Kiedy już miałam odpowiedzieć usłyszałam przeraźliwe wołanie swojego imienia. W naszą stronę biegł Jungkook.
-Co się stało?-zapytałam wystraszona kiedy zobaczyłam, że po jego policzkach płyną łzy.
-Ruth-wydusił, a ja zbladłam. Od razu pobiegłam w stronę domu. Byliśmy jakieś pół kilometra od niego. Nie zorientowałam się nawet kiedy tak daleko odeszliśmy. Namjoon i Kookie biegli zaraz za mną. Kiedy wpadłam do domu Ruth już zabierali sanitariusze.
-Co się zapytała?-zapytałam przerażona.
-Pani córka dostała wstrząsu anafilaktycznego wyjaśnił jeden z nim i od razu wsiadł do karetki. Byłam zdruzgotana.
-June, ja cię strasznie przepraszam-zaczął Hoseok-Nie wiedziałem, że tam są truskawki.
-Gdzie?-zapytałam szybko.
-W tych lodach-wskazał na pudełko. Sama robiłam te lody i zadbałam o to, żeby nie było tam niczego na co moja córka jest uczulona.
-Ja nie dodałam tam truskawek-odparłam szybko.
-Chodź!-krzyknął Alex i wyciągnął mnie za rękę na dwór.
-Ty nigdzie nie jedziesz!-usłyszałam głos Namjoona z mojego samochodu. Wysiadł i stanął twarzą w twarz z Alexem-To moja rodzina i łaskawie się nie wpierdalaj.
-Zostawiłeś je-warknął brunet, a ja stanęłam pomiędzy nimi.
-Nie mamy teraz na to czasu!-spojrzałam na nich groźnym wzrokiem i sama wsiadłam za kierownicę. J-Hope wskoczył na miejsce obok mnie, a Namjoon z Alexem i Kookim z tyłu. Ruszyłam szybko do najbliższego szpitala dziecięcego.
Wbiegłam na recepcję.
-Dobry wieczór-powiedziałam szybko do kobiety za wysokim biurkiem-Przywieźli tu moją córkę, Kim Ruth.
-Tak, jest na sali, 3 drzwi po prawej-wskazała nam drogę i nie dziękując oddaliłam się w stronę, którą nam pokazała. Weszłam do środka nie patrząc na nic i zobaczyłam swoją małą kruszynkę podpiętą do kilku aparatur. Za mną weszła reszta. Hoseok załkał żałośnie i wyszedł na zewnątrz. Jungkook zaraz za nim. Podeszłam do małej i spojrzałam na jej malutką twarz. Była taka blada.
-Dobry wieczór-do sali wszedł starszy, siwawy mężczyzna.
-Co z nią?-zapytałam cicho.
-Dostała silnego wstrząsu. Zatrzymało się jej serduszko. Pani córka jest silnie uczulona na truskawki i dostała ich zbyt dużo.
-Czy wszystko będzie dobrze?-wtrącił się Alex.
-Pan jest ojcem?
-Nie!-odparłam szybko.
-Ja jestem-Namjoon zrobił krok do przodu.
-W takim razie proszę pana, żeby opuścił salę-skierował te słowa do Alexa. Ten natomiast zmierzył RM wzrokiem i wyszedł.
-Musimy poczekać do jutra. Jeżeli serce dziecka znowu się nie zatrzyma będziemy mogli przenieść ją na zwykły oddział i po kilku dniach wypisać do domu.
Zbladłam i zrobiło mi się słabo. Musiałam usiąść, żeby nie zemdleć.
-June?-Namjoon podszedł do mnie i delikatnie położył mi dłonie na ramionach. Lekarz już wyszedł i zostawił nas z naszą córką-W porządku?
-Nic nie jest w porządku Namjoon..-powiedziałam i rozpłakałam się jak małe dziecko-Spotkało nas tyle złego.. Kiedy w końcu zaczną nas spotykać te dobre rzeczy?-spojrzałam mu w oczy. On też płakał.
-Mam nadzieję, że już wkrótce-szepnął i pocałował mnie w głowę. Chciałam, żeby zawsze był przy mnie-Kocham was.
-My ciebie też-powiedziałam to tak cicho, że nie jestem pewna czy to usłyszał.
***
Spędziłam z Namjoonem w szpitalu całą noc. J-Hope również. Nie chciał słyszeć o tym, żeby wrócić do domu i się położyć. Jungkook'a około 3 nad ranem zmienił Jin, który nie mógł wysiedzieć w domu. Z tego co mówił Yonka z Sugą całą noc próbowali się dowiedzieć jak truskawki trafiły do deseru, który zrobiłam. TaeTae natomiast z Jiminem tak się upili, że przespali całą sytuację i od rana zjawili się w szpitalu, żeby zobaczyć co z małą.
Na szczęście przenieśli ją na zwykły oddział. Jej serduszko wytrzymało to, ale będziemy musieli regularnie sprawdzać czy wszystko jest dobrze.
-Mam nadzieję, że to początek dobrych wieści-powiedział Namjoon kiedy mała już była na innym oddziale.
-Jedź do domu. Odpocznij.
-Nie zostawię cię-odparł stanowczo.
-Ktoś będzie musiał tu zostać w nocy-wyjaśniłam.
-Dobrze-zgodził się-Wrócę około 17:00 i ty pojedziesz.
-Mhm-przytaknęłam od niechcenia. RM przytulił mnie i wyszedł z sali. Kiedy tylko to zrobił Jimin wszedł do środka. Postanowił, że on i V zostaną ze mną.
-Gdzie Tae?-zapytałam.
-Poszedł po jakąś kawę-odpowiedział smutno-Przykro mi...
-To nie twoja wina...
-Ale upiłem się jak świnia i przespałem to kiedy najbardziej mnie potrzebowałaś-zaczął-Po raz kolejny cię nie obroniłem tylko zostawiłem samą.
-Jimin-podeszłam do niego i złapałam za dłonie-To nie twoja wina.. Nie możesz być wszędzie. Nie obwiniaj się za coś, na co nie miałeś wpływu, dobrze?-spojrzałam mu w oczy.
-Ale...
-Nie ma żadnego, ale okay?-spojrzałam na niego poważnie.
-Dobrze-przytaknął w końcu.
***
Po 4 dniach wróciliśmy z małą do domu. Od razu poszłam porozmawiać z J-Hopem jak doszło do tego, że znalazły się tam truskawki.
-Naprawdę nie wiem...-zaczął chłopak.
-Sam nakładałeś jej te lody?-było mi strasznie przykro, że akurat wszystkie podejrzenia spadły na Hoseoka.
-Alex mi je przyniósł..
-Alex?-wstałam ze swojego miejsca, a on pokiwał głową. Od razu zbiegłam na dół do salonu-Jak mogłeś!-popchnęłam chłopaka, a on wpadł na lampę.
-O co ci chodzi?!-warknął-Dobrze się czujesz?!
-June-Rapmon podszedł do mnie-Co się dzieję?
-To ten skurwiel wrzucił truskawki do lodów!-krzyknęłam.
-To prawda?-zapytał Jin.
-Nawet jeśli to co?!-rozejrzał się i zatrzymał wzrok na mnie-Przez to dziecko ciągle lgniesz do tego fagasa. Nie widzisz, że ja cię kocham?! I że dla Ciebie i Ruth zrobię wszystko.
-Właśnie to zrobiłeś-powiedział spokojnie Namjoon-Prawie zabiłeś nasze dziecko-jego ciało się spięło. Zamachnął się i uderzył chłopaka prosto w szczękę.
-To był twój błąd-Alex wypluł krew i rzucił się na RM.
-PANOWIE!!!!-wrzasnął Suga i dołączył do bójki.
-STOOOOOOOOOOOP KURWA!-wrzasnął Jin, ale to nic nie dało, bo i on oberwał w twarz.
-Kurwa!-Yonka wpadła do salonu i spojrzała co się dzieje-Daj mi zapalniczkę!-rzuciłam jej, a ona nacisnęła ją i przyłożyła do czujnika z dymem. Woda zaczęła tryskać na wszystkie strony.
-Co jest kurwa?!-krzyknął Alex. Wreszcie mogłam zobaczyć, że ma całą rozwaloną twarz. Suga miał siną rękę, a Rapmon rozwalony łuk brwiowy.
-Oszaleliście?!-krzyknął Tae-Co wam to kurwa dało?
-Wyjdź-Kookie spojrzał na Alexa-Wyjdź albo ci pomogę.. I wylecisz tym oknem-Brunet zmierzył maknae wzrokiem i wyszedł. Wychodząc uderzył go barkiem.
-Mam dość-rzuciłam i zasłoniłam twarz dłońmi.
-Chyba złamałem rękę-powiedział w pewnym momencie Suga zupełnie spokojnie, a chłopacy wybuchnęli śmiechem-Ja mam złamaną rękę, a wy się ze mnie śmiejecie? Przyjaciele..-prychnął-Czego można chcieć więcej?
Piszesz swietne rozzdziały kocham to!!! i cię!!! kiedy nastepny rozdział? Chciała bym żeby działo sie dużo +18 z Jiminem!!! Dziękuję jeśli takie coś będzie
OdpowiedzUsuń