piątek, 17 lutego 2017

Rozdział 1.

Otworzyłyśmy drzwi do naszego domu i weszłyśmy do środka.
-Ślicznie-rzuciła zachwycona Yonka. Na jej twarzy malował się szeroki uśmiech. Brunetka spojrzała szybko na mnie-Nie podoba ci się? June, spójrz tylko.. Kuchnia z wyspą na salon, szklane schody na górę. Czego można chcieć więcej?-mina jej zrzedła-Chodzi Ci o ogród?
-Nie-rzuciłam-Ogród jest śliczny, patio jest śliczne.. Wszystko tu jest idealne, ale myślę, że dodatkowy alarm nie zaszkodzi.
-June na litość boską, mamy dwumetrowy płot i żywopłot, jesteśmy na drugim końcu świata. Nie ma, po prostu nie ma opcji, żeby ktoś nas tu znalazł-miała racja, z LA przyleciałyśmy do Korei Płd. a dokładnie do Seul'u. Czeka nas tu nowe życie, nowi znajomi i nowe my.
-Masz...-wzięłam głęboki wdech-Masz absolutną rację, po prostu strasznie się martwię.. Rozumiesz?-spojrzałam na nią delikatnym wzrokiem.
-Rozumiem-usiadła obok mnie na kanapie i mnie objęła-Ale nie wracajmy do przeszłości-uśmiechnęła-Rodzice załatwili nam świetną pracę-parsknęłam śmiechem.
-Yonka, od dzieciństwa siedzimy w wytwórniach, myślę, że mogli nam załatwić inną pracę, nienawidzę tego-powiedziałam szczerze. Nasi rodzice są wpływowymi producentami. Pracują jako prezesi, pracują z gwiazdami, mają dużo do powiedzenia przy filmach i najróżniejszych produkcjach. Ja przebywałam w wytwórniach od dzieciństwa. Spotykałam tam różne gwiazdy, jeździłam na darmowe koncerty, po jakimś czasie to się robi nudne, ale niestety taki rodzinny biznes.
Nasza rodzina jest dość zabawna, bo nasze matki to siostry. Ojciec Yonki pochodzi z Korei, mój natomiast z Anglii. Mamy tak różne korzenie, że zupełnie nie widać, że jesteśmy rodziną.
Jednak najważniejsze jest to, że jesteśmy przyjaciółkami.
-Jesteś strasznie marudna-prychnęła i poszła na górę, zaraz pewnie zajmie najlepszy pokój. Burknęłam głośno i pobiegłam za brunetką-Yonka?
-Tutaj jestem!-krzyknęła, więc poszłam na koniec korytarza i skręciłam w lewo-Zobacz jak ślicznie-siedziała zachwycona na łóżku. Pokój był przestronny, z dużym łóżkiem, garderobą(tak dużą jak ten pokój), małym lecz uroczym biurkiem, z masą książek i wielkim oknem z parapetem, na którym Yonka mogła spokojnie spać.
-Pięknie-rozejrzałam się-Bardzo w twoim stylu, ale skąd wiedzieli jaki pokój wybierzesz?
-Kartka była na drzwiach, że to mój pokój, a Twój jest na przeciwko-uśmiechnęła się podniecona.
Odwróciłam się i poszłam szybkim krokiem do swojego pokoju. Złapałam za klamkę i niepewnie otworzyłam drzwi.
-Otwórz je szerzej-ponagliła mnie kuzynka. Trochę speszona i jednocześnie ciekawa, w końcu weszłam do środka. Było pięknie, duże łóżko z lampkami przywieszonymi przy suficie, wielka toaletka, również małe biurko, takie samo okno jak u Yonki i duża lecz trochę mniejsza garderoba niż brunetki. Na środku leżał miękki dywan i dwie duże pufy.
-W takich momentach zastanawiam się jak rodzice dobrze nas znają-powiedziałam i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Mamy osobne łazienki! Patrz!-krzyknęła i otworzyła jakieś drzwi, które jak się okazało prowadziły do łazienki.
-Za bardzo nas rozpieszczają-powiedziałam.
-To rekompensata za tą pracą-Yonka wyszczerzyła białe zęby, a ja pokręciłam głową i zaczęłam się śmiać. Zmęczone podróżą położyłyśmy się spać, na drugi dzień czekało nas sporo wrażeń.

*Yonka*
Obudziłam się na dźwięk budzika. Przetarłam sennie oczy i zaczęłam szukać swojego telefonu, który natarczywie brzęczał. 8;00.
-Uh.. Nie chce mi się-powiedziałam sama do siebie. Zwlokłam ciężkie nogi z łóżka i poszłam do June-Hej! Wstajemy!-krzyknęłam, a blondynka nakryła się kołdrą-June, proszę cię, wstań.. Nie każ mi użyć zimnej wody-rzuciłam surowo, a ona natychmiast się podniosła, wyraźnie zirytowana.
-Yonka, czy ty nie możesz dać mi pospać chociaż do 10?-zapytała wściekła.
-Z chęcią kotku, ale nie dzisiaj. o 9;00 mamy być w pracy, więc rusz dupsko!
-Dobra, już.. Nie krzycz..-syknęła i poszła do łazienki. Ja zrobiłam w między czasie to samo.
Dwadzieścia minut później zeszłam do kuchni.
-Kawy?-zapytała June.
-Nie, dzięki.. Jedziemy?
-Tak-poprawiła włosy, wzięła torebkę i poszła do przedpokoju. Ostatni raz spojrzałam się w lustro i wyszłam za przyjaciółką.
                                                                 ***
Weszłyśmy do wysokiego, oszklonego budynku,
-Witam. W czym mogę pomóc?-w rejestracji siedziała niska kobieta, o typowo koreańskiej urodzie.
-My.. Przyszłyśmy do pracy-odpowiedziała szybko June.
-Ah tak, zapraszam na piętro numer 8.
-Dziękujemy-odparłyśmy i ruszyłyśmy do windy.
Na górze było dość przytulnie, ściany w ciepłych kolorach, drogie podłogi i skórzane sofy na korytarzu. Po jednej stronie sala do ćwiczeń, po drugiej studio muzyczne, fotograficzne.
-Dużo się tu dzieje-powiedziałam, a June przytaknęła mi cicho.
-Pokój numer 49. To tutaj-spojrzałyśmy na duże, ciemne drzwi-Zapukaj-powiedziała June.
-Naprawdę?-spojrzałam na nią rozbawiona-Czemu ty tego nie zrobisz?-ale ona skarciła mnie tylko wzrokiem, więc westchnęłam i zrobiłam o co prosiła.
-Proszę!-zza drzwi usłyszałyśmy dość surowy głos. Powoli weszłyśmy do środka-Ah, to wy. Jak zgaduje panna Chang-ścisnęła moją dłoń-A to panna Dernew-zmierzyła June wzrokiem-Nosisz okulary?-zapytała bezpośrednio i dość bezczelnie.
-Tak.. To jakiś problem?-odpowiedziała pewnie.
-Nie, absolutnie. Chodzi o twój wygląd.
-A co z nim nie tak?-spojrzała na nią speszona.
-Wszystko w porządku, ale masz śliczne oczy i szkoda, żebyś chowała je pod okularami-powiedziała-Ale to nie ważne.. Jestem Adelide Nokruts. Pracuje z zespołami, które są znane na cały glob-siądźcie-wskazała nam sofę, a my posłusznie usiadłyśmy-Jak słyszałam, świetnie odnajdujecie się w makijażu i stylizacji?
-Tak-odparłam.
-W takim razie będziecie pracowały ze znanym zespołem BTS. Zadbacie o ich wygląd na koncertach, sesjach, galach i wszystkich dniach w jakie będą się spotykali z kimś ważnym-położyła przed nami jakieś papiery-Oprócz tego będziecie spełniały każdą ich zachciankę..
-Mamy być dziewczynkami na posyłki?-przerwała jej June ostrym tonem. Adelide spojrzała na nią wściekła.
-Macie się z nimi dobrze poznać, nie obchodzi mnie jak będzie to nazywanie-odparła chłodno.
-Dziewczynka na posyłki-moja kuzynka nie dawała za wygraną.
-Zawsze możesz zrezygnować, ale nie wiem za co będziesz żyła, a podejrzewam, że do LA nie chcesz wracać.

*June
Co za zołza. Wszystko się we mnie gotowało, ale ona miała rację. Nie chce wracać do LA, a nigdzie indziej pracy tu nie znajdę.
-Nie chce..
-Więc proszę nie dyskutuj ze mną, Jorge-kobieta nacisnęła telefon-Poproś chłopaków do mojego biura.
-Chłopaków?-zapytałam zdziwiona.
-Nie rozumiem twojego zaskoczenia-Nokruts spojrzała na mnie, jak na idiotkę.
-Myślałam, że tu chodzi o jakiś girlsband, czy coś.. Nie sądziłam, że mam dbać o makijaż facetów..-moje oburzenie przerwało otwarcie drzwi i wejście do środka 7 chłopaków.
-Proszę poznajcie, Suga-wskazała na chłopaka, o nie zidentyfikowanym kolorze włosów-J-Hope-chłopak w tatuażach szeroko się uśmiechnął-Jimin-ten za to pomachał szybko-V-wygląda jakby miał z 15 lat-Jin-brunet o niesamowicie ciemnych oczach-Jungkook-ten natomiast podbiegł do nas i mocno nas ścisnął-A na koniec nasz lider, Rap Monster-chłopak uśmiechnął się lekko i ściągnął okulary przeciwsłoneczne.
-Rap Monster?-zapytałam kiedy Jungkook nas puścił-Co to za imię?
-To nie jest moje imię-odparł pewnie-Na imię mam Kim-powiedział dość twardo.
-Okay...-jego ton zbił mnie z tropu.
-To jest Yonka-wskazała na kuzynkę-A to June-nie uśmiechnęłam się, ani nawet nie skinęłam głową, w przeciwieństwie do Yonki nie miałam zamiaru im usługiwać-To są wasze nowe najlepsze przyjaciółki.
-Ciężka będzie ta przyjaźń- odparł Jin patrząc na mnie i Rap Monstera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz