sobota, 25 marca 2017

Rozdział 24.

- Ja nie mogę zapewnić, że będę miała na to czas - spojrzałam na mężczyznę.
- Proponujemy ci wszelką pomoc - powiedział miło - Słyszałem o twojej książce i filmie, gratuluję.
- Dziękuję - skinęłam lekko głową - Dobrze - powiedziałam w końcu - Zgodzę się.
- Świetnie - klasnął w dłonie - Zapraszam do biura, podpiszemy kontrakt - powiedział i żwawo wyszedł z sali. Chłopacy zaczęli się śmiać, a Taehyung nadal przyglądał mi się z uwagą.
- Tak się cieszę - Yonka przytuliła mnie i pocałowała w głowę. Odwzajemniłam się jej uśmiechem i wyszłam za mężczyzną cały czas zastanawiając się na co się zgodziłam. Bałam się, że tego pożałuję, ale nie mogłam zostawić ich na lodzie. Weszłam do biura, z dużymi oknami i widokiem na miasto. Mężczyzna przedstawił się i podał mi papiery. Zaczął mi wszystko wyjaśniać, a ja mu tylko przytakiwałam, bo byłam zajęta czytaniem umowy. Miałam przychodzić tu codziennie i pisać kiedy to będzie tylko możliwe. Oprócz tego odpowiadałam za koncepcję teledysku i musiałam pracować z choreografami.
- To dużo pracy - przyznałam.
- Nie przejmuj się, będziesz miała sporo ludzi do pomocy.
- Uh, a jeśli sobie nie poradzę?
- Oni w ciebie wierzą, a jeśli oni to i ja też - uśmiechnął się pocieszająco.
- Dobrze - przytaknęłam i podpisałam papiery - Czy coś jeszcze?
- To wszystko, zostaw mi tylko proszę swój numer - dodał. Zapisałam go na kartce i wyszłam. Na korytarzu oparłam się o ścianę i zaczęłam poważnie myśleć. Muszę rzucić studia, muszę zacząć to wszystko ogarniać. Za tydzień odbędzie się premiera mojej książki w Seulu. Byłam tym przerażona, bo nie wiedziałam jak to pogodzę Miała przylecieć moja szefowa i przedstawić mi scenariusz do filmu.
- June! - krzyknął Jungkook i podbiegł do mnie - Okay? Tak się cieszę, że będziesz z nami pracować - uśmiechnął się szczerze.
- Muszę rzucić studia - spojrzałam smutno na niego.
- Jak to? - zbladł - Na pewno jest inne wyjście.
- Nie ma... - pokręciłam głową.
- Cholera - powiedział pod nosem - Chodź - pociągnął mnie do sali gdzie znajdowała się reszta.
- Witamy na pokładzie - Jimin uśmiechnął się.
- W końcu podjęłaś dobrą decyzję - zaśmiał się J-Hope, a Jin skarcił go spojrzeniem.
- Masz niewyparzony język Hoseok - powiedział poważnie, a chłopak wzruszył przepraszająco ramionami i zajął się z Sugą i Yonką ćwiczeniem czegoś.
- Mam wrażenie, że coś cię gryzie - powiedział Rap Mon i podszedł do mnie. Pokiwałam głową i spojrzałam na Tae. Podszedł niechętnie do nas widząc mój wzrok i spojrzał pytająco.
- Muszę rzucić studia - powiedziałam cicho.
- Jest jakieś inne wyjście, na pewno - pocieszył mnie Namjoon.
- Nie ma - odparł Jungkook.
- Jesteś pewna, że chcesz z nami pracować? - zapytał powoli Jin, a ja pokiwałam głową - Ale nie musisz, jeśli masz przez to stracić studia.
- Nie, Jin.. Ehm.. To był mój wybór.. Ja.. Jakoś dam radę, tylko nie wiem gdzie zamieszkam..
- U nas - powiedział Jungkook i uśmiechnął się. Tae stał i nic nie mówił.
- Nie masz zamiaru nic powiedzieć? - zapytałam go wprost.
- Nie - odparł oschle - To była twoja decyzja... - wzruszył ramionami.
- Taehyung - powiedział poważnie Namjoon i spojrzał na niego - Nie musisz być takim skurwielem.
- Nie wtrącaj się - warknął do niego V.
- Tae! - krzyknął Jin, ale on tylko zmierzył go wzrokiem i wyszedł z sali. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Co się między wami wydarzyło? - zapytał Namjoon.
- Nic - pokręciłam głową i wybiegłam za chłopakiem. Dogoniłam do przy windzie - Tae - powiedziałam spokojnie, a on odwrócił się w moją stronę - O co chodzi?
- Czemu rzucasz studia? - podszedł do mnie, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Chciałeś, żebym cię wspierała.
- Nie chciałem, żebyś pakowała się w ten świat - pokręcił głową.
- Nie rozumie cię.. - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie będziemy mieli dla siebie czasu... Twoja praca oznacza przebywanie z Namjoon'em - przerwał i spojrzał mi w oczy - Niszczysz sobie życie pakując się do tego świata.
- Taehyung, żartujesz sobie? - parsknęłam - Przez książkę i film też to robię... - spojrzałam mu w oczy - Ty jesteś zazdrosny...
- Nie jestem - zaprzeczył.
- Jesteś - powiedziałam stanowczo.
- Nawet jeśli to co?! - krzyknął.
- To, że Namjoon to twój przyjaciel... A ja jestem twoją dziewczyną...
- Nie zmienia to faktu, że ty możesz coś do niego poczuć - złapał mnie za ręce - Nie chce cię stracić - dodał.
- Ile razy mam ci powtarzać, że nie stracisz? - zapytałam cicho i musnęłam jego usta - Kocham cię Tae...
- A ja ciebie June - przyciągnął mnie do siebie i zamknął w uścisku. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu Taehyung musiał wrócić na salę. Yonka też musiała zostać, więc stwierdziłam, że załatwię wszystkie sprawy związane z akademikiem i studiowaniem. Moja współlokatorka już to zrobiła i do końca tygodnia miała się wyprowadzić.
Kiedy stałam przed dziekanatem zaczęłam się bardzo stresować, ale musiałam mieć to za sobą, więc weszłam do środka i od razu przeszłam do rzeczy.
Godzinę później siedziałam już w parku i myślałam, czy na pewno dobrze zrobiłam. Nie byłam pewna swojej decyzji. Nie posmakowałam jeszcze studenckiego życia, a już rzuciłam studia. Przecież jak moja matka się dowie, to mnie zabije.
- Hej - dosiadł się do mnie uśmiechnięty Jackson - Co słychać?
- Nic takiego - powiedziałam uprzejmie.
- Czemu siedzisz tu sama? - rozejrzał się po parku.
- Czekam na resztę - odparłam nie patrząc na niego. Czułam się źle, że go okłamywałam, ale znałam go krótko i nie wiem, naprawdę nie wiem czemu miałam wyrzuty sumienia.
- Oh, a jak przygotowania do premiery książki? - szturchnął mnie lekko w ramię.
- Wszystko idzie dobrze - uśmiechnęłam się.
- Super, na pewno przyjdę.
- Cieszę się - powiedziałam. Chłopak już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zadzwonił mój telefon. Dzwonił Hoseok. Poprosił mnie, żebym dołączyła do dormy, bo chcą porozmawiać. Przeprosiłam Jacksona i poszłam do nich na pieszo. Kiedy weszłam do środka Jimin czekał na mnie przy drzwiach i zaprowadził mnie do salonu. Wskazał fotel, żebym usiadła, a sam zajął miejsce obok Sugi i Jungkooka.
- Co to za zebranie? - zapytałam i spojrzałam wzrokiem na wszystkich. Taehyung usiadł na podłokietniku fotela i złapał moją dłoń.
- Nie chcemy, żebyś rzucała studia - zaczęła Yonka.
- Już za późno - odpowiedziałam obojętnie - Mam się wyprowadzić w tym samym czasie co ty.
- Nie wierzę - powiedziała zdenerwowana dziewczyna i zaczęła chodzić w tą i z powrotem - Przecież matka cię zabije.
- Nie będzie tak źle - zaśmiałam się słabo.
- Jasna cholera - warknęła i spojrzała na Sugę.
- Słuchaj - zaczął chłopak spokojnie - Myślę, że da się to wszystko odkręcić..
- Po co? Myślałam, że chcecie, żebym z wami pracowała... - zawahałam się.
- Oczywiście, że chcemy - powiedział miło Hoseok - Ale jesteś młoda i powinnaś zadbać o swoją edukację i wykształcenie.
- Wy nie chcecie, żebym z wami pracowała - wstałam - Chcecie, żebym dostarczała wam teksty, a żebym nie przychodziła do wytwórni... Jestem dla was tylko pieprzonym robotnikiem, który ma wam dostarczać wszystko co chcecie bez żadnego wynagrodzenia?! - krzyknęła.
- Nie mów tak - Rap Mon pokręcił głową.
- Moje piosenki były dobre dopóki nie muszę z wami zamieszkać, tak?! - warknęłam i spojrzałam zawiedziona na Jin'a. Myślałam, że on jeden, jako najstarszy ma na nich jakiś wpływ.
- Oczywiście, że tego chcemy - powiedział w końcu chłopak.
- Może i super śpiewacie, ale jesteście najgorszymi kłamcami na świecie jakich znam! - moje ciało zaczęła drżeć z nerwów. Wyrwałam swoją dłoń Taehyung'owi i wybiegłam z dormy. Ktoś krzyczał moje imię, ale nie zwróciłam na to uwagi. Biegłam przed siebie, aż po 10 minutach dobiegłam nad rzekę. Usiadłam na barierce i zaczęłam głęboko oddychać. Moje ciało nadal całe się trzęsło, a serce waliło jak oszalałe. Siedziałam tam około pół godziny. Zerwał się dość mocny wiatr, ale nie przeszkadzało mi to, próbowałam uspokoić myśli.
- Nie powinnaś tu sama siedzieć - usłyszałam jakiś głos i spojrzałam przed siebie. Ashton stał przede mną i przyglądał mi się z bezczelnym uśmieszkiem - Doszły mnie słuchy, że rzuciłaś studia... Twoja matka jest wściekła - powiedział chłodno.
- To nie jest jej sprawa - syknęłam.
- Wydaje mi się, że jest inaczej Johanna - podszedł do mnie i wymierzył mi cios w twarz. Spadłam z barierki i leżałam na ziemi w szoku. Kiedy się otrząsnęłam po moich policzkach spływały łzy, a z ust leciała krew. Wyplułam ją i chciałam się podnieść, ale chłopak nachylił się nade mną i przycisnął do chłodnej ziemi - To był twój błąd - kopnął mnie w brzuch, a ja zaczęłam zwijać się z bólu - Twoja matka powiedziała, że jeśli nie będziesz studiowała, to nie będziesz już nic robiła w życiu - zaczął się śmiać i znowu uderzył mnie z całej siły w twarz. W głowie huczało mi z bólu, a łzy coraz bardziej leciały. Chciałam się podnieść, ale nie mogłam znaleźć w sobie siły - Miło było cię poznać June - wyszeptał mi do ucha i uderzył w głowę. Traciłam powoli przytomność. Znalazłam trochę siły, żeby dotknąć swojej głowy. Poczułam we włosach coś lepkiego - Twardy z ciebie zawodnik - warknął i poczułam rozrywający ból brzucha. Potem była już tylko ciemność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz