Za Norą dotarłam do stacji metro. Zaparkowałam samochód i ruszyłam za nią. Szła akurat schodami gdzie było mało ludzi. Szłam za nią jak gdyby nigdy nic. Skierowała się do toalet, więc ja za nią. Poczekałam przed toaletą, aż dziewczyna wyjdzie. Kiedy nie zauważyła podeszłam do niej i kopnęłam ją w plecy. Dziewczyna przewróciła się twarzą na ziemię i rozwaliła nos.
-Co do kurwy?-syknęła i chciała się podnieść, jednak przygniotłam ją nogą, złapałam za włosy i odchyliłam głowę do tyłu.
-Obiecałam, że wrócę-syknęłam jej do ucha.
-To był twój błąd-odparła, a ja uderzyłam jej twarzą o podłoże-Zacznę wykańczać każdego po kolei-wydusiła zanim zaczęła się dławić krwią.
-Nie sądzę, żeby twoi koledzy chcieli cokolwiek jeszcze dla ciebie zrobić-odparłam spokojna-Myślisz, że przez te dni próżnowałam? Dziewczyno-parsknęłam śmiechem-Nie było mnie prawie 20 dni. Myślałaś, że uciekłam z podkulonym ogonem? Słabo mnie znasz siostro. Do zobaczenia-szepnęłam jej do ucha i odeszłam. Zostawiłam ją zakrwawioną na środku tunelu.
*Yonka*
-Suga?-RapMon wszedł do środka-Gdzie Jungkook?
-Poszedł z rodzicami na kolację, ponieważ jutro wracają do siebie-odpowiedziałam spokojnie.
-Okay-odparł chłopak- A Jin i J-Hope?
-U twoich rodziców.
-W takim razie zawołajcie V i Jimina-powiedział oschle. Jak prosił tak zrobiłam. Chłopcy szybko zjawili się w kuchni i zajęli miejsce obok Sugi.
-Co jest?-zapytał w końcu Yoongi.
-June jest w Seulu-powiedział w końcu.
-Jak to?-zapytał Jimin.
-Widziałem ją dzisiaj-przerwał-Tak mi się wydaje.
-Jak ci się wydaje? To widziałeś czy nie?-zapytał V.
-No widziałem, ale była inna...-przyznał w końcu.
-Jak inna?-nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Miała tatuaż na dłoni i inne włosy..
-Więc może była po prostu podobna do June?-Suga powiedział na głos to, co każdy myślał.
-Miała pierścionek...
-Mnóstwo dziewczyn nosi pierścionki-przyznałam.
-Miała ten pierścionek-RapMon spojrzał na chłopaków.
-W takim razie ona tu jest-powiedział Jimin i zbladł.
-Nie rozumiem-powiedziałam.
-RM zamówił pierścionek dla June na wyłączność-wyjaśnił Suga.
-Jak na wyłączność?-spojrzałam na chłopaka.
-Pierścionek był według mojego projektu-przyznał Jimin-Nie ma drugiego takiego.
-Aaaaaaaa-było mi wstyd, że dopiero teraz się zorientowałam o czym mówili.
-Musimy ją znaleźć-powiedział V-Macie tu jakiś znajomych?
-Nie... Ale-zawahałam się-Jest Johny..
-Johny?-zapytali równo.
-Tak prowadzi komis samochodowy, ale nie sądzę, żeby June chciała zmienić auto, bo przecież jej samochodu nigdzie nie znaleźliśmy.
-Rozmawiacie o samochodzie June?-Kookie wszedł do środka.
-Już po kolacji?-zapytałam.
-Tak-pokiwał głową i dołączył się do rozmowy-Wiecie, w sumie to nie szukaliśmy samochodu June. Stwierdziliśmy, że jeżeli nie ma go w garażu to się nim porusza.
-Masz rację-przytaknął mu RM-Pojadę do naszej wytwórni i zobaczę, czy w pobliżu nigdzie nie stoi.
-Nie sądzę, żeby była tak głupia, żeby zostawić go w biurze. Kocha swój samochód i tak prędko go nie wymieni-byłam pewna swoich słów.
-Skontaktuj się z tym Johnym-polecił mi V. Znalazłam numer do niego w internecie i jak najszybciej zadzwoniłam.
-Halo?
-Johny, hej tu Yonka-powiedziałam wesoło.
-O Yonka-odparł również wesoło-Też chcesz kupić samochód?-zaśmiał się.
-Jak też?-zapytałam-To znaczy, że June u ciebie była?
-No tak-zawahał się-Nie wiedziałaś?
-Słuchaj Johny, kiedy u ciebie była?
-2 tygodnie temu?
-Jaki samochód kupiła?
-Audi Q7-odpowiedział.
-Czyli jednak....-przyznałam niechętnie-Mówiła ci coś?
-Tylko, że przeszłość ją dopadła.
-Okay, dziękuję Johny, na razie-rzuciłam szybko i nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się.
*June*
Minęły 3 tygodnie odkąd mnie nie ma. Do końca sierpnia zostało 6 dni. Jak na razie załatwiłam tylko 3 znajomych Nory. Został mi jeszcze jeden i ona.. Nie zabijałam ich, ale dowiedziałam się, że są poszukiwani przez policję i za każdym razem nieprzytomni leżeli przed komisariatem.
Teraz czekałam na ostatniego z jej znajomych.
-Wykończyła już trzech naszych-usłyszałam mocny głos.
-Nie mów, że się jej boisz?-Nora....
-Nie, ale ja też mam rodzinę i nie chce wracać do więzienia-odparł mężczyzna.
-Nie obchodzi mnie twoja rodzina-syknęła dziewczyna. Wyjęłam kij bejsbolowy z plecaka i ruszyłam w ich stronę.
-Nie ładnie Nora-odparłam.
-O wilku mowa-uśmiechnęła się bezczelnie.
-Propo wilków-uśmiechnęłam się-Zaraz zostaniesz dla nich karmą...
-Zrób coś!-krzyknęła do mężczyzny i rzucił się na mnie. Uderzyłam go z całej siły w twarz bejsbolem i zachwiał się-Tylko tyle potrafisz?!-Nora znowu darła się na faceta, a ja powtórzyłam cios zanim zdążył dojść do siebie. Przewrócił się i zaczęłam okładać go po brzuchu i raz w głowę. Kiedy byłam pewna, że stracił przytomność odwróciłam się do Nory.
-Znowu się widzimy-powiedziałam i odrzuciłam kij na bok-Nie potrzebuję tego, żeby zgnieść takiego robaka jak ty.
-Zaraz to ja zgniotę ciebie!-wrzasnęła i wyciągnęła broń z kieszeni.
-Nie odważysz się-byłam pewna siebie.
-Raz już to zrobiłam...
-I chciałaś się zabić, myślisz, że przeżyjesz to jeszcze raz?-udałam smutną-Biedna Nora chciała się zabić.. Ojej, jakie to przykre.. Zrobiłabyś wszystkim przysługę szmato-rzuciłam kąśliwie.
-Nie prowokuj mnie!-odkrzyknęła.
-Mówię prawdę! Ale jesteś zbyt słaba, żeby ją do siebie przyjąć. Nie potrafisz stawić czoła problemom i pogodzić się z tym, że twoje życie jest przegrane...-moja pewność siebie waliła w nią niczym młot.
-Jeszcze słowo i cię zabiję-wysyczała przez zaciśnięte zęby.
-Śmiało-odparłam i usłyszałam strzał. Jednak wiedziałam, że to nie ona strzeliła do mnie tylko Tylor do niej. Ulicę wypełnił głośny krzyk dziewczyny.
-NIE RUSZAJ SIĘ POLICJA!-znikąd pojawiło się mnóstwo amerykańskich i koreańskich funkcjonariuszy. Jedni zajęli się Norą, a drudzy tym mężczyzną.
-Świetnie ci poszło-powiedział Tyler-Jesteś bardzo dzielna-przytulił mnie i oddalił się do radiowozu.
Dopiero teraz dotarło do mnie wszystko co się stało w przeciągu tych tygodni.
Byłam wykończona..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz