*June*
Następnego dnia chłopacy mieli wolne, więc Namjoon wziął Ruth i pojechał do swoich rodziców razem z J-Hope'em, a ja z Yonką pojechałyśmy do pracy.
W międzyczasie dziewczyna opowiedziała mi co zobaczyła wczoraj w biurze. Byłam wściekła jak RM mógł sprowadzić kogoś takiego do naszej pracy.
Kiedy wjechałyśmy windą na górę od razu udałyśmy się do naszego biura.
-Mam masę pracy-powiedziałam i zaczęłam sortować papiery. Zupełnie nie wiedziałam od czego mam zacząć.
-Ja też.. Może skoczę po jakąś kawę?-zapytała, a ja pokiwałam głową.
Zaraz kiedy Yonka wyszła do mojego biura bez pukania weszła Britany.
-Nie nauczyli cię pukać?-wstałam kiedy weszła.
-Nie-odparła i rozsiadła się na sofie.
-Nie pozwalasz sobie na zbyt dużo? Wczoraj całowałaś Sugę, dzisiaj wchodzisz do mojego biura jak do siebie.
-To ty sobie za dużo pozwalasz-odparla zupełnie spokojnie.
-Żartujesz? - krzyknęłam.
-Ktoś z taką przeszłością jak Ty powinien uważać na to co robi i mówi, bo przez przypadek to wszystko może ujrzeć światło dzienne - podniosła się o teraz stałyśmy twarzą w twarz. Dopiero stojąc tak blisko niej zobaczyłam coś na co wcześniej nie zwróciłam uwagi.
-Nora... - powiedziałam cicho.
-Długo ci zajęło zorientowanie się kim jestem.
-Czego chcesz po tylu latach? - syknelam.
-Twojego życia - odparła i w tym samym momencie Yonka weszła do środka.
-Wszystko w porządku? - zapytała.
-Tak - odparła Britany, czyli Nora - Widzimy się później - posłała mi fałszywy uśmieszek i wyszła.
-Co się stało?
-Nic-rzuciłam szybko.
-Jesteś cała blada, na pewno wszystko ok?
-A nie widać? - krzyknęłam i usiadłam przy biurku udając, że jestem czymś bardzo zajęta, a tak naprawdę moje myśli krążyły wokół Nory.
Cały dzień byłam bardzo nerwowa i z nikim nie rozmawiałam. Próbowałam się skupić na pracy, którą miałam do wykonania, jednak nic mi nie wychodziło.
-Słuchaj, ja już uciekam-powiedziała Yonka-Idziesz ze mną?
-Nie, dzięki. Zostanę jeszcze trochę-powiedziałam szybko i spojrzałam na zegarek. Dochodziła 18:00, więc o tej porze w biurze nikogo nie ma. Gdy tylko usłyszałam dzwonek windy, od razu wiedziałam, że zaraz zjawi się Nora. Nie myliłam się.
-Hej-uśmiechnęła się i zajęła miejsce na sofie.
-Czego ty kurwa chcesz?-byłam skłonna rozwalić jej twarz, jednak nie mogłam pozwolić sobie, żeby Adeleide zobaczyła na drugi dzień na kamerach jak bardzo jestem agresywna. W jej oczach uchodziłam za miłą, ciepłą i przyjazną osobę.
-Już ci mówiłam-wyciągnęła nogi na stoli-Twojego życia...-przerwała-Siostrzyczko.
-Nie jesteśmy siostrami!-warknęłam.
-To, że mamy innych ojców nie zmienia faktu, że jesteśmy nimi-powiedziała sztucznie.
-Nie oddam ci mojego życia. Ciężko na nie pracowałam!-zaczęły mi drżeć ręce-Przeżyłam wiele upokorzeń, żeby znaleźć się teraz w tym miejscu.
-No tak-uśmiechnęła się i usiadła-Nie sądzisz, że Namjoon nie chciałby się o tym dowiedzieć? Myślę, że przeszłość jego przyszłej żony jest bardzo interesująca.
-Nie odważysz się!-wstałam.
-Owszem odważę, nic mnie nie powstrzymuje-ona również wstała.
-Zabiję cię jeśli to zrobisz!
-Tak jak zabiłaś swoją niewinność w wieku 15 lat?-uśmiechnęła się bezczelnie.
-Spróbuj suko, a będziesz lizała podłogę w kiblach w tamtym klubie!
-Proszę cię-wybuchnęła śmiechem-Myślę, że całe BTS będzie zainteresowane tym, że ich wspaniała przyjaciółka puszczała się w wieku 15 lat.
-Dobrze wiesz, że to nie tak!-popchnęłam ją-PORWALI MNIE KRETYNKO I ZMUSZALI DO TEGO!
-Co nie zmienia faktu, że przez 2 lata byłaś dziwką!-syknęła, a ja z całej siły uderzyłam ją w twarz. Dziewczyna przewróciła się. Z jej ust lała się krew i wypluła jednego zęba. Podniosła się, splunęła krwią i spojrzała na mnie swoimi obrzydliwymi oczami.
-Daje ci ostatnią szansę-jej oczy pociemniały z gniewu-Albo odejdziesz sama albo tak cię zniszczę, że będziesz mieszkała w metrze i żarła szczury!! Zostaniesz bez męża, bez przyjaciół, bez pracy, bez rodziny, bez dziecka!! I nie mówię tu, że odetnę ciebie od nich. Wykończę każdego po kolei. W więzieniu nawiązałam ciekawe znajomości. Jedno skinienie palcem i po nich!-jej głos rozniósł się po całym biurze.
-Nie zrobię tego-powiedziałam stanowczo.
-Do zerwania zaręczyn na pewno nakłoni Namjoona to, że masz w LA grób swojego brata, którego twoja matka zabiła i siedziała za to w kiciu.
-Nie masz prawa ruszać Mike'a! BYŁ CHORY!
-Na raka?-Nora znowu zaczęła się śmiać-Był chory, bo nasza matka ćpała w ciąży kretynko!
-Odejdę-powiedziałam cicho.
-Słucham?-zapytała udając, że nie dosłyszała.
-Odejdę-powiedziałam jeszcze raz-Ale obiecuje ci, że niedługo tu wrócę i zabiję cię-powiedziałam spokojnie-Dlatego ciesz się póki możesz dziwko!-splunęłam jej prosto w twarz i wyszłam. Skierowałam się do samochodu, który miałam zaparkowany na podziemnym parkingu. Wyjęłam telefon i napisałam do Namjoon'a.
'Przepraszam, mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz.
Obiecuję, że wrócę. Nie pytaj kiedy, bo nie wiem.
Opiekuj się Ruth.
Kocham was bardzo mocno i jeszcze raz przepraszam x'
Ruszyłam z piskiem opon i skierowałam się w stronę wyjazdu z miasta.
*Rap Monster*
Siedziałem z Sugą i Ruth w salonie. Reszta chłopaków skorzystała z wolnego dnia i wybrała się na miasto, a Yonka robiła w kuchni kolację.
-Jak między wami?-zapytałem go.
-Nijak..-odparł beznamiętnie.
-To znaczy?
-Widziała jak ta zasrana Britany mnie całuje i jest przekonana, że to ja zainicjowałem pocałunek-widziałem jak na jego twarzy pojawia się gniew. Naszą wymianę zdań przerwał mój telefon. Wyjąłem go szybko i odczytałem sms'a od June.
-Co do kurwy?!-krzyknąłem, a Yonka przybiegła z kuchni.
-Co się stało?-zapytała cicho.
-June odeszła!
-Jak odeszła?-Yoongi podniósł się ze swojego miejsca i wyrwał mi telefon z ręki.
-Co to kurwa ma być?-zapytałem Yonki.
-Nie wiem-odparła brunetka i wybrała numer do niej.
Po kilku sygnałach odebrała.
*June
-Co ty odpieprzasz?-usłyszałam po drugiej stronie telefonu głos Yonki.
-Odchodzę-odparłam sucho.
-Ale jak to?! KURWA CO Z NAMJOONEM?! CO Z RUTH?! CO Z NAMI?!-zaczęła na mnie krzyczeć.
-Wrócę! Obiecuję-powiedziałam i usłyszałam jak ktoś wyrywa jej telefon z ręki.
-JUNE!-RapMon-Wracaj natychmiast do domu.
-Wybacz, ale nie mogę. Dla waszego bezpieczeństwa-powiedziałam.
-Jak naszego bezpieczeństwa?! June co ty pieprzysz?!-warknął.
-POSŁUCHAJ MNIE KURWA PRZEZ CHWILĘ-przerwałam mu-WRÓCĘ!! OBIECUJE CI KURWA, ŻE WRÓCĘ, BO NIE WYOBRAŻAM SOBIE ŻYCIA BEZ CIEBIE I RUTH! Rozumiesz? Jesteś kurwa dla mnie całym światem, po prostu wszystkim-mój głos zaczął się łamać-Po prostu muszę załatwić parę spraw! Wyczyścić okolicę wokół nas! Żebyś Ty, Ruth, Yonka i chłopacy byli bezpieczni-Przerwałam.-Oddam za was życie jeśli będę musiała.
-June, co się dzieje?!-zapytał wystraszony.
-Jeżeli nie wrócę do końca sierpnia zgłoście na policję moje zabójstwo-powiedziałam i rozłączyłam się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz