sobota, 18 lutego 2017

Rozdział 5.

Następne dwa tygodnie minęły bez szału. Z chłopakami widywałyśmy się tylko w pracy. Na szczęście niecodziennie musiałyśmy tam chodzić, więc dla nas jeszcze lepiej. Yonka w wolny czas zaszywała się w pokoju i czytała książki. Ja robiłam pranie, sprzątałam w domu, gotowałam, a wieczorami chodziłam na siłownię. Z BTS nie odzywaliśmy się do siebie nawet w godzinach pracy, chyba, że z konieczności. V czasem z J-Hopem próbowali zagadać, ale generalnie wszyscy się olewaliśmy. Adeleide zauważyła, że panuje straszne napięcie między nami. Odbyła nawet z nami rozmowę, że jeśli coś jest nie tak możemy zawsze do niej przyjść. Podziękowałyśmy i skończyła temat. Nie wiem jak to się ułoży dalej.
*Jungkook
-RapMon?-zapukałem do pokoju przyjaciela-Przytłacza mnie to wszystko...
-Mnie też-podniósł się z łóżka.
-Co mamy zrobić?-zapytałem bezradnie.
-Chyba trzeba pogadać z chłopakami-odparł i poszedł na dół do salonu, a ja za nim-Panowie...
-Co jest brachu?-zapytał Jimin.
-Musimy pogadać-powiedziałem poważnie.
-Uhh, znowu zaczniesz narzekać?-Jin przyciszył telewizor.
-Nie-odparłem.
-Więc o co chodzi?-J-Hope wyjrzał z kuchni.
-O dziewczyny-powiedział RM.
-Nie mam ochoty o nich gadać-Suga próbował udawać obojętność.
-Nie bądź chamski-skarcił go V-Mówcie dalej.
-Dowiedziałem się paru rzeczy-zaczął RM-Mam znajomego w LA, który ma dostęp do wielu danych...
-I?-Jimin był zaciekawiany co RM ma do powiedzenia.
-Nie brały-oznajmił.
-Skąd wiesz, że twój znajomy sobie tego nie wymyślił?-V próbował myśleć racjonalnie?
-Bo mam wszystko na laptopie. Ich akty urodzenia, świadectwa ze szkoły, wszystkie ich papiery-odpowiedział spokojnie RM-Chodziły do prywatnych szkół, ich rodzice są wpływowymi producentami.
-Prywatne szkoły nie czynią z nich aniołków-rzucił Suga.
-Daj mu dokończyć!-krzyknęli równo J-Hope i V. Ja słuchałem ze skupieniem przyjaciela.
-Miały stypendia co roku, były najlepszymi uczennicami, brały udział w różnych zawodach, konkursach... June wygrywała zawody w sztukach walki, Yonka konkursy naukowe... Na ich drodze pojawili się nieciekawi ludzie.. Zmuszali ich do sprzedawania dragów, ale one od razu wsadziły ich do więzienia, oni obiecali zemstę... Ostatnio jeden z nich pojawił się w LA, znalazł Yonkę, one planowały ten wyjazd od miesięcy, a to że on się pojawił tylko to przyśpieszyło.
-Czyli.. Uciekły przed jakimiś dilerami na drugi koniec świata?-zapytał zdziwiony Jimin.
-Dokładnie tak-odparł Kim.
-Czyli..-zaczął Suga.
-Oskarżyłeś je nie mając dowodów-dokończył Jin.
-Nazwałeś je ćpunkami!-wtrącił się V.
-Ale Suga był bardzo przekonujący!-chłopak próbował się bronić.
-Nie masz własnego rozumu?-zapytał Jimin.
-Przestańcie!-krzyknąłem. W końcu wszystko do mnie dotarło. Dziewczyny były niewinne. Yonka jest czysta. Nigdy nie brała! Dawno nie czułem takiej ulgi.
-Kookie ma rację-powiedział J-Hope.
-Musimy je przeprosić-dokończył Suga.
-Ale jak? Nie wybaczą nam-V był widocznie zrezygnowany.
-Chyba mam pomysł-uśmiechnąłem się.
*June*
Kolejny piękny dzień w pracy.
-Jak się czujesz?-zapytałam Yonki kiedy byłyśmy już w windzie.
-Dobrze-odpowiedziała z uśmiechem, ale sztucznym.
-To super-mruknęłam. Drzwi się otworzyły, a my weszłyśmy na korytarz naszego piętra i poszłyśmy prosto do sali tanecznej. Yonka złapała za klamkę i pchnęła drzwi mocno. Weszłyśmy do środka.
-NIESPODZIANKA!-krzyknęli chłopacy. Patrzyłam na nich jak na debili.
-Chcieliśmy was przeprosić-zaczął Suga.
-Nie znaliśmy prawdy-ciągnął Jimin.
-A teraz już znamy... I chciałem was przeprosić za nazwanie ćpunkami-Jin był skruszony.
-Następnym razem damy wam wyjaśnić i dopiero ocenimy-V uśmiechnął się.
-Mam nadzieję, że nie będzie następnego razu, bo jesteście świetne i czuję, że już nic nie ukrywacie-J-Hope był bardzo poważny, nigdy go takiego nie widziałam.
-Co wy sobie wyobrażacie?-zapytała Yonka.
-Imprezka przeprosinowa-odpowiedział Jin.
-Jesteście beznadziejni-powiedziałam cicho.
-O co wam chodzi?-zapytał Jungkook.
-Najpierw nas jedziecie od najgorszych, a teraz myślicie, że jakieś pieprzone baloniki i ciasto to załatwią?-zapytałam zgryźliwie.
-Chcieliśmy dobrze, ale tobie jak zwykle nic nie pasuje!-fuknął RM. Chciałam mu odpowiedzieć, ale Yonka ścisnęła mi rękę.
-Już dobrze-odezwała się spokojnie-To był nasz błąd, mogłyśmy wam powiedzieć.
-Żartujesz?-spojrzałam na nią wściekła.
-Nie, June mieliśmy być przyjaciółmi, a przyjaciele się nie okłamują-miała rację.. Źle to rozegrałyśmy..
-To co? Przytulas?-J-Hope wyciągnął nieśmiało ręce. Pokiwałyśmy z Yonką głową i wszyscy się przytuliliśmy.
-To będzie piękny czas-powiedział Jimin.
                                                                   ***
Tygodnie leciały jak szalone. Wywiady, koncerty, nagrywanie teledysku, nowego albumu, gale. Nie mieliśmy nawet chwili, żeby odpocząć. Lataliśmy od Australii po samą Francję.
Byłam już wykończona, zresztą jak reszta zespołu.
Z chłopakami było świetnie, dogadywaliśmy się, wygłupialiśmy. Yonka bardzo zbliżyła się do siebie z Jungkookiem. Można by rzec, że są razem. Każdą wolną chwilę spędzali razem. Ja natomiast zajęłam się fotografowaniem odwiedzonych miejsc.
Teraz właśnie wieszałam te zdjęcia w naszym holu.
-Super te zdjęcia-powiedział Jimin.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się do chłopaka.
                                                                ***
Minęło pół roku odkąd mieszkamy w Korei i znamy chłopaków. Ten czas był niesamowity. Zwiedziłam kraje, w których nigdy nie byłam. Poznałam siódemkę wspaniałych ludzi, bez których teraz nie wyobrażam sobie życia.
Po pracowitych miesiącach, mamy tydzień wolnego. Niby nic, ale dla nas zbawienny jest każdy dzień. Teraz lecimy na wakacje.
-Zapnij pasy skarbie-głos Kookiego do Yonki był ciepły. No tak.. Są razem od 2 miesięcy. Nigdy nie widziałam tak zgranej pary jak ta dwójka.
-Proszę zapiąć pasy za chwilę lądujemy-w głośnikach zabrzmiał głos stewardesy.
-Byłaś kiedyś na Hawajach?-zapytał podekscytowany J-Hope.
-Nie-odpowiedziałam.
-My też nie-wtrącił się Jimin.
Wylądowaliśmy. Nienawidzę lądowań. Żołądek wtedy podchodzi mi do gardła.
                                                     ***
Hotel był cudowny, pięciogwiazdkowy, tuż przy plaży. Mało tego, miał basen i to nie byle jaki, ale większy od domu chłopaków.
-Jak się dzielimy pokojami?-z zachwytu wyrwał mnie Suga.
-Ja biorę z Yonką!-krzyknął Jungkook, a ona go pocałowała.
-Hm, ja chce z J-Hope'm i V!-krzyknął Jin.
-W porządku, więc ja z Sugą-powiedział Jimin.
-A ja?-zapytałam.
-Ze mną księżniczko-RM objął mnie w pasie.
-Nie..-zaprotestowałam. Nasze stosunki bywały różne, raz było super, romantycznie, a za chwilę wybuchała wojna.
-Będzie dobrze-Suga poklepał mnie po ramieniu i poszedł do windy.
-Słuchaj, June-zaczęła Yonka-Ja mogę mieć z Tobą pokój.
-Nie ma mowy-powiedział twardo Kookie-Mamy wreszcie czas dla siebie i cię nie oddam-ścisnął ją mocno za rękę.
-Ugh-burknęłam i wyrwałam RM klucze od naszego pokoju i poszłam nadąsana do windy.
-Nie zachowuj się jak dziecko-Kim dogonił mnie i wcisnął guzik z numerkiem 2.
-Nie zachowuje-winda ruszyła.
-Owszem zachowujesz-odwrócił się do mnie twarzą.
-Czemu tak uważasz?-moja usta wygięły się w figlarny uśmiech.
-Obrażasz się o jakiś pokój-zbliżył się do mnie, a ja plecami dotknęłam ściany windy.
-Nie obrażam, po prostu uważam, że zabijemy się tam.
-Oh June, June...-mruknął mi do ucha-Nie pozwolę, żeby komar na tobie usiadł
-Ah, ty bohaterze-odpowiedziałam z udawanym zachwytem i przygryzłam wargę.
-Zobaczysz, że jeszcze będę Twoim bohaterem-winda się zatrzymała, a ja wyślizgnęłam się z niej szybko i ruszyłam w stronę pokoju.
Po chwili byłam już pod numer 211. Przyłożyłam kartę do czytnika i drzwi się otworzyły. Weszłam do środka i od razu uderzył mnie zapach kwiatów. Po prawej stronie zaraz po wejściu były drzwi do łazienki z wielkim prysznicem. 2 metry dalej był wielki pokój, w którym było duże dwuosobowe łóżku, telewizor, 2 fotele, mała kanapa, stolik do kawy, lodówka i wyjście na taras.
-Czemu tu nie ma drzwi na taras?-zapytałam.
-Poważnie-zapytał rozbawiony RM.
-No tak-odpowiedziałam zupełnie serio.
-Hahaha-zaczął się głośno śmiać-June-mówił, ale śmiech wygrywał-Tu jest 27 stopni w nocy, ugotowalibyśmy się.
-Aaa-mruknęłam zawstydzona swoim głupim pytaniem.
                                                                 ***
Po kolacji wróciliśmy do swoich pokoi, trochę zmęczeni lotem.
-Masz na coś ochotę?-Kim objął mnie od tyłu kiedy stałam na tarasie.
-Nie-odparłam. Klimat Hawai wpływał na mnie tak, że nawet jego bliskość mi nie przeszkadzała.
-Strasznie mi się podobasz w tej sukience-mruknął mi do ucha i pocałował w szyję. Odwróciłam się do niego twarzą.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się.
-Teraz mi nie uciekniesz-przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować. Poddałam się temu uczuciu, które chodziło za mną odkąd go zobaczyłam. Weszliśmy nie przerywając pocałunku do środka. Kim pchnął mnie lekko na łóżko-Jesteś śliczna-powiedział i zaczął powoli ściągać moją sukienkę, a ja rozpinać jego koszulę-Nigdy w nikim się tak nie zakochałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz