*Namjoon*
Wyszedłem szybko z pokoju June z nadzieją, że nie zapyta mnie o co chodziło. Problem był taki, że darzyłem do tej dziewczyny wielkie uczucie, którego nie potrafiłem określić.
Z jednej strony była irytująca, sztywna i nadopiekuńcza, jak moja mama, a z drugiej była taka delikatna, wrażliwa i niewinna. Szedłem przed siebie nie patrząc na nic i na nikogo. Trąciłem jakiegoś chłopaka przed akademikiem, ale nie zwróciłem na niego uwagi. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do parku niedaleko naszej dormy. Skierowałem się nad rzekę i usiadłem.
Wyjąłem telefon i zacząłem przeglądać nasze plany dotyczące kontraktu. Musieliśmy dostarczyć jeszcze tylko jedną piosenkę. Akurat June pracowała nad jedną i myślałem, żeby ją przekonać do oddania nam kolejnej piosenki. Czułem się źle z tym faktem, ale...
No właśnie, ale. Czy widziałem w tej dziewczynie kogoś więcej niż tylko przyjaciółkę? Oczywiście, że tak. Moje uczucia do niej z dnia na dzień rosły coraz bardziej, a każda chwila z daleka od niej była nie do zniesienia.
Z drugiej strony Taehyung coś do niej czuł, a ja nie chciałem się im wtrącać, jednak nie wyobrażałem być daleko od niej. Mam nadzieję, że przyjaźń nam się uda, bo traktowanie jej źle nie przychodziło mi łatwo. Próbowałem wtedy przekonać bardziej siebie, że ona taka jest. Problem był taki, że ona była taką dziewczyną, z którą chciałbym być na dłużej, dla której byłem gotowy się zmienić. Przy niej mój dzień stawał się lepszy, miałem ochotę tworzyć nową muzykę patrząc na nią. Mogę powiedzieć, że była moją muzą, która napędzała do pracy. Zawsze kiedy ją widziałem, moje serce biło szybciej, a w brzuchu pojawiały się "motylki". Na mojej twarzy pojawiał się uśmiech i miałem ochotę żyć. Tego dnia kiedy się upiłem i potraktowałem ją źle, czułem się okropnie. Wiedziałem, że nie mogę jej tak traktować, kiedy ona jest dla mnie dobra i mimo mojego zachowania, nadal chce mieć ze mną jakiekolwiek kontakty. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie tej chwili kiedy ją przytulałem. Chciałem jej oddać całe ciepło jakie miałem w sobie. Pragnąłem, żeby poczuła się przy mnie bezpiecznie, żeby nie pragnęła nikogo innego oprócz mnie. Byłem wściekły jak dowiedziałem się, że V spędził noc w akademiku. Miałem ochotę go rozszarpać, ponieważ wiem, że on nigdy z nią nie będzie. Dla niego kontrakt jest najważniejszy, a nie zawsze potrafi się hamować. Nie chciałem, żeby jej zranił, narobił złudnych nadziei. Jeśli June by cierpiała, ja razem z nią.
Nie pragnąłem niczego, jak tylko trzymać ją w ramionach i czuć jej ciepło i wrażliwość.
Potrząsnąłem głową. Podniosłem się i udałem wolnym krokiem do samochodu.
Kiedy wszedłem do domu, od razu skierowałem się do Taehyung'a. Zapukałem do drzwi i wszedłem.
- Potrzebujesz czegoś hyung? - zapytał V.
- Chciałem tylko z tobą porozmawiać - odpowiedziałem spokojnie.
- W takim razie słucham - chłopak podniósł się z łóżka i patrzył na mnie pewnym wzrokiem.
- Chodzi o June - przerwałem i spojrzałem na niego. Tae cały się spiął, ale próbował zachowywać się naturalnie - Czy ty coś do niej czujesz?
- Dlaczego pytasz? Myślałem, że jest ci obojętna.
- Oczywiście, że nie - odparłem szybko.
- W takim razie, tak.. Tak, Namjoon czuje coś do niej, ale nie mogę z nią być.
- Dlaczego?
- Bo widzę jak ty na nią patrzysz, widzę jak chcesz jej pokazać prawdziwego siebie, ale zawsze w ostatnim momencie zmieniasz zdanie - usiadł na łóżko - Namjoon, ty coś do niej czujesz, ale coś cię hamuje.
- Tae, ja mam dziewczynę - przyznałem chociaż przyjaciel już o tym wiedział - Może to mnie hamuje? A może to, że widzę twoje uczucia do niej.
- W takim razie oboje jesteśmy w dupie - zaśmiał się, a ja razem z nim - Co zamierzasz zrobić?
- Zaprzyjaźnić się z nią - przyznałem szczerze - Nie mogę sobie darować tego, że ją ciągle ranię.
- Myślisz, że ci się to uda?
- Nie wiem Tae - powiedziałem cicho - Ale zrobię wszystko, żeby tak było.
- A nie obrazisz się, jeśli ją gdzieś zaproszę?
- Jak możesz tak myśleć? Słuchaj, będzie mnie cieszyło i twoje szczęście i jej, więc działaj - chłopak wstał i przybiliśmy piątkę.
- Jesteś prawdziwym przyjacielem Namjoon - uśmiechnął się szeroko.
- Ty również - odpowiedziałem z uśmiechem, a w głębi mnie wszystko pękało z bólu. Nie chciałem, żeby June umawiała się z V, ale jednocześnie pragnąłem jego szczęścia. Poklepałem przyjaciela po plecach i poszedłem do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi na klucz, puściłem głośno muzykę i zacząłem płakać. Pierwszy raz od dłuższego czasu płakałem jak mały chłopiec. Nie wiem czemu... Wydaje mi się, że czułem się zagubiony w tym wszystkim i zaczęło mnie to przytłaczać. Nie miałem siły walczyć. Liczyłem w głębi duszy, że ten odpoczynek wpłynie na mnie i moje relacje z June dobrze.
- Chcesz dla nich dobrze - wziąłem głęboki wdech - Liczy się szczęście twoich przyjaciół Namjoon, Ty dasz radę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz