poniedziałek, 20 lutego 2017

Rozdział 8.

Wieczór przed galą był bardzo pracowity. Ciągle musiałyśmy być tam gdzie BTS. Na czerwonym dywanie musiałyśmy im poprawiać włosy, makijaż. Masakra. Tłum paparazzi, reporterów, gwiazdy, fani, wszędzie kamery. Od dziecka żyję w takim świecie, ale nigdy nie zaakceptuje kamer, które obserwują każdy mój ruch.
-June?-Kim przysunął się do mnie dyskretnie-Pogadamy po gali?
-Tak-powiedziałam i wróciliśmy do swoich zadań.
Niestety po gali nie było czasu. Zostali zaproszeni na after party, a my z Yonką zmęczone pojechałyśmy do domu. Byłyśmy wyczerpane ciągłym bieganiem i poganianiem.
Rzuciłam się na łóżko w ubraniach i przymknęłam na chwilę oczy. Zasnęłam.
-June, uśmiechnij się!-blondyn w lekko kręconych włosach kierował aparat w moją stronę.
-Daj spokój-powiedziałam przez śmiech.
-Motor ci pasuje-powiedział i pstryknął zdjęcie.
-Nie bardziej niż tobie-uśmiechnęłam się zadziornie, a on podszedł do mnie. Objęłam go-Tęsknie za tobą Ash. Ty nigdy byś mnie nie zranił.
-Zraniłem cię-powiedział cicho.
-Nigdy-odparłam.
-Zraniłem cię-powtórzył i odsunął tak, żeby widzieć moją twarz-Zraniłem cię odchodząc.
-Nigdy nie odszedłeś.
-Odszedłem. Nie założyłem kasku-powiedział poważnie, a ja zaczęłam płakać-Prosiłaś mnie. Nie posłuchałem.
-Nie zostawiaj mnie-mój szloch był żałosny.
-Nie zostawię-uśmiechnął się jak zawsze, a w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki-Będę przy tobie. Tutaj-dotknął mojego "serca".
Obudziłam się z wilgotnymi policzkami. Pociągnęłam nosem i przetarłam je. Spojrzałam za okno. Słońce przebijało się przez moje zasłony. Wstałam i odsłoniłam je. Zakręciło mi się w głowie w moim żołądku wszystko bulgotało, ale myślałam, że to przez mój sen. Wzięłam głęboki wdech i poszłam wziąć prysznic, żeby zmyć z siebie wspomnienia.
                                                              ***
2 tygodnie później.
Siedziałam w kuchni i piłam herbatę kiedy weszła Yonka.
-Jak tam?-zapytałam.
-Super, ale u ciebie też widzę poprawę.
-Tak jakby-uśmiechnęłam się do niej.
                                                                      ***
W pracy miałyśmy luźniejszy dzień, jednak trwały kolejne przygotowania do gali, która ma się odbyć za tydzień. Zaczął się okres nagród, więc i imprez cholernie dużo, a dla nas to tylko dodatkowa praca po godzinach.
-Masz lepszy humor?-Adeleide weszła do biura bez pukania.
-Tak-odparłam krótko udając, że nad czymś pracuje.
-Świetnie-uśmiechnęła się-Wyjeżdżam na tydzień do LA, nie chce was brać ze względu na okoliczności, ale odpowiadacie za BTS. Nie zawiedźcie mnie-powiedziała poważnie i wyszła.
-Wooo-powiedziała Yonka-Rządzimy tu.
-Chyba musimy być dobre-powiedziałam i wybuchnęłyśmy śmiechem.
Włączyłam czat z mamą.
June:Adeleide jedzie do LA.
Mama:Naprawdę? Muszę się z nią spotkać, sto lat się nie widziałyśmy.
J:Znacie się?
M:Byłyśmy przyjaciółkami, a potem wyjechała.
J:Nigdy nie mówiłaś
M:Nie było o czym
J:Okay. Możesz mi polecić jakiegoś dobrego lekarza?
M:Coś ci jest?
J:Po prostu kręci mi się w głowie i wymiotuje.
M:Dobrze skarbie, zaczekaj.
*5 minut później
M:Naomi ChungJoen, jutro godzina 12:00
June:Dzięki mamo x
M:Mam nadzieję, że to nic poważnego, napisz jutro. Całuję xx.
Typowa mama. Zamknęłam laptopa i poszłam po jakiś lunch. Szefowej już nie było, więc mogliśmy spokojnie go zjeść, bez stresu, że ktoś nas opieprzy.
-Co dziś jemy?-zapytał Jimin prosto do mojego ucha, a ja podskoczyłam z przerażenia.
-Nie strasz mnie-walnęłam go lekko w ramię, a on udał, że płacze.
-Nie mam ręki!-zaczął piszczeć, a wszyscy ludzie z biurowca spojrzeli na nas jak na debili.
-Jimin-upomniałam go, on się rozejrzał i domyślił się o co mi chodzi-Może pizza? Albo nie.. Sushi? Uh.. Truskawki...
-Wszystko dobrze?-spojrzał na mnie dziwnie.
-Yyy-byłam zaskoczona swoim apetytem-Tak-pomachałam głową jak małe dziecko i zamówił pizzę dla całego zespołu.
Na jedzenie czekaliśmy około 30 minut. Spędziliśmy ten czas na entuzjastycznej rozmowie o ich występach na galach i najbliższej trasie, która zaczyna się za 5 miesięcy, ale wszystkie bilety zostały wyprzedane. Zazdrościłam im trochę tego. Kochają to co robią. Ja nie mam takiej rzeczy.
Wjechaliśmy windą na 8 piętro i poszliśmy do sali prób gdzie wszyscy już czekali.
-Nareszcie-powiedział Suga i podbiegł do nas zabierając jedno pudełko z pizzą.
-Żarłok- skarcił go J-Hope i poczekał aż położymy wszystko na stole w kącie sali.
-June?-Kim zawołał mnie z drugiego końca sali. Wzięłam butelkę wody i podeszłam do niego-Pogadamy?-spojrzał na mnie niepewnie, a ja tylko kiwnęłam głową i czekałam, aż on zacznie-Chciałem cię przeprosić za to co się stało na wakacjach. Nie rozmawialiśmy ze sobą bardzo długo. Brakuje mi ciebie. Gubię się bez ciebie obok, od środka rozrywa mnie pustka i ból-przerwał-Kocham cię-powiedział delikatnie i przyciągnął do siebie. Zaczęłam oddychać głęboko.
-Ja ciebie też-odpowiedziałam mu cicho, a on mnie przytulił jeszcze mocniej. Zrobiło mi się niedobrze-Kim-powiedziałam, a on mnie puścił-Przepraszam-rzuciłam i wybiegłam do łazienki. Słyszałam jak mnie wolał, ale wpadłam do kabiny i zaczęłam wymiotować.
-June?-wbiegł za mną-June, co jest?-podszedł do mnie i zaczął głaskać po plecach. Nie przerwał dopóki nie skończyłam. Pomógł mi wstać i dojść do umywalki. Kręciło mi się w głowie-Powinnaś iść do lekarza-powiedział poważnie.
-Jutro idę-wydukałam.
                                                                            ***
Siedziałam w kolejce, która nie miała końca. Miałam wejść o 12:00, jest 13:00.
-June Dernews-pielęgniarka wyczytała moje imię i nazwisko.
-To ja-wstałam.
-Zapraszam-powiedziała miło i poszłam za nią. Gabinet był niewielki. Pomalowany na błękitny kolor. Był urządzony jak każdy gabinet, ale miał w sobie coś przyjemnego.
-Dzień dobry-pani doktor uściskała moją dłoń delikatnie-Co pani dolega?
-Kręci mi się w głowie, wymiotuje, mam dziwne zachcianki-wyjaśniłam, a ona mi się przyjrzała.
-Myślę, że to nie do mnie powinna pani przyjść-uśmiechnęła się.
-Nie rozumiem.
-Ginekolog to odpowiednie miejsce-wyjaśniła widząc moje zmieszanie.
-Nie jestem w ciąży-pokiwałam głową-To niemożliwe.
-A miała pani okres?-i dopiero teraz dotarło do mnie to co mówi. Cholera! Nie zwróciłam uwagi na to, że nie mam okresu.
-Cholera-powiedziałam pod nosem-Jest tu gdzieś apteka?-zapytałam szybko.
-Na dole-odpowiedziała, a ja podziękowałam i wybiegłam szybko ze środka. Pędziłam na dół jak nigdy w życiu gdziekolwiek. Wpadłam do apteki i poprosiłam najbardziej wiarygodny test ciążowy jaki mają. Zapłaciłam i pojechałam do domu. Yonki na szczęście nie było. Poszłam do łazienki i wykonałam wszystko z instrukcją obsługi. Zabawne, że nawet do tego ją dodają. Musiałam poczekać 10 minut. Było to najdłuższe 10 minut w moim życiu. Kiedy już minęło siedziałam kolejne pięć, bo bałam się odwrócić test ciążowy. Kiedy w końcu zebrałam się na odwagę zamknęłam oczy wzięłam go do ręki.
-Spokojnie June-wzięłam trzy głębokie oddechy i odwróciłam go jednocześnie otwierając oczy. Pozytywny-KURWA!-wrzasnęłam i zaczęłam szukać ginekologa, który przyjmie mnie jeszcze dziś z nadzieją, że rozwieje tą wiadomość.

-Gratulacje!-powiedział lekarz-5 tydzień-uśmiechnął się.
-To nie może być prawda-powiedziałam i wytarłam brzuch.
-Ale jest. Za parę miesięcy będzie pani matką-nadal się uśmiechał, a ja miałam ochotę mu przyłożyć-Następna wizyta za 3 tygodnie, gdyby coś się działo proszę przyjeżdżać-wręczył mi zdjęcie usg i pożegnał.
Wsiadłam do samochodu nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Spałam z nim tylko raz. RAZ. A teraz jestem w ciąży. Noszę w sobie dziecko Kim'a Nam Joon'a. Jak ja mu o tym powiem? To zniszczy mu karierę. On nie może się dowiedzieć. Nie może.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz