sobota, 18 lutego 2017

Rozdział 3.

-Yonka, gdzie są jakieś tabletki na ból głowy? - wczoraj ewidentnie za dużo wypiłam i pęka mi głowa. Akurat dzisiaj, kiedy mamy swój pierwszy dzień w pracy. BTS ma wywiad, a my mamy jechać tam z nimi.
-W górnej szafce przy lodówce - odpowiedziała wchodząc do kuchni. Dziewczyna miała włosy upięte w koka na środku głowy, a na sobie miała czarną koszulkę, którą związała, czarne spodenki z wysokim stanem i białe buty nike.
-Jest aż tak ciepło? - zapytałam zaskoczona jej strojem.
-Nawet gorzej-odrzekła-Idź się ogarnij.
Wzięłam butelkę wody i poszłam do swojej łazienki. Ogarnęłam się dość szybko. Włosy spięłam w wysoki kucyk, założyłam czarną bluzkę z odważnym dekoltem, który ozdabiały sznurki(idk jak to nazwać), trochę większe jeansowe spodenki i niebieskie trampki. Włosy przeczesałam palcami, zabrałam swoje rzeczy i zeszłam do garażu.

-Który pierwszy?-zapytała Yonka patrząc na chłopaków-Suga?
-Jimin-odparł szybko chłopak.
-Jin? - spojrzałam na niego-Jesteśmy we dwie, tak pójdzie szybciej - chłopak uśmiechnął się ciepło i posłusznie usiadł przed wielkim lustrem. Pomalowanie i wystylizowanie chłopaków zajęło nam dobrą godzinę. Skutecznie unikałam Rap Monstera. Nie bardzo pamiętałam co się wydarzyło wczorajszego wieczoru. Pamiętam urywki. Ja, RM, łazienka, wymiotowanie, droga do domu i dalej nic.
-June? - tylko nie to, czego on chce.
-Tak?-zapytałam nie odwracając się w jego stronę.
-Chciałem ci powiedzieć, żebyś nie przejmowała się tym, że zwymiotowałaś wczoraj-powiedział spokojnie Kim.
-Ja się nie przejmuję - rzuciłam pewnie nadal na niego nie patrząc - Przynajmniej się nie pocałowaliśmy.
-Nie sądzę, żeby nasz pocałunek był czymś, czego byś żałowała-zdenerwował się.
-Wybacz, nie całuję się z chłopakami, których znam jeden dzień - syknęłam.
-BTS! Wchodzicie-naszą wymianę zdań przerwał reżyser. Całe szczęście, bo nie wiem jak by się to skończyło.
-Dokończymy tą rozmowę później-powiedział pewnie i wyszedł za resztą zespołu.
-Dziewczyny-odezwała się nasza szefowa-Macie dziś wolne, cały weekend również-powiedziała ciepło i wyszła zanim jej podziękowałyśmy.
-W takim razie jakie plany?-zapytała Yonka pakując kosmetyki.
-Myślę, że poszukam jakiejś dobrej siłowni.
-June, nie musisz już ćwiczyć-brunetka przerwała swoje zajęcie.
-Wiem, ale chce-uśmiechnęłam się próbując ją uspokoić. Przecież nie powiem jej, że nie planuję zostać tu długo i chce wrócić do USA.
-Okay, a ja może wyciągnę chłopaków na miasto...-przerwała-Albo do wesołego miasteczka! Słyszałam, że są tutaj świetne i zupełnie nie równają się z tymi w LA-powiedziała podekscytowana.
-Świetnie-rzuciłam-Jedziemy do domu?-pokiwała mi w odpowiedzi i poszłyśmy szybkim krokiem do windy.

Znalazłam w pobliżu świetną siłownię. Instruktorzy są mili, jest dużo sprzętu, czego można chcieć więcej? Otworzyłam drzwi od domu i rzuciłam torbę w przedpokoju.
-Yonka! Wróciłam!-krzyknęłam wchodząc do salonu-Yonka?-spojrzałam do kuchni i zobaczyłam kartkę na blacie-"Jestem u chłopaków o 18 idziemy do wesołego miasteczka, czekamy na ciebie. Yonka xx"-przeczytałam liścik-Oo nie.. Nie ma nawet takiej opcji-wyrzuciłam wiadomość do kosza i rzuciłam się na sofę.
Z drzemki wyrwał mnie telefon.
-Halo?
-June? Tu Jin, idziesz z nami?-po drugiej stronie usłyszałam roześmiany głos chłopaka.
-Oh.. Nie, jestem zmęczona-chciałam jak najszybciej skończyć tą rozmowę.
-Nie daj się prosić-usłyszałam J-Hope'a.
-Nie, naprawdę.. Dopiero co wróciłam z siłowni..-próbowałam znaleźć odpowiednią wymówkę.
-Fantastycznie, w takim razie chwila relaksu ci się przyda!-krzyknął V.
-Mam się relaksować tam gdzie jest głośno, pełno ludzi i każdy się na ciebie pcha?-zapytałam zirytowana.
-Oczywiście, zabawa to najlepsze co może być-odparł Jimin.
-Do cholery z kim ja rozmawiam?!-podniosłam głos.
-Z BTS-krzyknęli chórem.
-Pieprzone dowcipnisie-syknęłam.
-Świetnie w takim razie za 10 minut jesteśmy po ciebie-rzucił Suga i się rozłączył, rozłączyli.
-UH! PIEPRZYĆ WAS!-rzuciłam telefonem o fotel w nadziei, że to wyładuje moje zdenerwowanie, ale się myliłam. Wściekła poszłam na górę. Dobrze, że wzięłam prysznic na siłowni, bo dali mi dziesięć minut. Postanowiłam się nie malować, włosy uczesałam w niechlujny warkocz, założyłam czarną, wciąganą bluzę z napisem "Stay strong". Dostałam ją na koncercie Demi, na którym byliśmy z klasą w ramach "pożegnania". Strasznie przypomina mi Ashtona. To właśnie od niego ją dostałam. Do tej pory pamiętam jak przyniósł mi szczęśliwy bluzę o dwa rozmiary za dużą, ale to było nie ważne. Najważniejsze było to, że była właśnie od niego. Do bluzy założyłam czarne jeansowe spodnie, standardowo czerwone converse'y i skórzany mały plecak. Wrzuciłam portfel, papierosy, wzięłam telefon i zeszłam na dół. Moje myśli cały czas krążyły wokół mojego przyjaciela z LA. Zginął na motorze 3 dni po koncercie. Znaliśmy się od dziecka, mogę powiedzieć, że go kochałam. Jednak on nigdy się o tym nie dowiedział. Czekając na resztę włączyłam moje i jego zdjęcie na telefonie.
-Strasznie za tobą tęsknię-powiedziałam cicho. Łzy same mi napływały do oczu. Nie mogłam się powstrzymać. Jedna łza, druga, trzecia. Pociągnęłam nosem. Obiecałam sobie, że nie będę już płakać, ale tak bardzo mi go brakuje. Każdego dnia myślę o nim, o tym jakby to było gdyby on żył. Czy byłabym teraz dalej w LA, a może w Miami? Bylibyśmy razem? Mieszkali? Może mieli dzieci i psa.
-June?-ktoś dotknął delikatnie mojego ramienia, a ja wystraszona podskoczyłam i odwróciłam się-Wszystko dobrze?-Kim stał nade mną z wyraźną troską na twarzy.
-Nic nie jest dobrze-odparłam zapłakana, a on mnie przytulił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz