecko! - spojrzałam na niego, a on pokręcił głową i ustał jeszcze pewniej - Przesuń się.. - dodałam spokojnie.
- Jeśli wyjdziesz - przerwał - Nie masz po co wracać..
- To twoja decyzja Tae... Po raz kolejny - czułam jak łzy cisną mi się do oczu.
- June.... - powiedział błagalnie.
- Mam dość twojej zazdrości Taehyung! Jeśli tak jest twoja decyzja to nigdy już nie wrócę! - krzyknęłam, a on odsunął się.
- Jesteś zwykłą dziwką! - krzyknął, a ja zbiegłam po schodach. Na korytarzu minęłam Seokjina i Namjoon'a. Trzasnęłam frontowymi drzwiami i wsiadłam do samochodu Jacksona.
- Dziękuję - powiedział. Spojrzałam na niego. Jego oczy były czerwone i podpuchnięte od płaczu. Nie chciałam go pytać co się stało. Liczyłam na to, że sam mi powie, jeśli będzie chciał. Ścisnęłam tylko jego dłoń i ruszył w stronę lotniska.
Jak się okazało Jackson zabukował dwa bilety do Pusan. Oddaliśmy nasze bagaże i wsiedliśmy do samolotu. Nie odzywał się praktycznie cały lot, a ja nie naciskałam. Również nie miałam ochoty na rozmowę, po kłótni z Taehyung'iem. Obiecał, że to się więcej nie powtórzy, a zrobił to samo. Nie chciałam, żeby tak było, ale jeśli on nie akceptuje moich przyjaciół, to nie ma to przyszłości.
W Pusan czekała na nas taksówka. Zaraz po odebraniu bagaży pojechaliśmy do szpitala.
Weszliśmy do wielkiego, sterylnego budynku. Pojechaliśmy na neurologię. Spojrzałam na chłopaka i w końcu złapałam go za dłoń i zatrzymałam.
- Co się dzieje? - zapytałam cicho.
- Moja mama ma guza głowy - odparł i po jego policzkach spłynęły łzy - Nie jest moją biologiczną matką, ale oddała dla mnie swoje życie... A teraz to życie się kończy - widziałam ból w jego oczach. Nie mogłam patrzeć na niego jak cierpi. Wtuliłam się w chłopaka licząc, że to go jakoś pocieszy. Po chwili ciszy poszliśmy dalej. W sali, gdzie leżała jego mama, stał jego tata... Jak podejrzewam i jakaś młodsza dziewczyna. Nie chciałam tam z nim wchodzić, więc zostałam na korytarzu i czekałam.
Siedziałam na korytarzu około godziny, po czym Jackson wyszedł cały zapłakany. Wiedziałam już wtedy, że jego mama umarła. Nie powiedziałam nic, tylko podeszłam i przytuliłam go. Chłopak mocno mnie ścisnął i zaczął szlochać jeszcze bardziej. Nie wytrzymałam. Płakałam razem z nim.
                                                                      ***
Tydzień po pogrzebie wróciliśmy do Seulu. Nie chciałam wracać do dormy, więc ponownie zatrzymałam się u Jacksona. Pożyczyłam od niego samochód i pojechałam po swoje rzeczy z cichą nadzieją, że nie będzie nikogo w domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W salonie siedział Suga z Jiminem. Spojrzeli się na mnie i uśmiechnęli.
- Wróciłaś? - zapytał Yoongi.
- Po swoje rzeczy - wyjaśniłam szybko i pobiegłam na górę, zostawiając ich zdziwionych. Weszłam do pokoju. Na łóżku siedział Taehyung z Jungkookiem - Nie martw się, przyjechałam tylko po swoje rzeczy - powiedziałam oschle i zaczęłam pakować resztę ubrań.
- Nie wygłupiaj się - zaczął Jeongguk.
- Niech robi co chce! - krzyknął Tae.
- Hyung...
- Nie wtrącaj się - warknął - Zostaw nas.. - Jungkook spojrzał na mnie, a ja skinęłam głową i wyszedł - Więc taki jest twój wybór? - zapytał cicho.
- Dokonałeś go za nas oboje - odparłam nie patrząc na chłopaka. Zaczęłam opróżniać szafkę nocną i z papierów wypadło mi zdjęcie moje z Tae.
- Nie dałaś mi innego wyjścia.
- Nazwałeś mnie dziwką! - spojrzałam na niego wściekła.
- Nie miałem tego na myśli... - powiedział skruszony.
- Powiedziałeś to, co chciałeś - zasunęłam walizkę i wyciągnęłam rączkę - Życzę ci szczęścia - dodałam cicho i wyszłam szybko z pokoju. Po moich policzkach płynęły łzy.
- June - Yonka złapała mnie za rękę, a ja ją wyrwałam i jeszcze szybciej poszłam do samochodu. Nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego. Chciałam zapomnieć i zająć się swoim życiem. Liczyłam, że już nigdy ich nie spotkam. Czułam, że przy Jacksonie czeka mnie coś więcej niż tylko kłótnie, zazdrość i stres. Od jutro zaczynały się poważne nagrania do filmu. Mieliśmy lecieć do Grecji. Strasznie się cieszyłam na tę myśl i nie pozwolę, żeby ktokolwiek mi to zniszczył. Spakowałam walizkę do bagażnika i odjechałam. Zostawiłam przykre wspomnienia w dormie chłopaków i ruszyłam z nadzieją w nową stronę.

sobota, 8 kwietnia 2017

Rozdział 34.

Nadszedł dzień debiutu. Od rana wszyscy w wytwórni byli zabiegani i nikt nie miał czasu nawet na odpoczynek. Hoseok był strasznie zestresowany i nikt nie mógł go uspokoić. Ciągle wychodził na świeże powietrze i omijał próby. Wielu wpływowych ludzi było zaproszonych, łącznie z Shirą i producentami filmu. Bardzo wychwalała chłopaków i chcieli ich obejrzeć na żywo, żeby podjąć decyzję, czy chcą z nimi współpracować. Cały czas biegałam z Yonką przy chłopakach i na zmianę pilnowałyśmy Hoseoka.
- Uspokój się - powiedział Seokjin - Hoseok...
- Strasznie się boję - powiedział cicho.
- Nie masz czego... - odpowiedział. Podeszłam do chłopaka i usiadłam obok niego.
- Spójrz na mnie - powiedziałam poważnie, a on zrobił to, o co go prosiłam - Posłuchaj.. Będziemy przy tobie... Wszyscy - spojrzałam na chłopaków - Nic się nie stanie...
- Nie wierzę ci..
- Uwierz.. To twoja pasja.. Czekałeś na to... Zaszliście tak daleko - dodałam cicho - Uda się Hoseok, zasłużyliście na to. Swoją ciężką pracą - wyciągnęłam telefon i pokazałam mu twittera - Zobacz ilu już macie fanów - puściłam mu oczko - Pomyśl nad tym, dobrze? - zapytałam, a on pokiwał głową. Uśmiechnęłam się do niego i wstałam zostawiając go z Jin'em.
- Mi nie powiesz czegoś fajnego? - Tae podszedł do mnie i objął.
- Nie muszę - mruknęłam i pocałował go delikatnie w usta. Chłopak wydął usta udając smutnego - Naprawdę? - zaśmiałam się, a on zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się głośno śmiać, próbując go przy tym nieudolnie odepchnąć - Wystarczy - wydusiłam.
- Co będę za to miał? - zapytał nie przerywając swojej czynności.
- Co będziesz chciał - powiedziałam przez śmiech.
- Ciebie - powiedział poważnie i przerwał swoje tortury. Spojrzałam na niego i od razu przestałam się śmiać. Jego mina była poważna i nie przejawiała ani trochę radości.
- Już mnie masz - powiedziałam i wtuliłam się w chłopaka. Odwzajemnił uścisk.
- Gołąbeczki! - krzyknął Jungkook i rzucił w nas jakąś koszulką.
- Masz 5 sekund na ucieczkę! - wrzasnął mój chłopak i zaczął gonić bruneta. Ponownie wybuchnęłam głośnym śmiechem i poszłam do swojego biura. Usiadłam przed swoim biurkiem i wyciągnęłam swój notatnik. Zaczęłam przeglądać swoje piosenki i nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do swojej kuzynki. Po trzech sygnałach odebrała.
- June jak miło - powiedziała wesoło.
- Co u ciebie? - zapytałam od razu.
- W porządku, kiedy mnie odwiedzisz?
- Myślę, że niedługo. Chce ci kogoś przedstawić - uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Mmmm, okay - zaśmiała się - Znalazłaś tego chłopaka?
- Jacksona? - zupełnie zapomniałam o tym, że nie dzwoniłam do niej już bardzo długo.
- Czyli znalazłaś. Opowiadaj.
- Wyobraź sobie, że to ten chłopak, który złapał mnie kiedy wpadłabym pod samochód.
- Naprawdę? - zapytała zaskoczona - Jakaś romantyczna historia...
- Nie żartuj... - skarciłam ją.
- Już dobrze, Johanna.. Muszę kończyć, wpadaj do nas, całuję - cmoknęła do telefonu i się rozłączyła. Naprawdę powinnam rozważyć wypad do Stanów, ale zupełnie nie miałam na to czasu. Było mi przykro z tego powodu, bo ostatnio nie odwiedziłam dziadków. Bardzo długo ich nie widziałam. Westchnęłam ciężko i zamówiłam taksówkę. Musiałam jechać do domu, żeby się przygotować na wieczorną imprezę.
Taksówka przyjechała dość szybko. Omówiłam ostatnie szczegóły z prezesem i z Yonką pojechałyśmy do dormy. Dziewczyna całą drogę milczała i była nieobecna. Kiedy weszłyśmy do środka dormy od razu poszła do swojego pokoju. Byłam zaniepokojona jej zachowaniem, ale nie chciałam naciskać. Uważałam, że jeśli będzie czuła potrzebę porozmawiania, sama zacznie rozmowę.  Poszłam do pokoju, wzięłam prysznic i zaczęłam myśleć o Ashtonie. Nie wiem dlaczego akurat o nim. Byłam ciekawa co u niego i czy policja już się nim zajęła. W sumie to nie wzywali mnie na żadne przesłuchanie i trochę się tym martwiłam. Bałam się, że ujdzie mu to na sucho. Zakręciłam wodę i owinęłam się ręcznikiem. Weszłam do pokoju i zobaczyłam Yonkę na łóżku. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła słabo.
- Co się dzieje? - zapytałam w końcu.
- Zakochałam się - powiedziała cicho.
- W kim? - zdziwiła mnie strasznie.
- Min Yoongi - wydusiła - I wyobraź sobie - powiedziała wściekła - Że mu powiedziała o tym.... A TEN SKURWIEL CO? TEN SKURWIEL DO MNIE, ŻE KARIERA...
- Powiedziałaś mu?! - zrobiłam wielkie oczy.
- Powiedziałam - pokiwała energicznie głową - A on mnie odrzucił.. Jakbym była popsutą rzeczą.
- Kiedy mu powiedziałaś?
- Jakiś czas temu - odparła zrezygnowana - Powiedziałam mu, że Taehyung ma dla ciebie czas, a on co? - przerwała i spojrzała na mnie - Że on cię zostawi, bo kariera jest najważniejsza.
- To skurwiel - burknęłam.
- Prawda? - zapytała, a ja przytaknęłam raz jeszcze.
- Kiedyś naprawdę mu zapieprzę - dodałam. Próbowałam udawać, że nie zabolało mnie to, co powiedział... ale zabolało. Skąd on mógł wiedzieć co spotka mnie i Tae? Nikt tego nie wiedział, nawet my!
                                                                 ***
Występ chłopaków był genialny. Nie było widać, żeby Hoseok albo którykolwiek się stresował. Byłam z nich bardzo dumna. Stałam z Yonką i Sha z boku. Okazało się, że dziewczyna wcale nie jest taka zła. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę, która nadal była nieobecna i przyglądała się Sudze. Było strasznie przykro, że chłopak ją tak potraktował. Myślałam, że naprawdę ją lubi, a on okazał się być dupkiem bez uczuć.

czwartek, 6 kwietnia 2017

Rozdział 33.

Siedziałam w kuchni z Jiminem i dyskutowałam na temat filmu. Bardzo się interesował kogo będzie grała Sha i czy będzie ją często widać w filmie. Był z niej bardzo dumny i chciał każdemu się pochwalić, jednak nie miał na to czasu. Niedługo miał odbyć się ich debiut z piosenką, którą napisali.
- Hyung gotowy? - do kuchni wszedł Jungkook i uśmiechnął się do nas. Jimin podniósł się, pocałował mnie w głowę i pojechali do wytwórni. Zostałam w domu sama i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Poszłam do sypialni ubrałam się i pojechałam na plan zdjęciowy, żeby porozmawiać z Shirą na temat Jacksona. Naprawdę go lubiłam, ale wiedziałam, że granie z nim w firmie skończy się źle. Bałam się, że Taehyung coś pomyśli i naprawdę odejdzie. Zapukałam do biura szefowej i weszłam do środka. Kobieta rozmawiała z kimś przez telefon, ale uśmiechnęła się do mnie i wskazała głową, żebym usiadła.
- June - powiedziała miło kiedy się rozłączyła - Wszyscy wyczekują na film z niecierpliwością. To będzie wielka produkcja.
- Cieszę się, ale chciałam z Tobą porozmawiać - zaczęłam niepewnie.
- Coś się stało?
- Chodzi o Jacksona...
- Co z nim nie tak? - zapytała podejrzliwie.
- Oh wszystko w porządku - zapewniłam ją - Ale nie mogę z nim grać...
- Dlaczego?
- Moje prywatne sprawy naprawdę na tym ucierpią.. Taehyung....
- Nie możesz mieszać prywatnych spraw z zawodowymi - powiedziała wyraźnie poirytowana - To gra, jeżeli twój chłopak tego nie rozumie to...
- Rozumie - pokiwałam głową - Ale..
- Nie June.. Nie chce tego słuchać.. Myślałam, że jesteś bardziej dojrzała - spojrzała na mnie zawiedziona - Coś jeszcze?
- Nie - odpowiedziałam cicho i wstałam - Do zobaczenia - mruknęłam i wyszłam z biura. Zrobiło mi się przykro, że Shira mnie tak potraktowała, ale nie mogłam nic zrobić. W grę wchodziły duże pieniądze i mogłam się zorientować, że jeśli tylko pojawi się duża suma, ona zrobi wszystko, żeby nagrać ten film. Wzięłam głęboki oddech i zamówiłam taksówkę. Postanowiłam pojechać do wytwórni, bo tam o wiele lepiej mi się pracowało niż nad moim własnym filmem.
Całą drogę myślałam o tym jak to będzie... Wiedziałam, że Tae prędzej czy później zostawi mnie..
Zapłaciłam taksówkarzowi i poszłam do sali ćwiczeń chłopaków. Przygotowywali choreografię do debiutu. Uśmiechnęłam się widząc ich tak bardzo zaangażowanych. Przywitałam się z Yonką i zapytałam jak długo potrwa jeszcze próba, ale akurat muzyka ucichła i chłopacy odetchnęli zadowoleni. Taehyung podszedł do mnie i pocałował w czoło.
- Coś nie tak? - zapytał widząc moją minę.
- Wszystko okay - mruknęłam.
- Dlaczego kłamiesz? - zapytał Hoseok.
- Dlaczego tak twierdzisz? - odpowiedziałam lekko poirytowana.
- Johanna, znamy się trochę.. Nawet nie wiesz, że kiedy kłamiesz bawisz się rzemykiem na nadgarstku - uśmiechnął się, a ja spojrzałam na swoje dłonie. Faktycznie się nim bawiłam. Od razu schowałam ręce do kieszeni.
- Więc? - Tae spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Jest dobrze....
- Znowu to robisz - Yoongi zaczął się głośno śmiać.
- Kurwa - mruknęłam pod nosem - Rozmawiałam z Shirą na temat Jacksona - spojrzałam na Tae, który cały się spiął - Nie zmieni głównego aktora...
- Dlaczego chciałaś, żeby to zrobiła? - zapytał Rap Mon, a V spojrzał się wściekły na niego i wyszedł z sali.
- Właśnie dlatego - odparłam zrezygnowana i wyszłam za chłopakiem. Siedział na końcu korytarza na niewielkiej sofie. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Odetchnęłam ciężko i chciałam złapać go za dłoń, ale szybko ją zabrał - Mieliśmy nie zachowywać się jak dzieci....
- June ty nic nie rozumiesz - spojrzał mi w oczy - Jeśli chciałaś, żeby Shira go zmieniła to znaczy, że boisz się, że coś do niego poczujesz...
- Ja.... - jego odpowiedź zupełnie mnie zaskoczyła - Nie mogłabym...
- Mogłabyś June... I tego się boisz - dodał poważnie - Czujesz coś do niego...
- Uratował mi życie... To zwykła wdzięczność...
- Próbujesz udowodnić to mi - wziął głęboki oddech - Czy sobie Johanna?

wtorek, 4 kwietnia 2017

Rozdział 32.

Rozpakowałam swoje rzeczy i rozejrzałam się po garderobie... rzeczy Taehyung'a były starannie ułożone, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Czemu się tak uśmiechasz? - zapytał chłopak i położył mi ręce na biodrach.
- Tak powinno być cały czas - odparłam cicho i odwróciłam się do chłopaka - Mam nadzieję, że to się już nigdy nie powtórzy.
- Nigdy - powiedział i pocałował mnie w czoło. Chwilę później Tae zszedł na dół, a ja poszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i zaczęłam myć włosy. Już dawno nie byłam tak zrelaksowana. Siedziałam w łazience około godziny i mogłabym siedzieć dłużej, ale Yonka chciała mnie pomalować, żeby zakryć mojego siniaka.
- Siadaj - wskazała na fotel przed toaletką i zaczęła pracować - Mam nadzieję, że teraz z Tae będziecie szczęśliwy.
- Też mam taką nadzieję - westchnęłam cicho. Nie mówiłam już, chociaż Yonka opowiadała o sytuacji między nią, a Jungkook'iem, o tym, że Suga jest strasznie wredny i nie słucha jej rad w związku z choreografią... Kiedy skończyła założyłam czarną sukienkę, ze zwężeniem w pasie i z długimi i lekko luźniejszymi ramionami. Była z delikatnej koronki i sięgała mi do połowy ud. Dobrałam do niej krótką, ale luźną kurtkę jeansową, czerwone "sandałki" z zakrytymi palcami i paskiem na kostce. Przeczesałam włosy i spojrzałam w lustro. Wyglądałam naprawdę dobrze, a po siniaku na twarzy nie było ani śladu. Uśmiechnęłam się sama do siebie, żeby dodać sobie otuchy i zeszłam na dół.
- Woooo, kim jesteś? - zapytał wesoło Jimin, a ja uśmiechnęłam się do niego.
- Nie podrywaj mojej kobiety - Taehyung lekko go szturchnął i podszedł do mnie - Gotowa?
- Tak - odparłam lekko spięta. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i pojechaliśmy do eleganckiej restauracji. Przed budynkiem było sporo fanów książki, ale na szczęścia była ochrona i barierki. Znalazło się też miejsce dla ścianki, gdzie pozowaliśmy. Shira, moja szefowa, powiedziała że to konieczne... potrzebujemy rozgłosu. Niechętnie z Tae zrobiliśmy to, o co nas prosiła i weszliśmy do środka. Porozmawiałam chwilę z reżyserami i przyszła pora poznać resztę ekipy.
- Witajcie! - niska brunetka pomachała nam i podeszła do nas.
- Sha... Dostałaś rolę? - zapytałam.
- Tak - odparła entuzjastycznie - Cieszę się, że będziemy razem pracować - uśmiechnęła się i spojrzała na Tae, a on ścisnął mi mocniej dłoń - Widzę, że już między wami dobrze, cieszę się.
- Dziękujemy - odparł mój partner.
- Poznałaś już odtwórcę Mike'a? - zapytała brunetka.
- Nie, a ty? - zaczęłam rozglądać się po sali.
- Tak, tam idzie - spojrzała w prawą stronę, więc zrobiłam to co ona i zaniemówiłam. W moją stronę szedł Jackson Wang... Ten Jackson. Spojrzałam na Taehyung'a. Na jego twarzy malowała się złość.
- Nie mówiłeś nic... - rzuciłam wściekła do chłopaka jak tylko podszedł do nas.
- Niespodzianka - uśmiechnął się bezczelnie do Tae, a on wziął głęboki oddech.
- Pójdę po coś do picia - powiedział i zostawił mnie samą z Sha i Jackson'em.
- Chyba twój chłopak ma jakiś problem - powiedział triumfalnie blondyn.
- Porozmawiamy o tym kiedy indziej - burknęłam do niego i poszłam za Tae, który wyszedł tylnymi drzwiami restauracji - Tae!
- Co?! - warknął.
- Nie wiedziałam.... - zaczęłam.
- Przecież nic nie mówię... - odparł obojętnie.
- Widzę, że nie jest w porządku... - podeszłam powoli do niego.
- Bo nie jest! - krzyknął i wziął głęboki oddech - Ale nie mogę nic na to poradzić.
- Mogę porozmawiać z Shirą - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Nie June.. Nie zachowujmy się jak dzieci.. Ufam ci... - uśmiechnął się delikatnie i złapał mnie za dłoń - Chodź, w końcu to twoja impreza - nie powiedziałam już nic, tylko weszliśmy do środka. Do końca wieczora unikałam Jackson'a i rozmawiałam z każdym tylko nie z nim. Nawet Tae dobrze się bawił, a ja chodziłam cały czas spięta. Obawiałam się, że może dojść do sytuacji, gdzie Jackson powie coś nietaktowane do Tae lub do mnie.
Około północy wróciliśmy do dormy w milczeniu. Nawet kiedy położyliśmy się już, nie zamieniliśmy ani słowa. Czułam złość chłopaka i wolałam nie wywoływać awantury z powodu Jackson'a. Dopiero co wróciliśmy do siebie i nie chciałam tego tracić. Kręciłam się z boku na bok. Spojrzałam na Taehyung'a, który już spał. Po cichu wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni, żeby napić się herbaty.
- Czemu nie śpisz? - do kuchni wszedł Jungkook.
- A ty? - odparłam.
- Pierwszy zapytałem.
- Oh Jungkook - westchnęłam cicho - Nie mogę spać.. Herbaty?
- Chętnie - odpowiedział i usiadł na blacie - Impreza się nie udała?
- Udała, ale... - wyciągnęłam cukier i postawiłam kubek obok niego - Mike'a będzie grał Jackson...
- Oh.. Faktycznie nieprzyjemna sytuacja - powiedział zdziwiony - Hyung wie?
- Wie.. - powiedziałam zrezygnowana.
- I? - zapytał niecierpliwie.
- I nic Kookie.. Widzę, że jest zły, ale nie chce się do tego przyznać... Nie chce mi o tym powiedzieć.. Milczy... - odpowiedziałam zrezygnowana.
- Daj mu czas - uśmiechnął się zachęcająco.
- Taki mam zamiar - wzięłam łyk ciepłego napoju. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i dokończyliśmy nasze herbaty, po czym wróciliśmy do pokoi. Położyłam się na swoje miejsce i przytuliłam do Tae, który pochrapywał delikatnie. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Byłam na planie filmu. Właśnie nagrywaliśmy scenę gdzie Mike wyznawał miłość Larze, a potem ją całował. Przede mną stał zadowolony Jackson. Spojrzałam w stronę reżysera... za nim stał Taehyung uśmiechnięty. Pomachał mi i pokazał, że trzyma kciuki. Pokiwałam delikatnie głową i reżyser krzyknął: " akcja ". Jackson nie powiedział ani słowa ze swojej kwestii tylko spojrzał na Taehyung'a.
- Patrz jak się traktuje dziewczynę - wysyczał i przyciągnął mnie do siebie całując przy tym. Oderwałam się od chłopaka i spojrzałam w miejsce gdzie powinien być Tae. Nie było go. Wybiegłam za nim, ale nigdzie go nie widziałam. Wyjęłam telefon i przeczytałam wiadomość od niego.
"Mam nadzieję, że już nigdy się nie zobaczymy"... Nigdy się nie zobaczymy......

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Rozdział 31.

Patrzyłam na Taehyung'a z nadzieją w oczach, że podejdzie... nie podszedł. Noc u Jackson'a dała mi wiele do zrozumienia. Kochałam Tae... i to nie jako przyjaciela, ale jako kogoś więcej. Namjoon był moim przyjacielem i wiedziałem, że będzie nas łączyła wspaniała więź, ale nic więcej niż przyjaźń.
Westchnęłam ciężko i wzięłam się do pracy. Siedziałam w "biurze", jeśli mogę tak określić pokój pisarzy, z nowo poznanymi współpracownikami. Byli dużo starsi ode mnie, ale sympatyczni i życzliwi. Pochwalili bardzo dużo moich piosenek i poprosili o pracę z chłopakami, ponieważ również czytali ich teksty i stwierdzili, że są dobre.
- Ekhem - do naszego pokoju wszedł Hoseok - Mogę cię prosić? - uśmiechnął się do mnie, a ja pokiwałam lekko głową i wyszłam z chłopakiem na korytarz.
- O co chodzi? - spytałam cicho.
- O Taehyung'a i nocną sytuację.
- Uh, ty też? - spojrzałam na niego z wyrzutami.
- Tak, June... - przerwał - Martwimy się i mamy prawo.. Jackson to nie przyjaciel dla ciebie...
- Pozwól, że sama zdecyduje kto nim jest, ok? - warknęłam.
- Jesteś taka naiwna.. - prychnął - Dlaczego nie trzymasz się ludzi, którzy chcą dla ciebie dobrze?
- Taehyung chce dla mnie dobrze? Albo Namjoon - zaczęłam się histerycznie śmiać.
- Dobrze wiesz, że Tae cię kocha, a Namjoon traktuje jak młodszą siostrę... - westchnęłam ciężko, ponieważ wiedziałam, że ma rację. Mam z Namjoon'em świetną relację, chociaż jest dość ciężko między nami. Myślałam, że go kocham, ale myliłam się. To jego kocham jako przyjaciela, a Taehyung'a jako kogoś więcej. Próbowałam sobie wmówić, że jest inaczej, ale nie potrafię oszukiwać sama siebie - Wiesz, że mam rację...
- Wiem - mruknęłam niezadowolona.
- Porozmawiaj z nim, ok? - zapytał z nadzieją, a ja pokiwałam głową i poszłam do małej kuchni, gdzie miał być Tae. Kiedy uchyliłam lekko drzwi usłyszałam, że rozmawia z kimś przez telefon. Nie chciałam mu przeszkadzać, więc poczekałam, aż skończy i dopiero weszłam. Chłopak zmierzył mnie chłodnym wzrokiem i chciał wyjść, ale złapałam go za ramię.
- Czego chcesz? - syknął.
- Pójdziesz ze mną na imprezę z okazji początku nagrań? - zapytałam bezpośrednio.
- Nie.. - burknął.
- Taehyung... - powiedziałam poważnie.
- Myślisz, że po nocy spędzonej u niego jedno zaproszenia coś zmieni?
- O co ci chodzi? To mój kuzyn kretynie!
- Nie jest nim! - krzyknął - Oboje to wiemy!
- Może i nie, ale dla mnie jest jak kuzyn!
- To powiedz jak się pieprzyło z kuzynem? - uśmiechnął się drwiąco, ale widziałam ból w jego oczach.
- Jesteś zwykłym skurwielem... - pokręciłam z nie do wierzeniem głową i szybko poszłam do łazienki. Oparłam się o ścianę i zaczęłam głęboko oddychać. Do środka weszła Yonka i zdziwiła się widząc mnie całą roztrzęsioną.
- Coś się stało?
- Tae to skurwiel - uśmiechnęłam się słabo.
- Oh, nie przejmuj się.. - pogłaskała mnie po ramieniu.
- Łatwo ci mówić...
- On cię kocha.. Zaraz sam do ciebie przyjdzie.. - w tym momencie do środka wszedł Tae - Oh, to damska łazienka... - zawahała się - Ale w sumie, to u ciebie nie robi to różnicy - chłopak spojrzał na nią wściekły, a ona się wycofała i zostawiła nas samych.
- Znowu przyszedłeś mi dopieprzyć? - spojrzałam w lustro i poprawiłam włosy ignorując go.
- Nie - odparł oschle - Pójdę z tobą, pod jednym warunkiem...
- Masz czelność stawiać mi warunki?
- Wrócisz ze mną do dormy, inaczej nie idę - dokończył.
- Nie ma mowy... - pokręciłam głową - Nie mam zamiaru patrzeć jak podrywasz kuzynkę Jimina.
- Sha? - parsknął śmiechem - Nie rozśmieszaj mnie.. Ona leci na Hoseok'a.
- Jasne - mruknęłam pod nosem, a on złapał mnie za ręce i pociągnął w swoją stronę.
- Kiedy ty kurwa zrozumiesz, że jedyną dziewczyną jaką kocham, jesteś ty....
- To dlaczego chciałeś się rozstać? - zapytałam cicho.
- Ty tego chciałaś... - odparł.
- Nie chciałam Tae...
- Jak to? - w jego oczach pojawiło się zdziwienie - Jin powiedział, że lepiej jak będziemy trzymać się od siebie z daleka.. Powiedział, że przystałaś na to...
- Oczywiście, że nie!
- W takim razie muszę z nim pogadać... - powiedział wściekły i chciał wyjść, ale teraz to ja go przyciągnęłam do siebie. Uśmiechnęłam się lekko, ustałam na palcach i pocałowałam chłopaka w usta. Na początku był zdziwiony, ale szybko odwzajemnił pocałunek.
- Nigdy tego nie chciałam... - powiedziałam cicho, a on mnie przytulił i pocałował w czoło.
- Wrócisz ze mną do dormy? - zapytał.
- Tak - wyszliśmy z chłopakiem z łazienki i udaliśmy się na salę ćwiczeń. Weszliśmy do środka trzymając się za rękę... wszyscy uśmiechali się, tylko Seokjin wydawał się zmartwiony.
- Jin.. - zaczął V - Dlaczego to zrobiłeś?
- Sytuacja kiedy uderzyłeś June, nawet przez przypadek nie może się powtórzyć.. - powiedział stanowczo. Od razu wiedział o co chodzi - Zaślepiła się zazdrość Taehyung..
- To się już nie powtórzy - wtrącił się Jungkook - Prawda? - spojrzał na nas, a my pokiwaliśmy głowami.
- No i wszystko jest w normie - powiedział zadowolony Suga i przybił piątkę z Namjoon'em.
- Kiedy wracasz do dormy? - zapytał Hoseok.
- Dzisiaj, zaraz jadę po swoje rzeczy - odparłam przerażona myślą spotkania z Jackson'em.
- Pojadę z tobą - powiedział Yoongi - Ja na dzisiaj skończyłem, więc chodźmy - powiedział stanowczo i pociągnął mnie za rękę.
Jechaliśmy do domu Jackson'a w milczeniu. Żadne z nas chyba nie miało ochoty na rozmowę, więc nikt nie próbował jej nawiązać. Chłopak zaparkował przed domem i weszliśmy do środka. Modliłam się, żeby go nie było w domu, ale był...
- June? - wyszedł na korytarz i zmierzył Sugę - Co się dzieję?
- Wracam do dormy - odpowiedziałam.
- Jeśli taka jest twoja decyzja - powiedział miło, co zbiło mnie z tropu. Spojrzałam na Sugę, który patrzył na chłopaka zimnym wzrokiem, ale milczał. Poszłam po swoją walizkę i chwilę później siedziałam już z Yoongi'm z powrotem w samochodzie.
- Dobrze zrobiłaś - mruknął pod nosem.
- Z czym? - zapytałam.
- Z powrotem do Taehyung'a i powrotem do dormy.
- Mam nadzieję... - odpowiedziałam i odruchowo dotknęłam swojej spuchniętej kości policzkowej.

niedziela, 2 kwietnia 2017

Rozdział 30.

Po spotkaniu z Jacksonem wróciłam do dormy i od razu poszłam do salonu. Wszyscy siedzieli i oglądali film, łącznie z Sha.
- O hej, przyłączysz się? - zapytał Jungkook, a ja spojrzałam na telewizor.. To ten film, który miałam obejrzeć z chłopakami.
- Namjoon, przecież nie chciałeś oglądać tego filmu...
- Wiesz June - zaśmiał się - Jak Sha o nim opowiedziała to wydał się być całkiem spoko.. I ma rację to genialny film - uśmiechnął się do mnie, a ja wywróciłam oczami i poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam głęboko oddychać.. Byłaś wściekła, ta pieprzona Sha jest tu od kilku godzin, a ja mam ochotę ukręcić jej głowę.
- Suka - burknęłam pod nosem i wyjęłam walizkę. Spakowałam swoje ulubione rzeczy i napisałam sms'a do Jackson'a. Wzięłam walizkę i zeszłam na dół.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał zdziwiony Suga.
- Um, tak.. Kilka nocy będę spała u Jacksona - odparłam obojętnie.
- Ale on mieszka w akademiku...
- Już nie - uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Dobrze... - pokiwał powoli głową - Co się dzieje?
- Nic Yoongi, po prostu nie chce patrzeć jak Taehyung podrywa tą dziewczynę..
- Rozumiem, zawieźć cię? - zapytał łagodnie.
- Nie, Jackson zaraz będzie.
- Dobrze, w razie czego dzwoń - uśmiechnął się i zostawił mnie samą w hallu. Poczekałam jeszcze 5 minut i Jackson już czekał na mnie przed dormą. Pomógł mi spakować walizkę do środka samochodu i pojechaliśmy do jego nowego domu, który rodzice mu zostawili, ponieważ sami wyjechali do dziadków chłopaka.
- Dobrze to przemyślałaś? - zapytał i spojrzał na mnie.
- Tak - powiedziałam pewnie - Będę się z nimi widywać w pracy..
- Powiedziałaś tej swojej szurniętej współlokatorce? - zaśmiał się.
- Nie, nie musi o wszystkim wiedzieć.
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu i dopiero kiedy Jackson pokazał mi dom i usiedliśmy w kuchni zaczęliśmy rozmawiać. Pogawędka głównie krążyła wokół filmu i tego kiedy zaczynają się początkowe zdjęcia. Byłam w sumie trochę podekscytowana tym tematem, bo pierwsze zdjęcia zaczynają się w następnym tygodniu, a w poniedziałek, czyli jutro wieczorem mam imprezę, na której poznam resztę obsady. Poprosiłam Jacksona, żeby poszedł ze mną, ale miał zaplanowane coś innego. Posiedzieliśmy jeszcze około godziny i po 22 udałam się do "swojego" pokoju. Zamknęłam drzwi, wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Ustawiłam budzik na 8:00 rano i chciałam odłożyć telefon, ale zaczął natarczywie dzwonić.
- Tak? - zapytałam niemiło.
- June do cholery gdzie ty jesteś? - warknął Taehyung.
- Um, u Jacksona - odparłam.
- Gdzie? Wracaj natychmiast do dormy.
- Tae to już nie jest twoja sprawa gdzie nocuje.
- Kurwa June, jadę po ciebie! - syknął i się rozłączył. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo byłam przekonana, że żaden z nich nie wie, gdzie Jackson mieszka. Wciągnęłam grube skarpety i poszłam po cichu do pokoju chłopaka. Zapukałam i usłyszałam zaspane "proszę".
- Coś się stało? - zapytał niespokojnie.
- Taehyung dzwonił - usiadłam obok niego na łóżku - Powiedział, że przyjedzie po mnie.
- Oh, chodź tu - przyciągnął mnie do siebie i przykrył kołdrą - Tutaj nic ci nie grozi, więc możesz spać spokojnie, dobrze?
- Dobrze - przytaknęłam i wsłuchałam się w bicie serca chłopaka. Nic tak naprawdę o nim nie wiedziałam. Tylko tyle, że nasze matki tak jakby były siostrami, chociaż nimi nie były. Z dnia na dzień poznawał jego nowe twarze i była ciekawa ile ma jeszcze tych twarzy. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na godzinę... było po północy, a ktoś od pięciu minut dzwonił do drzwi i walił w nie. Jackson przeciągnął się i spojrzał na mnie. Oboje wiedzieliśmy, że to Tae. Zeszliśmy na dół i chłopak otworzył drzwi, przed którymi stał Taehyung, Namjoon i Hoseok.
- Ubieraj się! - warknął V i chciał wyminąć Jacksona, ale ten zastawił mu wejście - Odsuń się.
- To mój dom - odparł spokojnie - A ciebie tu nie zapraszałem.
- Jackson nie rób problemów - powiedział Namjoon.
- Wy je robicie Namjoon - odpowiedział mierząc go wzrokiem - June zostaje u mnie na jakiś czas, żeby któryś z was - zmierzył teraz całą trójkę - Nie zrobił jej tego samego po raz kolejny.
- Uważaj na słowa Jackson'ie Wang - Hoseok spojrzał na niego groźnie - Nikt nie krzywdzi June w naszej dormie.
- Hej! - krzyknęłam - Ja tu jestem... To moja decyzja gdzie w danej chwili przebywam - spojrzałam na Tae - A ciebie nie rozumiem czemu to interesuje.. Idź do kuzynki Jimin'a, byłeś nią taki zainteresowany w domu, więc interesuj się nią dalej.
- Johanna - zaczął poważnie Namjoon - Nie mów tak - pokręcił delikatnie głową.
- Powiedziała to co chciała! - krzyknął Taehyung i spojrzał mi w oczy - Nadal cię kocham Johanna i nie pozwolę na to, żebyś tu została, więc proszę cię spakuj się i wróć z nami.
- Przykro mi Taehyung - powiedziała cicho - Dobrej nocy - odwróciłam się i ustałam za rogiem ściany, żeby mnie nie widzieli.
- To twoja wina - warknął Namjoon do Jacksona - Namieszałeś jej w głowie, ale ja wiem jaką kanalią jesteś.. Spróbuj ją skrzywdzić, a obiecuję, że nigdy więcej nie ujrzysz światła dziennego, jasne Wang?
- Proszę cię - chłopak zaczął się śmiać głośno - Nie groź mi Namjoon, nie jesteś w stanie mi nic zrobić.. Ani ty, ani żaden twój kolega.. Dobrej nocy - Jackson trzasnął drzwiami, więc ustałam przed nim. Byłam roztrzęsiona, ale nie dałam po sobie tego poznać - Wracamy do łóżka? - uśmiechnął się i zanim zdążyłam zaprotestować chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.
Następnego dnia szłam do pracy bardzo zdenerwowana. Wszystko leciała mi z rąk, a w drodze do wytwórni wpadłabym pod samochód. Kiedy wreszcie już dotarłam na salę ćwiczeń cała się trzęsłam i nie mogłam opanować myśli. Wszyscy już byli w środku i jedynie Jin, Jimin i Suga się ze mną przywitali, reszta miała mnie totalnie w dupie.
- Możecie nie zachowywać się jak dzieci? - zapytałam oschle.
- My się zachowujemy jak dzieci? - warknął Namjoon - To ty się wyprowadziłaś.
- Namjoon to moja sprawa....
- Nie June, to nasza sprawa - powiedział Kookie.
- Więc o co wam chodzi? - warknęłam.
- O to, że twoje i rozstanie Taehyung'a nie służy nikomu.
- To była jego decyzja...
- To był jego błąd - powiedział Namjoon, a ja spojrzałam na chłopaka, który ćwiczył coś i nawet na nas nie patrzył.

sobota, 1 kwietnia 2017

Rozdział 29.

Niedzielne popołudnie postanowiłam spędzić z Jin'em i Namjoon'em na oglądaniu filmów. Taehyung poszedł gdzieś z Sugą, Yonka ćwiczyła choreografię z Jungkook'iem, a Jimin zniknął gdzieś od razu po obiedzie.
- Seokjin wyłącz to - powiedział poważnie Namjoon.
- Dlaczego? - zapytałam oburzona.
- Nie mam zamiaru oglądać jakiejś bezsensowne amerykańskiej komedii romantycznej, przecież to oczywiste, że oni na koniec będą razem - powiedział rozbawiony.
- Znawca filmów się odezwał - burknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi. Chłopak widząc moją obrażoną minę rzucił we mnie poduszką - Heeeej! - wrzasnęłam i odrzuciłam, ale trafiłam w Jin'a, który spojrzał na mnie z uśmiechem. Właśnie do mnie dotarło, że rozpętałam wojnę. Zaczęliśmy w trójkę okładać się poduszkami śmiejąc się przy tym głośno. W tej chwili zachowywaliśmy się jak dzieci, które toczą bój o telewizor... i w sumie to tak było.
- Ekhem - ktoś w drzwiach chrząknął. Przerwaliśmy na chwilę i spojrzeliśmy w tamtą stronę. W drzwiach stał Jimin z jakąś dziewczyną - Co wy robicie? - zapytał powoli przyglądając się naszym czerwonym twarzom.
- Wiesz, Johanna nas zmusza do oglądania jakiegoś romansidła - odparł Namjoon i dostał ode mnie poduszką prosto w twarz.
- Aha, chciałem wam przedstawić Sha, to moja kuzynka - dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.
- Hej - powiedzieliśmy wszyscy równo i zaczęliśmy się śmiać.
- Widzę, że ich mózgi się zagotowały - Jimin uśmiechnął się - To jest Namjoon, Seokjin, ale mów mu Jin, a to Johanna, czyli June - pomachałam dziewczynie energicznie i położyłam poduszkę na sofę.
- Miło mi was poznać - odparła uprzejmie brunetka.
- Johanna trzymaj mnie, bo mu zaraz przestawię tą zarozumiałą twarz! - Yonka weszła oburzona do salonu i mówiła dalej - Wyobraź sobie, że ten gnojek poucza mnie do choreografii, którą sama wymyśliłam, nie wytrzy.... - spojrzałam na naszego gościa - A to jest...?
- Sha - odparłam próbując ukryć śmiech.
- Oh, wybacz za mój wybuch agresji - podeszła do dziewczyny - Jestem Yonka.
Jimin był wyraźnie zażenowany naszym zachowaniem, ale starał się zachować spokój.
- Może ja zrobię herbatę - powiedział Jin i uciekł do kuchni.
- Oh, um... Namjoon pomożemy mu? - zapytałam, a chłopak pokiwał głową i my również wyszliśmy szybko do kuchni.
- Wiedziałeś, że Jimin ma kogoś przyprowadzić? - zapytał Rap Mon.
- Nie - pokręcił głową Jin - Mógł nas poinformować.
- Owszem - pokiwał głową. Dalsza dyskusja na ten temat nie miała sensu. Przygotowaliśmy mały poczęstunek i zanieśliśmy go do salonu. Jungkook siedział wyraźnie zdenerwowany na Yonkę. Nawet na nią nie patrzył. Usiadłam koło Namjoon'a i Jungkook'a.
- Słyszałam, że będziesz grała w filmie - Sha spojrzała na mnie z uśmiechem - Czytałam twoją książkę, jest naprawdę fantastyczna.
- Dziękuję - odwzajemniłam uśmiech.
- Brałam udział w castingu.
- Naprawdę? - zapytałam zdziwiona, a ona pokiwała głową - W takim razie mam nadzieję, że ci się uda... Mogę wiedzieć do jakiej roli?
- Sasy - odparła.
- Oh, to świetnie.
- Może będziecie razem pracowały - powiedział podekscytowany Jimin.
- Witamy rodzinkę! - do środka wszedł Taehyung z Yoongi'm. Uśmiechnął się do nas i jego wzrok zatrzymał się na naszym gościu - A cóż to za piękna dama? - zapytał, a ja poczułam ukłucie w sercu i ścisnęłam Namjoon'a za rękę, który spojrzał na mnie zdezorientowany.
- To Sha - powiedział Jimin, a chłopak od razu zajął miejsce obok mnie. Spojrzał na mnie i mina mu zrzedła.
- Pójdę do pokoju - powiedziałam uprzejmie i opuściłam pokój. Yonka wyszła za mną zmartwiona.
- W porządku? - zapytała na schodach.
- Tak - pokiwałam głową i weszłam na górę. Zamknęłam drzwi od pokoju i zobaczyłam, że Taehyung zabrał swoje rzeczy, a na jego miejscu znalazły się rzeczy Yonki.
- Wracamy do korzeni - mruknęłam i podeszłam do toaletki. Siniak robił się coraz bardziej fioletowy. Westchnęłam niezadowolona i wybrałam numer do Jacksona.
- Hej - powiedział wesoło - Co tam?
- Masz ochotę się spotkać? - zapytałam.
- Pewnie, przyjadę po ciebie zaraz, dobrze?
- Okay - odparłam i się rozłączyłam. Starałam się za wszelką cenę ukryć siniaka, ale nic to nie dało. Kiedy dostałam sms'a, że chłopak czeka przed dormą założyłam luźny sweter, czarne jeansy, adidasy do kostki, wzięłam beżowy płaszcz, który sięgał mi do pośladków i zeszłam na dół.
- Wychodzisz gdzieś? - zapytał Namjoon.
- Tak - odparłam i złapałam za klamkę, ale chłopak pociągnął mnie za dłoń i przyciągnął do siebie.
- Uważaj na siebie - pocałował mnie w głowę i przytulił.
- Dobrze - odpowiedziałam i wypuścił mnie. Podeszłam do samochodu Jacksona i wsiadłam do środka. Chłopak przywitał mnie uśmiechem dopóki nie zobaczył mojej opuchlizny i siniaka.
- Co się stało? - zapytał wściekły.
- Mała sprzeczka - odpowiedziałam nie patrząc na niego.
- Mała? Masz spuchnięte i na dodatek fioletowe pół twarzy!
- Jackson wszystko jest okay!
- June jeżeli oni cię biją...
- Nie biją - pokręciłam głową - Po prostu Tae chciał uderzyć Namjoon'a ustałam pomiędzy nimi i tak wyszło.
- Żartujesz? Zabije gnoja! - chciał wysiąść, ale złapałam go za rękę - Żaden facet, nawet jeżeli przez przypadek nie powinien bić swojej dziewczyny...
- Nie jesteśmy razem - odparłam cicho.
- Jak to?
- Rozstaliśmy się, stwierdziliśmy, że tak będzie lepiej.
- Dobra decyzja - powiedział stanowczo, a ja na niego spojrzałam złowrogo.
- Będziesz mnie pouczał? - warknęłam.
- Oczywiście, że nie - odpalił silnik i położył swoją dłoń na mojej - Martwię się o ciebie... Masz ochotę na pizzę?
- W sumie czemu nie.. - uśmiechnęłam się słabo i chłopak ruszył z piskiem opon. Jechaliśmy chyba na drugi koniec miasta... Nie jestem pewna, bo nigdy nie zapuszczałam się w te strony. Krążyłam ciągle po tych samych ulicach, które były mi dobrze znane. Jackson wjechał na parking i zatrzymał się przed pizzerią.
- Mają tu najlepszą pizzę - powiedział wesoło i wysiadł. Obszedł samochód, żeby otworzyć mi drzwi. Podziękowałam uśmiechem i weszliśmy do środka. Zajęliśmy miejsce w kącie sali gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał.
- Martwię się o ciebie - Jackson spojrzał mi w oczy - Dlatego nie chce, żebyś z nimi mieszkała...
- Nie mogę wrócić do akademika, ale przyznaję, że też nie chce z nimi mieszkać.. Za bardzo boli mnie patrzenie na Taehyunga, który już podrywa Sha'e.
- Kuzynkę Jimina? - zapytał zaskoczony.
- Znasz ją?
- Tak, studiuje aktorstwo.. Była nawet na castingu.. - a ja otworzyłam oczy zdzwiona.
- Skąd wiesz? Rozmawiałeś z nią na ten temat? - zapytałam podejrzliwie.
- Tak czy inaczej June, ona się Taehyung'iem nie zainteresuje.. Odkąd pamiętam mówi tylko o Hoseoku, więc nie masz się czym martwić.
- Ja się nie martwię zaprzeczyłam.
- Wprowadzisz się do mnie? - zapytał nagle, a mnie zatkało.

