piątek, 24 lutego 2017

Rozdział 11.

*June*
Dochodziło 18:00. Za dwie godziny rozpocznie się impreza z okazji premiery teledysku. Siedziałam na łóżku i bawiłam się telefonem.
Yonka:June. Wiem, że jesteś w Korei, przemyśl to jeszcze.
June:Nie ma nad czym myśleć. Postanowione.
Yonka: ON CIĘ KOCHA! POMYŚL O NIM!
-Kurwa!-wrzasnęłam i poszłam pod prysznic. Yonka ma rację. Muszę myśleć o Namjoon'ie.
Ubrałam się w białą luźną koszulę, którą wpuściłam w różową spódniczkę do połowy ud, wiązane szpilki w kolorze nude. Włosy lekko rozczesałam. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i poszłam się wymeldować. Spakowałam walizkę do samochodu i ruszyłam z piskiem. Miałam 15 minut, żeby dotrzeć na imprezę.
*Rap Monster*
Zostało niewiele czasu do imprezy. Yonka po raz ostatni poprawiała nam makijaż, ubranie i fryzury.
-Za chwilę wychodzicie-powiedział menadżer i poszedł już na salę.
-Gotowi?-zapytał J-Hope, a my pokiwaliśmy głowami i wyszliśmy na scenę. Yonka stała obok sceny i robiła zdjęcia, które normalnie by robiła June na swoją ścianę. Rozległy się brawa tak głośne, że nie słyszałem własnych myśli. Kiedy ucichli mogłem zabrać głos.
-Chciałem podziękować-zacząłem-wszystkim, którzy ciężko pracują z nami, na nasz sukces i dla nas-przerwałem-To niesamowite jak przez kilka miesięcy może się zmienić wiele rzeczy. Coś się traci-wziąłem głęboki oddech, a Suga objął mnie ramieniem-A coś zyskuje. Jesteśmy też bardzo wdzięczni naszym ARMY's, bez was nie byłoby tu nas. Nie osiągnęlibyśmy takiego sukcesu. Chciałem też podziękować Yonce-przerwałem-I June.. Które codziennie napędzają nas do pracy i dają nową energię swoją obecnością. Dziękujemy!-powiedziałem i salę znów wypełniły brawa.
*June*
Stałam przed ekskluzywnym klubem, w którym odbywała się premiera i walczyłam w myślach sama ze sobą. Nie powinnam tam iść, to będzie błąd. Mój telefon zapiszczał, więc wyjęłam go z torebki.
Powiadomienie: PRZEMÓWIENIE LIDERA BTS NA IMPREZIE Z OKAZJI PREMIERY TELEDYSKU.
Odtworzyłam filmik i wsłuchałam się w jego słowa. Pojedyncze łzy zaczęły mi spływać po policzku.
-Nie mogę-powiedziałam sama do siebie, odwróciłam się szybko i popędziłam do samochodu. Wybrałam numer do mamy.
-Halo?-w telefonie rozległ się głos mojej rodzicielki.
-Mamo-powiedziałam przez szloch.
-June? Skarbie co się stało?
-Mamo, ja...-zaczęłam się dławić własnym płaczem.
-Kochanie uspokój się-powiedziała łagodnie-Co się stało?!
-Jestem w ciąży-wydusiłam wreszcie.
-Co?-była zszokowana-Jak to? Kto jest ojcem? Ktoś cię skrzywdził.
-Nie-pokręciłam głową, nie ważne, że tego nie widziała-Ojcem jest Namjoon.
-Więc czemu płaczesz?-zapytała-Przecież jesteście szczęśliwi.
-Mamo! Ja mam 19 lat! Jestem w ciąży! Z chłopakiem, który żyje sławą, ciągle pracuje! Wyjeżdża w trasy! Ciągle go nie ma!-moja lista minusów nie miała końca.
-Co zamierzasz zrobić?-zapytała załamana.
-Nie wiem.. Mamo pogubiłam się-znowu zaczęłam płakać.
-Kochanie przyleć do nas, coś poradzimy.. Zawsze można usunąć ciążę-zaczęła.
-Co?!-krzyknęłam-Mamo! Ja nie chce o tym słyszeć-rozłączyłam się i rzuciłam telefon na miejsce pasażera. Ktoś zapukał w moją szybę, a ja podskoczyłam z przerażenia. Po chwili zobaczyłam, że to Suga i wysiadłam z samochodu.
-Co tu robisz?-zapytał.
-Nie wiem-pokiwałam głową.
-Słuchaj..-zaczął-Wiedziałem, że nie wylecisz.
-Skąd?-spojrzałam na niego.
-Znam cię trochę lepiej niż ci się wydaje-uśmiechnął się-Co zamierzasz zrobić?
-Wylecę do Miami-odpowiedziałam szybko.
-Co ci to da?-złapał mnie za rękę.
-Samotne życie z cierpieniem, że wszystkich tu zostawiłaś? Tego chcesz?-spojrzał mi prosto w oczy-To cię uszczęśliwi?
-Nie-wzięłam głęboki oddech-Ale tak będzie lepiej.
-June, jak ty nic nie rozumiesz! Nie będzie lepiej.. Będzie gorzej! Nie musisz tworzyć z RM wspaniałej rodziny, ale chociaż tu zostań.
-Ale on zamiast skupiać się na karierze będzie się skupiał na mnie i dziecku-powiedziałam szybko.
-Bo mu na tobie zależy.. Słyszałaś jego przemowę?-spojrzał na klub.
-Tak..
-I nadal nie rozumiesz, że twoja obecność napędza go do pracy?-był na mnie zły i zawiedziony moim zachowaniem. Zaczęłam głęboko oddychać, jakby to miało oczyścić mój umysł.
-Nie wiem...
-Ale ja wiem, chodź-wyrwał mi kluczyki z ręki, zamknął samochód i pociągnął mnie za rękę w stronę klubu. Moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa i szły za Sugą jakby to on nimi kierował.
Weszliśmy na wielką salę gdzie odbywała się cała impreza.
Całe BTS od razu zobaczyło jak wchodzimy do środka. Yonka nie mogła uwierzyć, że to ja. Na ich twarzach pojawił się uśmiech i wszyscy do mnie podbiegli!
-Wróciłaś!-krzyknął Jin i mocno przytulił.
-June-zaczął V-Muszę cię przeprosić-nie wiedziałam o co mu chodzi-Myślałem, że uciekniesz.. I usuniesz ciążę.
-Nie zrobiłabym tego, ale bardzo miło mnie oceniasz-syknęłam.
-Przepraszam-powiedział skruszony-Nie gniewaj się.. Po prostu...
-Okay, V.. Nie ma o czym gadać.. Jesteśmy rodziną, ja popełniłam błąd-powiedziałam szybko. Nie mogłam patrzeć jak mój przyjaciel jest smutny i zażenowany.
-I mamy nadzieję, że więcej tego nie zrobisz-Hoseok przywitał mnie szerokim uśmiechem.
-Ty idiotko!-krzyknęła Yonka i się na mnie rzuciła z uściskiem-Mam ci powyrywać te nogi z dupy, żebyś więcej nie uciekła?!
-Nie ma potrzeby.
Podszedł do nas Rapmon. Spojrzał na mnie i wyszedł na dwór bez słowa. Pobladłam i wybiegłam za nim.
-Namjoon!-krzyknęłam kiedy byliśmy na parkingu.
-Co?!-wrzasnął-Masz mi zamiar powiedzieć, że wyjeżdżasz?!
-Nie-zatrzymałam się kilka metrów od niego, a on podszedł do mnie, ale jednak trzymał dystans.
-To co?
-Chciałam cię przeprosić-zaczęłam cicho.
-June, zachowałaś się jak dziecko, które nabroiło i bało się, że dostanie klapsa w tyłek. Spieprzasz przed każdym problemem jaki się pojawia! Niby jesteś taka twarda, a zachowujesz się jak gówniara. Skąd mam wiedzieć, że znowu nie uciekniesz? Że mnie nie zostawisz? June do cholery, czy ty nie rozumiesz, że dajesz mi motywację do działania-przerwał, a w jego oczach pojawiły się łzy-Nie dociera do ciebie to, że kocham cię najbardziej na świecie i jestem gotowy zrobić dla ciebie wszystko? Jestem na ciebie wściekły.. Cholernie wściekły i nie chce na razie z tobą rozmawiać!-odszedł zostawiając mnie zapłakaną na środku parkingu.
Podeszłam do samochodu  i wsiadłam do niego. Oparłam się i próbowałam uspokoić jednak to nic nie dało. Odpaliłam silnik i ruszyłam dość szybko. Kiedy wyjeżdżałam na ulicę nie rozejrzałam się czy coś jedzie, usłyszałam tylko pisk opon i poczułam uderzenie.
*Rap Monster*
Stałem na parkingu i zobaczyłem jak June z szybką prędkością chce wyjechać na ulicę. Potem zobaczyłam światła, usłyszałem pisk opon tłuczone szyby. Spojrzałem w stronę ulicy i zobaczyłem, że to June miała wypadek. Przeraziłem się i pobiegłem szybko w jej stronę. Wyjechała pod busa, dość dużego. Wybrałem numer na pogotowie i otworzyłem drzwi. Głowa blondynki leżała bezwładnie na kierownicy.
-June!-odchyliłem jej głowę do tyłu. Twarz była cała we krwi.
-Rapmon!-usłyszałem za sobą głos Jimina.
-Co się stało?!-wrzasnął Kookie-Dzwoń po karetkę!
-Już to zrobiłem!-odkrzyknąłem, a Yonka i Jin pobiegli do drugiego samochodu, tamtemu kierowcy nie było nic poważnego oprócz kilku jak myślę złamań.
Karetka przyjechała dość szybko i od razu zabrali June do środka.
-Co z nią?-zapytałem zapłakany.
-Kim pan jest?-zapytał mnie sanitariusz.
-Narzeczonym-odparła szybko Yonka.
-SZYBKO! ZATRZYMANIE AKCJI SERCA!-wrzasnął drugi lekarz, a ten który ze mną rozmawiał zamknął mi drzwi przed nosem i ruszyli na sygnałach do szpitala.
-Jedziemy!-krzyknął V i wsiedliśmy do firmowego busa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz