Siedziałam w hotelu i rozglądałam się po pokoju. Był przytulny i nie za duży. Westchnęłam ciężko, a mój laptop zapiszczał. Otworzyłam go i zobaczyłam maila od Namjoon'a.
"Mam nadzieję, że Ci się spodoba, przyjaciółko"
Ostatnie słowo zakuło mnie w serce, ale szybko się otrząsnęłam i otworzyłam plik. Okazało się, że była to piosenka. Chłopak rapował. W słuchałam się w słowa, które z każdą sekundą przemawiały do mnie coraz bardziej.
"Wszystko dzieje się krok po kroku, nabierasz kształtu. Nie zapominaj o początku, nie zapominaj tych chwil. "
Dopiero kiedy piosenka się skończyła zorientowałam się, że płacze. Wytarłam łzy i wybrałam numer do chłopaka.
- Podoba się? - zapytał kiedy tylko odebrał.
- Jest piękna - powiedziałam szczerze.
- Jesteś pierwszą osobą, która to słyszy.
- Dlaczego akurat ja? - zapytałam i po ciągnęłam nosem.
- Płakałaś? - jego głos był zmartwiony.
- Nie - skłamałam - więc czemu ja?
- Liczy się dla mnie twoje zdanie Johanna - powiedział cicho, a mi zrobiło się ciepło na sercu.
- To miłe - powiedziałam cicho.
- Musimy pogadać - zmienił nagle temat. Nie dał mi dojść do słowa tylko mówił dalej - Powinnaś porozmawiać z Tae i wyjaśnić mu swoje uczucia, bo on się w nich gubi.
- Nie rozumiem - pokręciłam głową.
- Chodzi o to, że on cały czas myśli, że coś do mnie czujesz... - zaczął.
- Ale ja... Słuchaj.. Nie powinniśmy o tym rozmawiać.. - powiedziałam twardo.
- Musimy to wyjaśnić.
- Nie przez telefon Namjoon, muszę kończyć na razie! - rozłączyłam się i zaczęłam szybko oddychać. Strasznie się zdenerwowałam, nie powinien poruszać tego tematu... przynajmniej nie przez telefon.
Westchnęłam ciężko i wyszłam z hotelu. Umówiłam się w parku niedaleko ze swoją kuzynką, która ma informacje potrzebne do odnalezienia mojej zaginionej rodziny. Szłam ruchliwą ulicą kompletnie zamyślona, nie zwracałam uwagi na nic. Z melancholijnego nastroju wyrwał mnie jakiś chłopak, który szarpnął do tyłu.
- Hej, chcesz już skończyć swoje życie? - zapytał. Spojrzałam na niego. Przede mną stał wysoki chłopak o blond włosach.
- Miłe - odparłam onieśmielona jego urodą - Dziękuję - uśmiechnęłam się.
- Nie ma za co - również się uśmiechnął - Jak masz na imię?
- June - wyciągnęłam do niego rękę.
- Jackson - odwzajemnił uścisk.
- Chyba nie jesteś stąd?
- Mieszkam w Korei.
- Naprawdę? - zapytałam zaskoczona - Chodzę tam na studia.
- Żartujesz? - zaczął się śmiać - Ja też.
- Ile przypadków - dołączyłam do niego.
- Nazywam się Jackson Wang, znajdziesz mnie na wydziale muzycznym, a teraz wybacz, ale muszę iść - skinął lekko głową i odszedł uśmiechając się do mnie. Patrzyłam na niego zauroczona dopóki nie zniknął mi z oczu. Pokręciłam głową, żeby się otrząsnąć i pobiegłam do Any.
- Cześć kochana - powiedziałam z daleka. Dziewczyna wstała na mój widok i uscisnęła mocno.
- Mam nadzieję, że masz dobry powód spóźnienia - powiedziała karcąco.
- Spotkałam przystojnego chłopaka, w zasadzie to wpadłabym pod samochód, a on mnie uratował - na samą myśl o nim uśmiechnęłam się.
- Ohoho, a myślałam, że w głosie siedzi Taehyung - poruszyła brwiami.
- Oczywiście, że tak - skrzyżowałam ręce udając obrażoną.
- Dobra, do rzeczy, bo muszę zaraz wracać do pracy - usiadła na ławce i zaczęła grzebać w torebce - Nazywa się Wang, ma 22 lata, uczy się na wydziale muzycznym w twoim uniwerku. Wychowywał się w bogatej rodzinie zastępczej w Chinach, ale wrócił do Korei na studia.
- Dziwne - mruknełam, Jackson miał nazwisko Wang i uczył się na wydziale muzycznym. Pewnie to tylko przypadek, ale...
- Ziemia do June - Ana machała mi energicznie dłonią przed oczami - Muszę lecieć, ale odezwij się jutro po rozmowie, wyskoczymy gdzieś, dobrze?
- Dobrze - odpowiedziałam. Dziewczyna pocałowała mnie w policzek i pobiegła gdzieś. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Jina. Odebrał po 3 sygnałach.
- Tak słońce? - zapytał wesoło.
- Zrobisz coś dla mnie?
- Oczywiście.
- Sprawdzisz ile osób o nazwisko Wang uczy się u mnie na wydziale muzycznym?
- Dobrze - powiedział z zawahaniem - Czy to pilne?
- Niekoniecznie, ale byłabym zobowiązana jeśli dowiedział byś się tego bardzo szybko Jin - powiedziałam poważnie.
- Dobrze June, odezwę się wieczorem, całuję - powiedział szybko i się rozłączył. Wrzuciłam telefon do torebki i poszłam się przejść na plażę z nadzieją, że spotkam tego chłopaka jeszcze raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz