-Tak-powiedziałam cicho-Oczywiście, że tak-uśmiechnęłam się szeroko, a chłopak założył mi pierścionek na palec. Od razu kiedy wstał przytuliłam go mocno i pocałowałam z większą namiętnością niż on to robił.
Reszta zaczęła bić brawo. Oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy nadal przytuleni.
-Hoseok ty płaczesz?-Jin spojrzał na przyjaciela.
-Zawsze mnie wzruszają takie momenty-otarł łzę.
***
5 miesięcy później.
Wróciłam do LA, do rodziców. Mama bardzo chciała, żebym ciążę spędziła w rodzinnym domu. Była pewna, że dobrze mi to zrobi, a ja byłam szczęśliwa, że nie muszę siedzieć sama w Korei. Adeleide zgodziła się, żebym nadzorowała trasem z LA. Dlatego większość czasu spędzałam w domu pracując. Miałam masę papierkowej roboty. Nie sądziłam, że mnie to kiedyś spotka. Miałam być przecież stylistką zespołu, a nie ich księgową? Nie to nie to. Menadżerem? To będzie dobry odpowiednik. Nadzorowałam wszystkie sesję, wywiady, koncerty. Rządziłam ich życiem. Żałosne. Nigdy nie chciałam być jak moi rodzice, a właśnie taka się stałam. Jednakże mogę śmiało przyznać, że mam to we krwi. Od dziecka przyglądałam się jak mama z tatą pracują i organizują takie rzeczy, więc nie sprawiało mi to trudności. Odstawiłam na chwile swoje obowiązki i zeszłam na dół, żeby coś zjeść. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam wczorajszą pizzę i zaczęłam jeść. Usiadłam na blacie i przypomniałam sobie kiedy po raz pierwszy piekłam z Ashtonem ciasto.
Potrząsnęłam głową i wymazałam te wspomnienia z pamięci.
Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że właśnie zaczął się 7 miesiąc mojej ciąży. Już 5 miesięcy jestem zaręczona. Odkąd byłam w Paryżu odwiedziłam ich jeszcze w Berlinie. NamJoon ogłosił wted na koncercie, że jesteśmy zaręczeni i będziemy mieli dziecko. Pojawiały się hejty, że złapałam go na dziecko, ale Adeleide w to nie uwierzyła. Powiedziała, że zna RapMona długo i wie, że jeśli ogłosił to publicznie musi mnie kochać, bo nigdy nie zgadzał się na żadne ustawki. Zaakceptowała to i pogratulowała oferując pracę w domu. Nie chciałam się na to zgodzić, ale chłopacy naciskali, żebym się nie przemęczała, więc przyjęłam jej ofertę i regularnie wysyła potrzebne papiery i listę rzeczy, którą muszę sprawdzić. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wzięłam łyk wody i poszłam otworzyć.
Przed drzwiami stał blondyn. Niemożliwe. Czułam jak z mojej twarzy odchodzą kolory.
-Cześć June-ten sam głos.
-Co tu się....-zaczęłam.
-June, musimy porozmawiać-powiedział, ominął mnie i wszedł do środka. Nie wierzyłam w to co się właśnie stało. Zamknęłam drzwi i poszłam za nim.
-Przecież ty nie...
-Nie żyje?-zapytał-To nie prawda-usiadł na sofie-Przyszedł czas na wyjaśnienia.
-Skąd mam wiedzieć, że to ty?-spojrzałam wściekła.
-Mogę ci wyrecytować cały list-uśmiechnął się zadziornie. Poprosiłam go o to, więc to zrobił.
-Jak to możliwe?-zapytałam kiedy skończył.
-Twoi rodzice mi zapłacili, żebym zniknął-zaczął wyjaśniać-Nie chcieli, żebym zniszczył Ci życie.
-Ale to niemożliwe...-pokiwałam głową-Ja widziałam twój wypadek.
-Był sfingowany. Kochałem cię i chciałem z tobą być-przerwał-Nie byłem jak moi rodzice. Nie chciałem być prokuratorem ani lekarzem. Chciałem się ścigać na motorach. Nie odpowiadało to im. Zapłacili mi sporą sumę. Nie chciałem jej, ale matka mnie namówiła. Potem wyjechałem do Europy.
-To się nie trzyma kupy-byłam wściekła i wstałam. Zaczęłam chodzić po pomieszczeniu.
-Przykro mi. Dowiedziałem się, że wyjechałaś. Pracujesz w Korei z jakimś zespołem. Myślałem, że nie chcesz tego robić-również wstał.
-Nie chciałam...-spojrzałam na niego-Ale ci chłopcy okazali się wspaniałymi ludźmi.
-I zrobili ci dziecko?
-To nie jest twoja sprawa-warknęłam.
-June.. Masz 19 lat i jesteś w ciąży z chłopakiem, który cię zaraz zostawi. Chciałem cię odnaleźć od razu jak wyjechałaś, jednak nie mogłem. Mama dzwoniła i mówiła, że nadal jesteś w LA, musiałem zaczekać do końca sezonu i jestem-podszedł do mnie.
-On mnie nie zostawi!
-June-pokiwał głową-Skąd ta pewność?
-Oświadczył mi się.
-To nie zmienia faktu, że zawsze może zerwać oświadczyny-był chamski i pewny siebie. Cały Ashton.
-Pieprzysz!-syknęłam. Złość we mnie wzbierała się niczym lawa w wulkanie.
-Nie masz ochoty na kino?-zapytał.
-Żartujesz?!-warknęłam-KURWA! NIE BYŁO CIĘ PONAD ROK! MYŚLAŁAM, ŻE NIE ŻYJESZ! PŁAKAŁAM NA TWOIM POGRZEBIE! BYŁAM ZAŁAMANA, KAŻDEGO DNIA MYŚLAŁAM O TYM, ŻE MI CIEBIE BRAKUJE! TĘSKNIŁAM! USYCHAŁAM Z TĘSKNOTY, A TERAZ KIEDY WSZYSTKO SIĘ UKŁADA TY SIĘ POJAWIASZ I WSZYSTKO PIEPRZYSZ! MAŁO MI SPIEPRZYŁEŚ ŻYCIE?!
-Ciąże w wieku 19 lat nazywasz szczęściem? I to z jakimś skośnookim?-nie wytrzymałam. Zamachnęłam się i uderzyłam go prosto w szczękę. W tym samym momencie poczułam silny ból brzucha i upadłam-June?!-krzyknął i podbiegł do mnie.
***
Byłam w szpitalu.
Urodziłam dziewczynkę.
-Wszystko będzie dobrze-zapewnił mnie lekarz-Co prawda to wcześniak, ale jest dobrze rozwinięta. Niedługo będzie mogła pani ją zabrać do domu. Tymczasem tu jest pani wypis-lekarz był miły, ale konkretny. Wzięłam papierek z biurka, podziękowałam i wyszłam.
Leżałam w szpitalu dwa tygodnie. Przez ten czas nie miałam kontaktu z nikim z BTS. W zasadzie to oni nie dzwonili, mieli napięty grafik przez ostatnie tygodnie. Dzisiaj ich trasa dobiegła końca i mieli przylecieć do LA na małe wakacje. Stałam i patrzyłam jak moja mała córeczka leży inkubatorze. Strasznie się bałam, że może być coś nie tak.
Usłyszałam ciężkie kroki na korytarzu i obejrzałam się. W moją stronę biegło całe BTS.
-CZEMU NIE ZADZWONIŁAŚ?-Yonka od razu zaczęła na mnie krzyczeć.
-Przestań-odparłam spokojnie-Dziecko śpi-od czasu kiedy dowiedziałam się, że Ashton żyje stałam się chłodna. Nie sądziłam, że coś takiego mogło mieć miejsce. Byłam załamana faktem, że rodzice i mój przyjaciel okłamywali mnie przez rok.
NamJoon podszedł do mnie zapłakany.
-Nasza mała córeczka-uśmiechnął się i mnie objął-Strasznie się bałem o was.
-Jest w porządku-odparłam cicho.
-Jak jej dacie na imię?-zapytał Jimin cicho.
-Ruth-odparł NamJoon.
-Ruth Hope-poprawiłam go i puściłam oczko do Hoseoka, który się szeroko uśmiechał.
-W takim razie-zaczął V.
-Ruth Hope Kim-dopowiedział Jin.
-Witaj w najbardziej zakręconym zespole na świecie-ciągnął Kookie.
-I poznaj najbardziej zwariowanych wujów na świecie-uśmiechnął się J-Hope.
-I jedną stukniętą ciotkę-Yoongi szturchnął Yonkę, a ona skarciła go spojrzeniem.
-Witaj w świecie BTS-powiedzieli zgodnie, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-To będzie wyzwanie-powiedziałam cicho do NamJoon'a.
-Wychować porządne dziecko w tak stukniętym towarzystwie-puścił mi oczko-Damy radę skarbie-pocałował mnie w czoło.
Witam. Wrong boys z chęcią nawiąże z wami współpracę.
OdpowiedzUsuńWszystkie informacje zawarte są w zakładce
COLLAB + BUTTON gdzie czekam na komentarz.
Pozdrawiam.