W niedzielę rano wróciliśmy z Taehyung'iem do bractwa. Zastaliśmy tak skacowanych i sprzątających chłopaków i Yonkę. Uśmiechnęłam się do niej i pomachałam, ponieważ nie chciałam do niej podchodzić... wystarczył mi smród alkoholu w całym domu. Jin pootwierał już wszystkie okna, ale nic to nie dało.
- Jak żyjesz bracie? - V poklepał Sugę po plecach.
- Jak zawsze - odparł obojętnie - Teraz po prostu mam kaca, co jest mi na rękę, bo mogę spać cały dzień nie odpowiadając na irytujące pytania typu: Suga czemu ty nadal śpisz? - zrobił głupią minę i wrócił do sprzątania. Wybuchnęłam śmiechem i rozejrzałam się po pokoju.
- Gdzie Rap Mon? - zapytałam Hoseok'a.
- Kompletnie pijany w swoim pokoju - odpowiedział - Jak dowiedział się, że wyszliście razem nie był zadowolony.
- Ale nie martwcie się - wtrącił się szybko Jimin - Przejdzie mu.
- Nie sądzę - zrobiłam zmartwioną minę. Nie chciałam, żeby Namjoon obrażał się na nas, a tym bardziej wściekał, zwłaszcza, że do niczego nie doszło. Do niczego... Uśmiechnęłam się sama do siebie na wspomnienie całującego mnie Tae. Jego usta były takie miękkie, słodkie i ciepłe. Chciałabym to powtórzyć, ale chłopak zaczął przepraszać, że nie może, że jest mu przykro, ale kontrakt i nie powinien mnie całować. Przeczesałam włosy palcami.
- Ziemia do June - Jungkook machał mi ręką przed twarzą.
- Tak? - spojrzałam na niego.
- Mówiliśmy, żebyś z nim porozmawiała - odparł chłopak.
- Czemu ja? - zapytałam z wyrzutem.
- Słoneczko - Yonka objęła mnie ramieniem - Bo on cały czas mówi, że masz przyjść.
Spojrzałam na wszystkich zdziwionym wzrokiem i zatrzymałam się na V, który wzruszył ramionami. Burknęłam cicho pod nosem i poszłam do pokoju RM. Zapukałam delikatnie do drzwi i nie czekając na odpowiedź weszłam do środka. Chłopak siedział na podłodze, oparty o łóżko z butelką wódki. Spojrzał na mnie gardzącym wzrokiem. Zamknęłam za sobą drzwi i ustałam przed nim.
- Co? - warknął - Taehyung nie zadowolił cię wystarczająco dobrze?
- Słucham? - zacisnęłam dłonie.
- Głucha jesteś? - wstał i spojrzał na mnie - Myślisz, że jestem ślepy i nie widzę jak on na ciebie leci?! - przerwał i wziął łyk - Widzę to!
- NIC NIE WIDZISZ! - krzyknęłam - Jesteśmy przyjaciółmi!
- Przyjaciółmi z przywilejami - parsknął śmiechem - On cię pieprzy, a ty mu dajesz w zamian piosenki? Taki macie układ? A może dostarczasz mu choreografię?! - odwrócił się ode mnie. Moje oczy zaszkliły się. Myślałam, że po wczorajszej rozmowie on już taki nie będzie.
- Jak możesz tak mówić? - wycedziłam - Myślałam, że ty...
- Że ja co?! - krzyknął - ŻE CIĘ KOCHAM I ŻE MAGICZNIE SIĘ DLA CIEBIE ZMIENIĘ?! Nie JUNE NIE ZMIENIĘ! I NIE, NIE KOCHAM CIĘ! OBRZYDZASZ MNIE, ROZUMIESZ?! - jego słowa sprawiły to, co miały sprawić. Po moich policzkach spłynęły pojedyncze łzy.
- Zasługujesz na wszystko co najgorsze - powiedziałam cicho.
- Już to dostałem.. Ciebie! - ponownie podniósł głos i rzucił butelką, która rozbiła się na ścianie tuż przy drzwiach. Usłyszałam z dołu przerażone krzyki i jak ktoś biegł po schodach. Chłopacy wpadli do pokoju i patrzyli na mnie, Namjoon'a i rozbite szkło.
- I na co się kurwa patrzycie? - syknął chłopak, zabrał kurtkę i wyminął ich. Wstrzymywałam szloch, dopóki nie usłyszałam trzaśnięcia drzwiami frontowymi. Kiedy dobiegł mnie ten dźwięk rozpłakałam się i schowałam twarz w dłoniach. Yonka podbiegła do mnie, przytuliła i głaskała po głowie.
- Skarbie, on na ciebie nie zasługuję - szeptała w moje włosy. Do naszego uścisku dołączyła się reszta, co skutkowało tym, że zostałyśmy prawie zgniecione. Stuknęłyśmy się głowami i wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem, który brzmiał naprawdę żałośnie, bo śmiałam się i pociągałam nosem jednocześnie.
- Dobra koniec tego - powiedział Jin - Musimy pogadać, narada za 5 minut w salonie.
Chwilę później wszyscy oprócz Namjoon'a siedzieliśmy na sofach i czekaliśmy na Jin'a, który miał do powiedzenia coś ważnego. Wszedł i usiadł na osobnym fotelu - Wiem, że June wie o kontrakcie - zaczął poważnie. Przestraszyłam się, że może będzie zły, ale on mówił dalej - Dlatego przyszedł czas, żebyśmy zaczęli pracować wszyscy razem.
- Wszyscy? - Suga spojrzał na niego jakby nie rozumiał co się do niego mówi.
- Z June - wskazał głową Jimin.
- Świetny pomysł - powiedział uradowany J-Hope i przybił piątkę z V.
- June - Kookie spojrzał na mnie poważnie - Yonka już z nami pracuje.. Dołączysz do niej? - jego ton był poważny, ale ciepły i sympatyczny.
- Jeśli nie macie nic przeciwko - odpowiedziałam nieśmiało, a na ich twarzach pojawiły się uśmiechy.
- Oczywiście, że nie - powiedział Jin - Gdybyśmy mieli nie proponowałbym tego.
- A co z Namjoon'em? - zapytał nagle Suga i cały czar tej chwili prysł.
- Jak to co? - warknął V - Nas jest sześciu, a on jeden.
- Ale chyba nadal mam coś do powiedzenia - chłopak stał w drzwiach i bacznie się nam przyglądał.
- W takim razie, co o tym myślisz? - zapytał Jimin i wszyscy czekaliśmy na jego odpowiedź.
- Jeśli chcecie z nią pracować, nie mam z wami szans, ale obiecuję - spojrzał się mnie i prosto w oczy powiedział - Że nie mam zamiaru jej ułatwiać tej pracy - posłał nam bezczelny uśmiech i pobiegł na górę. Przez chwilę zamarłam. Wszystko wokół mnie działo się jakby w zwolnionym tempie. Chłopacy przybijający sobie piątki, Yonka tańcząca z Hobim, a ja siedziałam i nie wiedziałam co mam zrobić. Wstałam, zabrałam i wyszłam. Nie oglądając się do tyłu szłam w stronę parku. W głowie krążyły mi słowa Namjoon'a : On cię pieprzy, a ty mu dajesz piosenki, nie ułatwię jej tej pracy.
Irytował mnie.. Nie, wkurzało mnie i bolało to jak on do mnie mówi, jak traktuje mnie jak ostatnią szmatę, którą można się bawić i wyrzucić. Wiatr rozwiewał i tak już moje potargane włosy, ale na pewno nie wyglądały gorzej niż moje serce w tej chwili. Z jednej strony mogę trzymać się V, jego ciepła, bezpieczeństwa, opiekuńczości, a z drugiej strony ciągnie mnie do chamskiego, zimnego i nieprzewidywalnego chłopaka w fioletowych włosach, może już trochę bardziej blond, ale zawsze będzie mi się kojarzył z fioletem na włosach i bandanach. Zatrzymałam się nad rzeką i przyglądałam spokojnym falom.
- Mówię ci!!! - pisnęła jakaś dziewczyna, zignorowałam ją i usiadłam na ławce dalej wpatrując się w rzekę - Namjoon był taki delikatny.
- Ten Namjoon? - krzyknęła podekscytowana.
- Tak, ten z bractwa!!!! - krzyknęła, a ja mimowolnie spojrzałam w ich stronę, zaczęłam się im przyglądać z bólem wypisanym na twarzy. Jak on śmiał mi wytykać takie coś, skoro u mnie nie miało nic miejsca, a on pieprzył jakąś zdzirę i.... Byłam wściekła, miałam ochotę najpierw uderzyć ją, a potem rozpieprzyć mu głowę. - Był taki delikatny, było mi tak dobrze i jemu też, no mówię ci - jej głos niósł się echem po rzece.
- Misu, ale wiesz, że on miał takich dziewczyn na pęczki - powiedziała ta druga.
- Tak wiem, ale odkąd ta Amerykaneczka przyjechała nie chciał o żadnej słyszeć, ale wczoraj..... - przerwała. Podniosłam się, spojrzałam na nią. Dziewczyna skierowała wzrok w moją stronę i zaniemówiła. Odwróciłam się napięcie i pobiegłam w stronę bractwa.
Wbiegłam do środka omijając Jungkooka na korytarzu i wbiegłam do salonu. Chłopak stał przy sofie i rozmawiałam z Yonką. Popchnęłam go, żeby wyładować choć trochę złości i żalu.
- Oszalałaś?! - ryknął.
- To ty oszalałeś!! - zaczęłam - Pieprzyłeś jakąś zdzirę na imprezie, a to mi wytknąłeś, że byłam z Tae w akademiku!! Zarzuciłeś mi, że pieprzy mnie za piosenki, jesteś skurwielem!! - popchnęłam go drugi raz i Yonka mnie złapała. Dziewczyna była chudsza ode mnie, więc z łatwością się jej wyrwałam i uderzyłam Rap Mona mocno w brzuch. Hobi podbiegł do mnie i mnie złapał w pasie trzymając mocno.
- Co się dzieje?! - zapytał.
- Pytaj się tego gnoja - syknęłam i wyswobodziłam z uścisku chłopaka .
- Ja pier... co to za darcie się?! - po schodach zszedł Suga i spojrzał na nas obojętnie - Oh, afera.. Macie popcorn?
- To prawda? - Jungkook spojrzał na mnie i Tae - Spędziliście razem noc?
- Tak! To znaczy nie dosłownie! - krzyknął V - Spałem z nią tylko w pokoju, w osobnym łóżku - mocno zaakcentowałam w osobnym łóżku.
- A ty? - Jimin patrzył na RM - Pieprzyłeś jakąś laskę?
- Oczywiście, że nie! - powiedział chłopak.
- Kłamiesz! Jak zawsze kłamiesz! - zarzuciłam mu.
- Nigdy bym cię nie okłamał June - spojrzał na mnie tym samym wzrokiem jakim wczoraj.
- Dlaczego miałbyś mówić prawdę skoro cię obrzydzam? - zapytałam już spokojnym i pewnym siebie tonem.
- Bo przy tobie nie interesują mnie inne dziewczyny!! Chce być blisko ciebie i dla ciebie! Ale widocznie jesteś za głupia, żeby to załapać! - walnął pięścią w ścianę i pobiegł na górę. Znowu się rozpłakałam. Po raz kolejny przez niego płakałam. Taehyung przyciągnął mnie do siebie i wyprowadził na taras, mówiąc przy tym, że Namjoon nie zasługuję na moją obecność w swoim życiu, co powodowało jeszcze większy szloch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz