wtorek, 28 lutego 2017

Rozdział 18.

*June*
-Czego pani tu szuka?-zapytałam. Byłam pijana, ale nie aż tak, żebym chwiała się na boki nie była w stanie rozmawiać.
-Dostałam zgłoszenie, że dziecko jest tu zaniedbywane i ciągle są imprezy-przerwała-Nie mylili się. Nie zostawię tak tego, do widzenia-przy drzwiach stał Suga-Ah, no i znam angielski-powiedziała do niego i wyszła.
                                                                    ***
Po całym zajściu następnego dnia w domu panowała napięta atmosfera. Chłopacy z samego rana ruszyli do pracy, żeby nie kłócić się więcej.
-June-Yonka weszła do mojego pokoju. Całe łóżko było zasypane papierami-Ktoś przyszedł do ciebie.
-Przysięgam jeżeli to jest to babsko to jej przypieprzę-powiedziałam i zbiegłam szybko na dół. W drzwiach stał Ashton-Co tu robisz?
-Twoja mama mnie poprosiła, żebym coś dla niej załatwił-odparł chłodno.
-Ironia-zaczęłam się śmiać-Najpierw ci płacą, żebyś zniknął, a teraz proszą cię o przysługę?
-Słuchaj-zaczął i wszedł do środka pewnym krokiem-Nie jestem tu dla przyjemności. Oddaj mi dziecko i nic wam się nie stanie-jego ton był oschły. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
-Yonka-spojrzałam na kuzynkę-Idź na górę i wiesz co robić-powiedziałam i odwróciłam się z powrotem do chłopaka-Automatycznie możesz stąd wypierdalać-powiedziałam pewnie. Nadsłuchiwałam trzasku drzwi i przekręcanego zamku w pokoju małej. Kiedy wreszcie usłyszałam ten dźwięk mogłam zacząć zabawę.
-June naprawdę nie chce ci robić krzywdy, ale jeśli będę musiał-przerwał-zabiję cię.
-W takim razie, powodzenia-uśmiechnęłam się bezczelnie-Tylko uważaj, żebym tego przypadkiem nie sfingowała i nie wróciła cię zabić-chłopak nie wytrzymał i uderzył mnie mocno w twarz. Z powodu siły uderzenia cofnęłam się do tyłu i wpadłam na ścianę. Blondyn podszedł do mnie i złapał za szyję.
-Zawsze miałem na ciebie ochotę-szepnął-Jednak teraz kiedy urodziłaś dziecko, obrzydzasz mnie-kopnęłam go mocno w brzuch i puścił mnie. Od razu upadłam na ziemię łapiąc ciężko powietrze-Dziwka!-warknął i kopnął mnie w brzuch-Puściłaś się z takim pedałem jak on! Wybrałaś skośnookich zamiast mnie-znowu mnie kopnął.
-Wiesz czemu to ich wybrałam?-powiedziałam-Bo oni mnie nigdy nie zostawili i nie udawali, że umarli!-krzyknęłam i podniosłam się. Czułam w ustach smak swojej krwi. Pod szafką przy której leżałam zawsze miałam schowany kastet i nóż. Zamachnęłam się i trafiłam Ashtona prosto w nos, z którego od razu polała się krew.
-Jesteś słaba-syknął-Tyle lat ćwiczeń i tylko na tyle cię stać?
Nie wytrzymałam kopnęłam go najpierw lewą nogą i z obrotu prawą. Chłopak wpadł na mały stoli, który pod jego ciężarem pękł. Podniósł się i znów mnie uderzył. Nie zdążyłam uniknąć ciosu i wpadłam cenną rzeźbę, która od razu się potłukła.
-Twój kochaś nie będzie zadowolony-powiedział i chciał wejść na schody. Wyjęłam z kieszeni nóż, który przed chwilą tam schowałam i wbiłam mu go w nogę, tuż przy kolanie. Ashton upał i zaczął przeklinać. W tym momencie chłopacy razem z ochroną wpadli do domu. V od razu podbiegł do mnie i pomógł mi wstać. Zaraz po nim zjawił się Namjoon.
-Idźcie sprawdzić co z Yonką!-krzyknął i Suga z Jiminem i Kookiem pobiegli na górę. Jin wezwał już odpowiednich ludzi a Hoseok darł się na mojego byłego przyjaciela, po czym sprzedał mu kopniaka w twarz.
Ochrona już trzymała Ashtona i zbytnio nie protestowała kiedy go kopnął. RM odszedł ode mnie i podszedł do blondyna.
-Myślisz, że teraz cię boli?-spojrzał mu prosto w oczy-Dopiero cię zaboli śmieciu!-syknął to tak kąśliwie, że aż mnie zabolało i wyciągnął nóż z rany. Krzyk Ashtona przeszył moją głowę. V objął mnie i mocno przytulił. Nie wiem nawet kiedy zaczęłam płakać-Zamknij się-powiedział jeszcze RM do niego i uderzył go w twarz, po czym odwrócił się i podszedł do mnie.
Po chwili do domu wpadli jacyś umięśnieni kolesie.
-Załatwcie to po cichu, zróbcie wszystko, żeby miał zakaz wjazdu do Korei i najlepiej niech go zamkną. Ale w LA-powiedział jeden ochroniarz-Nie chcemy rozgłosu-wydał kolejne polecenia i tamci zabrali Ashtona.
-Jin?-TaeTae spojrzał na chłopaka-Wezwij jakąś ekipę, zaufaną i niech to sprzątną.
-Jimin i Suga zajmą się doborem ochrony.
-Większej zapytałam?
-Musimy mieć lepiej chroniony dom, nikt nie może wyjść i wejść bez naszej wiedzy-powiedział Namjoon i podszedł do mnie-Chodź-wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Posadził mnie delikatnie na szafce i wyjął apteczkę-Mam nadzieję, że nie trzeba będzie tego szyć-spojrzał na mój łuk brwiowy. Wyjął wacik, wodę utlenioną i zaczął przemywać mi ranę.
-Auuuć-syknęłam.
-Nie marudź-skarcił mnie jak małe dziecko i kontynuował swoje zadania-Powinnaś do mnie zadzwonić-zaczął w końcu.
-Nie miałam kiedy-odparłam.
-Miałaś rację-westchnął-Byłem samolubny. Od jutro możesz jeździć z nami do biura, zabierać Ruth, tam zajmą się nią ludzie, którym ufam i będziemy ją mieli blisko. Co ty na to?-spojrzał na mnie.
-Naprawdę?-uśmiechnęłam się lekko.
-Wszystko, żeby Damy mojego serca były szczęśliwe i bezpieczne-na jego twarzy również pojawił się uśmiech.
-Dziękuję-powiedziałam i przytuliłam go mocno. Odwzajemnił mój uścisk, jednak objął mnie tak mocno jakby bał się, że mnie straci.
-June-powiedział cicho.
-Tak?
-Wywróciłaś moje życie do góry nogami i zastanawiam się ile jeszcze problemów nas spotka, ale kocham cię tak mocno i boję się, że mogę cię stracić, a tego bym nie przeżył, wiem, że dzięki tobie i Ruth rozkwitam na scenie i wiem, że zawsze będziecie przy mnie, dlatego chciałbym, żebyśmy wzięli ślub jak najszybciej-to co powiedział na końcu strasznie mnie zbiło i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
*Yonka*
Siedziałam w swoim pokoju wściekła na siebie, że zostawiłam June samą z tym typem. 
-Yonka?-Suga wszedł do pokoju.
-Nie nauczyli cię pukać?-zapytałam.
-Nie nauczyli cię, że do starszych trzeba mieć szacunek?-odgryzł się, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Lubiłam takie nasze przepychanki.
-Coś się stało?-zapytałam kiedy usiadł obok mnie.
-Tak-przytaknął, a ja się wystraszyłam-Długo nad tym myślałem, nie lubię okazywać swoich uczuć i jesteś byłą mojego brata-przerwał-Ale rozmawiałem z nim i nie ma nic przeciwko, dlatego chyba mogę to powiedzieć.
-Co takiego?-byłam zdezorientowana.
-Kocham Cię Yonka-powiedział cicho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz