sobota, 4 marca 2017

Rozdział 26.

Kiedy się obudziłam Jimina już nie było. Głowa mnie strasznie bolało i było mi niedobrze. Podniosłam się i spojrzałam na szafkę nocną. Wzięłam kartkę, która na niej leżała i przeczytałam.
Spałaś tak słodko, że nie chciałem cię obudzić. Masz tu tabletki, a na dole w lodówce jest śniadanie. J.
-Kochany-powiedziałam sama do siebie i wzięłam dwie tabletki. Kiedy wyszłam z pokoju przejrzałam się w lustrze w korytarzu. Oczy miałam podkrążone, nos czerwony, a włosy całe roztrzepane. Westchnęłam cicho i skierowałam się do kuchni.
-Dzień dobry-powiedziała Yonka, pocałowała mnie w policzek i wróciła do karmienia Ruth-Idź weź prysznic, walisz winem na kilometr.
-Trudno-powiedziałam i opadłam na krzesło.
-To jest twoje wyjście?-zapytała nagle.
-Nie rozumiem-spojrzałam na nią.
-Alkohol? Tak masz zamiar walczyć o swoją rodzinę?
-Moja rodzina siedzi teraz w kuchni-odpowiedziałam-I wcale nie muszę o nikogo z was walczyć.
-June...
-Nie Yonka!-powiedziałam to trochę głośniej niż zamierzałam-Mam dość, tak?! Ostatnie tygodnie spędziłam w tylu hotelach, tyle razy pobrudziłam sobie ręce krwią, nie spałam po nocach tylko uganiałam się za jakimiś bandziorami. Mam dość walki-przyznałam-Chce odpocząć, dlatego dziś wyjeżdżam.
-Dokąd?-zapytała przestraszona.
-Do LA. Chce wakacji.
-Do rodziców?
-Zatrzymam się w naszym domu na plaży. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?
-Oczywiście, że nie-odpowiedziała-To także twój dom-zawahała się-Co z Ruth?
-Poleci ze mną-powiedziałam bez emocji-Pójdę się odświeżyć i spakować. Zajmiesz się nią?
-Pewnie-odparła smutno. Skierowałam się do 'swojego' pokoju. Wyciągnęłam dwie walizki i zaczęłam pakować swoje rzeczy i Ruth. Nie wzięłam zbyt dużo rzeczy małej, bo i tak czekał mnie zakup łóżeczka, wózka i wiedziałam, że nie skończy się tylko na tym. W LA jest mnóstwo sklepów dla niemowlaków i chciałam je odwiedzić ze swoją córką jak każda normalna matka.
Dwie godziny później ja i mała byłyśmy już gotowe do wyjazdu. Zniosłam walizki na dół i postawiłam w hallu przy drzwiach.
-Jesteś pewna, że to dobry pomysł?-zapytała niepewnie Yonka-Namjoon się wścieknie.
-Zaraz mu o tym powiem-odpowiedziałam i w tym samym momencie chłopacy weszli do domu.
-Co to za walizki?-zapytał J-Hope.
-Wyjeżdżamy-odpowiedziałam.
-Jak wyjeżdżacie? Kto?-Jin patrzył na Yonkę przerażony.
-Ja i Ruth-mówiłam dalej bez emocji-Tak będzie lepiej.
-Dopiero co wróciłaś-powiedział Jungkook z wyrzutami.
-Dokąd?-wtrącił się V.
-Do domu-uśmiechnęłam się słabo.
-Do rodziców?-Suga zmierzył mnie wzrokiem.
-Nie do końca-wtrąciła się Yonka. Jimin podszedł do mnie i przytulił mocno.
-Pisz, dzwoń i wyślij mi swój adres-szepnął mi do ucha-Przyjadę najszybciej jak będę mógł. Kocham cię June-powiedział i pocałował mnie w głowę. Na moich policzkach pojawiły się łzy, które szybko wytarłam.
-Zostawimy was-powiedział Yongi. Przytulił mnie i wszyscy wyszli zostawiając mnie i RM samego.
-Więc to postanowiłaś?-zapytał cicho.
-To nie było moja decyzja-odparłam-Ty ją podjąłeś. Oceniłeś mnie-Wyjęłam z kieszeni pierścionek zaręczynowy i wyciągnęłam rękę-To należy do ciebie.
-Jest twój.
-Nie chce go-pokręciłam głową.
-A ja nie chce cię tracić-przysunął się do mnie i zacisnął moją dłoń razem z pierścionkiem.
-Ja ciebie też nie. Myślę jednak, że oboje musimy ochłonąć i odpocząć-przytulił mnie, a ja nie protestowałam. W moim gardle powstała wielka gula.
-Wrócisz?-szepnął.
-Nie wiem.
-Nie rób mi tego..-przerwał-Powiesz chociaż dokąd lecisz?
-Do LA... Mam z Yonką dom na plaży.. Możesz przylecieć kiedy chcesz.. W końcu Ruth to też twoje dziecko..
-Chcesz ją wychować sama?
-Chce żeby wszystko było jak dawniej-odsunęłam się od niego. Zobaczyłam, że chłopak płacze. Położyłam delikatnie swoją dłoń na jego policzku i starłam łzę-Do zobaczenia-powiedziałam szybko. Wzięłam wózek z Ruth i walizki i wyszłam z domu.
Taksówka stała już pod drzwiami. Kierowca pomógł mi spakować walizki i wstawić nosidełko z dzieckiem do samochodu. Kiedy na zewnątrz wyszli wszyscy ja akurat zamknęłam drzwi. Założyłam ciemne okulary. Kiedy odjeżdżałam usłyszałam jedynie swoje imię.
*Rap Monster*
-JUNEEE!-krzyknąłem.
-Stary-Jin poklepał mnie po plecach, a ja odwróciłem się i przytuliłem do przyjaciela. Moje ciało po raz kolejny rozrywał ból nie do opisania-Tak będzie lepiej.
-Nie mów tak!-warknął V-Widzisz, że jego to nie pociesza!
-Moim zdaniem Jin ma rację-przyznał Kookie-Odpoczną od siebie i przemyślą czego tak naprawdę chcą.
-Nie wydaję mi się-powiedziała Yonka-Ale to ich decyzja-Suga podszedł do dziewczyny, szepnął jej coś do ucha i oddalili się od nas w stronę ogrodu. Odsunąłem się od Jina i przetarłem załzawione oczy.
-Jimin-zwróciłem się do przyjaciela-Potrzebuję twojej pomocy-powiedziałem szybko i poszedłem z nim do środka. Miałem pomysł, który mógł mi pomóc uratować rodzinę. Jednak na razie tylko Jimin może o tym wiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz