sobota, 4 marca 2017

Rozdział 27.

*June*
Dojechałyśmy z Ruth do domu. Wysiadłam z taksówki i wzięłam głęboki oddech.
-Witaj w domu June!-z mojego podwórka wyszedł Alex i mocno mnie uściskał-Gdzie nasza mała księżniczka?-uśmiechnął się ciepło.
-W środku-wskazałam na taksówkę-Ty weź walizki, a ja wezmę Ruth-poleciłam i tak zrobiliśmy. Kiedy Alex zamknął bramę weszliśmy do domu-Jejku-westchnęłam zachwycona-Jak tu pięknie-Spojrzałam na morze przez wielkie okna w salonie.
-Twoi rodzice się postarali-powiedział chłopak-Gdzie te walizki?
-Do mojej sypialni-odparłam i wyjęłam Ruth z nosidełka i posadziłam w kojcu, który Alex przygotował. Chłopak zbiegł na dół i znowu mnie przytulił.
-Strasznie za tobą tęskniłem-oparł swoją brodę na mojej głowie. Alex to mój przyjaciel z dzieciństwa. Mieszkał obok mnie i nasi rodzice przyjaźnią się do tej pory. Zawsze mogłam na niego liczyć. Niestety w wieku 15 lat wyjechał do Akademii muzycznej w Miami i wrócił kilka miesięcy temu kiedy byłam w Seulu. Zadzwonił do mnie kiedy "polowałam" na Norę i tak nasz kontakt się odnowił.
-Ja za tobą też-odparłam-Mamy tyle do nadrobienia.
-Tak-przytaknął i odsunął się ode mnie-Ale może nie teraz. Pewnie jesteś zmęczona po podróży?
-Żartujesz?-szturchnęłam go lekko w ramię-Mam masę energii.
-W takim razie mam pomysł-klasnął w dłonie-Zjedzmy coś i ruszajmy na małe zakupy z Ruth.
-Okay-uśmiechnęłam się szeroko i poszliśmy do kuchni. Chłopak wziął się za robienie spaghetti. Miał złote ręce w kuchni i wszystko co wychodziło spod jego noża była przepyszne-Opowiadaj jak w Miami?-zagadałam go.
-Wiesz...-zaczął-W sumie to jak w LA-zaczął się śmiać-Nic nowego.. Nie spotkałem miłości swojego życia jeśli o to pytasz-zaśmiałam się cicho-Ale widzę, że za to ty odżyłaś w Korei i miłość kwitnie.
-Chyba kwitła-poprawiłam go i zaczęłam bawić się nożem.
-Nie rozumiem?
-Namjoon zerwał zaręczyny-wyjaśniłam.
-Jak to?
-Poznał moją przeszłość..
-Przykro mi June-powiedział poważnie.
-A mi nie-odparłam i uśmiechnęłam się słabo-Widocznie tak miało być.
-Kochasz go June...
-Kocham-przytaknęłam-I po cichu liczę, że albo ta wyprowadzka zbliży nas do siebie albo o nim zapomnę.
                                                                ***
Po solidnym obiedzie krążyliśmy po sklepach w poszukiwaniu ubranek, łóżeczka i nowego wózka dla Ruth.
-Co sądzisz o tym?-zapytałam.
-Cały różowy?-spojrzał na mnie rozbawiony.
-Przecież to dziewczynka-powiedziałam próbując się bronić.
-No to co?-zaczął się śmiać-A ten?
-Świetny-przyznałam. I tak kupiliśmy fioletowo-czarny wózek, w którym mała od razu poczuła się jak w łóżku bo szybciutko zasnęła. Kupiliśmy też nowe łóżeczko, które Alex zapakował do swojego jeep'a-Nie wiem jak to złożę-powiedziałam przerażona.
-Przecież ci pomogę-uśmiechnął się-Lody?
-Z chęcią-poszliśmy do lodziarni, żeby trochę odpocząć. Musieliśmy kupić Ruth jeszcze pościel, kilka nowych ubranek i kremów, żeby nie spaliła się na słońcu kiedy będą z nią wychodzić nad basen lub do ogrodu.
-Przepraszam-podeszła do nas jakaś dziewczyna.
-Tak?-zapytałam.
-Ty jesteś June. June Dernwes.. Byłaś z Rap Monsterem z BTS?
-Tak.. To znaczy.. Nadal jestem, chyba-dodałam już ciszej.
-To dlaczego go zdradzasz? Przecież macie dziecko razem?-zmierzyła mnie wzrokiem.
-Nikt nikogo tu nie zdradza-warknął Alex.
-Jesteś zwykłą puszczalską szmatą. Nie zasługujesz na Rap Monstera i na przyjaźń z BTS. Mam nadzieję, że zdechniesz razem z tym typem i ze swoim bachorem, na którego naciągnęłaś Rap Monstera-dziewczyna chciała odejść jednak wstałam i złapałam ją za ramię co spowodowało, że stałyśmy twarzą w twarz.
-Słuchaj dziewczyno-syknęłam-Nic nie wiesz o mnie, ani o Namjoonie. Tak on ma tak na imię, pewnie nawet tego nie wiedziałaś-dziewczyna prychnęła-Uważaj co mówisz, bo to ty nie zasługujesz, żeby być ich fanką. Nie znasz ich tak dobrze jak ja. Oprócz świetnej muzyki są też świetnymi ludźmi i oddają całe serce dla swoich fanek, a ty im tak odpłacasz? Że każesz mi zdechnąć z moim dzieckiem? Dla Namjoona nasze dziecko to cały świat, a dla chłopaków oczko w głowie, więc dobrze ci radzę zważaj na słowa, bo jestem skłonna oskarżyć cię o to, że grozisz Ruth. Bo nie interesuje mnie co masz do mnie-przerwałam-Ale nie pozwolę, żeby ktokolwiek krzywdził moje dziecko i chłopaków. Zrozumiałaś?-dziewczyna pokiwała głową i uciekła szybko.
-W porządku?-zapytał brunet.
-Tak-przytaknęłam-Chodźmy już-rozejrzałam się po kawiarni. Wszyscy ludzie się na mnie patrzyli jak na dziwoląga. Podeszła do mnie jeszcze jedna dziewczyna.
-June-zawołała, a ja odwróciłam się zdenerwowana-Też jesteś fanką BTS. Wspieram ich od początku. Ja i moje koleżanki uważamy, że ta dziewczyna jest chora na umyśle-uśmiechnęła się i złapała mnie za dłonie-Nie przejmuj się. Wszyscy wspieramy ciebie, Ruth i Namjoona i czekamy na zdjęcia z waszego ślubu.
-Dziękuję-powiedziałam z ulgą w głosie i przytuliłam ją.
-Nie ma za co-uśmiechnęła się szeroko i odeszła.
-Widzisz-powiedział Alex.
-Zamknij się-odpowiedziałam i wyszliśmy.
                                                       ***
Kiedy wróciłam z zakupów zadzwoniłam do chłopaków przez Skype i opowiedziałam im o tej dziewczynie w lodziarni, o tej która tak na mnie naskoczyła. Kiedy się zdenerwowali powiedziałam również o tej, która była miła i poczuli wyraźną ulgę. Cieszyłam się, że mimo tego jakie kłopoty im sprawiłam oni dalej wspierają mnie i Ruth. Chciałam porozmawiać z Namjoonem, ale powiedzieli, że pracuje z Jiminem nad nową piosenką. Po godzinnej rozmowie zostawili mnie samą z Yonką.
-Byłaś u rodziców?-zapytała.
-Nie.
-Masz zamiar im powiedzieć?
-Nie wiem-nie chciałam, żeby wiedzieli. Mama zaczęła by się wtrącać, a miałam tego dość.
-Sądzisz, że Alex to dobry pomysł?-spojrzała na mnie podejrzanie.
-Nie rozumiem?-rozbawiło mnie to, o co zapytała.
-Przecież on się w tobie podkochuje..
-Yonka-wybuchnęłam śmiechem-Nie widziałam się z nim 4 lata, poza tym mam dziecko.
-To nie zmienia faktu, że...
-Że jest tylko moim przyjacielem-dokończyłam-Bądź spokojna. Całuję, pa-posłałam jej buziaka i zamknęłam laptopa. Nie chciałam słuchać wyrzutów na temat Alexa. Był dla mnie bardzo ważny i cieszę się, że zaoferował mi swoją pomoc.
-Głodna?-brunet wychylił się lekko z kuchni.
-Okropnie-odpowiedziałam i poszłam za nim. Usiadłam przy wyspie i zaczęłam się mu przyglądać-Strasznie się zmieniłeś-przyznałam-Tyle tatuaży.. I chyba zacząłeś pakować?-poruszyłam zabawnie brwiami.
-Wiesz-odwrócił się w moją stronę-Trzeba było się w końcu wziąć za siebie i przestać być tym chuderlaczkiem. Nikt za mnie nie obroni mojej kobiety-uśmiechnął się szeroko.
-Masz rację, ale z tego co mówiłeś to nie masz kobiety do ochrony.
-Owszem nie mam-przerwał-Mam dwie.
-Jak to?-spojrzałam na niego zdziwiona.
-Mam Ciebie-wziął głęboki oddech-I Ruth. Nie pozwolę, żeby ktoś was skrzywdził, zawsze was obronię June. Zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz