Nadszedł dzień debiutu. Od rana wszyscy w wytwórni byli zabiegani i nikt nie miał czasu nawet na odpoczynek. Hoseok był strasznie zestresowany i nikt nie mógł go uspokoić. Ciągle wychodził na świeże powietrze i omijał próby. Wielu wpływowych ludzi było zaproszonych, łącznie z Shirą i producentami filmu. Bardzo wychwalała chłopaków i chcieli ich obejrzeć na żywo, żeby podjąć decyzję, czy chcą z nimi współpracować. Cały czas biegałam z Yonką przy chłopakach i na zmianę pilnowałyśmy Hoseoka.
- Uspokój się - powiedział Seokjin - Hoseok...
- Strasznie się boję - powiedział cicho.
- Nie masz czego... - odpowiedział. Podeszłam do chłopaka i usiadłam obok niego.
- Spójrz na mnie - powiedziałam poważnie, a on zrobił to, o co go prosiłam - Posłuchaj.. Będziemy przy tobie... Wszyscy - spojrzałam na chłopaków - Nic się nie stanie...
- Nie wierzę ci..
- Uwierz.. To twoja pasja.. Czekałeś na to... Zaszliście tak daleko - dodałam cicho - Uda się Hoseok, zasłużyliście na to. Swoją ciężką pracą - wyciągnęłam telefon i pokazałam mu twittera - Zobacz ilu już macie fanów - puściłam mu oczko - Pomyśl nad tym, dobrze? - zapytałam, a on pokiwał głową. Uśmiechnęłam się do niego i wstałam zostawiając go z Jin'em.
- Mi nie powiesz czegoś fajnego? - Tae podszedł do mnie i objął.
- Nie muszę - mruknęłam i pocałował go delikatnie w usta. Chłopak wydął usta udając smutnego - Naprawdę? - zaśmiałam się, a on zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się głośno śmiać, próbując go przy tym nieudolnie odepchnąć - Wystarczy - wydusiłam.
- Co będę za to miał? - zapytał nie przerywając swojej czynności.
- Co będziesz chciał - powiedziałam przez śmiech.
- Ciebie - powiedział poważnie i przerwał swoje tortury. Spojrzałam na niego i od razu przestałam się śmiać. Jego mina była poważna i nie przejawiała ani trochę radości.
- Już mnie masz - powiedziałam i wtuliłam się w chłopaka. Odwzajemnił uścisk.
- Gołąbeczki! - krzyknął Jungkook i rzucił w nas jakąś koszulką.
- Masz 5 sekund na ucieczkę! - wrzasnął mój chłopak i zaczął gonić bruneta. Ponownie wybuchnęłam głośnym śmiechem i poszłam do swojego biura. Usiadłam przed swoim biurkiem i wyciągnęłam swój notatnik. Zaczęłam przeglądać swoje piosenki i nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do swojej kuzynki. Po trzech sygnałach odebrała.
- June jak miło - powiedziała wesoło.
- Co u ciebie? - zapytałam od razu.
- W porządku, kiedy mnie odwiedzisz?
- Myślę, że niedługo. Chce ci kogoś przedstawić - uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Mmmm, okay - zaśmiała się - Znalazłaś tego chłopaka?
- Jacksona? - zupełnie zapomniałam o tym, że nie dzwoniłam do niej już bardzo długo.
- Czyli znalazłaś. Opowiadaj.
- Wyobraź sobie, że to ten chłopak, który złapał mnie kiedy wpadłabym pod samochód.
- Naprawdę? - zapytała zaskoczona - Jakaś romantyczna historia...
- Nie żartuj... - skarciłam ją.
- Już dobrze, Johanna.. Muszę kończyć, wpadaj do nas, całuję - cmoknęła do telefonu i się rozłączyła. Naprawdę powinnam rozważyć wypad do Stanów, ale zupełnie nie miałam na to czasu. Było mi przykro z tego powodu, bo ostatnio nie odwiedziłam dziadków. Bardzo długo ich nie widziałam. Westchnęłam ciężko i zamówiłam taksówkę. Musiałam jechać do domu, żeby się przygotować na wieczorną imprezę.
Taksówka przyjechała dość szybko. Omówiłam ostatnie szczegóły z prezesem i z Yonką pojechałyśmy do dormy. Dziewczyna całą drogę milczała i była nieobecna. Kiedy weszłyśmy do środka dormy od razu poszła do swojego pokoju. Byłam zaniepokojona jej zachowaniem, ale nie chciałam naciskać. Uważałam, że jeśli będzie czuła potrzebę porozmawiania, sama zacznie rozmowę. Poszłam do pokoju, wzięłam prysznic i zaczęłam myśleć o Ashtonie. Nie wiem dlaczego akurat o nim. Byłam ciekawa co u niego i czy policja już się nim zajęła. W sumie to nie wzywali mnie na żadne przesłuchanie i trochę się tym martwiłam. Bałam się, że ujdzie mu to na sucho. Zakręciłam wodę i owinęłam się ręcznikiem. Weszłam do pokoju i zobaczyłam Yonkę na łóżku. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła słabo.
- Co się dzieje? - zapytałam w końcu.
- Zakochałam się - powiedziała cicho.
- W kim? - zdziwiła mnie strasznie.
- Min Yoongi - wydusiła - I wyobraź sobie - powiedziała wściekła - Że mu powiedziała o tym.... A TEN SKURWIEL CO? TEN SKURWIEL DO MNIE, ŻE KARIERA...
- Powiedziałaś mu?! - zrobiłam wielkie oczy.
- Powiedziałam - pokiwała energicznie głową - A on mnie odrzucił.. Jakbym była popsutą rzeczą.
- Kiedy mu powiedziałaś?
- Jakiś czas temu - odparła zrezygnowana - Powiedziałam mu, że Taehyung ma dla ciebie czas, a on co? - przerwała i spojrzała na mnie - Że on cię zostawi, bo kariera jest najważniejsza.
- To skurwiel - burknęłam.
- Prawda? - zapytała, a ja przytaknęłam raz jeszcze.
- Kiedyś naprawdę mu zapieprzę - dodałam. Próbowałam udawać, że nie zabolało mnie to, co powiedział... ale zabolało. Skąd on mógł wiedzieć co spotka mnie i Tae? Nikt tego nie wiedział, nawet my!
***
Występ chłopaków był genialny. Nie było widać, żeby Hoseok albo którykolwiek się stresował. Byłam z nich bardzo dumna. Stałam z Yonką i Sha z boku. Okazało się, że dziewczyna wcale nie jest taka zła. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę, która nadal była nieobecna i przyglądała się Sudze. Było strasznie przykro, że chłopak ją tak potraktował. Myślałam, że naprawdę ją lubi, a on okazał się być dupkiem bez uczuć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz