Szłam do monopolowego. Pogoda była okropna. Bardzo mocno padał deszcz i wiał dość mocny wiatr. Cały czas miałam w głowie słowa Taehyung'a :"albo ja, albo film". Byłam wściekła, on nie mógł postawić mi takiego ultimatum... ja mu nie kazałam wybierać między karierą, a mną. Myślę, że nasz związek nie wypali i nie ma żadnej przyszłości dla niego. Weszłam do sklepu i wzięłam dwie butelki czystej wódki... tak miałam zamiar wypić to sama, chyba że ktoś się dołączy. Zapłaciłam i ruszyłam w drogę powrotną do dormy. Kiedy doszłam na miejsce byłam cała mokra i miałam katar. Trzasnęłam drzwiami i zanim ktoś zdążył pojawić się w korytarzu byłam już w naszej kryjówce i otwierałam jedną butelkę. Rzuciłam mokrą kurtkę w kąt i rozsiadłam się w wygodnym fotelu.
Wzięłam głęboki wdech i upiłam pierwszy łyk. Mój przełyk zaczęło niesamowicie palić, a ja się skrzywiłam.
- Zapomniałam jaka jesteś niedobra - mruknęłam sama do siebie i wzięłam kolejny łyk i kolejny raz się skrzywiłam. Napisałam do Namjoon'a sms'a, żeby przyszedł do mnie. Chłopak po pięciu minutach zapukał w drzwi. Wstałam i przekręciłam klucz.
- Pijesz? - zapytał widząc butelkę. Wszedł do środka i zamknął ponownie drzwi.
- Nie, tylko patrzę - rzuciłam sarkastycznie - Napijesz się?
- Nie - pokręcił głową - Wiesz, że nie możesz pić?
- Bo co? - warknęłam.
- Bo miałaś niedawno operację - chciał mi zabrać butelkę.
- Odpieprz się matko, ok? - spojrzałam na niego złowrogo.
- Nazywaj mnie jak chcesz, ale ja dbam tylko o ciebie... - powiedział poważnie.
- Wyluzuj - zaśmiałam się i wzięłam następny łyk. Nie wiem kiedy, ale opróżniłam już prawie całą butelkę. Gorąco biło ode mnie na kilka metrów, a w głowie mi huczało. Chciało mi się ze wszystkiego śmiać.
- June, kurwa! - warknął Namjoon - Wiem, że Tae zachował się jak skurwiel, ale to nie powód, żeby się upijać.
- A może dla mnie to wystarczy? - zapytałam i rzuciłam pustą butelkę w kąt. Namjoon podszedł do mnie i złapał za dłonie.
- Nie możesz niszczyć sobie życia - spojrzał mi w oczy - Taehyung to mój brat, ale ja nie pochwalam jego zachowania i uważam, że mimo wszystko powinnaś spełniać swoje marzenia June.
- Myślę, że chyba się z nim rozstanę - powiedziałam cicho. Było mi przykro z tego powodu, ale go nie ograniczam, więc on mnie też nie powinien. Strasznie kręciło mi się w głowie i dopiero teraz poczułam, że alkohol mocno we mnie uderzył. Język powoli zaczął mi się plątać, a ja miałam ochotę pocałować Namjoon'a. To na pewno przez alkohol - powtarzałam sobie w myślach. Moją bitwę z samą sobą przerwało natarczywe walenie w drzwi. Chwiejnym krokiem podeszłam do nich i otworzyłam.
- June - powiedział Tae chłodno i spojrzał za moje plecy - Co tu robisz? - warknął do Namjoon'a.
- Przyszedł do mnie - wybełkotałam i oparłam się dość zabawnie o framugę.
- Jesteś kompletnie pijana! - krzyknął.
- Spokojnie tatusiu, zaraz pójdę spać - uśmiechnęłam się słodko.
- Myślałeś, że ją upijesz, a potem przelecisz? - syknął do Namjoon'a.
- Uważaj na słowa gówniarzu - warknął Rap Mon, Tae podszedł do niego i patrzył prosto w oczy. Chciał go uderzyć, ale zdążyłam wbiec pomiędzy nich i to ja dostałam. Gdyby nie Namjoon przewróciłabym się, ale złapał mnie w ostatniej chwili. Potrząsnęłam głową i dotknęłam swojego łuku brwiowego. Spojrzałam na Taehyung'a, który był przerażony, a potem na swoją rękę, na którego była krew.
- O kurwa, krwawię - powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Gdybym nie była pijana pewnie zwijałabym się z bólu, ale alkohol na tyle mnie odurzył, że nic nie czułam. Namjoon odepchnął Tae, złapał mnie pod rękę i zaprowadził do łazienki. Na korytarzu minęliśmy wściekłego Seokjin'a, który poszedł do V i trzasnął drzwiami. Weszliśmy do łazienki i RM kazał mi usiąść na wannie, a sam zaczął czegoś szukać w apteczce. Wyjął chyba wodę utlenioną i jakiś gazik. Polał go i przyłożył mi do rany, a ja syknęłam - Zostaw!
- Nie zachowuj się jak dziecko - skarcił mnie i powtórzył czynność.
- To piecze - marudziłam - Długo jeszcze? - w ramach odpowiedzi dostałam tylko jego poirytowany wzrok. Do łazienki wpadła blada Yonka.
- Czy ty kurwa jesteś magnesem na kłopoty? - spojrzała na mnie zła.
- Widocznie tak - burknęłam.
- I jeszcze pijana - spojrzała na Namjoon'a - Powinieneś jej zabrać wódkę!
- Kiedy przyszedłem butelka była już pusta - zaczął się bronić.
- To prawda - pokiwałam głową - Naprawdę szybko ją wypiłam.
- Oh Johanna Louis nie odzywaj się już dzisiaj lepiej dobrze?! - brunetka skarciła mnie.
- Ok mamo... - powiedziałam cicho. Kiedy RM skończył brunetka zaprowadziła mnie do pokoju i położyła spać.
Obudziłam się rano z bólem głowy. Przekręciłam się z jęknięciem na bok i spojrzałam na godzinę. Była 12:00... jak mogli mi dać tak długo spać... a nie zaraz dzisiaj jest niedziela..
Mruknęłam coś pod nosem i podniosłam się z łóżka. Wzięłam zimny prysznic, ubrałam czarne leginsy, luźną bluzę, ciepłe skarpety i zeszłam na dół. W salonie siedzieli wszyscy.
- Woooo - powiedział Hoseok patrząc na mnie - Chyba zapomniałaś pomalować drugiego oka - sama zaczęłam się śmiać, ale Jimin rzucił w chłopaka poduszką.
- Jak się czujesz? - zapytał Jungkook.
- Dobrze, dziękuję - uśmiechnęłam się i popatrzyłam na Tae - Porozmawiamy? - chłopak pokiwał głową i wyszedł za mną do kuchni.
- Chciałem cię przeprosić, ja po prostu nie sądziłem, że tam wbiegniesz - zaczął cicho, a ja mu przerwałam.
- To nie znaczy, że mogłeś podnieść rękę na Namjoon'a, jesteście przyjaciółmi - powiedziałam poważnie - Co się z tobą dzieje Taehyung?
- Nie wiem June... - pokręcił głową - Wydaje mi się, że stres w związku z kontraktem, od jutra zaczynamy już z naprawdę ciężką pracą, boje się, że nie dam rady... Jeszcze czuje, że cię zaniedbuje..
- Posłuchaj mnie - złapałam go za dłonie - Jesteś wspaniałym wokalistą i masz niesamowitych ludzi, którzy cię wspierają i w ciebie wierzą, więc ty też uwierz dobrze? - pokiwał lekko głową - A mną się nie przejmuj.
- Nie potrafię, czasami myślę, że łatwiej by nam było gdybyśmy byli przyjaciółmi - zawahał się - Przepraszam, nie powinienem tego mówić.
- Powinieneś - odparłam.
- Bo ja cię kocham June, naprawdę cię kocham, ale to wszystko się naprawdę szybko dzieje, a ja cię ranię - dotknął delikatnie mojej spuchniętej kości policzkowej - To boli June..
- Jeśli uważasz, że tak będzie lepiej - mruknęłam.
- Kocham cię June, pamiętaj o tym - przyciągnął mnie do siebie i pocałował w głowę - I chce tylko twojego szczęścia.
- Ja twojego też - odpowiedziałam cicho. Poczułam w sercu ból, ale i jednocześnie ulgę. Wiedziałam, że on ma rację, że będziemy się tylko ranić. Żadne z nas teraz nie ma czasu na związki i oboje będziemy cierpieć będąc razem. Kochałam go.. Byłam tego pewna, ale byłam pewna, że kocham go jako przyjaciela i brata. Zawsze będzie najbliższy mojego sercu, ale ono należy do kogoś innego.
środa, 29 marca 2017
poniedziałek, 27 marca 2017
Rozdział 27.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Namjoon'a, który siedział na łóżku i mi się przyglądał. Rozejrzałam się i mój wzrok zatrzymał się na zegarku. Widocznie musiałam zasnąć. Podniosłam się lekko i uśmiechnęłam słabo do chłopaka.
- Co tu robisz? - zapytałam.
- Siedzę jak widać - odparł cicho.
- Gdzie Tae?
- Na dole, zawołać go? - wstał.
- Nie, zostań - powiedziałam błagalnie. Chłopak usiadł bliżej mnie i złapał mnie za dłoń. Spojrzałam na niego. Jego policzki były wilgotne - Płakałeś? - spytałam cicho.
- Nie obroniłem cię - odpowiedział równie cicho - To by się nie wydarzyło gdybym cię nie wypuścił.
- Nie mogłeś wiedzieć...
- Mogłem to przewidzieć.
- Nikt nie mógł Namjoon - powiedziałam poważnie, a on po prostu mnie przytulił.
- Kiedy cię zobaczyłem, myślałem, że nie żyjesz.. - zaczął.
- Jestem tu z wami.
- I zawsze już tak będzie, nikt więcej cię nie skrzywdzi.... - do pokoju wszedł uśmiechnięty Taehyung, ale mina mu zrzedła kiedy zobaczył, że Rap Monster mnie przytula.
- Co tu się dzieje? - zapytał spokojnie.
- Nic - odpowiedziałam.
- Pójdę już - Namjoon wstał i przy drzwiach odwrócił się do mnie - Wypoczywaj June - wyszedł i zamknął drzwi. Tae przyglądał mi się uważnie, aż w końcu usiadł obok.
- Co to było? - zapytał cicho.
- Rozmawialiśmy - powiedziałam. Chłopak nie spojrzał na mnie, tylko westchnął ciężko i wstał. Podszedł do drzwi i złapał za klamkę.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytał, ale pokręciłam głową. Chłopak wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami. Przewróciłam oczami i zaczęłam czytać scenariusz, który został dostarczony ze Stanów.
Historia opowiadała o biednej dziewczynie, nad którą znęcają się rodzice. Dziewczyna często chodziła do szkoły z siniakami. Uczyła się, pracowała, cierpiała.. Nie miała czasu dla siebie, ani na swoje zachcianki. Spełniała za to każdą zachciankę swoich rodziców, którzy nadmiernie ją wykorzystywali. Pewnego dnia spotyka chłopaka, który okazuje się być taki jak ona, rozumie ją, wspiera, pomaga się zbuntować. Jej życie wywraca się do góry nogami. Zaczyna cieszyć się małymi chwilami, aż w końcu się zakochuje, ale tak naprawdę ona nie znała tego chłopaka. Pochodził on z bogatej rodziny, gdzie jego rodzice gardzili takimi jak ona. Chłopak szybko wprowadza ją w swój świat i zabiera od rodziców. Poznają się od nowa i od nowa się w sobie zakochują.
Historia jest romantyczna, prosta, ale takich najbardziej potrzeba w tym świecie, ponieważ ludzie zapominają, że istnieje życie poza ekranem. Byłam z siebie dumna, że udało mi się wydać książkę. W planach miałam kolejne części, więc miałam nadzieję, że ta przyjmie się bardzo ciepło.
Moje czytanie przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę! - do środka weszła brunetka z jedzeniem na tacy. Uśmiechnęła się ciepło, postawiła jedzenie i położyła się na łóżku obok mnie.
- Pomyślałam, że babski wieczór dobrze nam zrobi - powiedziała wesoło - Jak scenariusz? - spojrzała na stos kartek.
- Jest naprawdę dobry - przyznałam szczerze i wzięłam jedną kanapkę z tacy.
- Widzisz, a Tae twierdził, że niczego nie potrzebujesz, jednak ma się ten kobiecy instynkt - zaśmiała się - June? - zapytała.
- Tak? - odparłam.
- Jak z Tae?
- Chyba dobrze, chociaż ciągle chodzi spięty.. Mam wrażenie, że on mnie nie kocha - powiedziałam cicho.
- On za tobą szaleję.. - pocieszyła mnie.
- Nie wydaje mi się.. - pokręciłam głową.
- Nie mów głupstw.. Poza tym Namjoon jest w kolejce - poruszyła w zabawny sposób brwiami.
- Oh przestań - zaśmiałam się - Mów mi lepiej jak z Sugą?
- Oh daj spokój.. - powiedziała zmarnowana - Ten chłopak to idiota.. Ciągle się kłócimy, nie mogę już na niego patrzeć - udała odruch wymiotny co wywołało u mnie rozbawienie.
- Myślę że jesteście dla siebie stworzeni, jesteście jak dwie krople wody..
- O nawet tak nie mów - szturchnęło mnie lekko w ramię i zaczęła się śmiać. Rozmawiałyśmy do późna na temat wszystkiego co się ostatnio wydarzyło i na temat tego, który z chłopaków byłby idealny do filmu. Opowiedziała mi również przebieg premiery mojej książki i powiedziała, że moja szefowa codziennie dzwoni z informacją na temat sprzedaży, podobno książka sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Byłam zachwycona i zadowolona ze swojego sukcesu, ale wiedziałam, że czeka mnie jeszcze mnóstwo pracy.
Około północy dziewczyna poszła do swojego pokoju, a Taehyung położył się do łóżka i zasnął. Siedziałam i czytałam scenariusz do końca. Kiedy skończyłam schowałam go do szuflady i wyłączyłam lampkę. Przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy.
Rano Taehyung'a już nie było w łóżku Wzięłam prysznic, ubrałam jeansowe rurki z przetarciami, czarną bluzę z napisem "fire", trampki i zeszłam na dół. W kuchni krzątał się tylko Jin.
- Dzień dobry - uśmiechnął się.
- Dzień dobry - odpowiedziałam słabo - Nie pojechałeś do wytwórni?
- Oh, mam dzisiaj wolne - powiedział zadowolony - Jakieś plany na dziś?
- Tak, mam spotkanie w sprawie filmu z szefową - odparłam obojętnie.
- Mogę ci towarzyszyć jeśli chcesz - powiedział miło, a ja się zgodziłam, bo w sumie czemu by nie... Będę się czuła pewniej, jeśli Jin będzie obok mnie.
Około 10:00 nad ranem czekaliśmy w kawiarni na moją szefową. Kobieta jak zwykle była pełna gracji i spokoju. Przywitała się ze mną i wyraziła współczucie w związku z napaścią na mnie i obiecała ochronę. Zaproponowała również, żebym to ja grała rolę w filmie, ponieważ była to moja postać i wierzyła, że wczuję się w nią tak, jak nikt inny. Reszta castingów miała odbyć się w najbliższym czasie, podobno zgłosiło się naprawdę dużo osób do roli bogatego chłopaka.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy długo. Kobieta była zafascynowana Jin'em i zaproponowała wykorzystanie ich piosenek w filmie. Seokjin podał numer do ich menadżera i wytwórni, żeby porozmawiali między sobą, ale był bardzo napalony na ten pomysł. Widząc tak ożywionego Jin'a uśmiech sam pojawiał mi się na twarzy. Chyba nigdy nie widziałam go tak zafascynowanego czymkolwiek.
Byłam już trochę znudzona rozmową, ale nie dałam po sobie tego poznać. Dwie godziny później kobieta w końcu się pożegnała, a my zamówiliśmy jedzenie na obiad, poczekaliśmy na odbiór i pojechaliśmy do domu.
Wszyscy już wrócili do domu i oglądali jakieś reality show.
- Cześć kochanie - Tae podszedł do mnie i pocałował w głowę - Jak spotkanie?
- Świetnie - odpowiedział Jin za mnie, a wszyscy na niego spojrzeli - Nasza June będzie grała w filmie - zaczął tańczyć, a ja się zaśmiałam cicho.
- Naprawdę? - zapytał Jimin, a ja pokiwałam głową - Woaaaah, gratulację! - krzyknął i dołączył do Jin'a.
- Czemu będziesz grała we własnym filmie? - zapytał Tae.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę, ale nie będziemy mieli już w ogóle dla siebie czasu, poza tym czytałem scenariusz i nie pozwolę, żeby jakikolwiek chłopak cię dotykał. Wybacz June, ale nie zgadzam się i nie pozwolę ci zagrać w tym filmie.
- Nie żartuj - powiedziałam poważnie.
- June... Mam nadzieję, że podejmiesz dobrą decyzję, ale wybacz... - złapał mnie za dłonie i spojrzał w oczy - Albo ja, albo film...
- Co tu robisz? - zapytałam.
- Siedzę jak widać - odparł cicho.
- Gdzie Tae?
- Na dole, zawołać go? - wstał.
- Nie, zostań - powiedziałam błagalnie. Chłopak usiadł bliżej mnie i złapał mnie za dłoń. Spojrzałam na niego. Jego policzki były wilgotne - Płakałeś? - spytałam cicho.
- Nie obroniłem cię - odpowiedział równie cicho - To by się nie wydarzyło gdybym cię nie wypuścił.
- Nie mogłeś wiedzieć...
- Mogłem to przewidzieć.
- Nikt nie mógł Namjoon - powiedziałam poważnie, a on po prostu mnie przytulił.
- Kiedy cię zobaczyłem, myślałem, że nie żyjesz.. - zaczął.
- Jestem tu z wami.
- I zawsze już tak będzie, nikt więcej cię nie skrzywdzi.... - do pokoju wszedł uśmiechnięty Taehyung, ale mina mu zrzedła kiedy zobaczył, że Rap Monster mnie przytula.
- Co tu się dzieje? - zapytał spokojnie.
- Nic - odpowiedziałam.
- Pójdę już - Namjoon wstał i przy drzwiach odwrócił się do mnie - Wypoczywaj June - wyszedł i zamknął drzwi. Tae przyglądał mi się uważnie, aż w końcu usiadł obok.
- Co to było? - zapytał cicho.
- Rozmawialiśmy - powiedziałam. Chłopak nie spojrzał na mnie, tylko westchnął ciężko i wstał. Podszedł do drzwi i złapał za klamkę.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytał, ale pokręciłam głową. Chłopak wyszedł z pokoju i trzasnął drzwiami. Przewróciłam oczami i zaczęłam czytać scenariusz, który został dostarczony ze Stanów.
Historia opowiadała o biednej dziewczynie, nad którą znęcają się rodzice. Dziewczyna często chodziła do szkoły z siniakami. Uczyła się, pracowała, cierpiała.. Nie miała czasu dla siebie, ani na swoje zachcianki. Spełniała za to każdą zachciankę swoich rodziców, którzy nadmiernie ją wykorzystywali. Pewnego dnia spotyka chłopaka, który okazuje się być taki jak ona, rozumie ją, wspiera, pomaga się zbuntować. Jej życie wywraca się do góry nogami. Zaczyna cieszyć się małymi chwilami, aż w końcu się zakochuje, ale tak naprawdę ona nie znała tego chłopaka. Pochodził on z bogatej rodziny, gdzie jego rodzice gardzili takimi jak ona. Chłopak szybko wprowadza ją w swój świat i zabiera od rodziców. Poznają się od nowa i od nowa się w sobie zakochują.
Historia jest romantyczna, prosta, ale takich najbardziej potrzeba w tym świecie, ponieważ ludzie zapominają, że istnieje życie poza ekranem. Byłam z siebie dumna, że udało mi się wydać książkę. W planach miałam kolejne części, więc miałam nadzieję, że ta przyjmie się bardzo ciepło.
Moje czytanie przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę! - do środka weszła brunetka z jedzeniem na tacy. Uśmiechnęła się ciepło, postawiła jedzenie i położyła się na łóżku obok mnie.
- Pomyślałam, że babski wieczór dobrze nam zrobi - powiedziała wesoło - Jak scenariusz? - spojrzała na stos kartek.
- Jest naprawdę dobry - przyznałam szczerze i wzięłam jedną kanapkę z tacy.
- Widzisz, a Tae twierdził, że niczego nie potrzebujesz, jednak ma się ten kobiecy instynkt - zaśmiała się - June? - zapytała.
- Tak? - odparłam.
- Jak z Tae?
- Chyba dobrze, chociaż ciągle chodzi spięty.. Mam wrażenie, że on mnie nie kocha - powiedziałam cicho.
- On za tobą szaleję.. - pocieszyła mnie.
- Nie wydaje mi się.. - pokręciłam głową.
- Nie mów głupstw.. Poza tym Namjoon jest w kolejce - poruszyła w zabawny sposób brwiami.
- Oh przestań - zaśmiałam się - Mów mi lepiej jak z Sugą?
- Oh daj spokój.. - powiedziała zmarnowana - Ten chłopak to idiota.. Ciągle się kłócimy, nie mogę już na niego patrzeć - udała odruch wymiotny co wywołało u mnie rozbawienie.
- Myślę że jesteście dla siebie stworzeni, jesteście jak dwie krople wody..
- O nawet tak nie mów - szturchnęło mnie lekko w ramię i zaczęła się śmiać. Rozmawiałyśmy do późna na temat wszystkiego co się ostatnio wydarzyło i na temat tego, który z chłopaków byłby idealny do filmu. Opowiedziała mi również przebieg premiery mojej książki i powiedziała, że moja szefowa codziennie dzwoni z informacją na temat sprzedaży, podobno książka sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Byłam zachwycona i zadowolona ze swojego sukcesu, ale wiedziałam, że czeka mnie jeszcze mnóstwo pracy.
Około północy dziewczyna poszła do swojego pokoju, a Taehyung położył się do łóżka i zasnął. Siedziałam i czytałam scenariusz do końca. Kiedy skończyłam schowałam go do szuflady i wyłączyłam lampkę. Przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy.
Rano Taehyung'a już nie było w łóżku Wzięłam prysznic, ubrałam jeansowe rurki z przetarciami, czarną bluzę z napisem "fire", trampki i zeszłam na dół. W kuchni krzątał się tylko Jin.
- Dzień dobry - uśmiechnął się.
- Dzień dobry - odpowiedziałam słabo - Nie pojechałeś do wytwórni?
- Oh, mam dzisiaj wolne - powiedział zadowolony - Jakieś plany na dziś?
- Tak, mam spotkanie w sprawie filmu z szefową - odparłam obojętnie.
- Mogę ci towarzyszyć jeśli chcesz - powiedział miło, a ja się zgodziłam, bo w sumie czemu by nie... Będę się czuła pewniej, jeśli Jin będzie obok mnie.
Około 10:00 nad ranem czekaliśmy w kawiarni na moją szefową. Kobieta jak zwykle była pełna gracji i spokoju. Przywitała się ze mną i wyraziła współczucie w związku z napaścią na mnie i obiecała ochronę. Zaproponowała również, żebym to ja grała rolę w filmie, ponieważ była to moja postać i wierzyła, że wczuję się w nią tak, jak nikt inny. Reszta castingów miała odbyć się w najbliższym czasie, podobno zgłosiło się naprawdę dużo osób do roli bogatego chłopaka.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy długo. Kobieta była zafascynowana Jin'em i zaproponowała wykorzystanie ich piosenek w filmie. Seokjin podał numer do ich menadżera i wytwórni, żeby porozmawiali między sobą, ale był bardzo napalony na ten pomysł. Widząc tak ożywionego Jin'a uśmiech sam pojawiał mi się na twarzy. Chyba nigdy nie widziałam go tak zafascynowanego czymkolwiek.
Byłam już trochę znudzona rozmową, ale nie dałam po sobie tego poznać. Dwie godziny później kobieta w końcu się pożegnała, a my zamówiliśmy jedzenie na obiad, poczekaliśmy na odbiór i pojechaliśmy do domu.
Wszyscy już wrócili do domu i oglądali jakieś reality show.
- Cześć kochanie - Tae podszedł do mnie i pocałował w głowę - Jak spotkanie?
- Świetnie - odpowiedział Jin za mnie, a wszyscy na niego spojrzeli - Nasza June będzie grała w filmie - zaczął tańczyć, a ja się zaśmiałam cicho.
- Naprawdę? - zapytał Jimin, a ja pokiwałam głową - Woaaaah, gratulację! - krzyknął i dołączył do Jin'a.
- Czemu będziesz grała we własnym filmie? - zapytał Tae.
- Nie cieszysz się?
- Cieszę, ale nie będziemy mieli już w ogóle dla siebie czasu, poza tym czytałem scenariusz i nie pozwolę, żeby jakikolwiek chłopak cię dotykał. Wybacz June, ale nie zgadzam się i nie pozwolę ci zagrać w tym filmie.
- Nie żartuj - powiedziałam poważnie.
- June... Mam nadzieję, że podejmiesz dobrą decyzję, ale wybacz... - złapał mnie za dłonie i spojrzał w oczy - Albo ja, albo film...
niedziela, 26 marca 2017
Rozdział 26.
*June*
Otworzyłam delikatnie oczy. Od razu zaślepiło mi światło, więc zamrugałam kilka razy, żeby się przyzwyczaić. Kiedy to już się stało zobaczyłam, że leżę w jakimś białym pomieszczeniu, a nade mną stoi Taehyung. Po policzkach chłopaka spływały łzy, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- June - wyszeptał.
- Tae.. Co się stało? - zapytałam słabo - Przecież byłam w parku....
- Ktoś cię napadł - wyjaśnił, a we mnie ze zdwojoną siłą uderzyły wspomnienia tamtego wieczoru. "Jeśli nie chcesz studiować, nie zrobisz już nic w tym życiu". Słowa Ashtona huczały mi w głowie - Co się dzieję? - zapytał zmartwiony.
- To Ashton - przyznałam łamiącym głosem - I moja matka...
- Kurwa - przeklnął - Wiedziałem - powiedział wściekle i wyciągnął telefon. Wybrał do kogoś numer i nie czekał długo, aż ten ktoś odbierze - Mieliśmy rację.. Tak... Okay - przerwał - Obudziła się - dodał szczęśliwy - Okay, czekamy hyung - rozłączył się i usiadł na krzesło.
- Długo spałam? - zapytałam kiedy się na mnie spojrzał.
- Tydzień - odparł smutno.
- To bardzo długo... Czemu boli mnie tak brzuch?
- Miałaś operację.. - jego oczy nadal były zaszklone.
- Ale wszystko już dobrze?
- Na szczęście już tak - powiedział z uśmiechem i pocałował mnie w dłoń. Nie wiedziałam kto mnie znalazł, ani jak lekarzom udało się mnie uratować.
Około godziny później wszyscy pojawili się w mojej sali łącznie z Jacksonem, który uśmiechał się szczerze na mój widok.
- Co z premierą książki? - zapytałam wystraszona.
- Odbyła się - powiedziała Yonka - Przyszło ponad 3 tysiące osób - uśmiechnęła się - Wszystkie książki się sprzedały, fani modlili się za ciebie.
- To miłe - powiedziałam. Po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
- Było u nas twoja szefowa - powiedział Jin - Dała nam scenariusz - powiedział dumny.
- Długo tu jeszcze zostanę?
- Jeśli wyniki będą dobre wyjdziesz jutro - powiedział Namjoon, który wszedł akurat do sali. Uśmiechnęłam się na jego widok, a Tae mocniej ścisnął moją dłoń.
- Tae - spojrzałam na niego, a on nic nie powiedział tylko odwrócił wzrok.
Posiedzieli ze mną jeszcze dwie godziny i poszli do domu. Został tylko Jackson, który upierał się, że nie zostawi mnie teraz samej. Usiadł na miejsce Tae i przyglądał mi się.
- Czemu się tak patrzysz? - zapytałam.
- Ja cię znalazłem - powiedział cicho - Myślałem, że nie żyjesz.. W pierwszej chwili nie wiedziałem co mam zrobić - przerwał - Bałem się.. Dopiero co poznałem kogoś, kto jest wartościowy i już miałem cię stracić..
- Wszystko jest dobrze - pocieszyłam Jacksona.
- To jest ich wina.
- Nie mów tak - pokręciłam głową - Co z Ashtonem? - zmieniłam temat.
- Zabrali go.. Dostał zarzuty - powiedział nie patrząc na mnie - Będziesz teraz mieszkała u nich?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
- Zabrali twoje rzeczy.. Codziennie ich widziałem.
- Naprawdę?
- Tak - pokiwał głową, a mnie zamurowało. Jackson nie wiedział jak ma się zachować, więc pożegnał się i wyszedł. Lekarz przy wieczornym obchodzie podał mi wyniki i powiedział, że mogę wyjść nawet jutro. Zgodziłam się na to, ponieważ nie lubiłam szpitali i czułam się nich naprawdę nieswojo. Chciałam być już bezpieczna w objęciach Taehyung'a. Nie chciałam wychodzić z domu przez najbliższe dni.
Siedziałam bezradnie na łóżku... nie mogłam spać. Wiedziałam, że ta noc będzie ciężka. Wzięłam głęboki oddech i wstałam powoli. Brzuch nadal mnie bolał i musiałam na siebie uważać. Podeszłam do okna i spojrzałam na niego. Księżyc przysłaniały ciemne chmury. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie tamtą noc. Moje serce zaczęło bić szybciej, więc otworzyłam oczy i próbowałam je uspokoić. To Jackson mnie znalazł.. To on wiedział gdzie mnie szukać.. Nie Tae, nie Namjoon tylko Jackson. Mogę powiedzieć, że drugi raz uratował mi życie... gdyby nie on, pewnie już bym nie żyła.. Wróciłam do łóżka i próbowałam zasnąć.
Następnego dnia przyjechała po mnie Yonka z Jungkookiem i Hoseokiem. Reszta musiała iść do wytwórni nagrać brakujące solówki do piosenki. Założyłam czarne leginsy, bluzę Tae, którą mi przywieźli, trampki, czapkę z daszkiem i ciemne okulary. Podobno pod szpitalem było sporo fanów książki. Nie miałam siły się z nimi spotkać i liczyłam, że uda nam się wyjść tylnym wyjściem, ale niestety nie było takiej możliwości. Wytwórnia przydzieliła chłopakom ochroniarzy, którzy poszli nam na rękę i wyprowadzili nas ze szpitala. Kiedy siedziałam już w busie poczułam się lepiej, jednak nie na tyle dobrze, żeby się odezwać. J-Hope całą drogę do dormy trzymał mnie za rękę. Czułam, że teraz dopiero będę miała problem, żeby gdziekolwiek wyjść, będą gorsi niż moja mama. Z jednej strony to było urocze i kochane, a z drugiej wiedziałem, że nie wytrzymam tego po raz kolejny i nie wiedziałam jak to się skończy.
Kiedy weszliśmy do domu Yonka od razu zaprowadziła mnie do pokoju, który był mój i Taehyng'a.
- Jak ci się podoba? - zapytała dziewczyna. Pokój był duży i przestronny. Znajdowało się w nim łóżko, z drewnianym stelażem nad nim i uroczym baldachimem. Pod oknem stała toaletka, na przeciwko pod drugą ścianą było wejście do garderoby i obok drzwi do łazienki. Przy drzwiach wejściowych stał kominek i sofa, która pomieści może 3 osoby, a może tylko mnie i Tae.
- Uroczo - odparłam obojętnie.
- Oh, uśmiechnij się, chodź pokaże ci coś jeszcze - powiedziała podekscytowana dziewczyna i wyszła na korytarz. Jęknęłam cicho i wyszłam za nią. Zaprowadziła mnie do starego pokoju Tae i otworzyła drzwi. Kiedy weszłam do środka zaniemówiłam. Pokój wyglądał ślicznie. Duże okna, zasłony w stlu Yonki. Pod oknem stał fortepian, obok gitara. W rogu było biurko z poukładanymi starannie nowymi zeszytami do nut i notatnikami. Po lewo od wejścia stała duża biblioteczka zapełniona zupełnie nowymi książkami. Dostrzegłam nawet egzemplarz swojej książki.
- Zapiera dech co? - mruknęła brunetka.
- Oj tak - pokiwałam głową.
- To miejsce specjalnie dla nas - uśmiechnęła się szeroko - Nasza ucieczka od tych debili - zaśmiałam się.
- Jest super - rozejrzałam się jeszcze raz - Pójdę do siebie - dodałam miło i po chwili byłam już w swoim nowym pokoju. Poszłam do garderoby i znalazłam swoje ubrania starannie poukładane. Wyciągnęłam spodenki, koszulkę i poszłam pod prysznic.
Piętnaście minut później leżałam już na łóżku i oglądałam swoją zaszytą ranę brzucha. Kiedy jej dotknęłam łzy napłynęły mi do oczu. Jak on mógł mi to zrobić, jak ona mogła mi to zrobić. Przekręciłam się na bok, przytuliłam swojego pluszaka i zaczęłam szlochać jak niemowlak.
Otworzyłam delikatnie oczy. Od razu zaślepiło mi światło, więc zamrugałam kilka razy, żeby się przyzwyczaić. Kiedy to już się stało zobaczyłam, że leżę w jakimś białym pomieszczeniu, a nade mną stoi Taehyung. Po policzkach chłopaka spływały łzy, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- June - wyszeptał.
- Tae.. Co się stało? - zapytałam słabo - Przecież byłam w parku....
- Ktoś cię napadł - wyjaśnił, a we mnie ze zdwojoną siłą uderzyły wspomnienia tamtego wieczoru. "Jeśli nie chcesz studiować, nie zrobisz już nic w tym życiu". Słowa Ashtona huczały mi w głowie - Co się dzieję? - zapytał zmartwiony.
- To Ashton - przyznałam łamiącym głosem - I moja matka...
- Kurwa - przeklnął - Wiedziałem - powiedział wściekle i wyciągnął telefon. Wybrał do kogoś numer i nie czekał długo, aż ten ktoś odbierze - Mieliśmy rację.. Tak... Okay - przerwał - Obudziła się - dodał szczęśliwy - Okay, czekamy hyung - rozłączył się i usiadł na krzesło.
- Długo spałam? - zapytałam kiedy się na mnie spojrzał.
- Tydzień - odparł smutno.
- To bardzo długo... Czemu boli mnie tak brzuch?
- Miałaś operację.. - jego oczy nadal były zaszklone.
- Ale wszystko już dobrze?
- Na szczęście już tak - powiedział z uśmiechem i pocałował mnie w dłoń. Nie wiedziałam kto mnie znalazł, ani jak lekarzom udało się mnie uratować.
Około godziny później wszyscy pojawili się w mojej sali łącznie z Jacksonem, który uśmiechał się szczerze na mój widok.
- Co z premierą książki? - zapytałam wystraszona.
- Odbyła się - powiedziała Yonka - Przyszło ponad 3 tysiące osób - uśmiechnęła się - Wszystkie książki się sprzedały, fani modlili się za ciebie.
- To miłe - powiedziałam. Po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
- Było u nas twoja szefowa - powiedział Jin - Dała nam scenariusz - powiedział dumny.
- Długo tu jeszcze zostanę?
- Jeśli wyniki będą dobre wyjdziesz jutro - powiedział Namjoon, który wszedł akurat do sali. Uśmiechnęłam się na jego widok, a Tae mocniej ścisnął moją dłoń.
- Tae - spojrzałam na niego, a on nic nie powiedział tylko odwrócił wzrok.
Posiedzieli ze mną jeszcze dwie godziny i poszli do domu. Został tylko Jackson, który upierał się, że nie zostawi mnie teraz samej. Usiadł na miejsce Tae i przyglądał mi się.
- Czemu się tak patrzysz? - zapytałam.
- Ja cię znalazłem - powiedział cicho - Myślałem, że nie żyjesz.. W pierwszej chwili nie wiedziałem co mam zrobić - przerwał - Bałem się.. Dopiero co poznałem kogoś, kto jest wartościowy i już miałem cię stracić..
- Wszystko jest dobrze - pocieszyłam Jacksona.
- To jest ich wina.
- Nie mów tak - pokręciłam głową - Co z Ashtonem? - zmieniłam temat.
- Zabrali go.. Dostał zarzuty - powiedział nie patrząc na mnie - Będziesz teraz mieszkała u nich?
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.
- Zabrali twoje rzeczy.. Codziennie ich widziałem.
- Naprawdę?
- Tak - pokiwał głową, a mnie zamurowało. Jackson nie wiedział jak ma się zachować, więc pożegnał się i wyszedł. Lekarz przy wieczornym obchodzie podał mi wyniki i powiedział, że mogę wyjść nawet jutro. Zgodziłam się na to, ponieważ nie lubiłam szpitali i czułam się nich naprawdę nieswojo. Chciałam być już bezpieczna w objęciach Taehyung'a. Nie chciałam wychodzić z domu przez najbliższe dni.
Siedziałam bezradnie na łóżku... nie mogłam spać. Wiedziałam, że ta noc będzie ciężka. Wzięłam głęboki oddech i wstałam powoli. Brzuch nadal mnie bolał i musiałam na siebie uważać. Podeszłam do okna i spojrzałam na niego. Księżyc przysłaniały ciemne chmury. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie tamtą noc. Moje serce zaczęło bić szybciej, więc otworzyłam oczy i próbowałam je uspokoić. To Jackson mnie znalazł.. To on wiedział gdzie mnie szukać.. Nie Tae, nie Namjoon tylko Jackson. Mogę powiedzieć, że drugi raz uratował mi życie... gdyby nie on, pewnie już bym nie żyła.. Wróciłam do łóżka i próbowałam zasnąć.
Następnego dnia przyjechała po mnie Yonka z Jungkookiem i Hoseokiem. Reszta musiała iść do wytwórni nagrać brakujące solówki do piosenki. Założyłam czarne leginsy, bluzę Tae, którą mi przywieźli, trampki, czapkę z daszkiem i ciemne okulary. Podobno pod szpitalem było sporo fanów książki. Nie miałam siły się z nimi spotkać i liczyłam, że uda nam się wyjść tylnym wyjściem, ale niestety nie było takiej możliwości. Wytwórnia przydzieliła chłopakom ochroniarzy, którzy poszli nam na rękę i wyprowadzili nas ze szpitala. Kiedy siedziałam już w busie poczułam się lepiej, jednak nie na tyle dobrze, żeby się odezwać. J-Hope całą drogę do dormy trzymał mnie za rękę. Czułam, że teraz dopiero będę miała problem, żeby gdziekolwiek wyjść, będą gorsi niż moja mama. Z jednej strony to było urocze i kochane, a z drugiej wiedziałem, że nie wytrzymam tego po raz kolejny i nie wiedziałam jak to się skończy.
Kiedy weszliśmy do domu Yonka od razu zaprowadziła mnie do pokoju, który był mój i Taehyng'a.
- Jak ci się podoba? - zapytała dziewczyna. Pokój był duży i przestronny. Znajdowało się w nim łóżko, z drewnianym stelażem nad nim i uroczym baldachimem. Pod oknem stała toaletka, na przeciwko pod drugą ścianą było wejście do garderoby i obok drzwi do łazienki. Przy drzwiach wejściowych stał kominek i sofa, która pomieści może 3 osoby, a może tylko mnie i Tae.
- Uroczo - odparłam obojętnie.
- Oh, uśmiechnij się, chodź pokaże ci coś jeszcze - powiedziała podekscytowana dziewczyna i wyszła na korytarz. Jęknęłam cicho i wyszłam za nią. Zaprowadziła mnie do starego pokoju Tae i otworzyła drzwi. Kiedy weszłam do środka zaniemówiłam. Pokój wyglądał ślicznie. Duże okna, zasłony w stlu Yonki. Pod oknem stał fortepian, obok gitara. W rogu było biurko z poukładanymi starannie nowymi zeszytami do nut i notatnikami. Po lewo od wejścia stała duża biblioteczka zapełniona zupełnie nowymi książkami. Dostrzegłam nawet egzemplarz swojej książki.
- Zapiera dech co? - mruknęła brunetka.
- Oj tak - pokiwałam głową.
- To miejsce specjalnie dla nas - uśmiechnęła się szeroko - Nasza ucieczka od tych debili - zaśmiałam się.
- Jest super - rozejrzałam się jeszcze raz - Pójdę do siebie - dodałam miło i po chwili byłam już w swoim nowym pokoju. Poszłam do garderoby i znalazłam swoje ubrania starannie poukładane. Wyciągnęłam spodenki, koszulkę i poszłam pod prysznic.
Piętnaście minut później leżałam już na łóżku i oglądałam swoją zaszytą ranę brzucha. Kiedy jej dotknęłam łzy napłynęły mi do oczu. Jak on mógł mi to zrobić, jak ona mogła mi to zrobić. Przekręciłam się na bok, przytuliłam swojego pluszaka i zaczęłam szlochać jak niemowlak.
sobota, 25 marca 2017
Rozdział 25.
*Taehyung*
Poszliśmy wszyscy szukać June. Poinformowaliśmy nawet Jacksona, żeby mi pomógł. Żadne z nas nie miało pomysłu, gdzie dziewczyna może być. Jin, Jimin i Hoseok szukali na mieście, a ja z Rap Monem, Jungkookiem, Sugą i Yonką szukaliśmy po parku.
- Nie odbiera - powiedziałem i po raz kolejny zadzwoniłem do dziewczyny - Kurwa - przeklnąłem pod nosem i spojrzałem na Suge, który dzwonił po znajomych i pytał się, czy widzieli dziewczynę.
- Heeej! - krzyknął Rap Mon - Dzwonił Jackson znalazł June nad rzeką - powiedział przerażony. Kiedy podbiegł bliżej zobaczyłem, że po jego policzkach spływają łzy i wiedziałem, że coś jest nie tak. Pobiegliśmy w miejsce, które podał nam Jackson. Kiedy byliśmy na miejscu zobaczyłem moją małą June całą siną i zakrwawioną. Jackson trzymał ją w objęciach i próbował rozgrzać.
- Karetka zaraz będzie - powiedział łamiącym się głosem. Nachyliłem się nad dziewczyną i zacząłem szlochać. Dotknąłem jej dłoni, która była sina i cała lodowata. Spojrzałem na jej brzuch i odgiąłem bluzę. Znajdowała się tam wielka rana po nożu.
- Kto mógł to zrobić?! - krzyknęła Yonka i chciała podbiec do nas, ale Suga ją złapał i próbował uspokoić. Dziewczyna prawie dławiła się łzami i cała trzęsła. Rap Mon dzwonił zapłakany do chłopaków. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś mógł skrzywdzić moją June. Zabiję tego kogoś. Po prostu zabiję. Nie wiem kiedy podbiegło do nas trzech sanitariuszy. Odepchnęli nas od June i sami zaczęli biegać do karetki i do niej. Chciałem ich wszystkich opieprzyć, żeby zostawili ją w spokoju, ale Rap Mon trzymał mnie mocno, żebym nie zrobił nic głupiego.
- Puść mnie! - wycedziłem przez zęby.
- Stary, nie pomożesz jej teraz! - powiedział stanowczo.
- Słaby puls! - krzyknął jakiś ratownik - Tracimy ją! - zamknął drzwi od karetki, a ja wyrwałem się chłopakow i chciałem tam wejść. W ostatniej chwili Jin z Hoseokiem mnie złapali.
- Wsiadaj! - wepchnęli mnie do samochodu, poczekali aż wszyscy wsiądą do naszego busa i Jin ruszył z piskiem opon za karetką.
Dojechaliśmy do szpitala 10 minut po nich. Wbiegłem do recepcji i zapytałem o June. Okazało się, że jest przygotowywana do operacji. Pobiegliśmy przed salę operacyjną. Kiedy zobaczyłem jak wiozą June ledwo żywą załkałem żałośnie i osunąłem się po ścianie na ziemię. Yonka usiadła obok mnie i położyła mi głowę na ramieniu. Płakała razem ze mną...
Siedzieliśmy pod salą około dwóch godzin. Chłopacy krążyli w tą i z powrotem. Tylko Jackson siedział i patrzył się w jedno miejsce. Suga był tak wkurzony, że od razu zaczął się dowiadywać kto mógł to zrobić. Razem z Jin'em mieli nadzieję, że dorwą tego kogoś. Podniosłem się niechętnie z ziemi i pomogłem wstać Yonce. Jungkook zabrał ją do bufetu na herbatę. Podszedłem do drzwi i szarpnąłem je lekko. Nadal były zamknięte.
- Ile to może trwać? - warknąłem i odwróciłem się do chłopaków.
- Będzie dobrze - powiedział cicho Hoseok.
- Musi być dobrze - dopowiedział Jin.
- Nic by się nie stało gdybyście się od niej odpieprzyli - powiedział Jackson i wstał.
- Nikt cię nie pytał o zdanie - powiedział Rap Mon.
- Nie obchodzi mnie - chłopak pokręcił głową i spojrzał na mnie - To twoja wina! - krzyknął - Namieszałeś jej w głowie, przespałeś się z nią, a potem pozwoliłeś, żeby sama siedziała w parku! - jego głos był przepełniony jadem. Moje ciało się spięło. Spojrzałem na Rap Monstera, który nie wierzył w to co Jackson powiedział. Tak, przespałem się z nią, ale to była moja dziewczyna.
- Jeśli ona tego nie przeżyje - Wang podszedł do mnie - Zabiję cię jako pierwszego - wycedził mi w twarz. Moje ciało zaczął rozrywać ból. Spojrzałem na niego pełen nienawiści i uderzyłem w twarz. Chłopak cofnął się do tyłu i pchnął mnie na ścianę wymierzając cios w oko. Rap Mon i Suga wpadli pomiędzy nas i zaczęli rozdzielać. Yoongi sprawnie trzymał Jacksona, a Namjoon zasłaniał mi drogę swoim ciałem.
- To nie jest miejsce na takie kłótnie! - warknął J-Hope do nas. Odepchnąłem Namjoon'a i usiadłem na krzesełku obok Jimina, który przyglądał mi się ze zrozumieniem. Jackson stał cały spięty i gotowy był ruszyć do Sugi, ale w tej samej chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
- Co z nią? - zapytał Jin.
- Rana była dość głęboka, spowodowała duży krwotok wewnętrzny, ale już jest wszystko dobrze - uspokoił nas.
- Co z jej raną na głowie? - zapytał Jackson.
- Nie jest poważna, ale wywołała wstrząśnienie mózgu. Musi uważać i dużo odpoczywać - uśmiechnął się i zostawił nas na korytarzu. Z mojego serca spadł kamień, jednak nadal miałem do siebie żal, że nie wybiegłem za nią od razu.
Pół godziny później pielęgniarka pozwoliła wejść jednemu z nas do June, kłóciłem się z Jacksonem, który ma to zrobić, aż w końcu wygrałem. Wszedłem niepewnie do sali i zobaczyłem jej niewinną twarz pogrążoną we śnie. Usiadłem na krześle i przyłożyłem jej dłoń do swojej twarzy. Zacząłem szlochać i przepraszać za to, że zostawiłem ją samą.
- Nigdy więcej tego nie zrobię - pocałowałem delikatnie małą, wiotką rączkę Johanny.
***
Minął tydzień odkąd June jest w szpitalu. Byłem u niej codziennie, ale musiałem również zająć się jej przeprowadzką do nas. Razem z Yonką, Sugą, Jin'em i Hoseokiem codziennie jeździliśmy po rzeczy dziewczyn. Yonka pakowała wszystkie ich rzeczy, a my je woziliśmy do naszej dormy, gdzie tam Rap Monster, Jungkook i Jimin remontowali pokoje dla dziewczyn. Postanowiłem, że June będzie mieszkała ze mną w pokoju, dlatego zamieniłem swój pokój na większy, który wymagał remontu. W moim miał powstać kącik dla June i Yonki. Ich prywatne schronienie przed nami.
Pakowałem ostatnie rzeczy June do kartonu. Otworzyłem szafkę nocną i zacząłem wyciągać wszystkie notatniki jakie tam leżały. Z jednego wypadła kartka, więc podniosłem ją i mimowolnie przeczytałem. Był tam tekst piosenki, ale po angielsku. Nie byłem z niego zbyt dobry, więc otworzyłem jeden notatnik i chciałem schować kartkę, ale moją uwagę przykuła notatka.
"Moje życie rok temu było inne. Nie zwracałam uwagi na chłopaków, mimo że miałam Ashtona przy sobie on też był obojętny dla mnie. Myślałam, że te studia będą szansą dla mnie. Tak było dopóki nie spotkałam tego chłopaka, który zaintrygował mnie od pierwszego spotkania. Wygrał moje serce i nie mogę przestać o nim myśleć. Potem pojawił się Taehyung i on zajął jego miejsce. Każdego dnia, odkąd go poznałam jestem pewna, że łączy nas coś wspaniałego. Czuję się przy nim dobrze i bezpiecznie. Wiem, że nie obroni mnie on przed złem całego świata, ale wiem, że zrobi to ten chłopak." Zamknąłem notatnik i zacząłem zastanawiać się o kim ona to napisała. Zacząłem się denerwować. Wrzuciłem resztę rzeczy niechlujnie do kartonu i sprawdziłem dokładnie, czy wszystko zabraliśmy. Wziąłem ostatnie pudło i zszedłem na dół.
Po całym dniu pracy i wożenia rzeczy pojechałem do szpitala i jak zwykle usiadłem na krześle trzymając June za dłoń. Nadal była w śpiączce i nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, kiedy się obudzić. Często jak przyjeżdżałem to mijałem się z Jacksonem, którego obecność tu działała mi na nerwy. Każdego dnia modliłem się, żeby June się obudziła, tylko ona mogła nam powiedzieć, kto jej to zrobił. W mojej głowie rodziła się myśl, że to jej matka, ale nie mogłem wyciągać takich wniosków. Jednak kiedy Jin zadzwonił do niej, powiedziała że June dostała widocznie to, na co zasłużyła.
Siedziałem jeszcze około godziny przy jej łóżku. Porozmawiałem z lekarzem i postanowiłem iść do domu. Jak zawsze pocałowałem ją delikatnie w czoło. Kiedy chciałem odłożyć jej dłoń poczułem jak jej mała rączka zaciska się wokół mojej. Spojrzałem przestraszony na dziewczynę, a ona otworzyła delikatnie oczy i zamrugała kilka razy.
Poszliśmy wszyscy szukać June. Poinformowaliśmy nawet Jacksona, żeby mi pomógł. Żadne z nas nie miało pomysłu, gdzie dziewczyna może być. Jin, Jimin i Hoseok szukali na mieście, a ja z Rap Monem, Jungkookiem, Sugą i Yonką szukaliśmy po parku.
- Nie odbiera - powiedziałem i po raz kolejny zadzwoniłem do dziewczyny - Kurwa - przeklnąłem pod nosem i spojrzałem na Suge, który dzwonił po znajomych i pytał się, czy widzieli dziewczynę.
- Heeej! - krzyknął Rap Mon - Dzwonił Jackson znalazł June nad rzeką - powiedział przerażony. Kiedy podbiegł bliżej zobaczyłem, że po jego policzkach spływają łzy i wiedziałem, że coś jest nie tak. Pobiegliśmy w miejsce, które podał nam Jackson. Kiedy byliśmy na miejscu zobaczyłem moją małą June całą siną i zakrwawioną. Jackson trzymał ją w objęciach i próbował rozgrzać.
- Karetka zaraz będzie - powiedział łamiącym się głosem. Nachyliłem się nad dziewczyną i zacząłem szlochać. Dotknąłem jej dłoni, która była sina i cała lodowata. Spojrzałem na jej brzuch i odgiąłem bluzę. Znajdowała się tam wielka rana po nożu.
- Kto mógł to zrobić?! - krzyknęła Yonka i chciała podbiec do nas, ale Suga ją złapał i próbował uspokoić. Dziewczyna prawie dławiła się łzami i cała trzęsła. Rap Mon dzwonił zapłakany do chłopaków. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś mógł skrzywdzić moją June. Zabiję tego kogoś. Po prostu zabiję. Nie wiem kiedy podbiegło do nas trzech sanitariuszy. Odepchnęli nas od June i sami zaczęli biegać do karetki i do niej. Chciałem ich wszystkich opieprzyć, żeby zostawili ją w spokoju, ale Rap Mon trzymał mnie mocno, żebym nie zrobił nic głupiego.
- Puść mnie! - wycedziłem przez zęby.
- Stary, nie pomożesz jej teraz! - powiedział stanowczo.
- Słaby puls! - krzyknął jakiś ratownik - Tracimy ją! - zamknął drzwi od karetki, a ja wyrwałem się chłopakow i chciałem tam wejść. W ostatniej chwili Jin z Hoseokiem mnie złapali.
- Wsiadaj! - wepchnęli mnie do samochodu, poczekali aż wszyscy wsiądą do naszego busa i Jin ruszył z piskiem opon za karetką.
Dojechaliśmy do szpitala 10 minut po nich. Wbiegłem do recepcji i zapytałem o June. Okazało się, że jest przygotowywana do operacji. Pobiegliśmy przed salę operacyjną. Kiedy zobaczyłem jak wiozą June ledwo żywą załkałem żałośnie i osunąłem się po ścianie na ziemię. Yonka usiadła obok mnie i położyła mi głowę na ramieniu. Płakała razem ze mną...
Siedzieliśmy pod salą około dwóch godzin. Chłopacy krążyli w tą i z powrotem. Tylko Jackson siedział i patrzył się w jedno miejsce. Suga był tak wkurzony, że od razu zaczął się dowiadywać kto mógł to zrobić. Razem z Jin'em mieli nadzieję, że dorwą tego kogoś. Podniosłem się niechętnie z ziemi i pomogłem wstać Yonce. Jungkook zabrał ją do bufetu na herbatę. Podszedłem do drzwi i szarpnąłem je lekko. Nadal były zamknięte.
- Ile to może trwać? - warknąłem i odwróciłem się do chłopaków.
- Będzie dobrze - powiedział cicho Hoseok.
- Musi być dobrze - dopowiedział Jin.
- Nic by się nie stało gdybyście się od niej odpieprzyli - powiedział Jackson i wstał.
- Nikt cię nie pytał o zdanie - powiedział Rap Mon.
- Nie obchodzi mnie - chłopak pokręcił głową i spojrzał na mnie - To twoja wina! - krzyknął - Namieszałeś jej w głowie, przespałeś się z nią, a potem pozwoliłeś, żeby sama siedziała w parku! - jego głos był przepełniony jadem. Moje ciało się spięło. Spojrzałem na Rap Monstera, który nie wierzył w to co Jackson powiedział. Tak, przespałem się z nią, ale to była moja dziewczyna.
- Jeśli ona tego nie przeżyje - Wang podszedł do mnie - Zabiję cię jako pierwszego - wycedził mi w twarz. Moje ciało zaczął rozrywać ból. Spojrzałem na niego pełen nienawiści i uderzyłem w twarz. Chłopak cofnął się do tyłu i pchnął mnie na ścianę wymierzając cios w oko. Rap Mon i Suga wpadli pomiędzy nas i zaczęli rozdzielać. Yoongi sprawnie trzymał Jacksona, a Namjoon zasłaniał mi drogę swoim ciałem.
- To nie jest miejsce na takie kłótnie! - warknął J-Hope do nas. Odepchnąłem Namjoon'a i usiadłem na krzesełku obok Jimina, który przyglądał mi się ze zrozumieniem. Jackson stał cały spięty i gotowy był ruszyć do Sugi, ale w tej samej chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
- Co z nią? - zapytał Jin.
- Rana była dość głęboka, spowodowała duży krwotok wewnętrzny, ale już jest wszystko dobrze - uspokoił nas.
- Co z jej raną na głowie? - zapytał Jackson.
- Nie jest poważna, ale wywołała wstrząśnienie mózgu. Musi uważać i dużo odpoczywać - uśmiechnął się i zostawił nas na korytarzu. Z mojego serca spadł kamień, jednak nadal miałem do siebie żal, że nie wybiegłem za nią od razu.
Pół godziny później pielęgniarka pozwoliła wejść jednemu z nas do June, kłóciłem się z Jacksonem, który ma to zrobić, aż w końcu wygrałem. Wszedłem niepewnie do sali i zobaczyłem jej niewinną twarz pogrążoną we śnie. Usiadłem na krześle i przyłożyłem jej dłoń do swojej twarzy. Zacząłem szlochać i przepraszać za to, że zostawiłem ją samą.
- Nigdy więcej tego nie zrobię - pocałowałem delikatnie małą, wiotką rączkę Johanny.
***
Minął tydzień odkąd June jest w szpitalu. Byłem u niej codziennie, ale musiałem również zająć się jej przeprowadzką do nas. Razem z Yonką, Sugą, Jin'em i Hoseokiem codziennie jeździliśmy po rzeczy dziewczyn. Yonka pakowała wszystkie ich rzeczy, a my je woziliśmy do naszej dormy, gdzie tam Rap Monster, Jungkook i Jimin remontowali pokoje dla dziewczyn. Postanowiłem, że June będzie mieszkała ze mną w pokoju, dlatego zamieniłem swój pokój na większy, który wymagał remontu. W moim miał powstać kącik dla June i Yonki. Ich prywatne schronienie przed nami.
Pakowałem ostatnie rzeczy June do kartonu. Otworzyłem szafkę nocną i zacząłem wyciągać wszystkie notatniki jakie tam leżały. Z jednego wypadła kartka, więc podniosłem ją i mimowolnie przeczytałem. Był tam tekst piosenki, ale po angielsku. Nie byłem z niego zbyt dobry, więc otworzyłem jeden notatnik i chciałem schować kartkę, ale moją uwagę przykuła notatka.
"Moje życie rok temu było inne. Nie zwracałam uwagi na chłopaków, mimo że miałam Ashtona przy sobie on też był obojętny dla mnie. Myślałam, że te studia będą szansą dla mnie. Tak było dopóki nie spotkałam tego chłopaka, który zaintrygował mnie od pierwszego spotkania. Wygrał moje serce i nie mogę przestać o nim myśleć. Potem pojawił się Taehyung i on zajął jego miejsce. Każdego dnia, odkąd go poznałam jestem pewna, że łączy nas coś wspaniałego. Czuję się przy nim dobrze i bezpiecznie. Wiem, że nie obroni mnie on przed złem całego świata, ale wiem, że zrobi to ten chłopak." Zamknąłem notatnik i zacząłem zastanawiać się o kim ona to napisała. Zacząłem się denerwować. Wrzuciłem resztę rzeczy niechlujnie do kartonu i sprawdziłem dokładnie, czy wszystko zabraliśmy. Wziąłem ostatnie pudło i zszedłem na dół.
Po całym dniu pracy i wożenia rzeczy pojechałem do szpitala i jak zwykle usiadłem na krześle trzymając June za dłoń. Nadal była w śpiączce i nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, kiedy się obudzić. Często jak przyjeżdżałem to mijałem się z Jacksonem, którego obecność tu działała mi na nerwy. Każdego dnia modliłem się, żeby June się obudziła, tylko ona mogła nam powiedzieć, kto jej to zrobił. W mojej głowie rodziła się myśl, że to jej matka, ale nie mogłem wyciągać takich wniosków. Jednak kiedy Jin zadzwonił do niej, powiedziała że June dostała widocznie to, na co zasłużyła.
Siedziałem jeszcze około godziny przy jej łóżku. Porozmawiałem z lekarzem i postanowiłem iść do domu. Jak zawsze pocałowałem ją delikatnie w czoło. Kiedy chciałem odłożyć jej dłoń poczułem jak jej mała rączka zaciska się wokół mojej. Spojrzałem przestraszony na dziewczynę, a ona otworzyła delikatnie oczy i zamrugała kilka razy.
Rozdział 24.
- Ja nie mogę zapewnić, że będę miała na to czas - spojrzałam na mężczyznę.
- Proponujemy ci wszelką pomoc - powiedział miło - Słyszałem o twojej książce i filmie, gratuluję.
- Dziękuję - skinęłam lekko głową - Dobrze - powiedziałam w końcu - Zgodzę się.
- Świetnie - klasnął w dłonie - Zapraszam do biura, podpiszemy kontrakt - powiedział i żwawo wyszedł z sali. Chłopacy zaczęli się śmiać, a Taehyung nadal przyglądał mi się z uwagą.
- Tak się cieszę - Yonka przytuliła mnie i pocałowała w głowę. Odwzajemniłam się jej uśmiechem i wyszłam za mężczyzną cały czas zastanawiając się na co się zgodziłam. Bałam się, że tego pożałuję, ale nie mogłam zostawić ich na lodzie. Weszłam do biura, z dużymi oknami i widokiem na miasto. Mężczyzna przedstawił się i podał mi papiery. Zaczął mi wszystko wyjaśniać, a ja mu tylko przytakiwałam, bo byłam zajęta czytaniem umowy. Miałam przychodzić tu codziennie i pisać kiedy to będzie tylko możliwe. Oprócz tego odpowiadałam za koncepcję teledysku i musiałam pracować z choreografami.
- To dużo pracy - przyznałam.
- Nie przejmuj się, będziesz miała sporo ludzi do pomocy.
- Uh, a jeśli sobie nie poradzę?
- Oni w ciebie wierzą, a jeśli oni to i ja też - uśmiechnął się pocieszająco.
- Dobrze - przytaknęłam i podpisałam papiery - Czy coś jeszcze?
- To wszystko, zostaw mi tylko proszę swój numer - dodał. Zapisałam go na kartce i wyszłam. Na korytarzu oparłam się o ścianę i zaczęłam poważnie myśleć. Muszę rzucić studia, muszę zacząć to wszystko ogarniać. Za tydzień odbędzie się premiera mojej książki w Seulu. Byłam tym przerażona, bo nie wiedziałam jak to pogodzę Miała przylecieć moja szefowa i przedstawić mi scenariusz do filmu.
- June! - krzyknął Jungkook i podbiegł do mnie - Okay? Tak się cieszę, że będziesz z nami pracować - uśmiechnął się szczerze.
- Muszę rzucić studia - spojrzałam smutno na niego.
- Jak to? - zbladł - Na pewno jest inne wyjście.
- Nie ma... - pokręciłam głową.
- Cholera - powiedział pod nosem - Chodź - pociągnął mnie do sali gdzie znajdowała się reszta.
- Witamy na pokładzie - Jimin uśmiechnął się.
- W końcu podjęłaś dobrą decyzję - zaśmiał się J-Hope, a Jin skarcił go spojrzeniem.
- Masz niewyparzony język Hoseok - powiedział poważnie, a chłopak wzruszył przepraszająco ramionami i zajął się z Sugą i Yonką ćwiczeniem czegoś.
- Mam wrażenie, że coś cię gryzie - powiedział Rap Mon i podszedł do mnie. Pokiwałam głową i spojrzałam na Tae. Podszedł niechętnie do nas widząc mój wzrok i spojrzał pytająco.
- Muszę rzucić studia - powiedziałam cicho.
- Jest jakieś inne wyjście, na pewno - pocieszył mnie Namjoon.
- Nie ma - odparł Jungkook.
- Jesteś pewna, że chcesz z nami pracować? - zapytał powoli Jin, a ja pokiwałam głową - Ale nie musisz, jeśli masz przez to stracić studia.
- Nie, Jin.. Ehm.. To był mój wybór.. Ja.. Jakoś dam radę, tylko nie wiem gdzie zamieszkam..
- U nas - powiedział Jungkook i uśmiechnął się. Tae stał i nic nie mówił.
- Nie masz zamiaru nic powiedzieć? - zapytałam go wprost.
- Nie - odparł oschle - To była twoja decyzja... - wzruszył ramionami.
- Taehyung - powiedział poważnie Namjoon i spojrzał na niego - Nie musisz być takim skurwielem.
- Nie wtrącaj się - warknął do niego V.
- Tae! - krzyknął Jin, ale on tylko zmierzył go wzrokiem i wyszedł z sali. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Co się między wami wydarzyło? - zapytał Namjoon.
- Nic - pokręciłam głową i wybiegłam za chłopakiem. Dogoniłam do przy windzie - Tae - powiedziałam spokojnie, a on odwrócił się w moją stronę - O co chodzi?
- Czemu rzucasz studia? - podszedł do mnie, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Chciałeś, żebym cię wspierała.
- Nie chciałem, żebyś pakowała się w ten świat - pokręcił głową.
- Nie rozumie cię.. - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie będziemy mieli dla siebie czasu... Twoja praca oznacza przebywanie z Namjoon'em - przerwał i spojrzał mi w oczy - Niszczysz sobie życie pakując się do tego świata.
- Taehyung, żartujesz sobie? - parsknęłam - Przez książkę i film też to robię... - spojrzałam mu w oczy - Ty jesteś zazdrosny...
- Nie jestem - zaprzeczył.
- Jesteś - powiedziałam stanowczo.
- Nawet jeśli to co?! - krzyknął.
- To, że Namjoon to twój przyjaciel... A ja jestem twoją dziewczyną...
- Nie zmienia to faktu, że ty możesz coś do niego poczuć - złapał mnie za ręce - Nie chce cię stracić - dodał.
- Ile razy mam ci powtarzać, że nie stracisz? - zapytałam cicho i musnęłam jego usta - Kocham cię Tae...
- A ja ciebie June - przyciągnął mnie do siebie i zamknął w uścisku. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu Taehyung musiał wrócić na salę. Yonka też musiała zostać, więc stwierdziłam, że załatwię wszystkie sprawy związane z akademikiem i studiowaniem. Moja współlokatorka już to zrobiła i do końca tygodnia miała się wyprowadzić.
Kiedy stałam przed dziekanatem zaczęłam się bardzo stresować, ale musiałam mieć to za sobą, więc weszłam do środka i od razu przeszłam do rzeczy.
Godzinę później siedziałam już w parku i myślałam, czy na pewno dobrze zrobiłam. Nie byłam pewna swojej decyzji. Nie posmakowałam jeszcze studenckiego życia, a już rzuciłam studia. Przecież jak moja matka się dowie, to mnie zabije.
- Hej - dosiadł się do mnie uśmiechnięty Jackson - Co słychać?
- Nic takiego - powiedziałam uprzejmie.
- Czemu siedzisz tu sama? - rozejrzał się po parku.
- Czekam na resztę - odparłam nie patrząc na niego. Czułam się źle, że go okłamywałam, ale znałam go krótko i nie wiem, naprawdę nie wiem czemu miałam wyrzuty sumienia.
- Oh, a jak przygotowania do premiery książki? - szturchnął mnie lekko w ramię.
- Wszystko idzie dobrze - uśmiechnęłam się.
- Super, na pewno przyjdę.
- Cieszę się - powiedziałam. Chłopak już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zadzwonił mój telefon. Dzwonił Hoseok. Poprosił mnie, żebym dołączyła do dormy, bo chcą porozmawiać. Przeprosiłam Jacksona i poszłam do nich na pieszo. Kiedy weszłam do środka Jimin czekał na mnie przy drzwiach i zaprowadził mnie do salonu. Wskazał fotel, żebym usiadła, a sam zajął miejsce obok Sugi i Jungkooka.
- Co to za zebranie? - zapytałam i spojrzałam wzrokiem na wszystkich. Taehyung usiadł na podłokietniku fotela i złapał moją dłoń.
- Nie chcemy, żebyś rzucała studia - zaczęła Yonka.
- Już za późno - odpowiedziałam obojętnie - Mam się wyprowadzić w tym samym czasie co ty.
- Nie wierzę - powiedziała zdenerwowana dziewczyna i zaczęła chodzić w tą i z powrotem - Przecież matka cię zabije.
- Nie będzie tak źle - zaśmiałam się słabo.
- Jasna cholera - warknęła i spojrzała na Sugę.
- Słuchaj - zaczął chłopak spokojnie - Myślę, że da się to wszystko odkręcić..
- Po co? Myślałam, że chcecie, żebym z wami pracowała... - zawahałam się.
- Oczywiście, że chcemy - powiedział miło Hoseok - Ale jesteś młoda i powinnaś zadbać o swoją edukację i wykształcenie.
- Wy nie chcecie, żebym z wami pracowała - wstałam - Chcecie, żebym dostarczała wam teksty, a żebym nie przychodziła do wytwórni... Jestem dla was tylko pieprzonym robotnikiem, który ma wam dostarczać wszystko co chcecie bez żadnego wynagrodzenia?! - krzyknęła.
- Nie mów tak - Rap Mon pokręcił głową.
- Moje piosenki były dobre dopóki nie muszę z wami zamieszkać, tak?! - warknęłam i spojrzałam zawiedziona na Jin'a. Myślałam, że on jeden, jako najstarszy ma na nich jakiś wpływ.
- Oczywiście, że tego chcemy - powiedział w końcu chłopak.
- Może i super śpiewacie, ale jesteście najgorszymi kłamcami na świecie jakich znam! - moje ciało zaczęła drżeć z nerwów. Wyrwałam swoją dłoń Taehyung'owi i wybiegłam z dormy. Ktoś krzyczał moje imię, ale nie zwróciłam na to uwagi. Biegłam przed siebie, aż po 10 minutach dobiegłam nad rzekę. Usiadłam na barierce i zaczęłam głęboko oddychać. Moje ciało nadal całe się trzęsło, a serce waliło jak oszalałe. Siedziałam tam około pół godziny. Zerwał się dość mocny wiatr, ale nie przeszkadzało mi to, próbowałam uspokoić myśli.
- Nie powinnaś tu sama siedzieć - usłyszałam jakiś głos i spojrzałam przed siebie. Ashton stał przede mną i przyglądał mi się z bezczelnym uśmieszkiem - Doszły mnie słuchy, że rzuciłaś studia... Twoja matka jest wściekła - powiedział chłodno.
- To nie jest jej sprawa - syknęłam.
- Wydaje mi się, że jest inaczej Johanna - podszedł do mnie i wymierzył mi cios w twarz. Spadłam z barierki i leżałam na ziemi w szoku. Kiedy się otrząsnęłam po moich policzkach spływały łzy, a z ust leciała krew. Wyplułam ją i chciałam się podnieść, ale chłopak nachylił się nade mną i przycisnął do chłodnej ziemi - To był twój błąd - kopnął mnie w brzuch, a ja zaczęłam zwijać się z bólu - Twoja matka powiedziała, że jeśli nie będziesz studiowała, to nie będziesz już nic robiła w życiu - zaczął się śmiać i znowu uderzył mnie z całej siły w twarz. W głowie huczało mi z bólu, a łzy coraz bardziej leciały. Chciałam się podnieść, ale nie mogłam znaleźć w sobie siły - Miło było cię poznać June - wyszeptał mi do ucha i uderzył w głowę. Traciłam powoli przytomność. Znalazłam trochę siły, żeby dotknąć swojej głowy. Poczułam we włosach coś lepkiego - Twardy z ciebie zawodnik - warknął i poczułam rozrywający ból brzucha. Potem była już tylko ciemność.
- Proponujemy ci wszelką pomoc - powiedział miło - Słyszałem o twojej książce i filmie, gratuluję.
- Dziękuję - skinęłam lekko głową - Dobrze - powiedziałam w końcu - Zgodzę się.
- Świetnie - klasnął w dłonie - Zapraszam do biura, podpiszemy kontrakt - powiedział i żwawo wyszedł z sali. Chłopacy zaczęli się śmiać, a Taehyung nadal przyglądał mi się z uwagą.
- Tak się cieszę - Yonka przytuliła mnie i pocałowała w głowę. Odwzajemniłam się jej uśmiechem i wyszłam za mężczyzną cały czas zastanawiając się na co się zgodziłam. Bałam się, że tego pożałuję, ale nie mogłam zostawić ich na lodzie. Weszłam do biura, z dużymi oknami i widokiem na miasto. Mężczyzna przedstawił się i podał mi papiery. Zaczął mi wszystko wyjaśniać, a ja mu tylko przytakiwałam, bo byłam zajęta czytaniem umowy. Miałam przychodzić tu codziennie i pisać kiedy to będzie tylko możliwe. Oprócz tego odpowiadałam za koncepcję teledysku i musiałam pracować z choreografami.
- To dużo pracy - przyznałam.
- Nie przejmuj się, będziesz miała sporo ludzi do pomocy.
- Uh, a jeśli sobie nie poradzę?
- Oni w ciebie wierzą, a jeśli oni to i ja też - uśmiechnął się pocieszająco.
- Dobrze - przytaknęłam i podpisałam papiery - Czy coś jeszcze?
- To wszystko, zostaw mi tylko proszę swój numer - dodał. Zapisałam go na kartce i wyszłam. Na korytarzu oparłam się o ścianę i zaczęłam poważnie myśleć. Muszę rzucić studia, muszę zacząć to wszystko ogarniać. Za tydzień odbędzie się premiera mojej książki w Seulu. Byłam tym przerażona, bo nie wiedziałam jak to pogodzę Miała przylecieć moja szefowa i przedstawić mi scenariusz do filmu.
- June! - krzyknął Jungkook i podbiegł do mnie - Okay? Tak się cieszę, że będziesz z nami pracować - uśmiechnął się szczerze.
- Muszę rzucić studia - spojrzałam smutno na niego.
- Jak to? - zbladł - Na pewno jest inne wyjście.
- Nie ma... - pokręciłam głową.
- Cholera - powiedział pod nosem - Chodź - pociągnął mnie do sali gdzie znajdowała się reszta.
- Witamy na pokładzie - Jimin uśmiechnął się.
- W końcu podjęłaś dobrą decyzję - zaśmiał się J-Hope, a Jin skarcił go spojrzeniem.
- Masz niewyparzony język Hoseok - powiedział poważnie, a chłopak wzruszył przepraszająco ramionami i zajął się z Sugą i Yonką ćwiczeniem czegoś.
- Mam wrażenie, że coś cię gryzie - powiedział Rap Mon i podszedł do mnie. Pokiwałam głową i spojrzałam na Tae. Podszedł niechętnie do nas widząc mój wzrok i spojrzał pytająco.
- Muszę rzucić studia - powiedziałam cicho.
- Jest jakieś inne wyjście, na pewno - pocieszył mnie Namjoon.
- Nie ma - odparł Jungkook.
- Jesteś pewna, że chcesz z nami pracować? - zapytał powoli Jin, a ja pokiwałam głową - Ale nie musisz, jeśli masz przez to stracić studia.
- Nie, Jin.. Ehm.. To był mój wybór.. Ja.. Jakoś dam radę, tylko nie wiem gdzie zamieszkam..
- U nas - powiedział Jungkook i uśmiechnął się. Tae stał i nic nie mówił.
- Nie masz zamiaru nic powiedzieć? - zapytałam go wprost.
- Nie - odparł oschle - To była twoja decyzja... - wzruszył ramionami.
- Taehyung - powiedział poważnie Namjoon i spojrzał na niego - Nie musisz być takim skurwielem.
- Nie wtrącaj się - warknął do niego V.
- Tae! - krzyknął Jin, ale on tylko zmierzył go wzrokiem i wyszedł z sali. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Co się między wami wydarzyło? - zapytał Namjoon.
- Nic - pokręciłam głową i wybiegłam za chłopakiem. Dogoniłam do przy windzie - Tae - powiedziałam spokojnie, a on odwrócił się w moją stronę - O co chodzi?
- Czemu rzucasz studia? - podszedł do mnie, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Chciałeś, żebym cię wspierała.
- Nie chciałem, żebyś pakowała się w ten świat - pokręcił głową.
- Nie rozumie cię.. - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie będziemy mieli dla siebie czasu... Twoja praca oznacza przebywanie z Namjoon'em - przerwał i spojrzał mi w oczy - Niszczysz sobie życie pakując się do tego świata.
- Taehyung, żartujesz sobie? - parsknęłam - Przez książkę i film też to robię... - spojrzałam mu w oczy - Ty jesteś zazdrosny...
- Nie jestem - zaprzeczył.
- Jesteś - powiedziałam stanowczo.
- Nawet jeśli to co?! - krzyknął.
- To, że Namjoon to twój przyjaciel... A ja jestem twoją dziewczyną...
- Nie zmienia to faktu, że ty możesz coś do niego poczuć - złapał mnie za ręce - Nie chce cię stracić - dodał.
- Ile razy mam ci powtarzać, że nie stracisz? - zapytałam cicho i musnęłam jego usta - Kocham cię Tae...
- A ja ciebie June - przyciągnął mnie do siebie i zamknął w uścisku. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu Taehyung musiał wrócić na salę. Yonka też musiała zostać, więc stwierdziłam, że załatwię wszystkie sprawy związane z akademikiem i studiowaniem. Moja współlokatorka już to zrobiła i do końca tygodnia miała się wyprowadzić.
Kiedy stałam przed dziekanatem zaczęłam się bardzo stresować, ale musiałam mieć to za sobą, więc weszłam do środka i od razu przeszłam do rzeczy.
Godzinę później siedziałam już w parku i myślałam, czy na pewno dobrze zrobiłam. Nie byłam pewna swojej decyzji. Nie posmakowałam jeszcze studenckiego życia, a już rzuciłam studia. Przecież jak moja matka się dowie, to mnie zabije.
- Hej - dosiadł się do mnie uśmiechnięty Jackson - Co słychać?
- Nic takiego - powiedziałam uprzejmie.
- Czemu siedzisz tu sama? - rozejrzał się po parku.
- Czekam na resztę - odparłam nie patrząc na niego. Czułam się źle, że go okłamywałam, ale znałam go krótko i nie wiem, naprawdę nie wiem czemu miałam wyrzuty sumienia.
- Oh, a jak przygotowania do premiery książki? - szturchnął mnie lekko w ramię.
- Wszystko idzie dobrze - uśmiechnęłam się.
- Super, na pewno przyjdę.
- Cieszę się - powiedziałam. Chłopak już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zadzwonił mój telefon. Dzwonił Hoseok. Poprosił mnie, żebym dołączyła do dormy, bo chcą porozmawiać. Przeprosiłam Jacksona i poszłam do nich na pieszo. Kiedy weszłam do środka Jimin czekał na mnie przy drzwiach i zaprowadził mnie do salonu. Wskazał fotel, żebym usiadła, a sam zajął miejsce obok Sugi i Jungkooka.
- Co to za zebranie? - zapytałam i spojrzałam wzrokiem na wszystkich. Taehyung usiadł na podłokietniku fotela i złapał moją dłoń.
- Nie chcemy, żebyś rzucała studia - zaczęła Yonka.
- Już za późno - odpowiedziałam obojętnie - Mam się wyprowadzić w tym samym czasie co ty.
- Nie wierzę - powiedziała zdenerwowana dziewczyna i zaczęła chodzić w tą i z powrotem - Przecież matka cię zabije.
- Nie będzie tak źle - zaśmiałam się słabo.
- Jasna cholera - warknęła i spojrzała na Sugę.
- Słuchaj - zaczął chłopak spokojnie - Myślę, że da się to wszystko odkręcić..
- Po co? Myślałam, że chcecie, żebym z wami pracowała... - zawahałam się.
- Oczywiście, że chcemy - powiedział miło Hoseok - Ale jesteś młoda i powinnaś zadbać o swoją edukację i wykształcenie.
- Wy nie chcecie, żebym z wami pracowała - wstałam - Chcecie, żebym dostarczała wam teksty, a żebym nie przychodziła do wytwórni... Jestem dla was tylko pieprzonym robotnikiem, który ma wam dostarczać wszystko co chcecie bez żadnego wynagrodzenia?! - krzyknęła.
- Nie mów tak - Rap Mon pokręcił głową.
- Moje piosenki były dobre dopóki nie muszę z wami zamieszkać, tak?! - warknęłam i spojrzałam zawiedziona na Jin'a. Myślałam, że on jeden, jako najstarszy ma na nich jakiś wpływ.
- Oczywiście, że tego chcemy - powiedział w końcu chłopak.
- Może i super śpiewacie, ale jesteście najgorszymi kłamcami na świecie jakich znam! - moje ciało zaczęła drżeć z nerwów. Wyrwałam swoją dłoń Taehyung'owi i wybiegłam z dormy. Ktoś krzyczał moje imię, ale nie zwróciłam na to uwagi. Biegłam przed siebie, aż po 10 minutach dobiegłam nad rzekę. Usiadłam na barierce i zaczęłam głęboko oddychać. Moje ciało nadal całe się trzęsło, a serce waliło jak oszalałe. Siedziałam tam około pół godziny. Zerwał się dość mocny wiatr, ale nie przeszkadzało mi to, próbowałam uspokoić myśli.
- Nie powinnaś tu sama siedzieć - usłyszałam jakiś głos i spojrzałam przed siebie. Ashton stał przede mną i przyglądał mi się z bezczelnym uśmieszkiem - Doszły mnie słuchy, że rzuciłaś studia... Twoja matka jest wściekła - powiedział chłodno.
- To nie jest jej sprawa - syknęłam.
- Wydaje mi się, że jest inaczej Johanna - podszedł do mnie i wymierzył mi cios w twarz. Spadłam z barierki i leżałam na ziemi w szoku. Kiedy się otrząsnęłam po moich policzkach spływały łzy, a z ust leciała krew. Wyplułam ją i chciałam się podnieść, ale chłopak nachylił się nade mną i przycisnął do chłodnej ziemi - To był twój błąd - kopnął mnie w brzuch, a ja zaczęłam zwijać się z bólu - Twoja matka powiedziała, że jeśli nie będziesz studiowała, to nie będziesz już nic robiła w życiu - zaczął się śmiać i znowu uderzył mnie z całej siły w twarz. W głowie huczało mi z bólu, a łzy coraz bardziej leciały. Chciałam się podnieść, ale nie mogłam znaleźć w sobie siły - Miło było cię poznać June - wyszeptał mi do ucha i uderzył w głowę. Traciłam powoli przytomność. Znalazłam trochę siły, żeby dotknąć swojej głowy. Poczułam we włosach coś lepkiego - Twardy z ciebie zawodnik - warknął i poczułam rozrywający ból brzucha. Potem była już tylko ciemność.
Rozdział 23.
Patrzyłam na chłopaka ze łzami w oczach. Dotknęłam jego policzka i przejechałam delikatnie kciukiem.
- Będę przy tobie - wyszeptałam - Zawsze - musnęłam delikatnie jego usta. Chłopak podniósł się i uśmiechnął szeroko. Pchnął mnie delikatnie na łóżko i położył nade mną. Oparł się ręką nad moją głową i uśmiechnął. Pocałował mnie mocno, trochę brutalnie, ale przyjemnie. Po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz. Drugą rękę wsunął pod moje plecy i przesunął mnie tak, że oboje mieściliśmy się na łóżku. Powtórzył pocałunek. Moja ręka wsunęła się w jego włosy, a jego powędrowała na moje udo. Zaczęłam odpinać jego bluzę i zsuwać ją z jego ramion. Chłopak bez problemu ściągnął mi koszulkę przez głowę, tylko na chwilę przerywając pocałunek. Jego usta łaskotały moją szyję, dekolt, piersi i brzuch. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął zadziornie. Odpiął sprawnie moje spodnie i zrzucił na ziemię. Jego ręka błądziła po moich udach w górę i dół. Moje ciało wypełniło przyjemne uczucie.
Ściągnęłam mu koszulkę przez głowę i odpięłam pasek od spodni. Tae ułatwił mi zadanie i sam je zdjął jedną ręką. Moja dłoń delikatnie muskała jego plecy. Czułam jak każdy jego mięsień napina się pod moim dotykiem. Podobało mi się to, że tak na niego działam. Jego dłoń powędrowała na moje pośladki, a drugą odpiął stanik. Podniosłam się delikatnie, żeby mógł go zdjąć. Tae odchylił się na chwilę i uśmiechnął szeroko.
- Jesteś taka piękna - powiedział i pocałował delikatnie. Jedną ręką masował moją pierś, a drugą ściągnął moje majtki. Leżałam teraz przed nim naga i lekko zawstydzona. Tak na mnie działał. Czułam, że to on dominuje w tym związku i nie chciałam się temu opierać. Nie wiem kiedy, chłopak zdjął bokserki i wsunął się we mnie delikatnie, a moje ciało wygięło się w łuk. Jęknęłam cicho, a on powtórzył ruch.
Obudziłam się rano. Taehyung spał obok mnie. Uśmiechnęłam się na ten widok i spojrzałam na łóżko Yonki... Było puste. Zastanawiałam się gdzie spędziła noc.
- Dzień dobry - z zamyślenia wyrwał mnie zaspany głos Tae.
- Dzień dobry - odpowiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go - Jakie plany na dziś.
- Idziemy do wytwórni, ale najchętniej bym się nie ruszył - powiedział i przyciągnął mnie do siebie - Mógłbym tak spędzić resztę życia.
- Ja też - przyznałam i wtuliłam w chłopaka. Czułam się przy nim tak dobrze, że to chyba powinno być zakazane.
- Co się dzieje mała? - zapytał zmartwiony.
- A co jeśli nasze plany popsują to - przerwałam - Co nas łączy?
- Nigdy na to nie pozwolę - odpowiedział poważnie i pocałował w głowę. Uśmiechnęłam się pod nosem i chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi telefon. Taehyung podniósł się niechętnie i odebrał.
- Tak hyung? - zapytał - Dobra, za 15 minut będę - rozłączył się i podniósł z łóżka. Zaczął zbierać swoje rzeczy i wciągać je w pośpiechu. Przekręciłam się na bok i przyglądałam mu się z uśmiechem.
- Czemu się śmiejesz? - zapytał.
- Nie wiem - powiedział niewinnie - W porządku? - zmieniłam temat.
- Tak, tylko muszę pędzić do wytwórni - powiedział smutno - Widzimy się później?
- Pewnie - odpowiedziałam. Chłopak pocałował mnie, pożegnał się i złapał za klamkę. Spojrzałam na jego minę kiedy otworzył drzwi i nie mogłam zgadnąć o co chodzi.
- Jest June? - usłyszałam głos Jacksona.
- Tak - warknął Tae i wyminął go. Blondyn wszedł do środka i jak zwykle wyglądał nie nagannie. Spojrzał na mnie i rozszerzył oczy.
- Widzę, że nasza rozmowa nic nie dała.
- Tae to mój chłopak - odpowiedziałam chłodno - Nie zostawię go.
- Dobrze.. Masz ochotę na kawę? - zapytał.
- Tak - przyznałam.
- Poczekam na korytarzu - uśmiechnął się i wyszedł. Wstałam z łóżka i ogarnęłam na szybko.
Dwadzieścia minut później siedzieliśmy już w kawiarni i rozmawialiśmy na temat mojej książki i filmu. Jackson był bardzo podekscytowany i wypytywał czy mam wpływ na wybór aktorów. Nie wiedziałam czemu mu tak zależy i nie chciałam wiedzieć. Napisałam do Yonki, żeby przyszła na kawę. Dziewczyna zjawiła się pół godziny później z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Hej - cmoknęła mnie w policzek i usiadła obok mnie - Jak minęła ci noc? - poruszyła brwiami.
- Dobrze - odparłam - A tobie?
- Świetnie, ale miałam pracowitą noc.
- Dlaczego?
- Przygotowywałam pokój dla siebie w dormie chłopaków.
- Dormie? - zapytałam zdezorientowana.
- Oh, tak.. - puknęła się w czoło - Dom bractwa, to dom chłopaków, dlatego kiedy zrezygnowali z nauki mogą dalej tam mieszkać, wytwórnia i ich wymogi - wzruszyła ramionami - Dają pieniądze na wyremontowanie tego budynku w ogródku, żeby mieli sale do ćwiczeń. Wiesz ile tam jest miejsca? - zapytała podekscytowana, a ja pokręciłam głową.
- Czyli jednak się wyprowadzasz? - zapytałam smutno.
- Dla ciebie też jest miejsce - uśmiechnęła się delikatnie.
- June nigdzie się nie wyprowadza - wtrącił się Jackson.
- Nie pytałam Cię o zdanie - syknęła brunetka.
- Nie będziesz jej namawiać do mieszkania z obcymi frajerami - zmierzył ją wzrokiem.
- Słońce - Yonka parsknęła śmiechem - Uważaj na słowa, bo może jestem mała, ale mogę Ci przypieprzyć i przypominam Ci, że też jesteś dla niej obcy - uśmiechnęła się sztucznie do niego.
- Hej - spojrzałam na nich chłodno - Jackson dziękuję za troskę, ale to moja sprawa - chłopak patrzył na mnie przez chwilę i w końcu spuścił wzrok - A Tobie dziękuję za propozycję, przemyślę to, dobrze?
- Dobrze - brunetka uśmiechnęła się szeroko. Posiedziała z nami jeszcze chwilę i poszła do wytwórni, żeby porozmawiać z choreografami z większym doświadczeniem. Jackson nie odzywał się do mnie przez resztę śniadania, po czym wy mówił się jakimś zaliczeniem i poszedł do kampusu. Westchnęłam cicho i poszłam się przejść. Noe wiedzieć czemu moje nogi zaprowadziły mnie pod wytwórnie chłopaków. Długo się wahałam czy mam wejść do środka, aż w końcu to zrobiłam. Przedstawiłam się i okazało się, że moje nazwisko było wpisane na listę pracujących. Podziękowałam kobiecie w recepcji i udałam się na piętro, które mi wskazała. Szłam niepewnym krokiem do jakiejś sali i uchyliłam drzwi. Zobaczyłam swoich przyjaciół w środku, którzy ćwiczyli coś, ale świetne się przy tym bawili. Uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam do środka.
- June! - krzyknął Jungkook i wszyscy się uśmiechnęli.
- Czy to ta June? - zapytał jakiś mężczyzna.
- Tak - odparł Jimin. Facet przedstawił się i uścisnął mi dłoń.
- Twoje tekstu są dobre, potrzebujemy Cię w naszych szeregach - powiedział miło - Ale skoro tu jesteś to chyba podjęłaś decyzję?
- Ja... Uhm... - spojrzałam na wszystkich. Jin, Jungkookiem trzymali kciuki, Hoseok i Jimin uśmiechali się, Suga z Rap Monem patrzyli z nadzieją, Tae stał niepewnie czekając na moją odpowiedź, a Yonka podeszła do mnie i złapała mnie za rękę - Ja...
- Będę przy tobie - wyszeptałam - Zawsze - musnęłam delikatnie jego usta. Chłopak podniósł się i uśmiechnął szeroko. Pchnął mnie delikatnie na łóżko i położył nade mną. Oparł się ręką nad moją głową i uśmiechnął. Pocałował mnie mocno, trochę brutalnie, ale przyjemnie. Po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz. Drugą rękę wsunął pod moje plecy i przesunął mnie tak, że oboje mieściliśmy się na łóżku. Powtórzył pocałunek. Moja ręka wsunęła się w jego włosy, a jego powędrowała na moje udo. Zaczęłam odpinać jego bluzę i zsuwać ją z jego ramion. Chłopak bez problemu ściągnął mi koszulkę przez głowę, tylko na chwilę przerywając pocałunek. Jego usta łaskotały moją szyję, dekolt, piersi i brzuch. Spojrzał się na mnie i uśmiechnął zadziornie. Odpiął sprawnie moje spodnie i zrzucił na ziemię. Jego ręka błądziła po moich udach w górę i dół. Moje ciało wypełniło przyjemne uczucie.
Ściągnęłam mu koszulkę przez głowę i odpięłam pasek od spodni. Tae ułatwił mi zadanie i sam je zdjął jedną ręką. Moja dłoń delikatnie muskała jego plecy. Czułam jak każdy jego mięsień napina się pod moim dotykiem. Podobało mi się to, że tak na niego działam. Jego dłoń powędrowała na moje pośladki, a drugą odpiął stanik. Podniosłam się delikatnie, żeby mógł go zdjąć. Tae odchylił się na chwilę i uśmiechnął szeroko.
- Jesteś taka piękna - powiedział i pocałował delikatnie. Jedną ręką masował moją pierś, a drugą ściągnął moje majtki. Leżałam teraz przed nim naga i lekko zawstydzona. Tak na mnie działał. Czułam, że to on dominuje w tym związku i nie chciałam się temu opierać. Nie wiem kiedy, chłopak zdjął bokserki i wsunął się we mnie delikatnie, a moje ciało wygięło się w łuk. Jęknęłam cicho, a on powtórzył ruch.
Obudziłam się rano. Taehyung spał obok mnie. Uśmiechnęłam się na ten widok i spojrzałam na łóżko Yonki... Było puste. Zastanawiałam się gdzie spędziła noc.
- Dzień dobry - z zamyślenia wyrwał mnie zaspany głos Tae.
- Dzień dobry - odpowiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go - Jakie plany na dziś.
- Idziemy do wytwórni, ale najchętniej bym się nie ruszył - powiedział i przyciągnął mnie do siebie - Mógłbym tak spędzić resztę życia.
- Ja też - przyznałam i wtuliłam w chłopaka. Czułam się przy nim tak dobrze, że to chyba powinno być zakazane.
- Co się dzieje mała? - zapytał zmartwiony.
- A co jeśli nasze plany popsują to - przerwałam - Co nas łączy?
- Nigdy na to nie pozwolę - odpowiedział poważnie i pocałował w głowę. Uśmiechnęłam się pod nosem i chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi telefon. Taehyung podniósł się niechętnie i odebrał.
- Tak hyung? - zapytał - Dobra, za 15 minut będę - rozłączył się i podniósł z łóżka. Zaczął zbierać swoje rzeczy i wciągać je w pośpiechu. Przekręciłam się na bok i przyglądałam mu się z uśmiechem.
- Czemu się śmiejesz? - zapytał.
- Nie wiem - powiedział niewinnie - W porządku? - zmieniłam temat.
- Tak, tylko muszę pędzić do wytwórni - powiedział smutno - Widzimy się później?
- Pewnie - odpowiedziałam. Chłopak pocałował mnie, pożegnał się i złapał za klamkę. Spojrzałam na jego minę kiedy otworzył drzwi i nie mogłam zgadnąć o co chodzi.
- Jest June? - usłyszałam głos Jacksona.
- Tak - warknął Tae i wyminął go. Blondyn wszedł do środka i jak zwykle wyglądał nie nagannie. Spojrzał na mnie i rozszerzył oczy.
- Widzę, że nasza rozmowa nic nie dała.
- Tae to mój chłopak - odpowiedziałam chłodno - Nie zostawię go.
- Dobrze.. Masz ochotę na kawę? - zapytał.
- Tak - przyznałam.
- Poczekam na korytarzu - uśmiechnął się i wyszedł. Wstałam z łóżka i ogarnęłam na szybko.
Dwadzieścia minut później siedzieliśmy już w kawiarni i rozmawialiśmy na temat mojej książki i filmu. Jackson był bardzo podekscytowany i wypytywał czy mam wpływ na wybór aktorów. Nie wiedziałam czemu mu tak zależy i nie chciałam wiedzieć. Napisałam do Yonki, żeby przyszła na kawę. Dziewczyna zjawiła się pół godziny później z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Hej - cmoknęła mnie w policzek i usiadła obok mnie - Jak minęła ci noc? - poruszyła brwiami.
- Dobrze - odparłam - A tobie?
- Świetnie, ale miałam pracowitą noc.
- Dlaczego?
- Przygotowywałam pokój dla siebie w dormie chłopaków.
- Dormie? - zapytałam zdezorientowana.
- Oh, tak.. - puknęła się w czoło - Dom bractwa, to dom chłopaków, dlatego kiedy zrezygnowali z nauki mogą dalej tam mieszkać, wytwórnia i ich wymogi - wzruszyła ramionami - Dają pieniądze na wyremontowanie tego budynku w ogródku, żeby mieli sale do ćwiczeń. Wiesz ile tam jest miejsca? - zapytała podekscytowana, a ja pokręciłam głową.
- Czyli jednak się wyprowadzasz? - zapytałam smutno.
- Dla ciebie też jest miejsce - uśmiechnęła się delikatnie.
- June nigdzie się nie wyprowadza - wtrącił się Jackson.
- Nie pytałam Cię o zdanie - syknęła brunetka.
- Nie będziesz jej namawiać do mieszkania z obcymi frajerami - zmierzył ją wzrokiem.
- Słońce - Yonka parsknęła śmiechem - Uważaj na słowa, bo może jestem mała, ale mogę Ci przypieprzyć i przypominam Ci, że też jesteś dla niej obcy - uśmiechnęła się sztucznie do niego.
- Hej - spojrzałam na nich chłodno - Jackson dziękuję za troskę, ale to moja sprawa - chłopak patrzył na mnie przez chwilę i w końcu spuścił wzrok - A Tobie dziękuję za propozycję, przemyślę to, dobrze?
- Dobrze - brunetka uśmiechnęła się szeroko. Posiedziała z nami jeszcze chwilę i poszła do wytwórni, żeby porozmawiać z choreografami z większym doświadczeniem. Jackson nie odzywał się do mnie przez resztę śniadania, po czym wy mówił się jakimś zaliczeniem i poszedł do kampusu. Westchnęłam cicho i poszłam się przejść. Noe wiedzieć czemu moje nogi zaprowadziły mnie pod wytwórnie chłopaków. Długo się wahałam czy mam wejść do środka, aż w końcu to zrobiłam. Przedstawiłam się i okazało się, że moje nazwisko było wpisane na listę pracujących. Podziękowałam kobiecie w recepcji i udałam się na piętro, które mi wskazała. Szłam niepewnym krokiem do jakiejś sali i uchyliłam drzwi. Zobaczyłam swoich przyjaciół w środku, którzy ćwiczyli coś, ale świetne się przy tym bawili. Uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam do środka.
- June! - krzyknął Jungkook i wszyscy się uśmiechnęli.
- Czy to ta June? - zapytał jakiś mężczyzna.
- Tak - odparł Jimin. Facet przedstawił się i uścisnął mi dłoń.
- Twoje tekstu są dobre, potrzebujemy Cię w naszych szeregach - powiedział miło - Ale skoro tu jesteś to chyba podjęłaś decyzję?
- Ja... Uhm... - spojrzałam na wszystkich. Jin, Jungkookiem trzymali kciuki, Hoseok i Jimin uśmiechali się, Suga z Rap Monem patrzyli z nadzieją, Tae stał niepewnie czekając na moją odpowiedź, a Yonka podeszła do mnie i złapała mnie za rękę - Ja...
piątek, 24 marca 2017
Rozdział 22.
- Jin? - zapytała Yonka - WYDUŚ TO KURWA!
- Nie... - przerwał - Ja nie wiem... Ugh... - chłopacy zaczęli się śmiać.
- Udało się!!! - krzyknął Jimin i objął nas.
- Tak się cieszę - powiedziała brunetka. Kiedy Jimin nas puścił Taehyung podbiegł do mnie i pocałował delikatnie w usta.
- Gratuluję - powiedziałam z uśmiechem.
- Dziękuję - odparł zadowolony.
- To co świętujemy dziś? - zapytał Hoseok roześmiany.
- Pewnie - powiedział Jungkook i przybili sobie piątkę. Wyjęłam telefon, żeby sprawdzić godzinę. Dochodziła 13:00.
- Uhm, ja nie mogę - powiedziałam cicho.
- Dlaczego? - Rap Mon spojrzał na mnie zawiedziony.
- Umówiłam się z Jacksonem.
- Ah, no tak twój braciszek - powiedział zły i odszedł od nas.
- Nie przejmuj się - Jin przytulił mnie - Baw się dobrze i dołącz do nas jak będziesz wolna.
- Dobrze - pokiwałam głową.
- Nie pójdziesz z nami? - Tae spojrzał mi w oczy - Myślałem, że spędzimy ten dzień razem, bo potem nie wiem kiedy będzie czas na takie wyjścia.
- Tae - złapałam go za dłonie - Kocham cię i naprawdę się cieszę z twojego szczęścia...
- Ale nie masz czasu świętować go ze mną... Jak na razie ten związek nie zapowiada się dobrze - syknął i odszedł. Stałam jak wryta i patrzyłam jak dołącza do reszty. Potrząsnęłam głową i poszłam do kawiarni, w której umówiłam się z Jacksonem.
Chłopak siedział przy oknie i stukał coś w laptopie.
- Cześć - uśmiechnęłam się do niego słabo.
- Wszystko dobrze? -zapytał kiedy zobaczył moją minę.
- Tak, pewnie - skłamałam i zajęłam miejsce na przeciwko niego.
- Jak poszło chłopakom?
- Skąd wiesz?
- Oh, wszyscy na kampusie o tym mówią - uśmiechnął się.
- Aaa, dostali kontrakt - powiedziałam dumnie.
- Świetnie, pogratuluj im - powiedział.
- Możesz sam im pogratulować - zaproponowałam, a on na mnie spojrzał.
- Nie rozumiem - zaśmiał się.
- Możemy do nich dołączyć, właśnie świętują - powiedziałam szybko.
- Okay - zgodził się i wstaliśmy. Chłopak zamówił taksówkę i pojechaliśmy do domu chłopaków.
Weszłam do środka bez pukania i skierował się do salonu, skąd dochodziły mnie śmiechy.
- Hej - powiedziałam wesoło, a wszyscy na mnie spojrzeli - Przyprowadziłam wam gościa - do salonu wszedł Jackson i pomachał.
- Oh - Jungkook zaniemówił i zmierzył chłopaka wzrokiem.
- Kookie - powiedział cicho Jimin i poklepał chłopaka po ramieniu - Cześć - dodał i zajął się swoim trunkiem. Jackson nie czuł się niepewnie. Przywitał się z resztą i dołączył do rozmowy między Jin'em, a Sugą. Yonka delikatnie kiwnęła mi głową, żebym poszła z nią do kuchni. Nie wiedząc o co chodzi dziewczynie poszłam za nią.
- Co jest? - zapytałam szybko.
- Dostałam ofertę pracy od wytwórni - przyznała - Choreografia bardzo się spodobała i chcą, żebym dalej pracowała z chłopakami.
- To świetnie - powiedziałam z uśmiechem, ale ona pokiwała głową.
- Chyba będę musiała rzucić studia... - powiedziała smutno.
- Ale... To oznacza, że się wyprowadzisz? - pokiwała głową - O matko....
- Niestety, ale ty też przecież masz pracę przy filmie, książce no i..... - przerwała.
- No i? - zapytałam.
- Chłopacy powinni ci powiedzieć - powiedziała i wyszła szybko do salonu. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam myśleć nad tym, co mi powiedziała. Nie rozumiejąc nic weszłam do pokoju za nią i spojrzałam na Rap Mona.
- Chcecie mi coś powiedzieć? - zapytałam pewnie.
- Nie - odparł chłopak.
- Kłamiesz - rzuciłam oschle.
- Powiedzcie jej - powiedział Suga.
- I tak się nie zgodzi - zaprotestował J-Hope.
- Ja tu jestem - kiwnęłam ręką.
- Oh, June... - zaczął Jimin - Chodzi o to, że...
- Że wytwórnia chce więcej twoich tekstów - dokończył Jin.
- Jak to? - pokręciłam głową.
- Są dobre, nawet bardzo.. Z Rap Monem twoje teksty to cudo, a gdybyście pracowali w trójkę...
- W trójkę? - spojrzałam na Rap Mona.
- Z Sugą - wyjaśnił.
- To żart? Dobrze wiecie, że mam własne plany.. Nie zmienię ich dla was.
- Nikt ci nie każe - wtrącił Jungkook - Prosimy cię tylko o pomoc.
- Ale ja mam studia.. Film, książkę.... - zaczęłam wyliczać - Nie mogę, przepraszam.
- Rozumiem, że nie są ważne dla ciebie nasze marzenia? - Tae podszedł do mnie i staliśmy twarzą w twarz - Moje marzenia?
- Oczywiście, że są! - powiedziałam stanowczo - Ale nie dam rady... Taehyung proszę zrozum mnie..
- Nie potrafię, wybacz - powiedział smutno, zabrał kurtkę i wyszedł z domu. Spojrzałam na Jacksona, który przyglądał mi się bacznie.
- My już chyba pójdziemy - wypalił nagle.
- June? - Jimin spojrzał na mnie niepewnie.
- Tak, pójdziemy - przytaknęłam i szybko opuściłam dom razem z chłopakiem.
- Słuchaj, nie powinnaś przywiązywać wagi do tego co mówią - zaczął.
- Ale to moi przyjaciele...
- Ile ich znasz? - zatrzymał się - Miesiąc? Twoje marzenia są ważniejsze niż ich!
- Ale Jackson...
- Nie ma żadnego, ale... Nie pozwolę ci zrezygnować ze studiów, ze swoich marzeń Johanna - powiedział poważnie - Myśl o sobie.
- Ale Taehyung, Rap Mon... - powiedziałam zrezygnowana.
- Co? Taehyung nie jest ciebie wart jeśli każe ci zrezygnować z tego.. A Rap Mon? Proszę cię - prychnął - Tego chłopaka zżera zazdrość o ciebie.. Widzę, że najchętniej zabiłby Tae..
- Nie mów tak - pokręciłam głową.
- Mówię co widzę, okay? - objął mnie ramieniem i powoli ruszył w kierunku kampusu.
- Jackson.. Co ja mam zrobić? - zapytałam łamiącym głosem.
- Walczyć o siebie - powiedział z uśmiechem - O swoje marzenie, a z nimi najlepiej zerwać kontakt.
- Nie chcę, kocham ich - powiedziałam stanowczo. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i poszłam szukać Tae. Krążyłam po parku i nigdzie nie mogłam go znaleźć. Poszłam w końcu w jego ulubione miejsce i znalazłam go nad rzeką. Podeszłam po cichu do niego i usiadłam obok. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Chciałam złapać go za rękę, ale szybko ją zabrał.
- Nie bądź taki - wyszeptałam.
- Nic nie robię June - odparł obojętnie - powiedziałaś, że mnie kochasz, myślałem, że będziesz mnie wspierać.
- Zawsze będę to robić Taehyung - spojrzał na mnie - Ale nie ceną własnych marzeń i celów.
- Myślałem, że oboje będziemy się wspierać... Goni nas problem za problemem.. Najpierw przerażenie, że możemy zranić Namjoon'a, teraz ten pieprzony Jackson i twoja pieprzona książka.
- Moja marzenia są dla ciebie gównem? - warknęłam.
- Nie tak to miało zabrzmieć - pokręcił głową.
- Ale zabrzmiało Tae.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło! - krzyknął. Popatrzyłam na niego i wstałam. Bez słowa odeszłam od niego i poszłam do akademika. Nie odwróciłam się ani razu, nie chciałam wiedzieć czy chłopak idzie za mną. Zabolały mnie jego słowa, ale po części ma rację. Powinnam ich wspierać, bo stali się dla mnie naprawdę ważni. Potrzebowali mnie..
Spojrzenie Rap Mona, słowa Taehyung'a. Co oni zrobili z moim życiem? Dwójka zwykłych chłopaków, którzy siedzą mi w głowie. Jestem z Tae, a moje myśli krążą wokół Namjoon'a. Bałam się z nim pracował, bo miałam wrażenie, że to się źle skończy. Nie chciałam zdradzić Tae, kochałam go, ale Namjoon tak mnie pociągał i mieszał w głowie. Jego spojrzenie, jego uśmiech, jego słowa, jego styl bycia i tajemniczość. Jeszcze ta piosenka, którą mi wysłał. Czułam, że otworzył się przede mną i to było fantastyczne. Chciałam poznać go lepiej, chciałam wiedzieć o nim wszystko i wiedzieć, jaki jest naprawdę. Po prostu chciałam.
Usiadłam na łóżku i zasłoniłam twarz dłońmi. Ktoś delikatnie mnie dotknął i odsłonił moją twarz. Przede mną stał Taehyung i patrzył na mnie łagodnie. Ukucnął przede mną.
- Nigdy - powiedział cicho - Nigdy nie prosiłbym cię, żebyś zrezygnowała ze swoich marzeń dla mnie.. Po prostu cię proszę June.. Bądź przy mnie w tym procesie, tak jak ja będę przy tobie.. - przerwał, a głos mu się lekko załamał - Potrzebuję cię Johanna.
- Nie... - przerwał - Ja nie wiem... Ugh... - chłopacy zaczęli się śmiać.
- Udało się!!! - krzyknął Jimin i objął nas.
- Tak się cieszę - powiedziała brunetka. Kiedy Jimin nas puścił Taehyung podbiegł do mnie i pocałował delikatnie w usta.
- Gratuluję - powiedziałam z uśmiechem.
- Dziękuję - odparł zadowolony.
- To co świętujemy dziś? - zapytał Hoseok roześmiany.
- Pewnie - powiedział Jungkook i przybili sobie piątkę. Wyjęłam telefon, żeby sprawdzić godzinę. Dochodziła 13:00.
- Uhm, ja nie mogę - powiedziałam cicho.
- Dlaczego? - Rap Mon spojrzał na mnie zawiedziony.
- Umówiłam się z Jacksonem.
- Ah, no tak twój braciszek - powiedział zły i odszedł od nas.
- Nie przejmuj się - Jin przytulił mnie - Baw się dobrze i dołącz do nas jak będziesz wolna.
- Dobrze - pokiwałam głową.
- Nie pójdziesz z nami? - Tae spojrzał mi w oczy - Myślałem, że spędzimy ten dzień razem, bo potem nie wiem kiedy będzie czas na takie wyjścia.
- Tae - złapałam go za dłonie - Kocham cię i naprawdę się cieszę z twojego szczęścia...
- Ale nie masz czasu świętować go ze mną... Jak na razie ten związek nie zapowiada się dobrze - syknął i odszedł. Stałam jak wryta i patrzyłam jak dołącza do reszty. Potrząsnęłam głową i poszłam do kawiarni, w której umówiłam się z Jacksonem.
Chłopak siedział przy oknie i stukał coś w laptopie.
- Cześć - uśmiechnęłam się do niego słabo.
- Wszystko dobrze? -zapytał kiedy zobaczył moją minę.
- Tak, pewnie - skłamałam i zajęłam miejsce na przeciwko niego.
- Jak poszło chłopakom?
- Skąd wiesz?
- Oh, wszyscy na kampusie o tym mówią - uśmiechnął się.
- Aaa, dostali kontrakt - powiedziałam dumnie.
- Świetnie, pogratuluj im - powiedział.
- Możesz sam im pogratulować - zaproponowałam, a on na mnie spojrzał.
- Nie rozumiem - zaśmiał się.
- Możemy do nich dołączyć, właśnie świętują - powiedziałam szybko.
- Okay - zgodził się i wstaliśmy. Chłopak zamówił taksówkę i pojechaliśmy do domu chłopaków.
Weszłam do środka bez pukania i skierował się do salonu, skąd dochodziły mnie śmiechy.
- Hej - powiedziałam wesoło, a wszyscy na mnie spojrzeli - Przyprowadziłam wam gościa - do salonu wszedł Jackson i pomachał.
- Oh - Jungkook zaniemówił i zmierzył chłopaka wzrokiem.
- Kookie - powiedział cicho Jimin i poklepał chłopaka po ramieniu - Cześć - dodał i zajął się swoim trunkiem. Jackson nie czuł się niepewnie. Przywitał się z resztą i dołączył do rozmowy między Jin'em, a Sugą. Yonka delikatnie kiwnęła mi głową, żebym poszła z nią do kuchni. Nie wiedząc o co chodzi dziewczynie poszłam za nią.
- Co jest? - zapytałam szybko.
- Dostałam ofertę pracy od wytwórni - przyznała - Choreografia bardzo się spodobała i chcą, żebym dalej pracowała z chłopakami.
- To świetnie - powiedziałam z uśmiechem, ale ona pokiwała głową.
- Chyba będę musiała rzucić studia... - powiedziała smutno.
- Ale... To oznacza, że się wyprowadzisz? - pokiwała głową - O matko....
- Niestety, ale ty też przecież masz pracę przy filmie, książce no i..... - przerwała.
- No i? - zapytałam.
- Chłopacy powinni ci powiedzieć - powiedziała i wyszła szybko do salonu. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam myśleć nad tym, co mi powiedziała. Nie rozumiejąc nic weszłam do pokoju za nią i spojrzałam na Rap Mona.
- Chcecie mi coś powiedzieć? - zapytałam pewnie.
- Nie - odparł chłopak.
- Kłamiesz - rzuciłam oschle.
- Powiedzcie jej - powiedział Suga.
- I tak się nie zgodzi - zaprotestował J-Hope.
- Ja tu jestem - kiwnęłam ręką.
- Oh, June... - zaczął Jimin - Chodzi o to, że...
- Że wytwórnia chce więcej twoich tekstów - dokończył Jin.
- Jak to? - pokręciłam głową.
- Są dobre, nawet bardzo.. Z Rap Monem twoje teksty to cudo, a gdybyście pracowali w trójkę...
- W trójkę? - spojrzałam na Rap Mona.
- Z Sugą - wyjaśnił.
- To żart? Dobrze wiecie, że mam własne plany.. Nie zmienię ich dla was.
- Nikt ci nie każe - wtrącił Jungkook - Prosimy cię tylko o pomoc.
- Ale ja mam studia.. Film, książkę.... - zaczęłam wyliczać - Nie mogę, przepraszam.
- Rozumiem, że nie są ważne dla ciebie nasze marzenia? - Tae podszedł do mnie i staliśmy twarzą w twarz - Moje marzenia?
- Oczywiście, że są! - powiedziałam stanowczo - Ale nie dam rady... Taehyung proszę zrozum mnie..
- Nie potrafię, wybacz - powiedział smutno, zabrał kurtkę i wyszedł z domu. Spojrzałam na Jacksona, który przyglądał mi się bacznie.
- My już chyba pójdziemy - wypalił nagle.
- June? - Jimin spojrzał na mnie niepewnie.
- Tak, pójdziemy - przytaknęłam i szybko opuściłam dom razem z chłopakiem.
- Słuchaj, nie powinnaś przywiązywać wagi do tego co mówią - zaczął.
- Ale to moi przyjaciele...
- Ile ich znasz? - zatrzymał się - Miesiąc? Twoje marzenia są ważniejsze niż ich!
- Ale Jackson...
- Nie ma żadnego, ale... Nie pozwolę ci zrezygnować ze studiów, ze swoich marzeń Johanna - powiedział poważnie - Myśl o sobie.
- Ale Taehyung, Rap Mon... - powiedziałam zrezygnowana.
- Co? Taehyung nie jest ciebie wart jeśli każe ci zrezygnować z tego.. A Rap Mon? Proszę cię - prychnął - Tego chłopaka zżera zazdrość o ciebie.. Widzę, że najchętniej zabiłby Tae..
- Nie mów tak - pokręciłam głową.
- Mówię co widzę, okay? - objął mnie ramieniem i powoli ruszył w kierunku kampusu.
- Jackson.. Co ja mam zrobić? - zapytałam łamiącym głosem.
- Walczyć o siebie - powiedział z uśmiechem - O swoje marzenie, a z nimi najlepiej zerwać kontakt.
- Nie chcę, kocham ich - powiedziałam stanowczo. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i poszłam szukać Tae. Krążyłam po parku i nigdzie nie mogłam go znaleźć. Poszłam w końcu w jego ulubione miejsce i znalazłam go nad rzeką. Podeszłam po cichu do niego i usiadłam obok. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał. Chciałam złapać go za rękę, ale szybko ją zabrał.
- Nie bądź taki - wyszeptałam.
- Nic nie robię June - odparł obojętnie - powiedziałaś, że mnie kochasz, myślałem, że będziesz mnie wspierać.
- Zawsze będę to robić Taehyung - spojrzał na mnie - Ale nie ceną własnych marzeń i celów.
- Myślałem, że oboje będziemy się wspierać... Goni nas problem za problemem.. Najpierw przerażenie, że możemy zranić Namjoon'a, teraz ten pieprzony Jackson i twoja pieprzona książka.
- Moja marzenia są dla ciebie gównem? - warknęłam.
- Nie tak to miało zabrzmieć - pokręcił głową.
- Ale zabrzmiało Tae.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło! - krzyknął. Popatrzyłam na niego i wstałam. Bez słowa odeszłam od niego i poszłam do akademika. Nie odwróciłam się ani razu, nie chciałam wiedzieć czy chłopak idzie za mną. Zabolały mnie jego słowa, ale po części ma rację. Powinnam ich wspierać, bo stali się dla mnie naprawdę ważni. Potrzebowali mnie..
Spojrzenie Rap Mona, słowa Taehyung'a. Co oni zrobili z moim życiem? Dwójka zwykłych chłopaków, którzy siedzą mi w głowie. Jestem z Tae, a moje myśli krążą wokół Namjoon'a. Bałam się z nim pracował, bo miałam wrażenie, że to się źle skończy. Nie chciałam zdradzić Tae, kochałam go, ale Namjoon tak mnie pociągał i mieszał w głowie. Jego spojrzenie, jego uśmiech, jego słowa, jego styl bycia i tajemniczość. Jeszcze ta piosenka, którą mi wysłał. Czułam, że otworzył się przede mną i to było fantastyczne. Chciałam poznać go lepiej, chciałam wiedzieć o nim wszystko i wiedzieć, jaki jest naprawdę. Po prostu chciałam.
Usiadłam na łóżku i zasłoniłam twarz dłońmi. Ktoś delikatnie mnie dotknął i odsłonił moją twarz. Przede mną stał Taehyung i patrzył na mnie łagodnie. Ukucnął przede mną.
- Nigdy - powiedział cicho - Nigdy nie prosiłbym cię, żebyś zrezygnowała ze swoich marzeń dla mnie.. Po prostu cię proszę June.. Bądź przy mnie w tym procesie, tak jak ja będę przy tobie.. - przerwał, a głos mu się lekko załamał - Potrzebuję cię Johanna.
Rozdział 21.
Wieczorem zadzwonił do mnie Jin z informacją, o którą go prosiłam. Oznajmił mi, że do uniwersytetu uczęszcza tylko jeden chłopak o nazwisko Wang i ma na imię Jackson. Oznacza to, że to właśnie jego spotkałam w Stanach i to on jest zaginionym "kuzynem". Nie mogłam w to uwierzyć, ale podziękowałam chłopakowi za trud i postanowiłam działać. Od starszych dziewczyn dowiedziałam się, w którym pokoju mieszka i postanowiłam tam pójść. Kiedy stałam przed jego drzwiami długo się wahałam czy zapukać, aż w końcu się odważyłam. Nie musiałam długo czekać, ponieważ po kilku sekundach w drzwiach stał już Jackson.
- Eh, June? - zapytał niepewnie, a ja pokiwałam głową - Mogę ci w czymś pomóc.
- Jackson Wang - powiedziałam szybko - Twoja matka została adoptowana przez rodzinę Darnell, po czym zaszła w ciąże i wyjechała do Korei, gdzie zginęła w wypadku, a ty zostałeś adoptowany.
- Skąd ty? - zapytałam zszokowany - Wejdź - wpuścił mnie do środka i zamknął za nami drzwi - Skąd wiesz?
- Jestem June Louis.. Moja matka z domu nazywa się Darnell... Jesteś tak jakby moim kuzynem..
- Twoi dziadkowie adoptowali moją mamę? - zapytał poważnie, a ja pokiwałam głową - Czy my jesteśmy... rodziną?
- Nie jesteśmy w żadnym stopniu spokrewnieni - odpowiedziałam szybko.
- To dobrze - powiedział chłopak z ulgą.
- Dlaczego? - spojrzałam na niego zawiedziona.
- Bo jesteś za ładna na moją rodzinę - zaśmiał się, a ja do niego dołączyłam - To skoro nasze matki to ... Nie wiem jak je określić.. Inaczej.. Może się poznamy lepiej, hm? - uśmiechnął się szeroko.
- Okay - powiedziałam obojętnie - Ale dzisiaj muszę już lecieć.. Wybacz, że zrobiłam to wszystko tak bezpośrednio, ale rozumiesz? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Pewnie, też chciałbym wiedzieć - odparł uprzejmie. Pożegnałam się z nim i pobiegłam do swojego pokoju, żeby zadzwonić do Rap Mona.. Czemu do niego? Powinnam zadzwonić do Tae, ale zrobię to zaraz. Mam świetny pomysł na piosenkę. Chłopak odebrał szybciej niż spodziewałam.
- Słucham cię Johanna - powiedział rozbawiony.
- Mam pomysł na piosenkę, kiedy możemy się zobaczyć? - powiedziałam szybko.
- Jeśli chcesz nawet dzisiaj - rzucił - Za 15 minut w parku?
- Zgoda, nad rzeką?
- Tak - odpowiedział i się rozłączył. Kiedy tylko założyłam bluzę do pokoju przyszła Yonka z Jimin'em.
- A ty dokąd? - zapytała.
- Później ci wyjaśnię - uśmiechnęłam się przepraszająco i wybiegłam.
Piętnaście minut później byłam już nad rzeką. Rap Mon siedział na brzegu i kiedy mnie zobaczył wstał.
- Myślałem, że to z Tae będziesz chodzić na spacerki - rzucił z łobuzerskim uśmiechem.
- Namjoon! - uderzyłam go lekko w ramię - Nie o tym mowa.
- Podobno masz pomysł na piosenkę? - uniósł jedną brew.
- Tak, spójrz - wyjęłam z torebki nasz stary tekst i zaczęłam poprawiać niektóre rzeczy.
- Myślę, że to będzie dobre - uśmiechnął się szeroko.
- Teraz tylko muzyka i możecie nagrywać - przygryzłam wargę.
- Nie rób tak - powiedział poważnie chłopak.
- Dlaczego? - zapytałam zdezorientowana - Zawsze to robię kiedy....
- Nie rób tego przy mnie, bo pewnego dnia się nie pohamuje i cię pocałuję June... - zamurowało mnie i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Jego słowa wywołały dziwne uczucie w brzuchu. Jak on mógł to mówić skoro byliśmy przyjaciółmi - Odprowadzić cię? - zapytał nagle, ale ja pokręciłam głową - W takim razie, wezmę to - wziął ode mnie tekst - I popracuję nad muzyką, na razie June - pocałował mnie w głowę i oddalił się ode mnie, a ja nadal stałam tak jak wcześniej. Przeczesałam dłonią włosy, otrząsnęłam się i poszłam wolnym krokiem do akademika z nadzieją, że Yonka będzie już spała.
Kiedy wchodziłam do pokoju zobaczyłam, że dziewczyna już śpi i moje prośby się spełniły. Odetchnęłam z ulgą, wzięłam zimny prysznic i położyłam do łóżka. W głowie cały czas krążyły mi słowa Namjoon'a "Kiedyś się nie pohamuje..."
Byłam z Taehyung'iem na plaży i bawiliśmy się dobrze. Ganialiśmy, kąpaliśmy w oceanie. Woda była ciepła i przyjemna. Zanurzyłam się, a kiedy już wypłynęłam na powierzchnię miejsce Tae zajął Namjoon. Uśmiechał się do mnie szeroko i objął silnymi ramionami.
- Kocham cię June - wyszeptał i pocałował.
Obudziłam się i usiadłam na łóżku. Cała byłam mokra, poprawiłam włosy z twarzy i zaczęłam szybko oddychać. Spojrzałam na zegarek była 7:00 rano. Yonka jeszcze spała, a ja postanowiłam się przejść do parku. Założyłam dresy, czarną wciąganą bluzę, trampki i wyszłam. Po kampusie przechadzali się już studenci, którzy uprawiali sport. Modliłam się, żebym nie spotkała Ashton'a, ale ta prośba się nie spełniła. Szedł w moją stronę z jakąś blondynką. Przyjrzałam się jej bardziej i poznałam Sally. Zaniemówiłam i chciałam gdzieś uciec, ale nie miałam gdzie.
- June - powiedział Ashton z uśmiechem - Co u ciebie?
- Nie twoja sprawa - odparłam również z uśmiechem.
- Nie musisz być chamska....
- Daj spokój Ashti - Sally złapała go za rękę - Widzisz, że ta pokraka nie jest warta żadnej chwili z takimi ludźmi jak ty...
- Ktoś cię pytał o zdanie zdziro? - syknęłam, a ona podeszła do mnie.
- Wiem, że to twoja sprawka i tej małej brunetki, pożałujecie - wysyczała, a ja ją odepchnęłam.
- Wiedziałaś, że jak mówisz to plujesz? - uśmiechnęłam się chamsko.
- June zważaj na słowa dobrze? - Ashton zrobił krok w moją stronę. W tej samej chwili przede mną pojawił się Jungkook.
- Odpieprz się kutasie! - syknął do chłopaka.
- Oh, kryminalista - rzucił, a Jungkook parsknął śmiechem i uderzył chłopaka w twarz. Byłam zaskoczona jego siłą, ponieważ Ashton znowu się przewrócił.
- Oh, Tae już był, Namjoon też, Jungkook tak samo, no to jeszcze tylko czterech zostało - syknęłam do blondyna.
- Pożałujecie wszyscy! - warknął i Sally pomogła mu wstać. Spojrzeli się na nas ostatni raz i odeszli szybko.
- Okay? - zapytałam bruneta, a on pokiwał głową.
- Zawsze chciałem to zrobić - powiedział z uśmiechem co mnie rozśmieszyło.
- Co tu robisz? - zapytałam w końcu.
- Stresuje się przed tą rozmową - wyjaśnił.
- Rozumiem, ale będzie dobrze - posłałam mu uśmiech pełen nadziei.
- Mam nadzieję - odwzajemnił uśmiech. Porozmawialiśmy jeszcze trochę i chłopak wrócił do reszty, żeby przygotować się do dzisiejszej rozmowy o kontrakt. Niestety nie mogłyśmy im towarzyszyć, więc postanowiłyśmy, że poczekamy na nich przed wytwórnią i pogratulujemy.
Około 12:00 stałyśmy już z Yonką zestresowane pod wytwórnią. Skakałam z nogi na nogę, bo nie mogłam za żadne skarby się uspokoić.
- Patrz!- krzyknęła Yonka i kiwnęła głową w stronę drzwi. Chłopacy wyszli niezbyt zadowoleni i spojrzeli na nas - Jak poszło? - zapytała brunetka.
- No wiecie... - zaczął Jin.
Około 12:00 stałyśmy już z Yonką zestresowane pod wytwórnią. Skakałam z nogi na nogę, bo nie mogłam za żadne skarby się uspokoić.
- Patrz!- krzyknęła Yonka i kiwnęła głową w stronę drzwi. Chłopacy wyszli niezbyt zadowoleni i spojrzeli na nas - Jak poszło? - zapytała brunetka.
- No wiecie... - zaczął Jin.
czwartek, 23 marca 2017
Rozdział 20.
Nadszedł dzień rozmowy w wydawnictwie. Założyłam białą koszulę z wycięciami na ramionach, czarne spodnie i botki na obcasie, które wczoraj kupiłam. Włosy związałam w solidny kucyk, jak uczyła mnie mama. Prysnęłam się perfumami, zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam.
Droga do wydawnictwa zajęła mi 15 minut spacerem. Budynek był wysoki i oszklony, jak na porządne biuro przystało. Weszłam do środka i podeszłam do recepcjonistki.
- Dzień dobry - powiedziała kobieta - W czym mogę pomóc?
- Nazywaj się June Louis, mam rozmowę - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Ah tak, zapraszam - wstała i skierowała się do windy. Poszłam za nią i wcisnęła guzik z piętrem 14. Znalazłyśmy się na górze dość szybko, zaprowadziła mnie do pokoju 21 i przekazała, że czekają już na mnie. Zapukałam delikatnie i weszłam do środka.
- June? - starsza kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie i wstała. Pokiwałam głową i uścisnęłam jej rękę - Proszę usiądź - wskazała na krzesło, więc tak zrobiłam - Więc tak, tu jest umowa, musimy ustalić w jakich miastach odbędą się premiery, oprócz tego czy jesteś zainteresowana nagraniem filmu na podstawie książki?
- Filmu? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, książka jest świetna, najlepsi reżyserowie chcą ją przenieść na ekrany - uśmiechnęła się - Studiujesz w Korei, tak? - pokiwałam głową - Więc świetnie, tam film będzie nagrany, musimy najpierw ją wydać, ale proces nie będzie trwał długo, za około miesiąc odezwiemy się w sprawie filmu, dobrze?
- Tak, świetnie - pokiwałam entuzjastycznie głową. Przeczytałam umowę, była krótka i dobrze napisana. Podpisałam ją i oddałam kopię swojej szefowej, a oryginał schowałam do torebki.
- Gdzie mają odbyć się premiery? - zapytała kobieta.
- Myślę, że tu, w Londynie.. Oczywiście w Seulu - uśmiechnęłam się.
- Dobrze, resztę mogę ustalić sama? - zapytała ciepło.
- Pewnie - zgodziłam się. Spędziłyśmy na rozmowie jeszcze około godziny, wybrałyśmy okładkę i wszystko poszło do drukarni. Byłam szczęśliwa, że moja książka, nie dość że się ukaże, to jeszcze zostanie nakręcony film na jej podstawie. Oznacza to dla mnie ogromne pieniądze, ale i dużo obowiązków. Nie wiem, czy pogodzę kontrakt chłopaków, studia, książkę i film. To było dla mnie naprawdę dużo, ale wiązało się z ogromną szansą.
Po rozmowie wróciłam do hotelu, zabrałam rzeczy i pojechałam na lotnisko, ponieważ o 13:00 miałam samolot do Korei. Chłopacy i Yonka już od dzisiaj byli w Seulu, a ja będę tam dopiero późnym wieczorem. Mimo wszystko cieszyłam się, że mamy jeszcze trochę wolnego i mogłam spędzić z nimi czas, a co najważniejsze towarzyszyć im na rozmowie w sprawie kontraktu.
Około 22:00 znalazłam się na lotnisku. Poprosiłam Rap Mona, żeby po mnie przyjechał. Moje myśli w samolocie cały czas krążyły wokół Tae, jego i tajemniczego chłopaka. Odebrałam walizkę i ruszyłam wolnym krokiem do wyjścia.
- Cześć - Namjoon przytulił mnie i pocałował w głowę - Jak podróż?
- Dobrze - odparłam uprzejmie i poszliśmy do samochodu w ciszy. Kiedy wsiadłam na miejsce pasażera chłopak odpalił silnik i ruszył powoli.
- Z Tae ok? - zapytał cicho.
- Nie wiem, póki co nie jesteśmy razem - wzruszyłam ramionami. Namjoon zjechał na pobocze i zatrzymał się. Zgasił silnik, złapał mnie za dłonie i spojrzał prosto w oczy.
- June - zaczął poważnie - Ja naprawdę chce, żebyś z Tae była szczęśliwa, ale nie mogę trzymać się od ciebie z daleka - przerwał i wziął głęboki oddech - Chce być blisko ciebie, ale nie jako twój chłopak - głos mu zaczął drżeć - Naprawdę bym chciał, ale nie mogę.. Jestem zobowiązany wobec chłopaków, piszę piosenki.. Nie miałbym dla ciebie czasu.. Proszę daj szansę Taehyung'owi...
- Namjoon, ja - zaczęłam.
- Proszę - w jego oczach pojawiły się łzy.
- Dobrze - powiedziałam cicho - Cieszę się, że jesteśmy przyjaciółmi - dodałam.
- Ja też June - przytaknął i pocałował mnie w czoło - Zawsze będę przy tobie, nawet jeśli nie będziesz tego czuła.
- Dobrze - pokiwałam głową i chłopak ponownie wjechał na drogę. Resztę drogi do akademika przebyliśmy w milczeniu. Nie wiedziałam co mam myśleć o jego słowach. Jemu na mnie zależy, ale nie chce mnie ranić, szanuję to. Tylko, że ja nie chce ranić TaeTae. Naprawdę mi na nim zależy i myślę, że spełnię prośbę Namjoon'a i nam "nam szansę".
Kiedy wjechaliśmy na kampus i chłopak zaparkował, podziękowałam mu, zabrałam walizkę i poszłam szybko do akademika. Znalazłam klucz i otworzyłam drzwi. Yonka siedziała i czekała na mnie. Kiedy mnie zobaczyła podskoczyła i rzuciła mi się na szyję.
- Cieszę się, że już jesteś - powiedziała kiedy oderwała się ode mnie - Jak było?
- Poczekaj - odparłam i usiadłam na łóżko - Muszę ci coś powiedzieć - uśmiechnęłam się tajemniczo i opowiedziałam o książce, filmie i tajemniczym chłopaku.
- Naprawdę spotkałaś go tam? - zapytała zamyślona.
- Naprawdę nie jesteś zainteresowana filmem i książką tylko tym chłopakiem? - zaśmiałam się, a ona pokręciła głową.
- Oczywiście, że jestem, ale to niesamowite, że spotkaliście się kilka tysięcy kilometrów stąd - stwierdziła.
- Oh Yonka - zaczęłam się śmiać - Ja nawet nie wiem, czy to na pewno on.
- A jeśli?
- Jeśli będę pewna na 100% będę mogła myśleć co dalej - wstałam z łóżka i przeciągnęłam się - Idę się wykąpać - poszłam do łazienki i zamyśliłam się pod prysznicem.
Następnego dnia od rana pojechałyśmy z Yonką do chłopaków, żeby sprawdzić jak im idą przygotowania. Przywitałam się ze wszystkimi opowiadając im o książce i filmie. Byli na mnie źli, że im nie powiedziałam, ale szczęśliwi, że moje marzenia się spełniają.
- Więc kiedy wychodzi książka? - zapytał uśmiechnięty Jungkook.
- Około 2 tygodnie i będzie - odpowiedziałam.
- Już nie mogę się doczekać - zapiszczał J-Hope - Na pewno przeczytam.
- Cieszę się - uśmiechnęłam się do niego.
- Szkoda, że nam nie powiedziałaś - Jimin spojrzał na mnie z wyrzutami.
- Nie chciałam zapeszać - powiedziałam przepraszająco.
- Nie szkodzi, cieszę się - odpowiedział chłopak.
- Co z piosenkami? - zapytał bezpośrednio Suga.
- Yoongi! - Rap Mon skarcił go.
- No co? Obiecała - powiedział przepraszająco.
- Obiecałam, więc dalej będę pisać z Namjoon'em. Sama nie dam rady - odpowiedziałam chłodno.
- Świetnie - odpowiedział chłopak.
- Suga, jesteś okropny - powiedział Jungkook zły.
- Dbam o nasz interes - spojrzał na niego wściekły.
- Dobra skończcie - warknął Jin, a chłopacy od razu się uciszyli. Czując niezręczną atmosferę wstałam i poszłam do kuchni. Za mną przyszedł Taehyung i objął mnie w pasie.
- Cieszę się z twojego szczęścia - wyszeptał.
- Byłabym bardziej szczęśliwa - odwróciłam się do niego twarzą - Gdybym wiedziała co z nami?
- Nie rozumiem - pokręcił głową.
- To ja nie rozumiem Tae...
- Ty... Chcesz ze mną być?
- Tak..
- Naprawdę? - na jego twarzy pojawił się uśmiech - Co z Rap Monem?
- Głuptasku.. Nic.. Jesteśmy przyjaciółmi, naprawdę, nic więcej - odparłam, a chłopak pocałował mnie w usta. Kochałam te pocałunki, kochałam ogień, który pojawiał się w moim ciele za każdym razem, kochałam to jak między nami iskrzyło. Miałam nadzieję, że tak będzie zawsze, bo te chwile są warte wszystkiego.
Droga do wydawnictwa zajęła mi 15 minut spacerem. Budynek był wysoki i oszklony, jak na porządne biuro przystało. Weszłam do środka i podeszłam do recepcjonistki.
- Dzień dobry - powiedziała kobieta - W czym mogę pomóc?
- Nazywaj się June Louis, mam rozmowę - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Ah tak, zapraszam - wstała i skierowała się do windy. Poszłam za nią i wcisnęła guzik z piętrem 14. Znalazłyśmy się na górze dość szybko, zaprowadziła mnie do pokoju 21 i przekazała, że czekają już na mnie. Zapukałam delikatnie i weszłam do środka.
- June? - starsza kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie i wstała. Pokiwałam głową i uścisnęłam jej rękę - Proszę usiądź - wskazała na krzesło, więc tak zrobiłam - Więc tak, tu jest umowa, musimy ustalić w jakich miastach odbędą się premiery, oprócz tego czy jesteś zainteresowana nagraniem filmu na podstawie książki?
- Filmu? - zapytałam zdziwiona.
- Tak, książka jest świetna, najlepsi reżyserowie chcą ją przenieść na ekrany - uśmiechnęła się - Studiujesz w Korei, tak? - pokiwałam głową - Więc świetnie, tam film będzie nagrany, musimy najpierw ją wydać, ale proces nie będzie trwał długo, za około miesiąc odezwiemy się w sprawie filmu, dobrze?
- Tak, świetnie - pokiwałam entuzjastycznie głową. Przeczytałam umowę, była krótka i dobrze napisana. Podpisałam ją i oddałam kopię swojej szefowej, a oryginał schowałam do torebki.
- Gdzie mają odbyć się premiery? - zapytała kobieta.
- Myślę, że tu, w Londynie.. Oczywiście w Seulu - uśmiechnęłam się.
- Dobrze, resztę mogę ustalić sama? - zapytała ciepło.
- Pewnie - zgodziłam się. Spędziłyśmy na rozmowie jeszcze około godziny, wybrałyśmy okładkę i wszystko poszło do drukarni. Byłam szczęśliwa, że moja książka, nie dość że się ukaże, to jeszcze zostanie nakręcony film na jej podstawie. Oznacza to dla mnie ogromne pieniądze, ale i dużo obowiązków. Nie wiem, czy pogodzę kontrakt chłopaków, studia, książkę i film. To było dla mnie naprawdę dużo, ale wiązało się z ogromną szansą.
Po rozmowie wróciłam do hotelu, zabrałam rzeczy i pojechałam na lotnisko, ponieważ o 13:00 miałam samolot do Korei. Chłopacy i Yonka już od dzisiaj byli w Seulu, a ja będę tam dopiero późnym wieczorem. Mimo wszystko cieszyłam się, że mamy jeszcze trochę wolnego i mogłam spędzić z nimi czas, a co najważniejsze towarzyszyć im na rozmowie w sprawie kontraktu.
Około 22:00 znalazłam się na lotnisku. Poprosiłam Rap Mona, żeby po mnie przyjechał. Moje myśli w samolocie cały czas krążyły wokół Tae, jego i tajemniczego chłopaka. Odebrałam walizkę i ruszyłam wolnym krokiem do wyjścia.
- Cześć - Namjoon przytulił mnie i pocałował w głowę - Jak podróż?
- Dobrze - odparłam uprzejmie i poszliśmy do samochodu w ciszy. Kiedy wsiadłam na miejsce pasażera chłopak odpalił silnik i ruszył powoli.
- Z Tae ok? - zapytał cicho.
- Nie wiem, póki co nie jesteśmy razem - wzruszyłam ramionami. Namjoon zjechał na pobocze i zatrzymał się. Zgasił silnik, złapał mnie za dłonie i spojrzał prosto w oczy.
- June - zaczął poważnie - Ja naprawdę chce, żebyś z Tae była szczęśliwa, ale nie mogę trzymać się od ciebie z daleka - przerwał i wziął głęboki oddech - Chce być blisko ciebie, ale nie jako twój chłopak - głos mu zaczął drżeć - Naprawdę bym chciał, ale nie mogę.. Jestem zobowiązany wobec chłopaków, piszę piosenki.. Nie miałbym dla ciebie czasu.. Proszę daj szansę Taehyung'owi...
- Namjoon, ja - zaczęłam.
- Proszę - w jego oczach pojawiły się łzy.
- Dobrze - powiedziałam cicho - Cieszę się, że jesteśmy przyjaciółmi - dodałam.
- Ja też June - przytaknął i pocałował mnie w czoło - Zawsze będę przy tobie, nawet jeśli nie będziesz tego czuła.
- Dobrze - pokiwałam głową i chłopak ponownie wjechał na drogę. Resztę drogi do akademika przebyliśmy w milczeniu. Nie wiedziałam co mam myśleć o jego słowach. Jemu na mnie zależy, ale nie chce mnie ranić, szanuję to. Tylko, że ja nie chce ranić TaeTae. Naprawdę mi na nim zależy i myślę, że spełnię prośbę Namjoon'a i nam "nam szansę".
Kiedy wjechaliśmy na kampus i chłopak zaparkował, podziękowałam mu, zabrałam walizkę i poszłam szybko do akademika. Znalazłam klucz i otworzyłam drzwi. Yonka siedziała i czekała na mnie. Kiedy mnie zobaczyła podskoczyła i rzuciła mi się na szyję.
- Cieszę się, że już jesteś - powiedziała kiedy oderwała się ode mnie - Jak było?
- Poczekaj - odparłam i usiadłam na łóżko - Muszę ci coś powiedzieć - uśmiechnęłam się tajemniczo i opowiedziałam o książce, filmie i tajemniczym chłopaku.
- Naprawdę spotkałaś go tam? - zapytała zamyślona.
- Naprawdę nie jesteś zainteresowana filmem i książką tylko tym chłopakiem? - zaśmiałam się, a ona pokręciła głową.
- Oczywiście, że jestem, ale to niesamowite, że spotkaliście się kilka tysięcy kilometrów stąd - stwierdziła.
- Oh Yonka - zaczęłam się śmiać - Ja nawet nie wiem, czy to na pewno on.
- A jeśli?
- Jeśli będę pewna na 100% będę mogła myśleć co dalej - wstałam z łóżka i przeciągnęłam się - Idę się wykąpać - poszłam do łazienki i zamyśliłam się pod prysznicem.
Następnego dnia od rana pojechałyśmy z Yonką do chłopaków, żeby sprawdzić jak im idą przygotowania. Przywitałam się ze wszystkimi opowiadając im o książce i filmie. Byli na mnie źli, że im nie powiedziałam, ale szczęśliwi, że moje marzenia się spełniają.
- Więc kiedy wychodzi książka? - zapytał uśmiechnięty Jungkook.
- Około 2 tygodnie i będzie - odpowiedziałam.
- Już nie mogę się doczekać - zapiszczał J-Hope - Na pewno przeczytam.
- Cieszę się - uśmiechnęłam się do niego.
- Szkoda, że nam nie powiedziałaś - Jimin spojrzał na mnie z wyrzutami.
- Nie chciałam zapeszać - powiedziałam przepraszająco.
- Nie szkodzi, cieszę się - odpowiedział chłopak.
- Co z piosenkami? - zapytał bezpośrednio Suga.
- Yoongi! - Rap Mon skarcił go.
- No co? Obiecała - powiedział przepraszająco.
- Obiecałam, więc dalej będę pisać z Namjoon'em. Sama nie dam rady - odpowiedziałam chłodno.
- Świetnie - odpowiedział chłopak.
- Suga, jesteś okropny - powiedział Jungkook zły.
- Dbam o nasz interes - spojrzał na niego wściekły.
- Dobra skończcie - warknął Jin, a chłopacy od razu się uciszyli. Czując niezręczną atmosferę wstałam i poszłam do kuchni. Za mną przyszedł Taehyung i objął mnie w pasie.
- Cieszę się z twojego szczęścia - wyszeptał.
- Byłabym bardziej szczęśliwa - odwróciłam się do niego twarzą - Gdybym wiedziała co z nami?
- Nie rozumiem - pokręcił głową.
- To ja nie rozumiem Tae...
- Ty... Chcesz ze mną być?
- Tak..
- Naprawdę? - na jego twarzy pojawił się uśmiech - Co z Rap Monem?
- Głuptasku.. Nic.. Jesteśmy przyjaciółmi, naprawdę, nic więcej - odparłam, a chłopak pocałował mnie w usta. Kochałam te pocałunki, kochałam ogień, który pojawiał się w moim ciele za każdym razem, kochałam to jak między nami iskrzyło. Miałam nadzieję, że tak będzie zawsze, bo te chwile są warte wszystkiego.
Rozdział 19.
Siedziałam w hotelu i rozglądałam się po pokoju. Był przytulny i nie za duży. Westchnęłam ciężko, a mój laptop zapiszczał. Otworzyłam go i zobaczyłam maila od Namjoon'a.
"Mam nadzieję, że Ci się spodoba, przyjaciółko"
Ostatnie słowo zakuło mnie w serce, ale szybko się otrząsnęłam i otworzyłam plik. Okazało się, że była to piosenka. Chłopak rapował. W słuchałam się w słowa, które z każdą sekundą przemawiały do mnie coraz bardziej.
"Wszystko dzieje się krok po kroku, nabierasz kształtu. Nie zapominaj o początku, nie zapominaj tych chwil. "
Dopiero kiedy piosenka się skończyła zorientowałam się, że płacze. Wytarłam łzy i wybrałam numer do chłopaka.
- Podoba się? - zapytał kiedy tylko odebrał.
- Jest piękna - powiedziałam szczerze.
- Jesteś pierwszą osobą, która to słyszy.
- Dlaczego akurat ja? - zapytałam i po ciągnęłam nosem.
- Płakałaś? - jego głos był zmartwiony.
- Nie - skłamałam - więc czemu ja?
- Liczy się dla mnie twoje zdanie Johanna - powiedział cicho, a mi zrobiło się ciepło na sercu.
- To miłe - powiedziałam cicho.
- Musimy pogadać - zmienił nagle temat. Nie dał mi dojść do słowa tylko mówił dalej - Powinnaś porozmawiać z Tae i wyjaśnić mu swoje uczucia, bo on się w nich gubi.
- Nie rozumiem - pokręciłam głową.
- Chodzi o to, że on cały czas myśli, że coś do mnie czujesz... - zaczął.
- Ale ja... Słuchaj.. Nie powinniśmy o tym rozmawiać.. - powiedziałam twardo.
- Musimy to wyjaśnić.
- Nie przez telefon Namjoon, muszę kończyć na razie! - rozłączyłam się i zaczęłam szybko oddychać. Strasznie się zdenerwowałam, nie powinien poruszać tego tematu... przynajmniej nie przez telefon.
Westchnęłam ciężko i wyszłam z hotelu. Umówiłam się w parku niedaleko ze swoją kuzynką, która ma informacje potrzebne do odnalezienia mojej zaginionej rodziny. Szłam ruchliwą ulicą kompletnie zamyślona, nie zwracałam uwagi na nic. Z melancholijnego nastroju wyrwał mnie jakiś chłopak, który szarpnął do tyłu.
- Hej, chcesz już skończyć swoje życie? - zapytał. Spojrzałam na niego. Przede mną stał wysoki chłopak o blond włosach.
- Miłe - odparłam onieśmielona jego urodą - Dziękuję - uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co - również się uśmiechnął - Jak masz na imię?
- June - wyciągnęłam do niego rękę.
- Jackson - odwzajemnił uścisk.
- Chyba nie jesteś stąd?
- Mieszkam w Korei.
- Naprawdę? - zapytałam zaskoczona - Chodzę tam na studia.
- Żartujesz? - zaczął się śmiać - Ja też.
- Ile przypadków - dołączyłam do niego.
- Nazywam się Jackson Wang, znajdziesz mnie na wydziale muzycznym, a teraz wybacz, ale muszę iść - skinął lekko głową i odszedł uśmiechając się do mnie. Patrzyłam na niego zauroczona dopóki nie zniknął mi z oczu. Pokręciłam głową, żeby się otrząsnąć i pobiegłam do Any.
- Cześć kochana - powiedziałam z daleka. Dziewczyna wstała na mój widok i uscisnęła mocno.
- Mam nadzieję, że masz dobry powód spóźnienia - powiedziała karcąco.
- Spotkałam przystojnego chłopaka, w zasadzie to wpadłabym pod samochód, a on mnie uratował - na samą myśl o nim uśmiechnęłam się.
- Ohoho, a myślałam, że w głosie siedzi Taehyung - poruszyła brwiami.
- Oczywiście, że tak - skrzyżowałam ręce udając obrażoną.
- Dobra, do rzeczy, bo muszę zaraz wracać do pracy - usiadła na ławce i zaczęła grzebać w torebce - Nazywa się Wang, ma 22 lata, uczy się na wydziale muzycznym w twoim uniwerku. Wychowywał się w bogatej rodzinie zastępczej w Chinach, ale wrócił do Korei na studia.
- Dziwne - mruknełam, Jackson miał nazwisko Wang i uczył się na wydziale muzycznym. Pewnie to tylko przypadek, ale...
- Ziemia do June - Ana machała mi energicznie dłonią przed oczami - Muszę lecieć, ale odezwij się jutro po rozmowie, wyskoczymy gdzieś, dobrze?
- Dobrze - odpowiedziałam. Dziewczyna pocałowała mnie w policzek i pobiegła gdzieś. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Jina. Odebrał po 3 sygnałach.
- Tak słońce? - zapytał wesoło.
- Zrobisz coś dla mnie?
- Oczywiście.
- Sprawdzisz ile osób o nazwisko Wang uczy się u mnie na wydziale muzycznym?
- Dobrze - powiedział z zawahaniem - Czy to pilne?
- Niekoniecznie, ale byłabym zobowiązana jeśli dowiedział byś się tego bardzo szybko Jin - powiedziałam poważnie.
- Dobrze June, odezwę się wieczorem, całuję - powiedział szybko i się rozłączył. Wrzuciłam telefon do torebki i poszłam się przejść na plażę z nadzieją, że spotkam tego chłopaka jeszcze raz.
"Mam nadzieję, że Ci się spodoba, przyjaciółko"
Ostatnie słowo zakuło mnie w serce, ale szybko się otrząsnęłam i otworzyłam plik. Okazało się, że była to piosenka. Chłopak rapował. W słuchałam się w słowa, które z każdą sekundą przemawiały do mnie coraz bardziej.
"Wszystko dzieje się krok po kroku, nabierasz kształtu. Nie zapominaj o początku, nie zapominaj tych chwil. "
Dopiero kiedy piosenka się skończyła zorientowałam się, że płacze. Wytarłam łzy i wybrałam numer do chłopaka.
- Podoba się? - zapytał kiedy tylko odebrał.
- Jest piękna - powiedziałam szczerze.
- Jesteś pierwszą osobą, która to słyszy.
- Dlaczego akurat ja? - zapytałam i po ciągnęłam nosem.
- Płakałaś? - jego głos był zmartwiony.
- Nie - skłamałam - więc czemu ja?
- Liczy się dla mnie twoje zdanie Johanna - powiedział cicho, a mi zrobiło się ciepło na sercu.
- To miłe - powiedziałam cicho.
- Musimy pogadać - zmienił nagle temat. Nie dał mi dojść do słowa tylko mówił dalej - Powinnaś porozmawiać z Tae i wyjaśnić mu swoje uczucia, bo on się w nich gubi.
- Nie rozumiem - pokręciłam głową.
- Chodzi o to, że on cały czas myśli, że coś do mnie czujesz... - zaczął.
- Ale ja... Słuchaj.. Nie powinniśmy o tym rozmawiać.. - powiedziałam twardo.
- Musimy to wyjaśnić.
- Nie przez telefon Namjoon, muszę kończyć na razie! - rozłączyłam się i zaczęłam szybko oddychać. Strasznie się zdenerwowałam, nie powinien poruszać tego tematu... przynajmniej nie przez telefon.
Westchnęłam ciężko i wyszłam z hotelu. Umówiłam się w parku niedaleko ze swoją kuzynką, która ma informacje potrzebne do odnalezienia mojej zaginionej rodziny. Szłam ruchliwą ulicą kompletnie zamyślona, nie zwracałam uwagi na nic. Z melancholijnego nastroju wyrwał mnie jakiś chłopak, który szarpnął do tyłu.
- Hej, chcesz już skończyć swoje życie? - zapytał. Spojrzałam na niego. Przede mną stał wysoki chłopak o blond włosach.
- Miłe - odparłam onieśmielona jego urodą - Dziękuję - uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co - również się uśmiechnął - Jak masz na imię?
- June - wyciągnęłam do niego rękę.
- Jackson - odwzajemnił uścisk.
- Chyba nie jesteś stąd?
- Mieszkam w Korei.
- Naprawdę? - zapytałam zaskoczona - Chodzę tam na studia.
- Żartujesz? - zaczął się śmiać - Ja też.
- Ile przypadków - dołączyłam do niego.
- Nazywam się Jackson Wang, znajdziesz mnie na wydziale muzycznym, a teraz wybacz, ale muszę iść - skinął lekko głową i odszedł uśmiechając się do mnie. Patrzyłam na niego zauroczona dopóki nie zniknął mi z oczu. Pokręciłam głową, żeby się otrząsnąć i pobiegłam do Any.
- Cześć kochana - powiedziałam z daleka. Dziewczyna wstała na mój widok i uscisnęła mocno.
- Mam nadzieję, że masz dobry powód spóźnienia - powiedziała karcąco.
- Spotkałam przystojnego chłopaka, w zasadzie to wpadłabym pod samochód, a on mnie uratował - na samą myśl o nim uśmiechnęłam się.
- Ohoho, a myślałam, że w głosie siedzi Taehyung - poruszyła brwiami.
- Oczywiście, że tak - skrzyżowałam ręce udając obrażoną.
- Dobra, do rzeczy, bo muszę zaraz wracać do pracy - usiadła na ławce i zaczęła grzebać w torebce - Nazywa się Wang, ma 22 lata, uczy się na wydziale muzycznym w twoim uniwerku. Wychowywał się w bogatej rodzinie zastępczej w Chinach, ale wrócił do Korei na studia.
- Dziwne - mruknełam, Jackson miał nazwisko Wang i uczył się na wydziale muzycznym. Pewnie to tylko przypadek, ale...
- Ziemia do June - Ana machała mi energicznie dłonią przed oczami - Muszę lecieć, ale odezwij się jutro po rozmowie, wyskoczymy gdzieś, dobrze?
- Dobrze - odpowiedziałam. Dziewczyna pocałowała mnie w policzek i pobiegła gdzieś. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Jina. Odebrał po 3 sygnałach.
- Tak słońce? - zapytał wesoło.
- Zrobisz coś dla mnie?
- Oczywiście.
- Sprawdzisz ile osób o nazwisko Wang uczy się u mnie na wydziale muzycznym?
- Dobrze - powiedział z zawahaniem - Czy to pilne?
- Niekoniecznie, ale byłabym zobowiązana jeśli dowiedział byś się tego bardzo szybko Jin - powiedziałam poważnie.
- Dobrze June, odezwę się wieczorem, całuję - powiedział szybko i się rozłączył. Wrzuciłam telefon do torebki i poszłam się przejść na plażę z nadzieją, że spotkam tego chłopaka jeszcze raz.
środa, 22 marca 2017
Rozdział 18.
*Taehyung
June wyjechała już do Stanów. Kiedy odwiozłem ją na lotnisko i wróciłem, nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Kręciłem się po domu bez celu, aż w końcu opadłem na łóżko. Cały czas miałem przed oczami nasz pocałunek, prześladowała mnie chwila, w której ją poznałem. Jej nieśmiały uśmiech, niepewne ruchy, zakłopotanie i w końcu spojrzenie na Namjoon'a. Widzę to jak ona patrzy na niego, a on na nią i cholernie mnie to boli. Każda chwila kiedy to widzę jest dla mnie zabójcza. Ból, który mi wtedy towarzyszy rozrywa mnie od środka.
- Tae? - do pokoju wszedł Suga i patrzył na mnie z troską w oczach.
- Tak hyung? - usiadłem i włożyłem ręce do kieszeni od bluzy.
- Pogadamy? - zapytał i usiadł obok mnie. Pokiwałem głową, więc chłopak kontynuował - Widzę, że ty i June macie się ku sobie..
- Chciałbym - westchnąłem ciężko.
- Co się dzieje? - spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Nie widzisz jak June i Rap Mon na siebie patrzą? Proszę, nie wmawiaj mi, że mam paranoje i tylko ja to widzę - pokręciłem głową.
- Nie Tae.. Widzę to - położył mi dłoń na ramieniu - Ale RM jej nie ruszy.
- Suga, ja to wiem - powiedziałem pewnie - Ale nie zmienię ich uczuć.
- Namjoon nic do niej nie czuje - wypalił w końcu - Dla niego najważniejszy jest kontrakt.
- No i jeszcze kontrakt.. Przecież nie będę miał dla niej czasu... - zacząłem, ale Yoongi przerwał mi śmiechem.
- Oh Tae - wydusił - Za dużo myślisz.. Daj się ponieść - poklepał mnie po plecach i wyszedł. Zostawił mnie samego z moimi myślami. Położyłem się ponownie na łóżku i zacząłem myśleć nad słowami Sugi. Może faktycznie miał rację i za dużo myślę. Jednak nie zmienia to moich wątpliwości na temat Namjoon'a. Nie chce, żeby jego bolał ten związek. Jest dla mnie jak brak i nir chce umyślnie go ranić, chce żeby był szczęśliwy.
Podniosłem się i poszedłem do przyjaciela. Siedział w salonie i pisał coś w notatniku.
- Tae - powiedział wesoło kiedy mnie zobaczył i zamknął zeszyt.
- Nie przeszkadzam? - zapytałem trochę niepewnie.
- Nigdy bracie - odparł - Siadaj - wskazał głową fotel, więc zająłem miejsce i zacząłem nerwowo skubać paznokcie. Chłopak przyglądał mi się z rozbawieniem - Co cię gryzie?
- June - powiedziałem w końcu i spojrzałem na niego - Ty, twoje uczucia do niej.. Jej uczucia do ciebie.. Czuje się niepotrzebnym pionkiem w tej grze - mówiłem szybko.
- Taehyung, wyluzuj.. Ja i June to rozdział, który się nigdy nie zacznie - powiedział spokojnie. Spojrzałem mu w oczy i nie widziałem w nich ani bólu, ani rozgoryczenia.
- Ale czujesz coś do niej? - zapytałem cicho.
- Tak czuje - przyznał i spuścił wzrok na swoje buty - Ale sam nie wiem co.. Jedyne czego jestem pewien to tego, że czuję potrzebę chronienia jej przed wszystkimi i przed całym światem, jest taka bezbronna, a ludzie są bezlitośni - wziął głęboki oddech - Obiecuje ci, że wszystko sobie z nią wyjaśnię i będziecie szczęśliwi, ale nie mogę ci obiecać, że - przerwał i podniósł wzrok z powrotem na mnie - Że nie będę o nią zazdrosny, bo będę.. Ale nigdy nie zrobię nic, żeby wam zaszkodzić. Obiecuję - wstałem z miejsca, Namjoon zrobił to samo. Przytuliliśmy się po przyjacielsku i wyszedłem na zewnątrz, żeby trochę ochłonąć po jego słowach.
June wyjechała już do Stanów. Kiedy odwiozłem ją na lotnisko i wróciłem, nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Kręciłem się po domu bez celu, aż w końcu opadłem na łóżko. Cały czas miałem przed oczami nasz pocałunek, prześladowała mnie chwila, w której ją poznałem. Jej nieśmiały uśmiech, niepewne ruchy, zakłopotanie i w końcu spojrzenie na Namjoon'a. Widzę to jak ona patrzy na niego, a on na nią i cholernie mnie to boli. Każda chwila kiedy to widzę jest dla mnie zabójcza. Ból, który mi wtedy towarzyszy rozrywa mnie od środka.
- Tae? - do pokoju wszedł Suga i patrzył na mnie z troską w oczach.
- Tak hyung? - usiadłem i włożyłem ręce do kieszeni od bluzy.
- Pogadamy? - zapytał i usiadł obok mnie. Pokiwałem głową, więc chłopak kontynuował - Widzę, że ty i June macie się ku sobie..
- Chciałbym - westchnąłem ciężko.
- Co się dzieje? - spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Nie widzisz jak June i Rap Mon na siebie patrzą? Proszę, nie wmawiaj mi, że mam paranoje i tylko ja to widzę - pokręciłem głową.
- Nie Tae.. Widzę to - położył mi dłoń na ramieniu - Ale RM jej nie ruszy.
- Suga, ja to wiem - powiedziałem pewnie - Ale nie zmienię ich uczuć.
- Namjoon nic do niej nie czuje - wypalił w końcu - Dla niego najważniejszy jest kontrakt.
- No i jeszcze kontrakt.. Przecież nie będę miał dla niej czasu... - zacząłem, ale Yoongi przerwał mi śmiechem.
- Oh Tae - wydusił - Za dużo myślisz.. Daj się ponieść - poklepał mnie po plecach i wyszedł. Zostawił mnie samego z moimi myślami. Położyłem się ponownie na łóżku i zacząłem myśleć nad słowami Sugi. Może faktycznie miał rację i za dużo myślę. Jednak nie zmienia to moich wątpliwości na temat Namjoon'a. Nie chce, żeby jego bolał ten związek. Jest dla mnie jak brak i nir chce umyślnie go ranić, chce żeby był szczęśliwy.
Podniosłem się i poszedłem do przyjaciela. Siedział w salonie i pisał coś w notatniku.
- Tae - powiedział wesoło kiedy mnie zobaczył i zamknął zeszyt.
- Nie przeszkadzam? - zapytałem trochę niepewnie.
- Nigdy bracie - odparł - Siadaj - wskazał głową fotel, więc zająłem miejsce i zacząłem nerwowo skubać paznokcie. Chłopak przyglądał mi się z rozbawieniem - Co cię gryzie?
- June - powiedziałem w końcu i spojrzałem na niego - Ty, twoje uczucia do niej.. Jej uczucia do ciebie.. Czuje się niepotrzebnym pionkiem w tej grze - mówiłem szybko.
- Taehyung, wyluzuj.. Ja i June to rozdział, który się nigdy nie zacznie - powiedział spokojnie. Spojrzałem mu w oczy i nie widziałem w nich ani bólu, ani rozgoryczenia.
- Ale czujesz coś do niej? - zapytałem cicho.
- Tak czuje - przyznał i spuścił wzrok na swoje buty - Ale sam nie wiem co.. Jedyne czego jestem pewien to tego, że czuję potrzebę chronienia jej przed wszystkimi i przed całym światem, jest taka bezbronna, a ludzie są bezlitośni - wziął głęboki oddech - Obiecuje ci, że wszystko sobie z nią wyjaśnię i będziecie szczęśliwi, ale nie mogę ci obiecać, że - przerwał i podniósł wzrok z powrotem na mnie - Że nie będę o nią zazdrosny, bo będę.. Ale nigdy nie zrobię nic, żeby wam zaszkodzić. Obiecuję - wstałem z miejsca, Namjoon zrobił to samo. Przytuliliśmy się po przyjacielsku i wyszedłem na zewnątrz, żeby trochę ochłonąć po jego słowach.
wtorek, 21 marca 2017
Rozdział 17.
Obudziłam się rano i wyciągnęłam rękę. Taehyung'a nie było już w łóżku. Podniosłam się i spojrzałam na godzinę, dochodziło południe. Wzięłam zimny prysznic i ubrałam się. Skierowałam się do kuchni.
- Dzień dobry - brunetka uśmiechnęła się do mnie i podała kawę.
- Dziękuję - odpowiedziałam i zajęłam miejsce przy wyspie kuchennej - Gdzie reszta? - rozejrzałam się po domu.
- Wyszli na plażę poćwiczyć choreografię - powiedziała i usiadła obok mnie.
- Oh, czyli mamy dziś wolne?
- Dokładnie tak - pokiwała głową i wzięła łyk kawy. Przeciągnęłam się leniwie i zaczęłam rozmyślać, co można dziś zrobić - Jakieś pomysły?
- Żadnych - odpowiedziałam zrezygnowana.
- Może opowiesz mi o tym kuzynie? - oparła głowę o dłoń.
- Z tego co wiem ma 22 albo 3 lata.. Jak mówiłam chodzi do naszej szkoły...
- A nazwisko?
- Wang/ Wong... Coś na W - wzruszyłam ramionami.
- Mhm.. Nie jest to koreańskie nazwisko, więc myślę, że jak tylko wrócimy to go znajdziemy - złapała moją dłoń.
- Mam nadzieję - uśmiechnęłam się słabo. Naszą krótką wymianę zdań przerwał telefon. Numer nieznany, przeciągnęłam palcem po ekranie - Halo? Tak, to ja - wyszłam szybko z kuchni.
- Dostaliśmy pani materiał - powiedziała uprzejma kobieta. Stałam w salonie i ukradkiem widziałam, że Yonka przysłuchuje się mojej rozmowie. Wiedziałam, że zna angielski i nie chciałam, żeby wiedziała kto dzwonił. Wyszłam na patio i zamknęłam drzwi - Jesteśmy zainteresowani współpracą z panią.
- Naprawdę? - zapytałam nie wierząc w to co słyszę.
- Tak - odparła zachwycona kobieta - Kiedy może nam pani wysłać resztę materiału?
- Myślę, że nawet dzisiaj.
- W porządku, w takim razie jesteśmy w kontakcie - odpowiedziała - Do usłyszenia.
- Tak - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Nie mogłam uwierzyć w to, że moje marzenie o wydaniu książki właśnie staje się prawdą. Pobiegłam szybko do pokoju i otworzyłam laptopa. Sprawdziłam dokładnie plik i wysłałam do wydawnictwa w Miami.
Opadłam zadowolona na łóżko i uśmiechnęłam się. Yonka weszła do pokoju i spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Kto dzwonił? - zapytała.
- Znajoma - odpowiedziałam szybko. Brunetka popatrzyła na mnie jeszcze trochę, po czym oznajmiła, że idzie do chłopaków. Zostałam sama w domu i mogłam robić wszystko, na co mam ochotę.
Włączyłam ponownie laptopa i weszłam w e-mail.
"Johanna Louis,
dziękujemy za wysłanie książki. Jesteśmy zainteresowani współpracą. Prosimy o stawienie się w naszym wydawnictwie 30 października o godzinie 9:00, w celu podpisania umowy i domówienia szczegółów."
Spojrzałam na datę 28.. Cholera... Weszłam szybko na stronę lotniska i zabukowałam bilet na jutro. Tylko co ja powiem reszcie? Nie chce, żeby wiedzieli o książce. Wiem.. Powiem, że lecę do dziadków. Wstałam i poszłam szybkim krokiem na plażę gdzie wszyscy byli. Zeszłam po kamiennych schodach i podeszłam do nich. Chwilowo mieli przerwę, więc mogliśmy spokojnie porozmawiać.
- Witamy królową słońca - rzucił Jimin z głupim uśmieszkiem.
- Musimy pogadać - zaczęłam od razu, bez owijania w bawełnę.
- Jesteś w ciąży? - zapytała Yonka.
- Nie - zaprotestowałam.
- Już się bałam - przyłożyła dłoń do klatki i udała, że miałaby zawał.
- Muszę wyjechać - powiedziałam szybko.
- Jak to? - Tae spojrzał na mnie zawiedziony.
- Moi dziadkowie mnie potrzebują - matko, jak ja mogłam kłamać im prosto w oczy.
- Cóż V - Suga spojrzał na niego - Przynajmniej masz całe łóżko dla siebie.
- Suga! - Jin skarcił chłopaka wzrokiem.
- No co? - rozłożył ręce i położył się na koc.
- Więc co z twoimi dziadkami? - zapytał zmartwiony Hoseok.
- Po prostu prosili mnie o przyjazd.
- Dobrze - odparł Jungkook - Kiedy lecisz?
- Jutro.
- Szkoda - powiedział Jimin - Ale widzimy się na uniwerku - puścił mi oczko.
- Pewnie - uśmiechnęłam się. Spojrzałam na Rap Mona. Chłopak nic nie mówił, tylko przyglądał mi się uważnie. Czułam, że on wie, że skłamałam, ale nie chciał wydać mnie przy wszystkich.
Posiedziałam jeszcze chwilę z nimi i wróciłam do willi. Nie mogłam spędzić z nimi ani chwili dłużej po tym, jak ich okłamałam bez zająknięcia. Nigdy nie lubiłam kłamać, ale nie chciałam, żeby jeszcze o tym wiedzieli. Przynajmniej dopóki nie podpiszę umowy.
Wieczorem Yonka z Jungkookiem i Jin'em oglądali film, a Taehyung przyszedł i poprosił, żebym poszła z nim na plażę. Nie miałam na to ochoty, ale zgodziłam się. Chłopak nie odzywał się dopóki nasze nogi na dotknęły piasku. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam, że przygotował dla nas kosz piknikowy, koc do siedzenia i wokół niego porozstawiał świeczki.
- Proszę - podał mi dłoń i usiedliśmy na kocu.
- Sam to zrobiłeś? - zapytałam zachwycona.
- Yonka trochę pomogła - przyznał z uśmiechem - Podoba się?
- Pewnie, jeszcze nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił. Dziękuję.
- Nie ma za co June - odpowiedział i złapał mnie z dłonie - To miał być nasz czas.. Jednak nie mamy tego czasu za wiele - uśmiechnął się słabo.
- Strasznie cię przepraszam - zrobiło mi się głupio, że go okłamuje.
- Nie przepraszaj, to nie twoja wina - Oh Tae.. Ty nic nie wiesz. Przysunął się do mnie i spojrzał w oczy - Wiesz June.. Kocham każdą chwilę z tobą.. Jednak boje się, że przez kontrakt nam nie wyjdzie.. Nie będę miał dla ciebie czasu.
- Wiem.. - mruknęłam i spuściłam wzrok. Chłopak złapał mnie delikatnie za brodę i uniósł głowę, tak żebym na niego spojrzała.
- Ale chce, żebyś wiedziała, że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza - powiedział i pocałował mnie. Pocałunek z nim był mi znany. Delikatnie musnął moje wargi, po czym przycisnął nasze usta do siebie. Jego język zaczął toczyć małą bitwę z moim. W brzuchu pojawiło mi się stado motyli, a serce zaczęło bić mocniej. Przy nim zapominałam o świecie, który nas otaczał, zapominałam o wszystkim. Liczył się tylko on i ja. Tae odsunął się ode mnie i uśmiechnął szeroko - Mógłbym spędzać tak każdą chwilę swojego życia.
- Ja też - wyszeptałam i wtuliłam się jego ciało.
Siedzieliśmy na plaży jeszcze około dwóch godzin. Rozmawialiśmy przy tym o nas, o naszych planach, dzieciństwie, marzeniach. Dowiedziałam się o Tae wiele rzeczy, a on o mnie. Nie lubiłam o sobie rozmawiać, ale chłopak koniecznie chciał coś o mnie wiedzieć, więc powiedziałam i czułam się z tym źle. Położyliśmy się do łóżka. Tak jak ostatni chłopak przyciągnął mnie do siebie. Czułam się bezpieczna i kochana w jego objęciach. Uśmiechnęłam się pod nosem i zasnęłam w jego objęciach.
- Dzień dobry - brunetka uśmiechnęła się do mnie i podała kawę.
- Dziękuję - odpowiedziałam i zajęłam miejsce przy wyspie kuchennej - Gdzie reszta? - rozejrzałam się po domu.
- Wyszli na plażę poćwiczyć choreografię - powiedziała i usiadła obok mnie.
- Oh, czyli mamy dziś wolne?
- Dokładnie tak - pokiwała głową i wzięła łyk kawy. Przeciągnęłam się leniwie i zaczęłam rozmyślać, co można dziś zrobić - Jakieś pomysły?
- Żadnych - odpowiedziałam zrezygnowana.
- Może opowiesz mi o tym kuzynie? - oparła głowę o dłoń.
- Z tego co wiem ma 22 albo 3 lata.. Jak mówiłam chodzi do naszej szkoły...
- A nazwisko?
- Wang/ Wong... Coś na W - wzruszyłam ramionami.
- Mhm.. Nie jest to koreańskie nazwisko, więc myślę, że jak tylko wrócimy to go znajdziemy - złapała moją dłoń.
- Mam nadzieję - uśmiechnęłam się słabo. Naszą krótką wymianę zdań przerwał telefon. Numer nieznany, przeciągnęłam palcem po ekranie - Halo? Tak, to ja - wyszłam szybko z kuchni.
- Dostaliśmy pani materiał - powiedziała uprzejma kobieta. Stałam w salonie i ukradkiem widziałam, że Yonka przysłuchuje się mojej rozmowie. Wiedziałam, że zna angielski i nie chciałam, żeby wiedziała kto dzwonił. Wyszłam na patio i zamknęłam drzwi - Jesteśmy zainteresowani współpracą z panią.
- Naprawdę? - zapytałam nie wierząc w to co słyszę.
- Tak - odparła zachwycona kobieta - Kiedy może nam pani wysłać resztę materiału?
- Myślę, że nawet dzisiaj.
- W porządku, w takim razie jesteśmy w kontakcie - odpowiedziała - Do usłyszenia.
- Tak - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Nie mogłam uwierzyć w to, że moje marzenie o wydaniu książki właśnie staje się prawdą. Pobiegłam szybko do pokoju i otworzyłam laptopa. Sprawdziłam dokładnie plik i wysłałam do wydawnictwa w Miami.
Opadłam zadowolona na łóżko i uśmiechnęłam się. Yonka weszła do pokoju i spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Kto dzwonił? - zapytała.
- Znajoma - odpowiedziałam szybko. Brunetka popatrzyła na mnie jeszcze trochę, po czym oznajmiła, że idzie do chłopaków. Zostałam sama w domu i mogłam robić wszystko, na co mam ochotę.
Włączyłam ponownie laptopa i weszłam w e-mail.
"Johanna Louis,
dziękujemy za wysłanie książki. Jesteśmy zainteresowani współpracą. Prosimy o stawienie się w naszym wydawnictwie 30 października o godzinie 9:00, w celu podpisania umowy i domówienia szczegółów."
Spojrzałam na datę 28.. Cholera... Weszłam szybko na stronę lotniska i zabukowałam bilet na jutro. Tylko co ja powiem reszcie? Nie chce, żeby wiedzieli o książce. Wiem.. Powiem, że lecę do dziadków. Wstałam i poszłam szybkim krokiem na plażę gdzie wszyscy byli. Zeszłam po kamiennych schodach i podeszłam do nich. Chwilowo mieli przerwę, więc mogliśmy spokojnie porozmawiać.
- Witamy królową słońca - rzucił Jimin z głupim uśmieszkiem.
- Musimy pogadać - zaczęłam od razu, bez owijania w bawełnę.
- Jesteś w ciąży? - zapytała Yonka.
- Nie - zaprotestowałam.
- Już się bałam - przyłożyła dłoń do klatki i udała, że miałaby zawał.
- Muszę wyjechać - powiedziałam szybko.
- Jak to? - Tae spojrzał na mnie zawiedziony.
- Moi dziadkowie mnie potrzebują - matko, jak ja mogłam kłamać im prosto w oczy.
- Cóż V - Suga spojrzał na niego - Przynajmniej masz całe łóżko dla siebie.
- Suga! - Jin skarcił chłopaka wzrokiem.
- No co? - rozłożył ręce i położył się na koc.
- Więc co z twoimi dziadkami? - zapytał zmartwiony Hoseok.
- Po prostu prosili mnie o przyjazd.
- Dobrze - odparł Jungkook - Kiedy lecisz?
- Jutro.
- Szkoda - powiedział Jimin - Ale widzimy się na uniwerku - puścił mi oczko.
- Pewnie - uśmiechnęłam się. Spojrzałam na Rap Mona. Chłopak nic nie mówił, tylko przyglądał mi się uważnie. Czułam, że on wie, że skłamałam, ale nie chciał wydać mnie przy wszystkich.
Posiedziałam jeszcze chwilę z nimi i wróciłam do willi. Nie mogłam spędzić z nimi ani chwili dłużej po tym, jak ich okłamałam bez zająknięcia. Nigdy nie lubiłam kłamać, ale nie chciałam, żeby jeszcze o tym wiedzieli. Przynajmniej dopóki nie podpiszę umowy.
Wieczorem Yonka z Jungkookiem i Jin'em oglądali film, a Taehyung przyszedł i poprosił, żebym poszła z nim na plażę. Nie miałam na to ochoty, ale zgodziłam się. Chłopak nie odzywał się dopóki nasze nogi na dotknęły piasku. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam, że przygotował dla nas kosz piknikowy, koc do siedzenia i wokół niego porozstawiał świeczki.
- Proszę - podał mi dłoń i usiedliśmy na kocu.
- Sam to zrobiłeś? - zapytałam zachwycona.
- Yonka trochę pomogła - przyznał z uśmiechem - Podoba się?
- Pewnie, jeszcze nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił. Dziękuję.
- Nie ma za co June - odpowiedział i złapał mnie z dłonie - To miał być nasz czas.. Jednak nie mamy tego czasu za wiele - uśmiechnął się słabo.
- Strasznie cię przepraszam - zrobiło mi się głupio, że go okłamuje.
- Nie przepraszaj, to nie twoja wina - Oh Tae.. Ty nic nie wiesz. Przysunął się do mnie i spojrzał w oczy - Wiesz June.. Kocham każdą chwilę z tobą.. Jednak boje się, że przez kontrakt nam nie wyjdzie.. Nie będę miał dla ciebie czasu.
- Wiem.. - mruknęłam i spuściłam wzrok. Chłopak złapał mnie delikatnie za brodę i uniósł głowę, tak żebym na niego spojrzała.
- Ale chce, żebyś wiedziała, że zawsze będziesz dla mnie najważniejsza - powiedział i pocałował mnie. Pocałunek z nim był mi znany. Delikatnie musnął moje wargi, po czym przycisnął nasze usta do siebie. Jego język zaczął toczyć małą bitwę z moim. W brzuchu pojawiło mi się stado motyli, a serce zaczęło bić mocniej. Przy nim zapominałam o świecie, który nas otaczał, zapominałam o wszystkim. Liczył się tylko on i ja. Tae odsunął się ode mnie i uśmiechnął szeroko - Mógłbym spędzać tak każdą chwilę swojego życia.
- Ja też - wyszeptałam i wtuliłam się jego ciało.
Siedzieliśmy na plaży jeszcze około dwóch godzin. Rozmawialiśmy przy tym o nas, o naszych planach, dzieciństwie, marzeniach. Dowiedziałam się o Tae wiele rzeczy, a on o mnie. Nie lubiłam o sobie rozmawiać, ale chłopak koniecznie chciał coś o mnie wiedzieć, więc powiedziałam i czułam się z tym źle. Położyliśmy się do łóżka. Tak jak ostatni chłopak przyciągnął mnie do siebie. Czułam się bezpieczna i kochana w jego objęciach. Uśmiechnęłam się pod nosem i zasnęłam w jego objęciach.
poniedziałek, 20 marca 2017
Rozdział 16.
Po nieprzyjemnej sytuacji postanowiliśmy wrócić do domu. Siedzieliśmy nad basen, rozmawialiśmy i wygłupialiśmy. Patrzyłam na spokojny ocean z tarasu. W tafli wody odbijał się księżyc, którego obraz co chwila się rozmywał, przez falującą wodę. Spojrzałam w bok i zobaczyłam, że Namjoon i Tae rozmawiają o czymś. Stali pod patio z nadzieją, że nikt ich nie usłyszy. Przysunęłam się troszkę bliżej i słuchałam ich.
- ... nie rozumiem cię Namjoon - powiedział Tae.
- Ja sam tego nie rozumiem - odparł chłopak - Ale jedno mogę ci zapewnić.
- Co takiego? - V spojrzał na niego.
- Że nie będę nawet o niej myślał, dopóki tobie się będzie podobała i dopóki nie odpuścisz.
- Ja nie... Nie mogę Namjoon, żaden z nas nie powinien z nią być.
- Taehyung nie zawalaj swojego szczęścia, tylko o to cię proszę - chłopak poklepał go w ramię.
- Nie wiem.... - odpowiedział V i pokręcił głową.
- Przemyśl to - rzucił Namjoon i chciał odejść.
- Rap Mon? - Tae złapał go za ramię - Mam nadzieję, że to nie popsuje naszych relacji.
- Oczywiście, że nie - odpowiedział pewnie i odszedł do reszty. Spojrzałam znowu na ocean i udawałam, że jestem czymś zajęta.
- Hej - Taehyung ustał obok mnie - W porządku?
- Pewnie, a u ciebie? - uśmiechnęłam się do niego.
- Również - odpowiedział.
- Chodźcie tu!!! - krzyknął J-Hope. Uśmiechnęliśmy się do siebie i dołączyliśmy do reszty.
- Pogramy sobie w grę - powiedział Jimin.
- Jaką? - zapytała Yonka.
- Noc prawdy - odpowiedział Suga.
- Czyli? - brunetka spojrzała na niego.
- Każdy z nas szczerze będzie odpowiadał na pytania, jakie mu się zada - wyjaśnił Jin.
- W porządku - przytaknęła podekscytowana i wzięła łyk piwa.
- W takim razie - Jimin spojrzał na mnie.
- June zaczyna? - Jungkook uśmiechnął się do mnie - Czemu wyjechałaś do Korei? - zapytał szybko zanim zdążyłam zaprotestować, że nie chce być pierwsza.
- Bo moja mama chciała - skłamałam.
- Oj, June - powiedział Suga poważnie - Kłamiesz...
- Może - przyznałam się i upiłam duży łyk piwa.
- Więc? - zapytał Kookie niecierpliwie.
- No, bo... - zaczęłam - To długa historia.
- Mamy czas - Jin uśmiechnął się szeroko.
- Moi dziadkowie.. Adoptowali kiedyś Koreankę... - przerwałam i znowu wzięłam łyk alkoholu - Wychowywali ją jak rodzoną córkę, ale ona w wieku 16 lat zaszła w ciążę - uśmiechnęłam się słabo na wspomnienie mojej ciotki - Wyjechała z chłopakiem do Korei.. Oddała chłopca do adopcji... Moja mama za wszelką cenę chciała go odnaleźć.. Nadal go szuka... Dlatego wybrała mi ten uniwersytet.. Doszukała się informacji, że on się tu uczy..
- Wooooo - powiedział Jimin - Czyli, że ty masz gdzieś tu kuzyna?
- Nie do końca - zaprzeczyłam i spojrzałam na niego - Prawnie nie jesteśmy rodziną, ale mentalnie owszem.
- Zastanawiałaś się kiedyś kto to może być? - Tae spojrzał na mnie zamyślony.
- Wiele razy.. Czasami jak mijam jakiegoś chłopaka na korytarzu zastanawiam się czy to może on... - przyznałam.
- Pomożemy ci go znaleźć - Yonka położyła swoją dłoń na mojej.
- Wątpię, żeby się udało...
- Damy radę - posłała mi uśmiech nadziei.
- Okaaay - przerwał Rap Mon - Teraz Jin... Kto ma jakieś pytanie?
- Ja - wyrwał się Suga - Ściągnąłeś nas tu ze względu na wolny dom, czy jest coś innego?
- Emmm.. Ja.. - chłopak zaczął się jąkać - Jest coś jeszcze...
- Jak to? - Jimin spojrzał na przyjaciela zawiedziony, że nie powiedział mu wszystkiego.
- No bo... Ten producent.. - uśmiechnął się - Zadzwonił do mnie.. Przyjął płytę!!! Powiedział, że jest niesamowita!! I jak wrócimy mamy dostarczyć mu choreografię i pomysły na teledysk! - krzyknął podekscytowany.
- Czy to znaczy... - zaczął J-Hope.
- Że mamy kontrakt? - Tae wstał z miejsca.
- TAAAK! - wrzasnął Jin i chłopacy zaczęli krzyczeć i tańczyć z radości. Uśmiechnęłam się szeroko. Byłam szczęśliwa i dumna, że ich marzenia zaczynają się spełniać. Dostali niesamowitą szansę od losu i byłam pewna, że świetnie ją wykorzystają. Zasługują na same dobre rzeczy.
Wiem, że będą jednymi z najbardziej rozpoznawalnych na świecie, będą mieli trasy, sesje, koncerty własne albumy. Obserwowałam ich z boku i dotarło do mnie, że to jest to, na co czekali całe życie.
Yonka przytulała się razem z nimi, a ja wstałam i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam notatnik z piosenkami i zaczęłam pisać. Właśnie tak na mnie działali. Zawsze kiedy spędzałam z nimi czas, potem pisałam piosenki. Wyjrzałam przez okno i spojrzałam na nich. Dalej tańczyli, uśmiechali się i wygłupiali.
Jutro ostatni dzień października... Mieszkam w kampusie dopiero miesiąc, a już zawarłam niesamowite przyjaźnie, spotkałam chłopaka, który totalnie miesza mi w głowie. Mam zakręconą współlokatorkę i przyjaciela, który się o mnie troszczy. Przyjaciela.. Czy to tak myślę o Tae? Potrząsnęłam głową i odrzuciłam te myśl od siebie. Wróciłam wspomnieniami do wakacji. Spędziłam je razem z mamą u dziadków w Miami. Zamknęłam oczy i widziałam siebie i swoje kuzynostwo na plaży. Rozmawialiśmy wtedy o naszym zaginionym "kuzynie". Nie przywiązywałam wtedy większej uwagi do informacji o nim, które rodzina zdobyła, ale teraz najmniejsza informacja miała znaczenie. Mój kuzyn mówił wtedy, że chłopak ma na imię.. Jeon? Nie... Leon? Ugh, nie.. To było koreańskie imię..
Otworzyłam oczy..
- Muszę go znaleźć - powiedziałam sama do siebie i zamknęłam notatnik.
- ... nie rozumiem cię Namjoon - powiedział Tae.
- Ja sam tego nie rozumiem - odparł chłopak - Ale jedno mogę ci zapewnić.
- Co takiego? - V spojrzał na niego.
- Że nie będę nawet o niej myślał, dopóki tobie się będzie podobała i dopóki nie odpuścisz.
- Ja nie... Nie mogę Namjoon, żaden z nas nie powinien z nią być.
- Taehyung nie zawalaj swojego szczęścia, tylko o to cię proszę - chłopak poklepał go w ramię.
- Nie wiem.... - odpowiedział V i pokręcił głową.
- Przemyśl to - rzucił Namjoon i chciał odejść.
- Rap Mon? - Tae złapał go za ramię - Mam nadzieję, że to nie popsuje naszych relacji.
- Oczywiście, że nie - odpowiedział pewnie i odszedł do reszty. Spojrzałam znowu na ocean i udawałam, że jestem czymś zajęta.
- Hej - Taehyung ustał obok mnie - W porządku?
- Pewnie, a u ciebie? - uśmiechnęłam się do niego.
- Również - odpowiedział.
- Chodźcie tu!!! - krzyknął J-Hope. Uśmiechnęliśmy się do siebie i dołączyliśmy do reszty.
- Pogramy sobie w grę - powiedział Jimin.
- Jaką? - zapytała Yonka.
- Noc prawdy - odpowiedział Suga.
- Czyli? - brunetka spojrzała na niego.
- Każdy z nas szczerze będzie odpowiadał na pytania, jakie mu się zada - wyjaśnił Jin.
- W porządku - przytaknęła podekscytowana i wzięła łyk piwa.
- W takim razie - Jimin spojrzał na mnie.
- June zaczyna? - Jungkook uśmiechnął się do mnie - Czemu wyjechałaś do Korei? - zapytał szybko zanim zdążyłam zaprotestować, że nie chce być pierwsza.
- Bo moja mama chciała - skłamałam.
- Oj, June - powiedział Suga poważnie - Kłamiesz...
- Może - przyznałam się i upiłam duży łyk piwa.
- Więc? - zapytał Kookie niecierpliwie.
- No, bo... - zaczęłam - To długa historia.
- Mamy czas - Jin uśmiechnął się szeroko.
- Moi dziadkowie.. Adoptowali kiedyś Koreankę... - przerwałam i znowu wzięłam łyk alkoholu - Wychowywali ją jak rodzoną córkę, ale ona w wieku 16 lat zaszła w ciążę - uśmiechnęłam się słabo na wspomnienie mojej ciotki - Wyjechała z chłopakiem do Korei.. Oddała chłopca do adopcji... Moja mama za wszelką cenę chciała go odnaleźć.. Nadal go szuka... Dlatego wybrała mi ten uniwersytet.. Doszukała się informacji, że on się tu uczy..
- Wooooo - powiedział Jimin - Czyli, że ty masz gdzieś tu kuzyna?
- Nie do końca - zaprzeczyłam i spojrzałam na niego - Prawnie nie jesteśmy rodziną, ale mentalnie owszem.
- Zastanawiałaś się kiedyś kto to może być? - Tae spojrzał na mnie zamyślony.
- Wiele razy.. Czasami jak mijam jakiegoś chłopaka na korytarzu zastanawiam się czy to może on... - przyznałam.
- Pomożemy ci go znaleźć - Yonka położyła swoją dłoń na mojej.
- Wątpię, żeby się udało...
- Damy radę - posłała mi uśmiech nadziei.
- Okaaay - przerwał Rap Mon - Teraz Jin... Kto ma jakieś pytanie?
- Ja - wyrwał się Suga - Ściągnąłeś nas tu ze względu na wolny dom, czy jest coś innego?
- Emmm.. Ja.. - chłopak zaczął się jąkać - Jest coś jeszcze...
- Jak to? - Jimin spojrzał na przyjaciela zawiedziony, że nie powiedział mu wszystkiego.
- No bo... Ten producent.. - uśmiechnął się - Zadzwonił do mnie.. Przyjął płytę!!! Powiedział, że jest niesamowita!! I jak wrócimy mamy dostarczyć mu choreografię i pomysły na teledysk! - krzyknął podekscytowany.
- Czy to znaczy... - zaczął J-Hope.
- Że mamy kontrakt? - Tae wstał z miejsca.
- TAAAK! - wrzasnął Jin i chłopacy zaczęli krzyczeć i tańczyć z radości. Uśmiechnęłam się szeroko. Byłam szczęśliwa i dumna, że ich marzenia zaczynają się spełniać. Dostali niesamowitą szansę od losu i byłam pewna, że świetnie ją wykorzystają. Zasługują na same dobre rzeczy.
Wiem, że będą jednymi z najbardziej rozpoznawalnych na świecie, będą mieli trasy, sesje, koncerty własne albumy. Obserwowałam ich z boku i dotarło do mnie, że to jest to, na co czekali całe życie.
Yonka przytulała się razem z nimi, a ja wstałam i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam notatnik z piosenkami i zaczęłam pisać. Właśnie tak na mnie działali. Zawsze kiedy spędzałam z nimi czas, potem pisałam piosenki. Wyjrzałam przez okno i spojrzałam na nich. Dalej tańczyli, uśmiechali się i wygłupiali.
Jutro ostatni dzień października... Mieszkam w kampusie dopiero miesiąc, a już zawarłam niesamowite przyjaźnie, spotkałam chłopaka, który totalnie miesza mi w głowie. Mam zakręconą współlokatorkę i przyjaciela, który się o mnie troszczy. Przyjaciela.. Czy to tak myślę o Tae? Potrząsnęłam głową i odrzuciłam te myśl od siebie. Wróciłam wspomnieniami do wakacji. Spędziłam je razem z mamą u dziadków w Miami. Zamknęłam oczy i widziałam siebie i swoje kuzynostwo na plaży. Rozmawialiśmy wtedy o naszym zaginionym "kuzynie". Nie przywiązywałam wtedy większej uwagi do informacji o nim, które rodzina zdobyła, ale teraz najmniejsza informacja miała znaczenie. Mój kuzyn mówił wtedy, że chłopak ma na imię.. Jeon? Nie... Leon? Ugh, nie.. To było koreańskie imię..
Otworzyłam oczy..
- Muszę go znaleźć - powiedziałam sama do siebie i zamknęłam notatnik.
niedziela, 19 marca 2017
Rozdział 15.
Yonka obudziła mnie około 4:00 nad ranem. Jak mogłam nie wziąć pod uwagę tego, że o 5:30 mamy samolot i bezmyślnie siedziałam do północy. Wygrzebałam się niechętnie z łóżka. Wzięłam szybki prysznic, związałam włosy w warkocz, założyłam czarne leginsy i bluzę, którą Tae zostawił wczoraj u nas. Moja współlokatorka cierpliwe czekała, aż do końca się przygotuje i będę gotowa do wyjścia. Zabrałyśmy walizki, plecaki i poszłyśmy do taksówki, która czekała na nas na dole akademika. Starszy pan pomógł spakować walizki i ruszył na lotnisko, gdzie mieliśmy spotkać się z chłopakami.
Tak jak przewidziała Yonka stali zniecierpliwieni i czekali na nasze przybycie.
- Jak długo można na was czekać? - zapytał Jin. Wzruszyłyśmy ramionami, nic przy tym nie mówiąc. Żadna z nas nie miała ochoty przekomarzać się od rana. Udaliśmy się na odprawę i do samolotu. Chłopacy od rana byli w wyśmienitych nastrojach. Żartowali, wygłupiali się i głośno rozmawiali. Kiedy weszliśmy do samolotu, zajęłam miejsce obok Hoseoka i Jimina. Tae, Yonka i Suga siedzieli przed nami, Jungkook, Jin i Namjoon obok nas.
- Proszę zapiąć pasy! - wykonaliśmy polecenie i czekaliśmy, aż samolot wystartuje. Siedziałam cicho i współczułam chłopakom, bo nie byłam najlepszym towarzyszem do rozmów. Byłam strasznie senna i oparłam delikatnie głowę o Jimina, który też najwyraźniej zasypiał.
- Oh proszę cię June - przede mną stał Tae i uśmiechał się szeroko - Uśmiechnij się! To tylko jedno zdjęcie - uległam jego prośbom i uśmiechnęłam najszczerzej jak potrafiłam. Chłopak pstryknął mi kilka zdjęć i objął mnie w pasie - Kocham cię mała - wyszeptał i pocałował w usta. Kiedy odsunął się ode mnie, zobaczyłam że Namjoon stoi obok nas ze swoją dziewczyną. Uderzyło we mnie gorąco i zmierzyłam ją wzrokiem. Zazdrość zaczęła walczyć ze zdrowym rozsądkiem. Z jednej strony miałam ochotę rozwalić głowę tej dziewczynie, a z drugiej nie chciałam zranić Taehyung'a. Bardzo mi na nim zależało, więc zignorowałam uczucie zazdrości i przytuliłam się do chłopaka.
Namjoon spojrzał się na mnie i odezwał spokojnym głosem: - Myślałem, że będziesz o mnie walczyć June.
Obudziłam się ze łzami w oczach. J-Hope dotknął delikatnie mojego ramienia. Mój oddech był płytki i nierówny. Próbowałam się uspokoić. Przetarłam senne oczy i uśmiechnęłam do chłopaka.
- Jest okay - odparłam szybko, a on zabrał rękę i wrócił do czytania książki. Odpięłam pasy, wstałam i poszłam szybkim krokiem do łazienki. Odkręciłam zimną wodę i przemyłam twarz. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam pod oczami wielkie, sine worki. Ktoś zapukał do łazienki.
- Zajęte - odparłam i ktoś zapukał mocniej. Otworzyłam drzwi i warknęła - Nie rozumiesz, że zajęte! - przed drzwiami stał uśmiechnięty Namjoon.
- Zawsze od rana jesteś taka niemiła? - zapytał rozbawiony.
- Dla ciebie nawet i w południe byłabym niemiła - rzuciłam i chciałam go wyminąć, ale zablokował mi drogę.
- O co ci chodzi June? - spojrzał mi w oczy.
- Naprawdę nie wiesz? - teraz to ja zaczęłam się śmiać, ale nie był to zwykły śmiech, tylko histeryczny - Jesteś żałosny wiesz?
- Może mi wyjaśnisz dlaczego jesteś dla mnie oschła? - zrobił krok do przodu, co zmusiło mnie do cofnięcia się. Chłopak zamknął drzwi do łazienki, która była naprawdę mała i dzieliło nas od siebie zaledwie parę centymetrów.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o Sally? - wydusiłam w końcu - Myślałam, że ci się podobam... To dlatego raz byłeś miły, a za chwilę byłam dla ciebie nikim?
- Co ty bredzisz - warknął - Sally to nie jest nikt ważny.
- Po waszej rozmowie nie zauważyłam!
- June.. Ja udaje, że z nią chodzę, ponieważ nasi rodzice robią razem interesy.. Jak tylko dolecimy mam zamiar z nią zerwać - powiedział spokojnie - Poza tym dlaczego jesteś zazdrosna? Myślałem, że naprawdę lubisz Tae?
- Bo lubię - odparłam - Nawet bardzo..
- Więc w czym problem?
- W tym, że ciągle myślę o tobie.. - odpowiedziałam cicho i jakoś udało mi się wyminąć chłopaka. Otworzyłam drzwi i szybko wróciłam na swoje miejsce. Usiadłam i zaczęłam głęboko oddychać.
- Spójrz! - powiedział podekscytowany Jimin i wyjrzał przez okno. Zrobiłam to co on i uśmiechnęłam się. Byliśmy już na Bali. Wyspa była piękna. Otaczał ją czysty ocean. Już nie mogłam się doczekać, aż wylądujemy i zaczniemy nasz wypoczynek.
Godzinę później byliśmy już w drodze do willi wujka Jina. Każdy znasz był strasznie podekscytowany. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zaniemówiłam i po prostu stałam i się patrzyłam.
- Wooow - powiedziała Yonka. Szczęka opadła nam wszystkim. Jedynie Jin zaczął się z nas śmiać i wszedł do środka. Podążyliśmy za nim. Okazało się, że jego wujek wyjechał na jakiś czas, więc mamy całą willę dla siebie. Zostawiłam walizkę w salonie i wyszłam na taras. Rozciągał się na nim piękny basen z widokiem na ocean. Z drugiej strony domu były kamienne schody, którymi schodziło się na prywatną plażę. Jin dołączył do mnie na tarasie.
- Podoba się? - zapytał zadowolony.
- I to bardzo - odparłam - Dziękuję, że mnie zaprosiliście.
- Nie ma za co - objął mnie ramieniem i staliśmy tak przez dłuższą chwilę. Słońce idealnie prażyło, więc postanowiliśmy się odświeżyć i iść na naszą plażę. NASZĄ! Jejku, jakie to cudowne.
Zabrałam swoje rzeczy z salonu i poszłam na drugi koniec domu. Willa nie miała żadnego piętra, ale była tak ogromna, że można było się zgubić. Pokoi było sześć, a nas dziewięciu. Weszłam do pokoju, który przydzielił mi Jin i zobaczyłam Tae siedzącego na łóżku. Uśmiechnęłam się do siebie. Cieszyłam się, że to z nim będę dzielić pokój, a nie z kimś innym. Usiadłam obok chłopaka, który od razu przyciągnął mnie do siebie.
- Dziękuję ci - powiedział.
- Za co?
- Za wczorajszą wiadomość June - uśmiechnął się szeroko.
- Nie dziękuj Tae - pocałowałam go w policzek i oboje wstaliśmy, żeby przygotować się do wyjścia. Założyłam w łazience... Tak mieliśmy własną łazienkę! Założyłam swoje nowe bikini, wzięłam nowe okulary, biodra przewiązałam zwiewną chustką. Spakowałam coś do picia, koc, krem i poszłam do salonu gdzie wszyscy już byli. Yonka miała na sobie czarne bikini z wysokim stanem, ozdobione po boku sznureczkami, a stanik był bez ramiączek, również ze sznurkami, ale na środku.
Jin zamknął drzwi i zeszliśmy na plaże. Zauważyłam, że Namjoon dołączył do nas chwilę później z jakąś blondynką.
- June? - zawołał mnie - To Sally - dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem, ale uśmiechnęła się sztucznie i podała dłoń.
- Namjoon sporo mi o tobie mówił - rzuciła - Tak się tobą zachwycał, czego teraz zupełnie nie rozumiem, jesteś taka zwyczajna, że to aż przykre... Nic specjalnego - docięła mi i pocałowała chłopaka w policzek. Namjoon cały się spiął, ale nic nie powiedział.
- Mi ciebie też miło poznać - odparłam i odeszłam od dziewczyny - Suka - burknęłam pod nosem, a J-Hope z Jiminem wybuchnęli śmiechem.
- Spokojnie - powiedział Jimin - Nikt jej tu nie lubi.
- Nawet sam Namjoon - dodał Hoseok i teraz to ja zaczęłam się śmiać. Rozłożyłam koc i uśmiechnęłam się do Tae. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że reszta już świetnie bawi się w wodzie. Yonka bardzo dobrze bawiła się z chłopakami, ale czemu mnie to dziwi... w końcu znają się od dziecka. Pomachała mi z wody.
- Chodź do nas! - krzyknęła, ale ja pokiwałam głową, że wolę zostać na brzegu. Dziewczyna zrobiła smutną minę, ale na szczęście Suga jej przerwał chlapiąc na nią wodą.
- June - Tae podszedł do mnie i objął w tali - Chodź do wody.
- Wolę zostać tutaj - odparłam i odwiązałam chustkę, która opadła na ziemię.
- O nie ma mowy! - powiedział chłopak i podniósł mnie. Pisnęłam głośno i zaczęłam się śmiać. Taehyung wbiegł ze mną do wody i puścił dopiero na głębokości mojej klatki piersiowej.
- V!!! - krzyknęłam.
- Oj nie denerwuj się na niego - Jungkook podpłynął do mnie i przycisnął do siebie, żebym nie uciekła. Zaczęłam go łaskotać pod wodą, ale jego to nie ruszyło.
- O matko - powiedziałam zrezygnowana, kiedy moja bitwa nawet nie wzruszyła go. Zaczęłam się wygłupiać ze swoimi towarzyszami. J-Hope powiedział coś o Rap Monie do Jina i spojrzałam na brzeg. Chłopak siedział poirytowany z Sally na brzegu i przyglądał się nam. Postanowiłam pójść po niego.
- Chodź do nas - wyciągnąłem do niego dłoń.
- On zostaje - powiedziała Sally - Prawda skarbie?
- Chyba wolę iść z June - rzucił nawet na nią nie patrząc i podając mi dłoń wstał. Poszliśmy razem do wody, a blondynka rzuciła wyzwisko w moją stronę. Zignorowałam to, ale Yonka się poirytowała.
- Hej - podpłynęła do mnie - Pamiętasz jak mówiłam, że mam plan? - uśmiechnęła się zadziornie.
- Owszem - przytaknęłam niepewnie.
- Chodź! - złapała mnie pod rękę i wyszłyśmy na brzeg. Położyłyśmy się na kocu i powiedziała mi co planuję. Około godziny leżałyśmy i opalałyśmy się, podczas gdy chłopacy pływali, dokuczali nam, grali w piłkę. Kiedy nadszedł odpowiedni czas, Yonka wstała i wzięła krem z filtrem.
- Zajmij czymś chłopaków - poleciła, więc zrobiła to. Podeszłam do nich i zaczęłam udawać, że coś znalazłam obserwując ukradkiem brunetkę, która pisała na brzuchu dziewczyny napis "zdzira".
Wieczorem mieliśmy iść na imprezę, a Sally kochała pokazywać brzuch... Teraz już go nie pokaże. Kiedy skończyła pomachała mi i zostawiłam chłopaków wracając do niej.
Wieczorem siedziałam przy barze z Jin'em i Jungkookiem. Czekaliśmy na wielką chwilę wejścia Sally. Moja współlokatorka bawiła się z Jimin'em i Hoseokiem. Tae z Yoongim czekali przy grillu na jedzenie dla nas.
Nadszedł ten moment. Zobaczyłam rozbawionego Namjoon'a, a za nim Sally, która nie wiedziała o co chodzi. Na jej opalonym brzuchu widniał biały napis "zdzira". Kiedy chłopacy to zobaczyli wybuchnęli głośnym śmiechem, a ja z przyjaciółką przybiłam sobie piątkę.
- Z czego się śmiejecie? - zapytała blondynka.
- Jak minął ci dzień? Zdziro? - zapytał Suga i zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
- Namjoon! - pisnęła dziewczyna, a chłopak wycierał łzy śmiechu.
- Powiem ci tak... Ten kto to zrobił ma u mnie dług - wydusił. Dziewczyna spojrzała na swój brzuch i głośno krzyknęła.
- Zrób coś!!!!! - popchnęła Namjoon'a.
- Sorry, ale nie bardzo mnie to obchodzi.
- Jak to?!
- Ten napis mówi prawdę, jesteś zdzirą - dodał.
- Dlaczego tak mówisz?! Wolisz ją?! - wskazała na mnie.
- Tak wolę - podszedł do niej - A wiesz dlaczego? Bo June jest szczera, słodka, urocza. Nie obchodzi ją twoje zdanie, bo zna swoją wartość, nie potrzebuje ciągłych komplementów. Może czasami jest nieznośna, wredna i bezczelna, ale to w niej kocham najbardziej - wycedził jej prosto w oczy. Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale odwróciła się i wybiegła. Ja z Tae staliśmy i patrzyliśmy na RM nie wierząc w jego słowo.
" To kocham w niej najbardziej... "
Tak jak przewidziała Yonka stali zniecierpliwieni i czekali na nasze przybycie.
- Jak długo można na was czekać? - zapytał Jin. Wzruszyłyśmy ramionami, nic przy tym nie mówiąc. Żadna z nas nie miała ochoty przekomarzać się od rana. Udaliśmy się na odprawę i do samolotu. Chłopacy od rana byli w wyśmienitych nastrojach. Żartowali, wygłupiali się i głośno rozmawiali. Kiedy weszliśmy do samolotu, zajęłam miejsce obok Hoseoka i Jimina. Tae, Yonka i Suga siedzieli przed nami, Jungkook, Jin i Namjoon obok nas.
- Proszę zapiąć pasy! - wykonaliśmy polecenie i czekaliśmy, aż samolot wystartuje. Siedziałam cicho i współczułam chłopakom, bo nie byłam najlepszym towarzyszem do rozmów. Byłam strasznie senna i oparłam delikatnie głowę o Jimina, który też najwyraźniej zasypiał.
- Oh proszę cię June - przede mną stał Tae i uśmiechał się szeroko - Uśmiechnij się! To tylko jedno zdjęcie - uległam jego prośbom i uśmiechnęłam najszczerzej jak potrafiłam. Chłopak pstryknął mi kilka zdjęć i objął mnie w pasie - Kocham cię mała - wyszeptał i pocałował w usta. Kiedy odsunął się ode mnie, zobaczyłam że Namjoon stoi obok nas ze swoją dziewczyną. Uderzyło we mnie gorąco i zmierzyłam ją wzrokiem. Zazdrość zaczęła walczyć ze zdrowym rozsądkiem. Z jednej strony miałam ochotę rozwalić głowę tej dziewczynie, a z drugiej nie chciałam zranić Taehyung'a. Bardzo mi na nim zależało, więc zignorowałam uczucie zazdrości i przytuliłam się do chłopaka.
Namjoon spojrzał się na mnie i odezwał spokojnym głosem: - Myślałem, że będziesz o mnie walczyć June.
Obudziłam się ze łzami w oczach. J-Hope dotknął delikatnie mojego ramienia. Mój oddech był płytki i nierówny. Próbowałam się uspokoić. Przetarłam senne oczy i uśmiechnęłam do chłopaka.
- Jest okay - odparłam szybko, a on zabrał rękę i wrócił do czytania książki. Odpięłam pasy, wstałam i poszłam szybkim krokiem do łazienki. Odkręciłam zimną wodę i przemyłam twarz. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam pod oczami wielkie, sine worki. Ktoś zapukał do łazienki.
- Zajęte - odparłam i ktoś zapukał mocniej. Otworzyłam drzwi i warknęła - Nie rozumiesz, że zajęte! - przed drzwiami stał uśmiechnięty Namjoon.
- Zawsze od rana jesteś taka niemiła? - zapytał rozbawiony.
- Dla ciebie nawet i w południe byłabym niemiła - rzuciłam i chciałam go wyminąć, ale zablokował mi drogę.
- O co ci chodzi June? - spojrzał mi w oczy.
- Naprawdę nie wiesz? - teraz to ja zaczęłam się śmiać, ale nie był to zwykły śmiech, tylko histeryczny - Jesteś żałosny wiesz?
- Może mi wyjaśnisz dlaczego jesteś dla mnie oschła? - zrobił krok do przodu, co zmusiło mnie do cofnięcia się. Chłopak zamknął drzwi do łazienki, która była naprawdę mała i dzieliło nas od siebie zaledwie parę centymetrów.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi o Sally? - wydusiłam w końcu - Myślałam, że ci się podobam... To dlatego raz byłeś miły, a za chwilę byłam dla ciebie nikim?
- Co ty bredzisz - warknął - Sally to nie jest nikt ważny.
- Po waszej rozmowie nie zauważyłam!
- June.. Ja udaje, że z nią chodzę, ponieważ nasi rodzice robią razem interesy.. Jak tylko dolecimy mam zamiar z nią zerwać - powiedział spokojnie - Poza tym dlaczego jesteś zazdrosna? Myślałem, że naprawdę lubisz Tae?
- Bo lubię - odparłam - Nawet bardzo..
- Więc w czym problem?
- W tym, że ciągle myślę o tobie.. - odpowiedziałam cicho i jakoś udało mi się wyminąć chłopaka. Otworzyłam drzwi i szybko wróciłam na swoje miejsce. Usiadłam i zaczęłam głęboko oddychać.
- Spójrz! - powiedział podekscytowany Jimin i wyjrzał przez okno. Zrobiłam to co on i uśmiechnęłam się. Byliśmy już na Bali. Wyspa była piękna. Otaczał ją czysty ocean. Już nie mogłam się doczekać, aż wylądujemy i zaczniemy nasz wypoczynek.
Godzinę później byliśmy już w drodze do willi wujka Jina. Każdy znasz był strasznie podekscytowany. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Zaniemówiłam i po prostu stałam i się patrzyłam.
- Wooow - powiedziała Yonka. Szczęka opadła nam wszystkim. Jedynie Jin zaczął się z nas śmiać i wszedł do środka. Podążyliśmy za nim. Okazało się, że jego wujek wyjechał na jakiś czas, więc mamy całą willę dla siebie. Zostawiłam walizkę w salonie i wyszłam na taras. Rozciągał się na nim piękny basen z widokiem na ocean. Z drugiej strony domu były kamienne schody, którymi schodziło się na prywatną plażę. Jin dołączył do mnie na tarasie.
- Podoba się? - zapytał zadowolony.
- I to bardzo - odparłam - Dziękuję, że mnie zaprosiliście.
- Nie ma za co - objął mnie ramieniem i staliśmy tak przez dłuższą chwilę. Słońce idealnie prażyło, więc postanowiliśmy się odświeżyć i iść na naszą plażę. NASZĄ! Jejku, jakie to cudowne.
Zabrałam swoje rzeczy z salonu i poszłam na drugi koniec domu. Willa nie miała żadnego piętra, ale była tak ogromna, że można było się zgubić. Pokoi było sześć, a nas dziewięciu. Weszłam do pokoju, który przydzielił mi Jin i zobaczyłam Tae siedzącego na łóżku. Uśmiechnęłam się do siebie. Cieszyłam się, że to z nim będę dzielić pokój, a nie z kimś innym. Usiadłam obok chłopaka, który od razu przyciągnął mnie do siebie.
- Dziękuję ci - powiedział.
- Za co?
- Za wczorajszą wiadomość June - uśmiechnął się szeroko.
- Nie dziękuj Tae - pocałowałam go w policzek i oboje wstaliśmy, żeby przygotować się do wyjścia. Założyłam w łazience... Tak mieliśmy własną łazienkę! Założyłam swoje nowe bikini, wzięłam nowe okulary, biodra przewiązałam zwiewną chustką. Spakowałam coś do picia, koc, krem i poszłam do salonu gdzie wszyscy już byli. Yonka miała na sobie czarne bikini z wysokim stanem, ozdobione po boku sznureczkami, a stanik był bez ramiączek, również ze sznurkami, ale na środku.
Jin zamknął drzwi i zeszliśmy na plaże. Zauważyłam, że Namjoon dołączył do nas chwilę później z jakąś blondynką.
- June? - zawołał mnie - To Sally - dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem, ale uśmiechnęła się sztucznie i podała dłoń.
- Namjoon sporo mi o tobie mówił - rzuciła - Tak się tobą zachwycał, czego teraz zupełnie nie rozumiem, jesteś taka zwyczajna, że to aż przykre... Nic specjalnego - docięła mi i pocałowała chłopaka w policzek. Namjoon cały się spiął, ale nic nie powiedział.
- Mi ciebie też miło poznać - odparłam i odeszłam od dziewczyny - Suka - burknęłam pod nosem, a J-Hope z Jiminem wybuchnęli śmiechem.
- Spokojnie - powiedział Jimin - Nikt jej tu nie lubi.
- Nawet sam Namjoon - dodał Hoseok i teraz to ja zaczęłam się śmiać. Rozłożyłam koc i uśmiechnęłam się do Tae. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że reszta już świetnie bawi się w wodzie. Yonka bardzo dobrze bawiła się z chłopakami, ale czemu mnie to dziwi... w końcu znają się od dziecka. Pomachała mi z wody.
- Chodź do nas! - krzyknęła, ale ja pokiwałam głową, że wolę zostać na brzegu. Dziewczyna zrobiła smutną minę, ale na szczęście Suga jej przerwał chlapiąc na nią wodą.
- June - Tae podszedł do mnie i objął w tali - Chodź do wody.
- Wolę zostać tutaj - odparłam i odwiązałam chustkę, która opadła na ziemię.
- O nie ma mowy! - powiedział chłopak i podniósł mnie. Pisnęłam głośno i zaczęłam się śmiać. Taehyung wbiegł ze mną do wody i puścił dopiero na głębokości mojej klatki piersiowej.
- V!!! - krzyknęłam.
- Oj nie denerwuj się na niego - Jungkook podpłynął do mnie i przycisnął do siebie, żebym nie uciekła. Zaczęłam go łaskotać pod wodą, ale jego to nie ruszyło.
- O matko - powiedziałam zrezygnowana, kiedy moja bitwa nawet nie wzruszyła go. Zaczęłam się wygłupiać ze swoimi towarzyszami. J-Hope powiedział coś o Rap Monie do Jina i spojrzałam na brzeg. Chłopak siedział poirytowany z Sally na brzegu i przyglądał się nam. Postanowiłam pójść po niego.
- Chodź do nas - wyciągnąłem do niego dłoń.
- On zostaje - powiedziała Sally - Prawda skarbie?
- Chyba wolę iść z June - rzucił nawet na nią nie patrząc i podając mi dłoń wstał. Poszliśmy razem do wody, a blondynka rzuciła wyzwisko w moją stronę. Zignorowałam to, ale Yonka się poirytowała.
- Hej - podpłynęła do mnie - Pamiętasz jak mówiłam, że mam plan? - uśmiechnęła się zadziornie.
- Owszem - przytaknęłam niepewnie.
- Chodź! - złapała mnie pod rękę i wyszłyśmy na brzeg. Położyłyśmy się na kocu i powiedziała mi co planuję. Około godziny leżałyśmy i opalałyśmy się, podczas gdy chłopacy pływali, dokuczali nam, grali w piłkę. Kiedy nadszedł odpowiedni czas, Yonka wstała i wzięła krem z filtrem.
- Zajmij czymś chłopaków - poleciła, więc zrobiła to. Podeszłam do nich i zaczęłam udawać, że coś znalazłam obserwując ukradkiem brunetkę, która pisała na brzuchu dziewczyny napis "zdzira".
Wieczorem mieliśmy iść na imprezę, a Sally kochała pokazywać brzuch... Teraz już go nie pokaże. Kiedy skończyła pomachała mi i zostawiłam chłopaków wracając do niej.
Wieczorem siedziałam przy barze z Jin'em i Jungkookiem. Czekaliśmy na wielką chwilę wejścia Sally. Moja współlokatorka bawiła się z Jimin'em i Hoseokiem. Tae z Yoongim czekali przy grillu na jedzenie dla nas.
Nadszedł ten moment. Zobaczyłam rozbawionego Namjoon'a, a za nim Sally, która nie wiedziała o co chodzi. Na jej opalonym brzuchu widniał biały napis "zdzira". Kiedy chłopacy to zobaczyli wybuchnęli głośnym śmiechem, a ja z przyjaciółką przybiłam sobie piątkę.
- Z czego się śmiejecie? - zapytała blondynka.
- Jak minął ci dzień? Zdziro? - zapytał Suga i zaczął śmiać się jeszcze głośniej.
- Namjoon! - pisnęła dziewczyna, a chłopak wycierał łzy śmiechu.
- Powiem ci tak... Ten kto to zrobił ma u mnie dług - wydusił. Dziewczyna spojrzała na swój brzuch i głośno krzyknęła.
- Zrób coś!!!!! - popchnęła Namjoon'a.
- Sorry, ale nie bardzo mnie to obchodzi.
- Jak to?!
- Ten napis mówi prawdę, jesteś zdzirą - dodał.
- Dlaczego tak mówisz?! Wolisz ją?! - wskazała na mnie.
- Tak wolę - podszedł do niej - A wiesz dlaczego? Bo June jest szczera, słodka, urocza. Nie obchodzi ją twoje zdanie, bo zna swoją wartość, nie potrzebuje ciągłych komplementów. Może czasami jest nieznośna, wredna i bezczelna, ale to w niej kocham najbardziej - wycedził jej prosto w oczy. Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale odwróciła się i wybiegła. Ja z Tae staliśmy i patrzyliśmy na RM nie wierząc w jego słowo.
" To kocham w niej najbardziej... "
Subskrybuj:
Posty (Atom)