środa, 29 marca 2017

Rozdział 28.

Szłam do monopolowego. Pogoda była okropna. Bardzo mocno padał deszcz i wiał dość mocny wiatr. Cały czas miałam w głowie słowa Taehyung'a :"albo ja, albo film". Byłam wściekła, on nie mógł postawić mi takiego ultimatum... ja mu nie kazałam wybierać między karierą, a mną. Myślę, że nasz związek nie wypali i nie ma żadnej przyszłości dla niego. Weszłam do sklepu i wzięłam dwie butelki czystej wódki... tak miałam zamiar wypić to sama, chyba że ktoś się dołączy. Zapłaciłam i ruszyłam w drogę powrotną do dormy. Kiedy doszłam na miejsce byłam cała mokra i miałam katar. Trzasnęłam drzwiami i zanim ktoś zdążył pojawić się w korytarzu byłam już w naszej kryjówce i otwierałam jedną butelkę. Rzuciłam mokrą kurtkę w kąt i rozsiadłam się w wygodnym fotelu.
Wzięłam głęboki wdech i upiłam pierwszy łyk. Mój przełyk zaczęło niesamowicie palić, a ja się skrzywiłam.
- Zapomniałam jaka jesteś niedobra - mruknęłam sama do siebie i wzięłam kolejny łyk i kolejny raz się skrzywiłam. Napisałam do Namjoon'a sms'a, żeby przyszedł do mnie. Chłopak po pięciu minutach zapukał w drzwi. Wstałam i przekręciłam klucz.
- Pijesz? - zapytał widząc butelkę. Wszedł do środka i zamknął ponownie drzwi.
- Nie, tylko patrzę - rzuciłam sarkastycznie - Napijesz się?
- Nie - pokręcił głową - Wiesz, że nie możesz pić?
- Bo co? - warknęłam.
- Bo miałaś niedawno operację - chciał mi zabrać butelkę.
- Odpieprz się matko, ok? - spojrzałam na niego złowrogo.
- Nazywaj mnie jak chcesz, ale ja dbam tylko o ciebie... - powiedział poważnie.
- Wyluzuj - zaśmiałam się i wzięłam następny łyk. Nie wiem kiedy, ale opróżniłam już prawie całą butelkę. Gorąco biło ode mnie na kilka metrów, a w głowie mi huczało. Chciało mi się ze wszystkiego śmiać.
- June, kurwa! - warknął Namjoon - Wiem, że Tae zachował się jak skurwiel, ale to nie powód, żeby się upijać.
- A może dla mnie to wystarczy? - zapytałam i rzuciłam pustą butelkę w kąt. Namjoon podszedł do mnie i złapał za dłonie.
- Nie możesz niszczyć sobie życia - spojrzał mi w oczy - Taehyung to mój brat, ale ja nie pochwalam jego zachowania i uważam, że mimo wszystko powinnaś spełniać swoje marzenia June.
- Myślę, że chyba się z nim rozstanę - powiedziałam cicho. Było mi przykro z tego powodu, ale go nie ograniczam, więc on mnie też nie powinien. Strasznie kręciło mi się w głowie i dopiero teraz poczułam, że alkohol mocno we mnie uderzył. Język powoli zaczął mi się plątać, a ja miałam ochotę pocałować Namjoon'a. To na pewno przez alkohol - powtarzałam sobie w myślach. Moją bitwę z samą sobą przerwało natarczywe walenie w drzwi. Chwiejnym krokiem podeszłam do nich i otworzyłam.
- June - powiedział Tae chłodno i spojrzał za moje plecy - Co tu robisz? - warknął do Namjoon'a.
- Przyszedł do mnie - wybełkotałam i oparłam się dość zabawnie o framugę.
- Jesteś kompletnie pijana! - krzyknął.
- Spokojnie tatusiu, zaraz pójdę spać - uśmiechnęłam się słodko.
- Myślałeś, że ją upijesz, a potem przelecisz? - syknął do Namjoon'a.
- Uważaj na słowa gówniarzu - warknął Rap Mon, Tae podszedł do niego i patrzył prosto w oczy. Chciał go uderzyć, ale zdążyłam wbiec pomiędzy nich i to ja dostałam. Gdyby nie Namjoon przewróciłabym się, ale złapał mnie w ostatniej chwili. Potrząsnęłam głową i dotknęłam swojego łuku brwiowego. Spojrzałam na Taehyung'a, który był przerażony, a potem na swoją rękę, na którego była krew.
- O kurwa, krwawię - powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Gdybym nie była pijana pewnie zwijałabym się z bólu, ale alkohol na tyle mnie odurzył, że nic nie czułam. Namjoon odepchnął Tae, złapał mnie pod rękę i zaprowadził do łazienki. Na korytarzu minęliśmy wściekłego Seokjin'a, który poszedł do V i trzasnął drzwiami. Weszliśmy do łazienki i RM kazał mi usiąść na wannie, a sam zaczął czegoś szukać w apteczce. Wyjął chyba wodę utlenioną i jakiś gazik. Polał go i przyłożył mi do rany, a ja syknęłam - Zostaw!
- Nie zachowuj się jak dziecko - skarcił mnie i powtórzył czynność.
- To piecze - marudziłam - Długo jeszcze? - w ramach odpowiedzi dostałam tylko jego poirytowany wzrok. Do łazienki wpadła blada Yonka.
- Czy ty kurwa jesteś magnesem na kłopoty? - spojrzała na mnie zła.
- Widocznie tak - burknęłam.
- I jeszcze pijana - spojrzała na Namjoon'a - Powinieneś jej zabrać wódkę!
- Kiedy przyszedłem butelka była już pusta - zaczął się bronić.
- To prawda - pokiwałam głową - Naprawdę szybko ją wypiłam.
- Oh Johanna Louis nie odzywaj się już dzisiaj lepiej dobrze?! - brunetka skarciła mnie.
- Ok mamo... - powiedziałam cicho. Kiedy RM skończył brunetka zaprowadziła mnie do pokoju i położyła spać.

Obudziłam się rano z bólem głowy. Przekręciłam się z jęknięciem na bok i spojrzałam na godzinę. Była 12:00... jak mogli mi dać tak długo spać... a nie zaraz dzisiaj jest niedziela..
Mruknęłam coś pod nosem i podniosłam się z łóżka. Wzięłam zimny prysznic, ubrałam czarne leginsy, luźną bluzę, ciepłe skarpety i zeszłam na dół. W salonie siedzieli wszyscy.
- Woooo - powiedział Hoseok patrząc na mnie - Chyba zapomniałaś pomalować drugiego oka - sama zaczęłam się śmiać, ale Jimin rzucił w chłopaka poduszką.
- Jak się czujesz? - zapytał Jungkook.
- Dobrze, dziękuję - uśmiechnęłam się i popatrzyłam na Tae - Porozmawiamy? - chłopak pokiwał głową i wyszedł za mną do kuchni.
- Chciałem cię przeprosić, ja po prostu nie sądziłem, że tam wbiegniesz - zaczął cicho, a ja mu przerwałam.
- To nie znaczy, że mogłeś podnieść rękę na Namjoon'a, jesteście przyjaciółmi - powiedziałam poważnie - Co się z tobą dzieje Taehyung?
- Nie wiem June... - pokręcił głową - Wydaje mi się, że stres w związku z kontraktem, od jutra zaczynamy już z naprawdę ciężką pracą, boje się, że nie dam rady... Jeszcze czuje, że cię zaniedbuje..
- Posłuchaj mnie - złapałam go za dłonie - Jesteś wspaniałym wokalistą i masz niesamowitych ludzi, którzy cię wspierają i w ciebie wierzą, więc ty też uwierz dobrze? - pokiwał lekko głową - A mną się nie przejmuj.
- Nie potrafię, czasami myślę, że łatwiej by nam było gdybyśmy byli przyjaciółmi - zawahał się - Przepraszam, nie powinienem tego mówić.
- Powinieneś - odparłam.
- Bo ja cię kocham June, naprawdę cię kocham, ale to wszystko się naprawdę szybko dzieje, a ja cię ranię - dotknął delikatnie mojej spuchniętej kości policzkowej - To boli June..
- Jeśli uważasz, że tak będzie lepiej - mruknęłam.
- Kocham cię June, pamiętaj o tym - przyciągnął mnie do siebie i pocałował w głowę - I chce tylko twojego szczęścia.
- Ja twojego też - odpowiedziałam cicho. Poczułam w sercu ból, ale i jednocześnie ulgę. Wiedziałam, że on ma rację, że będziemy się tylko ranić. Żadne z nas teraz nie ma czasu na związki i oboje będziemy cierpieć będąc razem. Kochałam go.. Byłam tego pewna, ale byłam pewna, że kocham go jako przyjaciela i brata. Zawsze będzie najbliższy mojego sercu, ale ono należy do kogoś innego.

poniedziałek, 27 marca 2017

Rozdział 27.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam Namjoon'a, który siedział na łóżku i mi się przyglądał. Rozejrzałam się i mój wzrok zatrzymał się na zegarku. Widocznie musiałam zasnąć. Podniosłam się lekko i uśmiechnęłam słabo do chłopaka.
- Co tu robisz? - zapytałam.
- Siedzę jak widać - odparł cicho.
- Gdzie Tae?
- Na dole, zawołać go? - wstał.
- Nie, zostań - powiedziałam błagalnie. Chłopak usiadł bliżej mnie i złapał mnie za dłoń. Spojrzałam na niego. Jego policzki były wilgotne - Płakałeś? - spytałam cicho.
- Nie obroniłem cię - odpowiedział równie cicho - To by się nie wydarzyło gdybym cię nie wypuścił.
- Nie mogłeś wiedzieć...
- Mogłem to przewidzieć.
- Nikt nie mógł Namjoon - powiedziałam poważnie, a on po prostu mnie przytulił.
- Kiedy cię zobaczyłem, myślałem, że nie żyjesz.. - zaczął.
- Jestem tu z wami.
- I zawsze już tak będzie, nikt więcej cię nie skrzywdzi.... - do pokoju wszedł uśmiechnięty Taehyung, ale mina mu zrzedła kiedy zobaczył, że Rap Monster mnie przytula.
- Co tu się dzieje? - zapytał spokojnie.
- Nic - odpowiedziałam.
- Pójdę już - Namjoon wstał i przy drzwiach odwrócił się do mnie - Wypoczywaj June - wyszedł i zamknął drzwi. Tae przyglądał mi się uważnie, aż w końcu usiadł obok.
- Co to było? - zapytał cicho.
- Rozmawialiśmy - powiedziałam. Chłopak nie spojrzał na mnie, tylko westchnął ciężko i wstał. Podszedł do drzwi i złapał za klamkę.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytał, ale pokręciłam głową. Chłopak wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami. Przewróciłam oczami i zaczęłam czytać scenariusz, który został dostarczony ze Stanów.
Historia opowiadała o biednej dziewczynie, nad którą znęcają się rodzice. Dziewczyna często chodziła do szkoły z siniakami. Uczyła się, pracowała, cierpiała.. Nie miała czasu dla siebie, ani na swoje zachcianki. Spełniała za to każdą zachciankę swoich rodziców, którzy nadmiernie ją wykorzystywali. Pewnego dnia spotyka chłopaka, który okazuje się być taki jak ona, rozumie ją, wspiera, pomaga się zbuntować. Jej życie wywraca się do góry nogami. Zaczyna cieszyć się małymi chwilami, aż w końcu się zakochuje, ale tak naprawdę ona nie znała tego chłopaka. Pochodził on z bogatej rodziny, gdzie jego rodzice gardzili takimi jak ona. Chłopak szybko wprowadza ją w swój świat i zabiera od rodziców. Poznają się od nowa i od nowa się w sobie zakochują.
Historia jest romantyczna, prosta, ale takich najbardziej potrzeba w tym świecie, ponieważ ludzie zapominają, że istnieje życie poza ekranem. Byłam z siebie dumna, że udało mi się wydać książkę. W planach miałam kolejne części, więc miałam nadzieję, że ta przyjmie się bardzo ciepło.
Moje czytanie przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę! - do środka weszła brunetka z jedzeniem na tacy. Uśmiechnęła się ciepło, postawiła jedzenie i położyła się na łóżku obok mnie.
- Pomyślałam, że babski wieczór dobrze nam zrobi - powiedziała wesoło - Jak scenariusz? - spojrzała na stos kartek.
- Jest naprawdę dobry - przyznałam szczerze i wzięłam jedną kanapkę z tacy.
- Widzisz, a Tae twierdził, że niczego nie potrzebujesz, jednak ma się ten kobiecy instynkt - zaśmiała się - June? - zapytała.
- Tak? - odparłam.
- Jak z Tae?
- Chyba dobrze, chociaż ciągle chodzi spięty.. Mam wrażenie, że on mnie nie kocha - powiedziałam cicho.
- On za tobą szaleję.. - pocieszyła mnie.
- Nie wydaje mi się.. - pokręciłam głową.
- Nie mów głupstw.. Poza tym Namjoon jest w kolejce - poruszyła w zabawny sposób brwiami.
- Oh przestań - zaśmiałam się - Mów mi lepiej jak z Sugą?
- Oh daj spokój.. - powiedziała zmarnowana - Ten chłopak to idiota.. Ciągle się kłócimy, nie mogę już na niego patrzeć - udała odruch wymiotny co wywołało u mnie rozbawienie.
- Myślę że jesteście dla siebie stworzeni, jesteście jak dwie krople wody..
- O nawet tak nie mów - szturchnęło mnie lekko w ramię i zaczęła się śmiać. Rozmawiałyśmy do późna na temat wszystkiego co się ostatnio wydarzyło i na temat tego, który z chłopaków byłby idealny do filmu. Opowiedziała mi również przebieg premiery mojej książki i powiedziała, że moja szefowa codziennie dzwoni z informacją na temat sprzedaży, podobno książka sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Byłam zachwycona i zadowolona ze swojego sukcesu, ale wiedziałam, że czeka mnie jeszcze mnóstwo pracy.
Około północy dziewczyna poszła do swojego pokoju, a Taehyung położył się do łóżka i zasnął. Siedziałam i czytałam scenariusz do końca. Kiedy skończyłam schowałam go do szuflady i wyłączyłam lampkę. Przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy.
Rano Taehyung'a już nie było w łóżku Wzięłam prysznic, ubrałam jeansowe rurki z przetarciami, czarną bluzę z napisem "fire", trampki i zeszłam na dół. W kuchni krzątał się tylko Jin.
- Dzień dobry - uśmiechnął się.
- Dzień dobry - odpowiedziałam słabo - Nie pojechałeś do wytwórni?
- Oh, mam dzisiaj wolne - powiedział zadowolony - Jakieś plany na dziś?
- Tak, mam spotkanie w sprawie filmu z szefową - odparłam obojętnie.
- Mogę ci towarzyszyć jeśli chcesz - powiedział miło, a ja się zgodziłam, bo w sumie czemu by nie... Będę się czuła pewniej, jeśli Jin będzie obok mnie.
Około 10:00 nad ranem czekaliśmy w kawiarni na moją szefową. Kobieta jak zwykle była pełna gracji i spokoju. Przywitała się ze mną i wyraziła współczucie w związku z napaścią na mnie i obiecała ochronę. Zaproponowała również, żebym to ja grała rolę w filmie, ponieważ była to moja postać i wierzyła, że wczuję się w nią tak, jak nikt inny. Reszta castingów miała odbyć się w najbliższym czasie, podobno zgłosiło się naprawdę dużo osób do roli bogatego chłopaka.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy długo. Kobieta była zafascynowana Jin'em i zaproponowała wykorzystanie ich piosenek w filmie. Seokjin podał numer do ich menadżera i wytwórni, żeby porozmawiali między sobą, ale był bardzo napalony na ten pomysł. Widząc tak ożywionego Jin'a uśmiech sam pojawiał mi się na twarzy. Chyba nigdy nie widziałam go tak zafascynowanego czymkolwiek.
Byłam już trochę znudzona rozmową, ale nie dałam po sobie tego poznać. Dwie godziny później kobieta w końcu się pożegnała, a my zamówiliśmy jedzenie na obiad, poczekaliśmy na odbiór i pojechaliśmy do domu.
Wszyscy już wrócili do domu i oglądali jakieś reality show.
- Cześć kochanie - Tae podszedł do mnie i pocałował w głowę - Jak spotkanie?
- Świetnie - odpowiedział Jin za mnie, a wszyscy na niego spojrzeli - Nasza June będzie grała w filmie - zaczął tańczyć, a ja się zaśmiałam cicho.
- Naprawdę? - zapytał Jimin, a ja pokiwałam głową - Woaaaah, gratulację! - krzyknął i dołączył do Jin'a.
- Czemu będziesz grała we własnym filmie? - zapytał Tae.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę, ale nie będziemy mieli już w ogóle dla siebie czasu, poza tym czytałem scenariusz i nie pozwolę, żeby jakikolwiek chłopak cię dotykał. Wybacz June, ale nie zgadzam się i nie pozwolę ci zagrać w tym filmie.
- Nie żartuj - powiedziałam poważnie.
- June... Mam nadzieję, że podejmiesz dobrą decyzję, ale wybacz... - złapał mnie za dłonie i spojrzał w oczy - Albo ja, albo film...

niedziela, 26 marca 2017

Rozdział 26.

*June*
Otworzyłam delikatnie oczy. Od razu zaślepiło mi światło, więc zamrugałam kilka razy, żeby się przyzwyczaić. Kiedy to już się stało zobaczyłam, że leżę w jakimś białym pomieszczeniu, a nade mną stoi Taehyung. Po policzkach chłopaka spływały łzy, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- June - wyszeptał.
- Tae.. Co się stało? - zapytałam słabo - Przecież byłam w parku....
- Ktoś cię napadł - wyjaśnił, a we mnie ze zdwojoną siłą uderzyły wspomnienia tamtego wieczoru. "Jeśli nie chcesz studiować, nie zrobisz już nic w tym życiu". Słowa Ashtona huczały mi w głowie - Co się dzieję? - zapytał zmartwiony.
- To Ashton - przyznałam łamiącym głosem - I moja matka...
- Kurwa - przeklnął - Wiedziałem - powiedział wściekle i wyciągnął telefon. Wybrał do kogoś numer i nie czekał długo, aż ten ktoś odbierze - Mieliśmy rację.. Tak... Okay - przerwał - Obudziła się - dodał szczęśliwy - Okay, czekamy hyung - rozłączył się i usiadł na krzesło.
- Długo spałam? - zapytałam kiedy się na mnie spojrzał.
- Tydzień - odparł smutno.
- To bardzo długo... Czemu boli mnie tak brzuch?
- Miałaś operację.. - jego oczy nadal były zaszklone.
- Ale wszystko już dobrze?
- Na szczęście już tak - powiedział z uśmiechem i pocałował mnie w dłoń. Nie wiedziałam kto mnie znalazł, ani jak lekarzom udało się mnie uratować.
Około godziny później wszyscy pojawili się w mojej sali łącznie z Jacksonem, który uśmiechał się szczerze na mój widok.
- Co z premierą książki? - zapytałam wystraszona.
- Odbyła się - powiedziała Yonka - Przyszło ponad 3 tysiące osób - uśmiechnęła się - Wszystkie książki się sprzedały, fani modlili się za ciebie.
- To miłe - powiedziałam. Po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
- Było u nas twoja szefowa - powiedział Jin - Dała nam scenariusz - powiedział dumny.
- Długo tu jeszcze zostanę?
- Jeśli wyniki będą dobre wyjdziesz jutro - powiedział Namjoon, który wszedł akurat do sali. Uśmiechnęłam się na jego widok, a Tae mocniej ścisnął moją dłoń.
- Tae - spojrzałam na niego, a on nic nie powiedział tylko odwrócił wzrok.
Posiedzieli ze mną jeszcze dwie godziny i poszli do domu. Został tylko Jackson, który upierał się, że nie zostawi mnie teraz samej. Usiadł na miejsce Tae i przyglądał mi się.
- Czemu się tak patrzysz? - zapytałam.
- Ja cię znalazłem - powiedział cicho - Myślałem, że nie żyjesz.. W pierwszej chwili nie wiedziałem co mam zrobić - przerwał - Bałem się.. Dopiero co poznałem kogoś, kto jest wartościowy i już miałem cię stracić..
- Wszystko jest dobrze - pocieszyłam Jacksona.
- To jest ich wina.
- Nie mów tak - pokręciłam głową - Co z Ashtonem? - zmieniłam temat.
- Zabrali go.. Dostał zarzuty - powiedział nie patrząc na mnie - Będziesz teraz mieszkała u nich?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
- Zabrali twoje rzeczy.. Codziennie ich widziałem.
- Naprawdę?
- Tak - pokiwał głową, a mnie zamurowało. Jackson nie wiedział jak ma się zachować, więc pożegnał się i wyszedł. Lekarz przy wieczornym obchodzie podał mi wyniki i powiedział, że mogę wyjść nawet jutro. Zgodziłam się na to, ponieważ nie lubiłam szpitali i czułam się nich naprawdę nieswojo. Chciałam być już bezpieczna w objęciach Taehyung'a. Nie chciałam wychodzić z domu przez najbliższe dni.
Siedziałam bezradnie na łóżku... nie mogłam spać. Wiedziałam, że ta noc będzie ciężka. Wzięłam głęboki oddech i wstałam powoli. Brzuch nadal mnie bolał i musiałam na siebie uważać. Podeszłam do okna i spojrzałam na niego. Księżyc przysłaniały ciemne chmury. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie tamtą noc. Moje serce zaczęło bić szybciej, więc otworzyłam oczy i próbowałam je uspokoić. To Jackson mnie znalazł.. To on wiedział gdzie mnie szukać.. Nie Tae, nie Namjoon tylko Jackson. Mogę powiedzieć, że drugi raz uratował mi życie... gdyby nie on, pewnie już bym nie żyła.. Wróciłam do łóżka i próbowałam zasnąć.

Następnego dnia przyjechała po mnie Yonka z Jungkookiem i Hoseokiem. Reszta musiała iść do wytwórni nagrać brakujące solówki do piosenki. Założyłam czarne leginsy, bluzę Tae, którą mi przywieźli, trampki, czapkę z daszkiem i ciemne okulary. Podobno pod szpitalem było sporo fanów książki. Nie miałam siły się z nimi spotkać i liczyłam, że uda nam się wyjść tylnym wyjściem, ale niestety nie było takiej możliwości. Wytwórnia przydzieliła chłopakom ochroniarzy, którzy poszli nam na rękę i wyprowadzili nas ze szpitala. Kiedy siedziałam już w busie poczułam się lepiej, jednak nie na tyle dobrze, żeby się odezwać. J-Hope całą drogę do dormy trzymał mnie za rękę. Czułam, że teraz dopiero będę miała problem, żeby gdziekolwiek wyjść, będą gorsi niż moja mama. Z jednej strony to było urocze i kochane, a z drugiej wiedziałem, że nie wytrzymam tego po raz kolejny i nie wiedziałam jak to się skończy.
Kiedy weszliśmy do domu Yonka od razu zaprowadziła mnie do pokoju, który był mój i Taehyng'a.
- Jak ci się podoba? - zapytała dziewczyna. Pokój był duży i przestronny. Znajdowało się w nim łóżko, z drewnianym stelażem nad nim i uroczym baldachimem. Pod oknem stała toaletka, na przeciwko pod drugą ścianą było wejście do garderoby i obok drzwi do łazienki. Przy drzwiach wejściowych stał kominek i sofa, która pomieści może 3 osoby, a może tylko mnie i Tae.
- Uroczo - odparłam obojętnie.
- Oh, uśmiechnij się, chodź pokaże ci coś jeszcze - powiedziała podekscytowana dziewczyna i wyszła na korytarz. Jęknęłam cicho i wyszłam za nią. Zaprowadziła mnie do starego pokoju Tae i otworzyła drzwi. Kiedy weszłam do środka zaniemówiłam. Pokój wyglądał ślicznie. Duże okna, zasłony w stlu Yonki. Pod oknem stał fortepian, obok gitara. W rogu było biurko z poukładanymi starannie nowymi zeszytami do nut i notatnikami. Po lewo od wejścia stała duża biblioteczka zapełniona zupełnie nowymi książkami. Dostrzegłam nawet egzemplarz swojej książki.
- Zapiera dech co? - mruknęła brunetka.
- Oj tak - pokiwałam głową.
- To miejsce specjalnie dla nas - uśmiechnęła się szeroko - Nasza ucieczka od tych debili - zaśmiałam się.
- Jest super - rozejrzałam się jeszcze raz - Pójdę do siebie - dodałam miło i po chwili byłam już w swoim nowym pokoju. Poszłam do garderoby i znalazłam swoje ubrania starannie poukładane. Wyciągnęłam spodenki, koszulkę i poszłam pod prysznic.
Piętnaście minut później leżałam już na łóżku i oglądałam swoją zaszytą ranę brzucha. Kiedy jej dotknęłam łzy napłynęły mi do oczu. Jak on mógł mi to zrobić, jak ona mogła mi to zrobić. Przekręciłam się na bok, przytuliłam swojego pluszaka i zaczęłam szlochać jak niemowlak.

sobota, 25 marca 2017

Rozdział 25.

*Taehyung*
Poszliśmy wszyscy szukać June. Poinformowaliśmy nawet Jacksona, żeby mi pomógł. Żadne z nas nie miało pomysłu, gdzie dziewczyna może być. Jin, Jimin i Hoseok szukali na mieście, a ja z Rap Monem, Jungkookiem, Sugą i Yonką szukaliśmy po parku.
- Nie odbiera - powiedziałem i po raz kolejny zadzwoniłem do dziewczyny - Kurwa - przeklnąłem pod nosem i spojrzałem na Suge, który dzwonił po znajomych i pytał się, czy widzieli dziewczynę.
- Heeej! - krzyknął Rap Mon - Dzwonił Jackson znalazł June nad rzeką - powiedział przerażony. Kiedy podbiegł bliżej zobaczyłem, że po jego policzkach spływają łzy i wiedziałem, że coś jest nie tak. Pobiegliśmy w miejsce, które podał nam Jackson. Kiedy byliśmy na miejscu zobaczyłem moją małą June całą siną i zakrwawioną. Jackson trzymał ją w objęciach i próbował rozgrzać.
- Karetka zaraz będzie - powiedział łamiącym się głosem. Nachyliłem się nad dziewczyną i zacząłem szlochać. Dotknąłem jej dłoni, która była sina i cała lodowata. Spojrzałem na jej brzuch i odgiąłem bluzę. Znajdowała się tam wielka rana po nożu.
- Kto mógł to zrobić?! - krzyknęła Yonka i chciała podbiec do nas, ale Suga ją złapał i próbował uspokoić. Dziewczyna prawie dławiła się łzami i cała trzęsła. Rap Mon dzwonił zapłakany do chłopaków. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś mógł skrzywdzić moją June. Zabiję tego kogoś. Po prostu zabiję. Nie wiem kiedy podbiegło do nas trzech sanitariuszy. Odepchnęli nas od June i sami zaczęli biegać do karetki i do niej. Chciałem ich wszystkich opieprzyć, żeby zostawili ją w spokoju, ale Rap Mon trzymał mnie mocno, żebym nie zrobił nic głupiego.
- Puść mnie! - wycedziłem przez zęby.
- Stary, nie pomożesz jej teraz! - powiedział stanowczo.
- Słaby puls! - krzyknął jakiś ratownik - Tracimy ją! - zamknął drzwi od karetki, a ja wyrwałem się chłopakow i chciałem tam wejść. W ostatniej chwili Jin z Hoseokiem mnie złapali.
- Wsiadaj! - wepchnęli mnie do samochodu, poczekali aż wszyscy wsiądą do naszego busa i Jin ruszył z piskiem opon za karetką.
Dojechaliśmy do szpitala 10 minut po nich. Wbiegłem do recepcji i zapytałem o June. Okazało się, że jest przygotowywana do operacji. Pobiegliśmy przed salę operacyjną. Kiedy zobaczyłem jak wiozą June ledwo żywą załkałem żałośnie i osunąłem się po ścianie na ziemię. Yonka usiadła obok mnie i położyła mi głowę na ramieniu. Płakała razem ze mną...
Siedzieliśmy pod salą około dwóch godzin. Chłopacy krążyli w tą i z powrotem. Tylko Jackson siedział i patrzył się w jedno miejsce. Suga był tak wkurzony, że od razu zaczął się dowiadywać kto mógł to zrobić. Razem z Jin'em mieli nadzieję, że dorwą tego kogoś. Podniosłem się niechętnie z ziemi i pomogłem wstać Yonce. Jungkook zabrał ją do bufetu na herbatę. Podszedłem do drzwi i szarpnąłem je lekko. Nadal były zamknięte.
- Ile to może trwać? - warknąłem i odwróciłem się do chłopaków.
- Będzie dobrze - powiedział cicho Hoseok.
- Musi być dobrze - dopowiedział Jin.
- Nic by się nie stało gdybyście się od niej odpieprzyli - powiedział Jackson i wstał.
- Nikt cię nie pytał o zdanie - powiedział Rap Mon.
- Nie obchodzi mnie - chłopak pokręcił głową i spojrzał na mnie - To twoja wina! - krzyknął - Namieszałeś jej w głowie, przespałeś się z nią, a potem pozwoliłeś, żeby sama siedziała w parku! - jego głos był przepełniony jadem. Moje ciało się spięło. Spojrzałem na Rap Monstera, który nie wierzył w to co Jackson powiedział. Tak, przespałem się z nią, ale to była moja dziewczyna.
- Jeśli ona tego nie przeżyje - Wang podszedł do mnie - Zabiję cię jako pierwszego - wycedził mi w twarz. Moje ciało zaczął rozrywać ból. Spojrzałem na niego pełen nienawiści i uderzyłem w twarz. Chłopak cofnął się do tyłu i pchnął mnie na ścianę wymierzając cios w oko. Rap Mon i Suga wpadli pomiędzy nas i zaczęli rozdzielać. Yoongi sprawnie trzymał Jacksona, a Namjoon zasłaniał mi drogę swoim ciałem.
- To nie jest miejsce na takie kłótnie! - warknął J-Hope do nas. Odepchnąłem Namjoon'a i usiadłem na krzesełku obok Jimina, który przyglądał mi się ze zrozumieniem. Jackson stał cały spięty i gotowy był ruszyć do Sugi, ale w tej samej chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
- Co z nią? - zapytał Jin.
- Rana była dość głęboka, spowodowała duży krwotok wewnętrzny, ale już jest wszystko dobrze - uspokoił nas.
- Co z jej raną na głowie? - zapytał Jackson.
- Nie jest poważna, ale wywołała wstrząśnienie mózgu. Musi uważać i dużo odpoczywać - uśmiechnął się i zostawił nas na korytarzu. Z mojego serca spadł kamień, jednak nadal miałem do siebie żal, że nie wybiegłem za nią od razu.
Pół godziny później pielęgniarka pozwoliła wejść jednemu z nas do June, kłóciłem się z Jacksonem, który ma to zrobić, aż w końcu wygrałem. Wszedłem niepewnie do sali i zobaczyłem jej niewinną twarz pogrążoną we śnie. Usiadłem na krześle i przyłożyłem jej dłoń do swojej twarzy. Zacząłem szlochać i przepraszać za to, że zostawiłem ją samą.
- Nigdy więcej tego nie zrobię - pocałowałem delikatnie małą, wiotką rączkę Johanny.
                                                                 ***
Minął tydzień odkąd June jest w szpitalu. Byłem u niej codziennie, ale musiałem również zająć się jej przeprowadzką do nas. Razem z Yonką, Sugą, Jin'em i Hoseokiem codziennie jeździliśmy po rzeczy dziewczyn. Yonka pakowała wszystkie ich rzeczy, a my je woziliśmy do naszej dormy, gdzie tam Rap Monster, Jungkook i Jimin remontowali pokoje dla dziewczyn. Postanowiłem, że June będzie mieszkała ze mną w pokoju, dlatego zamieniłem swój pokój na większy, który wymagał remontu. W moim miał powstać kącik dla June i Yonki. Ich prywatne schronienie przed nami.
Pakowałem ostatnie rzeczy June do kartonu. Otworzyłem szafkę nocną i zacząłem wyciągać wszystkie notatniki jakie tam leżały. Z jednego wypadła kartka, więc podniosłem ją i mimowolnie przeczytałem. Był tam tekst piosenki, ale po angielsku. Nie byłem z niego zbyt dobry, więc otworzyłem jeden notatnik i chciałem schować kartkę, ale moją uwagę przykuła notatka.
"Moje życie rok temu było inne. Nie zwracałam uwagi na chłopaków, mimo że miałam Ashtona przy sobie on też był obojętny dla mnie. Myślałam, że te studia będą szansą dla mnie. Tak było dopóki nie spotkałam tego chłopaka, który zaintrygował mnie od pierwszego spotkania. Wygrał moje serce i nie mogę przestać o nim myśleć. Potem pojawił się Taehyung i on zajął jego miejsce. Każdego dnia, odkąd go poznałam jestem pewna, że łączy nas coś wspaniałego. Czuję się przy nim dobrze i bezpiecznie. Wiem, że nie obroni mnie on przed złem całego świata, ale wiem, że zrobi to ten chłopak." Zamknąłem notatnik i zacząłem zastanawiać się o kim ona to napisała. Zacząłem się denerwować. Wrzuciłem resztę rzeczy niechlujnie do kartonu i sprawdziłem dokładnie, czy wszystko zabraliśmy. Wziąłem ostatnie pudło i zszedłem na dół.
Po całym dniu pracy i wożenia rzeczy pojechałem do szpitala i jak zwykle usiadłem na krześle trzymając June za dłoń. Nadal była w śpiączce i nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, kiedy się obudzić. Często jak przyjeżdżałem to mijałem się z Jacksonem, którego obecność tu działała mi na nerwy. Każdego dnia modliłem się, żeby June się obudziła, tylko ona mogła nam powiedzieć, kto jej to zrobił. W mojej głowie rodziła się myśl, że to jej matka, ale nie mogłem wyciągać takich wniosków. Jednak kiedy Jin zadzwonił do niej, powiedziała że June dostała widocznie to, na co zasłużyła.
Siedziałem jeszcze około godziny przy jej łóżku. Porozmawiałem z lekarzem i postanowiłem iść do domu. Jak zawsze pocałowałem ją delikatnie w czoło. Kiedy chciałem odłożyć jej dłoń poczułem jak jej mała rączka zaciska się wokół mojej. Spojrzałem przestraszony na dziewczynę, a ona otworzyła delikatnie oczy i zamrugała kilka razy.

Rozdział 24.

- Ja nie mogę zapewnić, że będę miała na to czas - spojrzałam na mężczyznę.
- Proponujemy ci wszelką pomoc - powiedział miło - Słyszałem o twojej książce i filmie, gratuluję.
- Dziękuję - skinęłam lekko głową - Dobrze - powiedziałam w końcu - Zgodzę się.
- Świetnie - klasnął w dłonie - Zapraszam do biura, podpiszemy kontrakt - powiedział i żwawo wyszedł z sali. Chłopacy zaczęli się śmiać, a Taehyung nadal przyglądał mi się z uwagą.
- Tak się cieszę - Yonka przytuliła mnie i pocałowała w głowę. Odwzajemniłam się jej uśmiechem i wyszłam za mężczyzną cały czas zastanawiając się na co się zgodziłam. Bałam się, że tego pożałuję, ale nie mogłam zostawić ich na lodzie. Weszłam do biura, z dużymi oknami i widokiem na miasto. Mężczyzna przedstawił się i podał mi papiery. Zaczął mi wszystko wyjaśniać, a ja mu tylko przytakiwałam, bo byłam zajęta czytaniem umowy. Miałam przychodzić tu codziennie i pisać kiedy to będzie tylko możliwe. Oprócz tego odpowiadałam za koncepcję teledysku i musiałam pracować z choreografami.
- To dużo pracy - przyznałam.
- Nie przejmuj się, będziesz miała sporo ludzi do pomocy.
- Uh, a jeśli sobie nie poradzę?
- Oni w ciebie wierzą, a jeśli oni to i ja też - uśmiechnął się pocieszająco.
- Dobrze - przytaknęłam i podpisałam papiery - Czy coś jeszcze?
- To wszystko, zostaw mi tylko proszę swój numer - dodał. Zapisałam go na kartce i wyszłam. Na korytarzu oparłam się o ścianę i zaczęłam poważnie myśleć. Muszę rzucić studia, muszę zacząć to wszystko ogarniać. Za tydzień odbędzie się premiera mojej książki w Seulu. Byłam tym przerażona, bo nie wiedziałam jak to pogodzę Miała przylecieć moja szefowa i przedstawić mi scenariusz do filmu.
- June! - krzyknął Jungkook i podbiegł do mnie - Okay? Tak się cieszę, że będziesz z nami pracować - uśmiechnął się szczerze.
- Muszę rzucić studia - spojrzałam smutno na niego.
- Jak to? - zbladł - Na pewno jest inne wyjście.
- Nie ma... - pokręciłam głową.
- Cholera - powiedział pod nosem - Chodź - pociągnął mnie do sali gdzie znajdowała się reszta.
- Witamy na pokładzie - Jimin uśmiechnął się.
- W końcu podjęłaś dobrą decyzję - zaśmiał się J-Hope, a Jin skarcił go spojrzeniem.
- Masz niewyparzony język Hoseok - powiedział poważnie, a chłopak wzruszył przepraszająco ramionami i zajął się z Sugą i Yonką ćwiczeniem czegoś.
- Mam wrażenie, że coś cię gryzie - powiedział Rap Mon i podszedł do mnie. Pokiwałam głową i spojrzałam na Tae. Podszedł niechętnie do nas widząc mój wzrok i spojrzał pytająco.
- Muszę rzucić studia - powiedziałam cicho.
- Jest jakieś inne wyjście, na pewno - pocieszył mnie Namjoon.
- Nie ma - odparł Jungkook.
- Jesteś pewna, że chcesz z nami pracować? - zapytał powoli Jin, a ja pokiwałam głową - Ale nie musisz, jeśli masz przez to stracić studia.
- Nie, Jin.. Ehm.. To był mój wybór.. Ja.. Jakoś dam radę, tylko nie wiem gdzie zamieszkam..
- U nas - powiedział Jungkook i uśmiechnął się. Tae stał i nic nie mówił.
- Nie masz zamiaru nic powiedzieć? - zapytałam go wprost.
- Nie - odparł oschle - To była twoja decyzja... - wzruszył ramionami.
- Taehyung - powiedział poważnie Namjoon i spojrzał na niego - Nie musisz być takim skurwielem.
- Nie wtrącaj się - warknął do niego V.
- Tae! - krzyknął Jin, ale on tylko zmierzył go wzrokiem i wyszedł z sali. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Co się między wami wydarzyło? - zapytał Namjoon.
- Nic - pokręciłam głową i wybiegłam za chłopakiem. Dogoniłam do przy windzie - Tae - powiedziałam spokojnie, a on odwrócił się w moją stronę - O co chodzi?
- Czemu rzucasz studia? - podszedł do mnie, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Chciałeś, żebym cię wspierała.
- Nie chciałem, żebyś pakowała się w ten świat - pokręcił głową.
- Nie rozumie cię.. - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie będziemy mieli dla siebie czasu... Twoja praca oznacza przebywanie z Namjoon'em - przerwał i spojrzał mi w oczy - Niszczysz sobie życie pakując się do tego świata.
- Taehyung, żartujesz sobie? - parsknęłam - Przez książkę i film też to robię... - spojrzałam mu w oczy - Ty jesteś zazdrosny...
- Nie jestem - zaprzeczył.
- Jesteś - powiedziałam stanowczo.
- Nawet jeśli to co?! - krzyknął.
- To, że Namjoon to twój przyjaciel... A ja jestem twoją dziewczyną...
- Nie zmienia to faktu, że ty możesz coś do niego poczuć - złapał mnie za ręce - Nie chce cię stracić - dodał.
- Ile razy mam ci powtarzać, że nie stracisz? - zapytałam cicho i musnęłam jego usta - Kocham cię Tae...
- A ja ciebie June - przyciągnął mnie do siebie i zamknął w uścisku. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu Taehyung musiał wrócić na salę. Yonka też musiała zostać, więc stwierdziłam, że załatwię wszystkie sprawy związane z akademikiem i studiowaniem. Moja współlokatorka już to zrobiła i do końca tygodnia miała się wyprowadzić.
Kiedy stałam przed dziekanatem zaczęłam się bardzo stresować, ale musiałam mieć to za sobą, więc weszłam do środka i od razu przeszłam do rzeczy.
Godzinę później siedziałam już w parku i myślałam, czy na pewno dobrze zrobiłam. Nie byłam pewna swojej decyzji. Nie posmakowałam jeszcze studenckiego życia, a już rzuciłam studia. Przecież jak moja matka się dowie, to mnie zabije.
- Hej - dosiadł się do mnie uśmiechnięty Jackson - Co słychać?
- Nic takiego - powiedziałam uprzejmie.
- Czemu siedzisz tu sama? - rozejrzał się po parku.
- Czekam na resztę - odparłam nie patrząc na niego. Czułam się źle, że go okłamywałam, ale znałam go krótko i nie wiem, naprawdę nie wiem czemu miałam wyrzuty sumienia.
- Oh, a jak przygotowania do premiery książki? - szturchnął mnie lekko w ramię.
- Wszystko idzie dobrze - uśmiechnęłam się.
- Super, na pewno przyjdę.
- Cieszę się - powiedziałam. Chłopak już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zadzwonił mój telefon. Dzwonił Hoseok. Poprosił mnie, żebym dołączyła do dormy, bo chcą porozmawiać. Przeprosiłam Jacksona i poszłam do nich na pieszo. Kiedy weszłam do środka Jimin czekał na mnie przy drzwiach i zaprowadził mnie do salonu. Wskazał fotel, żebym usiadła, a sam zajął miejsce obok Sugi i Jungkooka.
- Co to za zebranie? - zapytałam i spojrzałam wzrokiem na wszystkich. Taehyung usiadł na podłokietniku fotela i złapał moją dłoń.
- Nie chcemy, żebyś rzucała studia - zaczęła Yonka.
- Już za późno - odpowiedziałam obojętnie - Mam się wyprowadzić w tym samym czasie co ty.
- Nie wierzę - powiedziała zdenerwowana dziewczyna i zaczęła chodzić w tą i z powrotem - Przecież matka cię zabije.
- Nie będzie tak źle - zaśmiałam się słabo.
- Jasna cholera - warknęła i spojrzała na Sugę.
- Słuchaj - zaczął chłopak spokojnie - Myślę, że da się to wszystko odkręcić..
- Po co? Myślałam, że chcecie, żebym z wami pracowała... - zawahałam się.
- Oczywiście, że chcemy - powiedział miło Hoseok - Ale jesteś młoda i powinnaś zadbać o swoją edukację i wykształcenie.
- Wy nie chcecie, żebym z wami pracowała - wstałam - Chcecie, żebym dostarczała wam teksty, a żebym nie przychodziła do wytwórni... Jestem dla was tylko pieprzonym robotnikiem, który ma wam dostarczać wszystko co chcecie bez żadnego wynagrodzenia?! - krzyknęła.
- Nie mów tak - Rap Mon pokręcił głową.
- Moje piosenki były dobre dopóki nie muszę z wami zamieszkać, tak?! - warknęłam i spojrzałam zawiedziona na Jin'a. Myślałam, że on jeden, jako najstarszy ma na nich jakiś wpływ.
- Oczywiście, że tego chcemy - powiedział w końcu chłopak.
- Może i super śpiewacie, ale jesteście najgorszymi kłamcami na świecie jakich znam! - moje ciało zaczęła drżeć z nerwów. Wyrwałam swoją dłoń Taehyung'owi i wybiegłam z dormy. Ktoś krzyczał moje imię, ale nie zwróciłam na to uwagi. Biegłam przed siebie, aż po 10 minutach dobiegłam nad rzekę. Usiadłam na barierce i zaczęłam głęboko oddychać. Moje ciało nadal całe się trzęsło, a serce waliło jak oszalałe. Siedziałam tam około pół godziny. Zerwał się dość mocny wiatr, ale nie przeszkadzało mi to, próbowałam uspokoić myśli.
- Nie powinnaś tu sama siedzieć - usłyszałam jakiś głos i spojrzałam przed siebie. Ashton stał przede mną i przyglądał mi się z bezczelnym uśmieszkiem - Doszły mnie słuchy, że rzuciłaś studia... Twoja matka jest wściekła - powiedział chłodno.
- To nie jest jej sprawa - syknęłam.
- Wydaje mi się, że jest inaczej Johanna - podszedł do mnie i wymierzył mi cios w twarz. Spadłam z barierki i leżałam na ziemi w szoku. Kiedy się otrząsnęłam po moich policzkach spływały łzy, a z ust leciała krew. Wyplułam ją i chciałam się podnieść, ale chłopak nachylił się nade mną i przycisnął do chłodnej ziemi - To był twój błąd - kopnął mnie w brzuch, a ja zaczęłam zwijać się z bólu - Twoja matka powiedziała, że jeśli nie będziesz studiowała, to nie będziesz już nic robiła w życiu - zaczął się śmiać i znowu uderzył mnie z całej siły w twarz. W głowie huczało mi z bólu, a łzy coraz bardziej leciały. Chciałam się podnieść, ale nie mogłam znaleźć w sobie siły - Miło było cię poznać June - wyszeptał mi do ucha i uderzył w głowę. Traciłam powoli przytomność. Znalazłam trochę siły, żeby dotknąć swojej głowy. Poczułam we włosach coś lepkiego - Twardy z ciebie zawodnik - warknął i poczułam rozrywający ból brzucha. Potem była już tylko ciemność.

Rozdział 23.

Patrzyłam na chłopaka ze łzami w oczach. Dotknęłam jego policzka i przejechałam delikatnie kciukiem.
- Będę przy tobie - wyszeptałam - Zawsze - musnęłam delikatnie jego usta. Chłopak podniósł się i uśmiechnął szeroko. Pchnął mnie delikatnie na łóżko i położył nade mną. Oparł się ręką nad moją głową i uśmiechnął. Pocałował mnie mocno, trochę brutalnie, ale przyjemnie. Po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz. Drugą rękę wsunął pod moje plecy i przesunął mnie tak, że oboje mieściliśmy się na łóżku. Powtórzył pocałunek. Moja ręka wsunęła się w jego włosy, a jego powędrowała na moje udo. Zaczęłam odpinać jego bluzę i zsuwać ją z jego ramion. Chłopak bez problemu ściągnął mi koszulkę przez głowę, tylko na chwilę przerywając pocałunek. Jego usta łaskotały moją szyję, dekolt, piersi i brzuch. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął zadziornie. Odpiął sprawnie moje spodnie i zrzucił na ziemię. Jego ręka błądziła po moich udach w górę i dół. Moje ciało wypełniło przyjemne uczucie.
Ściągnęłam mu koszulkę przez głowę i odpięłam pasek od spodni. Tae ułatwił mi zadanie i sam je zdjął jedną ręką. Moja dłoń delikatnie muskała jego plecy. Czułam jak każdy jego mięsień napina się pod moim dotykiem. Podobało mi się to, że tak na niego działam. Jego dłoń powędrowała na moje pośladki, a drugą odpiął stanik. Podniosłam się delikatnie, żeby mógł go zdjąć. Tae odchylił się na chwilę i uśmiechnął szeroko.
- Jesteś taka piękna - powiedział i pocałował delikatnie. Jedną ręką masował moją pierś, a drugą ściągnął moje majtki. Leżałam teraz przed nim naga i lekko zawstydzona. Tak na mnie działał. Czułam, że to on dominuje w tym związku i nie chciałam się temu opierać. Nie wiem kiedy, chłopak zdjął bokserki i wsunął się we mnie delikatnie, a moje ciało wygięło się w łuk. Jęknęłam cicho, a on powtórzył ruch.

Obudziłam się rano. Taehyung spał obok mnie. Uśmiechnęłam się na ten widok i spojrzałam na łóżko Yonki... Było puste. Zastanawiałam się gdzie spędziła noc.
- Dzień dobry - z zamyślenia wyrwał mnie zaspany głos Tae.
- Dzień dobry - odpowiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go - Jakie plany na dziś.
- Idziemy do wytwórni, ale najchętniej bym się nie ruszył - powiedział i przyciągnął mnie do siebie - Mógłbym tak spędzić resztę życia.
- Ja też - przyznałam i wtuliłam w chłopaka. Czułam się przy nim tak dobrze, że to chyba powinno być zakazane.
- Co się dzieje mała? - zapytał zmartwiony.
- A co jeśli nasze plany popsują to - przerwałam - Co nas łączy?
- Nigdy na to nie pozwolę - odpowiedział poważnie i pocałował w głowę. Uśmiechnęłam się pod nosem i chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi telefon. Taehyung podniósł się niechętnie i odebrał.
- Tak hyung? - zapytał - Dobra, za 15 minut będę - rozłączył się i podniósł z łóżka. Zaczął zbierać swoje rzeczy i wciągać je w pośpiechu. Przekręciłam się na bok i przyglądałam mu się z uśmiechem.
- Czemu się śmiejesz? - zapytał.
- Nie wiem - powiedział niewinnie - W porządku? - zmieniłam temat.
- Tak, tylko muszę pędzić do wytwórni - powiedział smutno - Widzimy się później?
- Pewnie - odpowiedziałam. Chłopak pocałował mnie, pożegnał się i złapał za klamkę. Spojrzałam na jego minę kiedy otworzył drzwi i nie mogłam zgadnąć o co chodzi.
- Jest June? - usłyszałam głos Jacksona.
- Tak - warknął Tae i wyminął go. Blondyn wszedł do środka i jak zwykle wyglądał nie nagannie. Spojrzał na mnie i rozszerzył oczy.
- Widzę, że nasza rozmowa nic nie dała.
- Tae to mój chłopak - odpowiedziałam chłodno - Nie zostawię go.
- Dobrze.. Masz ochotę na kawę? - zapytał.
- Tak - przyznałam.
- Poczekam na korytarzu - uśmiechnął się i wyszedł. Wstałam z łóżka i ogarnęłam na szybko.
Dwadzieścia minut później siedzieliśmy już w kawiarni i rozmawialiśmy na temat mojej książki i filmu. Jackson był bardzo podekscytowany i wypytywał czy mam wpływ na wybór aktorów. Nie wiedziałam czemu mu tak zależy i nie chciałam wiedzieć. Napisałam do Yonki, żeby przyszła na kawę. Dziewczyna zjawiła się pół godziny później z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Hej - cmoknęła mnie w policzek i usiadła obok mnie - Jak minęła ci noc? - poruszyła brwiami.
- Dobrze - odparłam - A tobie?
- Świetnie, ale miałam pracowitą noc.
- Dlaczego?
- Przygotowywałam pokój dla siebie w dormie chłopaków.
- Dormie? - zapytałam zdezorientowana.
- Oh, tak.. - puknęła się w czoło - Dom bractwa, to dom chłopaków, dlatego kiedy zrezygnowali z nauki mogą dalej tam mieszkać, wytwórnia i ich wymogi - wzruszyła ramionami - Dają pieniądze na wyremontowanie tego budynku w ogródku, żeby mieli sale do ćwiczeń. Wiesz ile tam jest miejsca? - zapytała podekscytowana, a ja pokręciłam głową.
- Czyli jednak się wyprowadzasz? - zapytałam smutno.
- Dla ciebie też jest miejsce - uśmiechnęła się delikatnie.
- June nigdzie się nie wyprowadza - wtrącił się Jackson.
- Nie pytałam Cię o zdanie - syknęła brunetka.
- Nie będziesz jej namawiać do mieszkania z obcymi frajerami - zmierzył ją wzrokiem.
- Słońce - Yonka parsknęła śmiechem - Uważaj na słowa, bo może jestem mała, ale mogę Ci przypieprzyć i przypominam Ci, że też jesteś dla niej obcy - uśmiechnęła się sztucznie do niego.
- Hej - spojrzałam na nich chłodno - Jackson dziękuję za troskę, ale to moja sprawa - chłopak patrzył na mnie przez chwilę i w końcu spuścił wzrok - A Tobie dziękuję za propozycję, przemyślę to, dobrze?
- Dobrze - brunetka uśmiechnęła się szeroko. Posiedziała z nami jeszcze chwilę i poszła do wytwórni, żeby porozmawiać z choreografami z większym doświadczeniem. Jackson nie odzywał się do mnie przez resztę śniadania, po czym wy mówił się jakimś zaliczeniem i poszedł do kampusu. Westchnęłam cicho i poszłam się przejść. Noe wiedzieć czemu moje nogi zaprowadziły mnie pod wytwórnie chłopaków. Długo się wahałam czy mam wejść do środka, aż w końcu to zrobiłam. Przedstawiłam się i okazało się, że moje nazwisko było wpisane na listę pracujących. Podziękowałam kobiecie w recepcji i udałam się na piętro, które mi wskazała. Szłam niepewnym krokiem do jakiejś sali i uchyliłam drzwi. Zobaczyłam swoich przyjaciół w środku, którzy ćwiczyli coś, ale świetne się przy tym bawili. Uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam do środka.
- June! - krzyknął Jungkook i wszyscy się uśmiechnęli.
- Czy to ta June? - zapytał jakiś mężczyzna.
- Tak - odparł Jimin. Facet przedstawił się i uścisnął mi dłoń.
- Twoje tekstu są dobre, potrzebujemy Cię w naszych szeregach - powiedział miło - Ale skoro tu jesteś to chyba podjęłaś decyzję?
- Ja... Uhm... - spojrzałam na wszystkich. Jin, Jungkookiem trzymali kciuki, Hoseok i Jimin uśmiechali się, Suga z Rap Monem patrzyli z nadzieją, Tae stał niepewnie czekając na moją odpowiedź, a Yonka podeszła do mnie i złapała mnie za rękę - Ja...

piątek, 24 marca 2017

Rozdział 22.

- Jin? - zapytała Yonka - WYDUŚ TO KURWA!
- Nie... - przerwał - Ja nie wiem... Ugh... - chłopacy zaczęli się śmiać.
- Udało się!!! - krzyknął Jimin i objął nas.
- Tak się cieszę - powiedziała brunetka. Kiedy Jimin nas puścił Taehyung podbiegł do mnie i pocałował delikatnie w usta.
- Gratuluję - powiedziałam z uśmiechem.
- Dziękuję - odparł zadowolony.
- To co świętujemy dziś? - zapytał Hoseok roześmiany.
- Pewnie - powiedział Jungkook i przybili sobie piątkę. Wyjęłam telefon, żeby sprawdzić godzinę. Dochodziła 13:00.
- Uhm, ja nie mogę - powiedziałam cicho.
- Dlaczego? - Rap Mon spojrzał na mnie zawiedziony.
- Umówiłam się z Jacksonem.
- Ah, no tak twój braciszek - powiedział zły i odszedł od nas.
- Nie przejmuj się - Jin przytulił mnie - Baw się dobrze i dołącz do nas jak będziesz wolna.
- Dobrze - pokiwałam głową.
- Nie pójdziesz z nami? - Tae spojrzał mi w oczy - Myślałem, że spędzimy ten dzień razem, bo potem nie wiem kiedy będzie czas na takie wyjścia.
- Tae - złapałam go za dłonie - Kocham cię i naprawdę się cieszę z twojego szczęścia...
- Ale nie masz czasu świętować go ze mną... Jak na razie ten związek nie zapowiada się dobrze - syknął i odszedł. Stałam jak wryta i patrzyłam jak dołącza do reszty. Potrząsnęłam głową i poszłam do kawiarni, w której umówiłam się z Jacksonem.
Chłopak siedział przy oknie i stukał coś w laptopie.
- Cześć - uśmiechnęłam się do niego słabo.
- Wszystko dobrze? -zapytał kiedy zobaczył moją minę.
- Tak, pewnie - skłamałam i zajęłam miejsce na przeciwko niego.
- Jak poszło chłopakom?
- Skąd wiesz?
- Oh, wszyscy na kampusie o tym mówią - uśmiechnął się.
- Aaa, dostali kontrakt - powiedziałam dumnie.
- Świetnie, pogratuluj im - powiedział.
- Możesz sam im pogratulować - zaproponowałam, a on na mnie spojrzał.
- Nie rozumiem - zaśmiał się.
- Możemy do nich dołączyć, właśnie świętują - powiedziałam szybko.
- Okay - zgodził się i wstaliśmy. Chłopak zamówił taksówkę i pojechaliśmy do domu chłopaków.
Weszłam do środka bez pukania i skierował się do salonu, skąd dochodziły mnie śmiechy.
- Hej - powiedziałam wesoło, a wszyscy na mnie spojrzeli - Przyprowadziłam wam gościa - do salonu wszedł Jackson i pomachał.
- Oh - Jungkook zaniemówił i zmierzył chłopaka wzrokiem.
- Kookie - powiedział cicho Jimin i poklepał chłopaka po ramieniu - Cześć - dodał i zajął się swoim trunkiem. Jackson nie czuł się niepewnie. Przywitał się z resztą i dołączył do rozmowy między Jin'em, a Sugą. Yonka delikatnie kiwnęła mi głową, żebym poszła z nią do kuchni. Nie wiedząc o co chodzi dziewczynie poszłam za nią.
- Co jest? - zapytałam szybko.
- Dostałam ofertę pracy od wytwórni - przyznała - Choreografia bardzo się spodobała i chcą, żebym dalej pracowała z chłopakami.
- To świetnie - powiedziałam z uśmiechem, ale ona pokiwała głową.
- Chyba będę musiała rzucić studia... - powiedziała smutno.
- Ale... To oznacza, że się wyprowadzisz? - pokiwała głową - O matko....
- Niestety, ale ty też przecież masz pracę przy filmie, książce no i..... - przerwała.
- No i? - zapytałam.
- Chłopacy powinni ci powiedzieć - powiedziała i wyszła szybko do salonu. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam myśleć nad tym, co mi powiedziała. Nie rozumiejąc nic weszłam do pokoju za nią i spojrzałam na Rap Mona.
- Chcecie mi coś powiedzieć? - zapytałam pewnie.
- Nie - odparł chłopak.
- Kłamiesz - rzuciłam oschle.
- Powiedzcie jej - powiedział Suga.
- I tak się nie zgodzi - zaprotestował J-Hope.
- Ja tu jestem - kiwnęłam ręką.
- Oh, June... - zaczął Jimin - Chodzi o to, że...
- Że wytwórnia chce więcej twoich tekstów - dokończył Jin.
- Jak to? - pokręciłam głową.
- Są dobre, nawet bardzo.. Z Rap Monem twoje teksty to cudo, a gdybyście pracowali w trójkę...
- W trójkę? - spojrzałam na Rap Mona.
- Z Sugą - wyjaśnił.
- To żart? Dobrze wiecie, że mam własne plany.. Nie zmienię ich dla was.
- Nikt ci nie każe - wtrącił Jungkook - Prosimy cię tylko o pomoc.
- Ale ja mam studia.. Film, książkę.... - zaczęłam wyliczać - Nie mogę, przepraszam.
- Rozumiem, że nie są ważne dla ciebie nasze marzenia? - Tae podszedł do mnie i staliśmy twarzą w twarz - Moje marzenia?
- Oczywiście, że są! - powiedziałam stanowczo - Ale nie dam rady... Taehyung proszę zrozum mnie..
- Nie potrafię, wybacz - powiedział smutno, zabrał kurtkę i wyszedł z domu. Spojrzałam na Jacksona, który przyglądał mi się bacznie.
- My już chyba pójdziemy - wypalił nagle.
- June? - Jimin spojrzał na mnie niepewnie.
- Tak, pójdziemy - przytaknęłam i szybko opuściłam dom razem z chłopakiem.
- Słuchaj, nie powinnaś przywiązywać wagi do tego co mówią - zaczął.
- Ale to moi przyjaciele...
- Ile ich znasz? - zatrzymał się - Miesiąc? Twoje marzenia są ważniejsze niż ich!
- Ale Jackson...
- Nie ma żadnego, ale... Nie pozwolę ci zrezygnować ze studiów, ze swoich marzeń Johanna - powiedział poważnie - Myśl o sobie.
- Ale Taehyung, Rap Mon... - powiedziałam zrezygnowana.
- Co? Taehyung nie jest ciebie wart jeśli każe ci zrezygnować z tego.. A Rap Mon? Proszę cię - prychnął - Tego chłopaka zżera zazdrość o ciebie.. Widzę, że najchętniej zabiłby Tae..
- Nie mów tak - pokręciłam głową.
- Mówię co widzę, okay? - objął mnie ramieniem i powoli ruszył w kierunku kampusu.
- Jackson.. Co ja mam zrobić? - zapytałam łamiącym głosem.
- Walczyć o siebie - powiedział z uśmiechem - O swoje marzenie, a z nimi najlepiej zerwać kontakt.
- Nie chcę, kocham ich - powiedziałam stanowczo. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i poszłam szukać Tae. Krążyłam po parku i nigdzie nie mogłam go znaleźć. Poszłam w końcu w jego ulubione miejsce i znalazłam go nad rzeką. Podeszłam po cichu do niego i usiadłam obok. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Chciałam złapać go za rękę, ale szybko ją zabrał.
- Nie bądź taki - wyszeptałam.
- Nic nie robię June - odparł obojętnie - powiedziałaś, że mnie kochasz, myślałem, że będziesz mnie wspierać.
- Zawsze będę to robić Taehyung - spojrzał na mnie - Ale nie ceną własnych marzeń i celów.
- Myślałem, że oboje będziemy się wspierać... Goni nas problem za problemem.. Najpierw przerażenie, że możemy zranić Namjoon'a, teraz ten pieprzony Jackson i twoja pieprzona książka.
- Moja marzenia są dla ciebie gównem? - warknęłam.
- Nie tak to miało zabrzmieć - pokręcił głową.
- Ale zabrzmiało Tae.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło! - krzyknął. Popatrzyłam na niego i wstałam. Bez słowa odeszłam od niego i poszłam do akademika. Nie odwróciłam się ani razu, nie chciałam wiedzieć czy chłopak idzie za mną. Zabolały mnie jego słowa, ale po części ma rację. Powinnam ich wspierać, bo stali się dla mnie naprawdę ważni. Potrzebowali mnie..
Spojrzenie Rap Mona, słowa Taehyung'a. Co oni zrobili z moim życiem? Dwójka zwykłych chłopaków, którzy siedzą mi w głowie. Jestem z Tae, a moje myśli krążą wokół Namjoon'a. Bałam się z nim pracował, bo miałam wrażenie, że to się źle skończy. Nie chciałam zdradzić Tae, kochałam go, ale Namjoon tak mnie pociągał i mieszał w głowie. Jego spojrzenie, jego uśmiech, jego słowa, jego styl bycia i tajemniczość. Jeszcze ta piosenka, którą mi wysłał. Czułam, że otworzył się przede mną i to było fantastyczne. Chciałam poznać go lepiej, chciałam wiedzieć o nim wszystko i wiedzieć, jaki jest naprawdę. Po prostu chciałam.
Usiadłam na łóżku i zasłoniłam twarz dłońmi. Ktoś delikatnie mnie dotknął i odsłonił moją twarz. Przede mną stał Taehyung i patrzył na mnie łagodnie. Ukucnął przede mną.
- Nigdy - powiedział cicho - Nigdy nie prosiłbym cię, żebyś zrezygnowała ze swoich marzeń dla mnie.. Po prostu cię proszę June.. Bądź przy mnie w tym procesie, tak jak ja będę przy tobie.. - przerwał, a głos mu się lekko załamał - Potrzebuję cię Johanna.

Rozdział 21.

Wieczorem zadzwonił do mnie Jin z informacją, o którą go prosiłam. Oznajmił mi, że do uniwersytetu uczęszcza tylko jeden chłopak o nazwisko Wang i ma na imię Jackson. Oznacza to, że to właśnie jego spotkałam w Stanach i to on jest zaginionym "kuzynem". Nie mogłam w to uwierzyć, ale podziękowałam chłopakowi za trud i postanowiłam działać. Od starszych dziewczyn dowiedziałam się, w którym pokoju mieszka i postanowiłam tam pójść. Kiedy stałam przed jego drzwiami długo się wahałam czy zapukać, aż w końcu się odważyłam. Nie musiałam długo czekać, ponieważ po kilku sekundach w drzwiach stał już Jackson.
- Eh, June? - zapytał niepewnie, a ja pokiwałam głową - Mogę ci w czymś pomóc.
- Jackson Wang - powiedziałam szybko - Twoja matka została adoptowana przez rodzinę Darnell, po czym zaszła w ciąże i wyjechała do Korei, gdzie zginęła w wypadku, a ty zostałeś adoptowany.
- Skąd ty? - zapytałam zszokowany - Wejdź - wpuścił mnie do środka i zamknął za nami drzwi - Skąd wiesz?
- Jestem June Louis.. Moja matka z domu nazywa się Darnell... Jesteś tak jakby moim kuzynem..
- Twoi dziadkowie adoptowali moją mamę? - zapytał poważnie, a ja pokiwałam głową - Czy my jesteśmy... rodziną?
- Nie jesteśmy w żadnym stopniu spokrewnieni - odpowiedziałam szybko.
- To dobrze - powiedział chłopak z ulgą.
- Dlaczego? - spojrzałam na niego zawiedziona.
- Bo jesteś za ładna na moją rodzinę - zaśmiał się, a ja do niego dołączyłam - To skoro nasze matki to ... Nie wiem jak je określić.. Inaczej.. Może się poznamy lepiej, hm? - uśmiechnął się szeroko.
- Okay - powiedziałam obojętnie - Ale dzisiaj muszę już lecieć.. Wybacz, że zrobiłam to wszystko tak bezpośrednio, ale rozumiesz? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Pewnie, też chciałbym wiedzieć - odparł uprzejmie. Pożegnałam się z nim i pobiegłam do swojego pokoju, żeby zadzwonić do Rap Mona.. Czemu do niego? Powinnam zadzwonić do Tae, ale zrobię to zaraz. Mam świetny pomysł na piosenkę. Chłopak odebrał szybciej niż spodziewałam.
- Słucham cię Johanna - powiedział rozbawiony.
- Mam pomysł na piosenkę, kiedy możemy się zobaczyć? - powiedziałam szybko.
- Jeśli chcesz nawet dzisiaj - rzucił - Za 15 minut w parku?
- Zgoda, nad rzeką?
- Tak - odpowiedział i się rozłączył. Kiedy tylko założyłam bluzę do pokoju przyszła Yonka z Jimin'em.
- A ty dokąd? - zapytała.
- Później ci wyjaśnię - uśmiechnęłam się przepraszająco i wybiegłam. 
Piętnaście minut później byłam już nad rzeką. Rap Mon siedział na brzegu i kiedy mnie zobaczył wstał.
- Myślałem, że to z Tae będziesz chodzić na spacerki - rzucił z łobuzerskim uśmiechem.
- Namjoon! - uderzyłam go lekko w ramię - Nie o tym mowa.
- Podobno masz pomysł na piosenkę? - uniósł jedną brew.
- Tak, spójrz - wyjęłam z torebki nasz stary tekst i zaczęłam poprawiać niektóre rzeczy.
- Myślę, że to będzie dobre - uśmiechnął się szeroko.
- Teraz tylko muzyka i możecie nagrywać - przygryzłam wargę.
- Nie rób tak - powiedział poważnie chłopak.
- Dlaczego? - zapytałam zdezorientowana - Zawsze to robię kiedy....
- Nie rób tego przy mnie, bo pewnego dnia się nie pohamuje i cię pocałuję June... - zamurowało mnie i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Jego słowa wywołały dziwne uczucie w brzuchu. Jak on mógł to mówić skoro byliśmy przyjaciółmi - Odprowadzić cię? - zapytał nagle, ale ja pokręciłam głową - W takim razie, wezmę to - wziął ode mnie tekst - I popracuję nad muzyką, na razie June - pocałował mnie w głowę i oddalił się ode mnie, a ja nadal stałam tak jak wcześniej. Przeczesałam dłonią włosy, otrząsnęłam się i poszłam wolnym krokiem do akademika z nadzieją, że Yonka będzie już spała.
Kiedy wchodziłam do pokoju zobaczyłam, że dziewczyna już śpi i moje prośby się spełniły. Odetchnęłam z ulgą, wzięłam zimny prysznic i położyłam do łóżka. W głowie cały czas krążyły mi słowa Namjoon'a "Kiedyś się nie pohamuje..."
Byłam z Taehyung'iem na plaży i bawiliśmy się dobrze. Ganialiśmy, kąpaliśmy w oceanie. Woda była ciepła i przyjemna. Zanurzyłam się, a kiedy już wypłynęłam na powierzchnię miejsce Tae zajął Namjoon. Uśmiechał się do mnie szeroko i objął silnymi ramionami.
- Kocham cię June - wyszeptał i pocałował.
Obudziłam się i usiadłam na łóżku. Cała byłam mokra, poprawiłam włosy z twarzy i zaczęłam szybko oddychać. Spojrzałam na zegarek była 7:00 rano. Yonka jeszcze spała, a ja postanowiłam się przejść do parku. Założyłam dresy, czarną wciąganą bluzę, trampki i wyszłam. Po kampusie przechadzali się już studenci, którzy uprawiali sport. Modliłam się, żebym nie spotkała Ashton'a, ale ta prośba się nie spełniła. Szedł w moją stronę z jakąś blondynką. Przyjrzałam się jej bardziej i poznałam Sally. Zaniemówiłam i chciałam gdzieś uciec, ale nie miałam gdzie.
- June - powiedział Ashton z uśmiechem - Co u ciebie?
- Nie twoja sprawa - odparłam również z uśmiechem.
- Nie musisz być chamska....
- Daj spokój Ashti - Sally złapała go za rękę - Widzisz, że ta pokraka nie jest warta żadnej chwili z takimi ludźmi jak ty...
- Ktoś cię pytał o zdanie zdziro? - syknęłam, a ona podeszła do mnie.
- Wiem, że to twoja sprawka i tej małej brunetki, pożałujecie - wysyczała, a ja ją odepchnęłam.
- Wiedziałaś, że jak mówisz to plujesz? - uśmiechnęłam się chamsko.
- June zważaj na słowa dobrze? - Ashton zrobił krok w moją stronę. W tej samej chwili przede mną pojawił się Jungkook.
- Odpieprz się kutasie! - syknął do chłopaka.
- Oh, kryminalista - rzucił, a Jungkook parsknął śmiechem i uderzył chłopaka w twarz. Byłam zaskoczona jego siłą, ponieważ Ashton znowu się przewrócił.
- Oh, Tae już był, Namjoon też, Jungkook tak samo, no to jeszcze tylko czterech zostało - syknęłam do blondyna.
- Pożałujecie wszyscy! - warknął i Sally pomogła mu wstać. Spojrzeli się na nas ostatni raz i odeszli szybko.
- Okay? - zapytałam bruneta, a on pokiwał głową.
- Zawsze chciałem to zrobić - powiedział z uśmiechem co mnie rozśmieszyło.
- Co tu robisz? - zapytałam w końcu.
- Stresuje się przed tą rozmową - wyjaśnił.
- Rozumiem, ale będzie dobrze - posłałam mu uśmiech pełen nadziei.
- Mam nadzieję - odwzajemnił uśmiech. Porozmawialiśmy jeszcze trochę i chłopak wrócił do reszty, żeby przygotować się do dzisiejszej rozmowy o kontrakt. Niestety nie mogłyśmy im towarzyszyć, więc postanowiłyśmy, że poczekamy na nich przed wytwórnią i pogratulujemy.
Około 12:00 stałyśmy już z Yonką zestresowane pod wytwórnią. Skakałam z nogi na nogę, bo nie mogłam za żadne skarby się uspokoić.
- Patrz!- krzyknęła Yonka i kiwnęła głową w stronę drzwi. Chłopacy wyszli niezbyt zadowoleni i spojrzeli na nas - Jak poszło? - zapytała brunetka.
- No wiecie... - zaczął Jin.