sobota, 18 marca 2017

Rozdział 14.

Po nieprzyjemnej sytuacji z moją mamą chłopacy poszli do domu, tylko Tae został.
- Masz ochotę na spacer? - zapytał nagle.
- Chętnie - zgodziłam się i ubrałam się dość ciepło, ponieważ na dworze było zimno.
Kiedy wyszliśmy z akademika uderzył nas typowo jesienny wiatr. Powietrze było świeże i naprawdę przyjemne, jednak wiatr pokonywał tę przyjemność. Szliśmy w milczeniu do parku. Zachwycałam się gwiaździstym niebem i nie mogłam uwierzyć, że jutro będę podziwiała to samo niebo, ale na Bali. Czułam podekscytowanie, ponieważ nigdy nie byłam na takich wakacjach z przyjaciółmi. Czułam w głębi serca, że to będzie kolejna przygoda, której długo nie zapomnę. Usiedliśmy na ławce oddalonej od chodnika.
- Cieszysz się na jutrzejszy wyjazd? - Taehyung uśmiechnął się.
- Tak - przyznałam szczerze - To będą moje pierwsze takie wakacje.
- Naprawdę?
- Mama nigdy mnie nie puszczała - uprzedziłam jego pytanie, a on pokiwał głową ze zrozumieniem.
- June? - przysunął się do mnie i złapał za dłonie - Naprawdę coś do ciebie czuje - przerwał - Nie mów nic.. Naprawdę długo zbierałem się, żeby ci to powiedzieć... Ze względu na Namjoon'a.. Podejrzewam, że gdyby nie Sally on by z tobą był.. Ale powiedział, że nasze szczęście jest dla niego najważniejsze, co bardzo cenię.. I chciałem się zapytać... Czy ty... Ty czujesz coś do mnie? - spojrzałam na niego zakłopotana.
- Tae, ja... - wzięłam głęboki oddech - Oczywiście, że coś do ciebie czuje. Kocham każdą chwilę spędzoną z tobą i... Ja, dziękuję Bogu, że cię spotkałam.. Jednak....
- Namjoon? - zapytał zawiedziony.
- Nie - zaprzeczyłam - To znaczy, jego zachowanie mnie strasznie myli... Ale on ma dziewczynę... I nie chce z nim być...
- Czy to znaczy, że... - uśmiechnął się - Że widzisz dla nas przyszłość?
- Przy tobie czuję się szczęśliwa - powiedziałam szczerze. Czuję się szczęśliwa. Oczywiście, że Namjoon mnie pociągał i intrygował, ale sam fakt, że ma dziewczynę odpychał mnie wystarczająco na tyle, że nie chciałam o nim myśleć. Był dla mnie przyjacielem i to mi wystarczało. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i zamknął w uścisku. Poczułam znajome uczucie ciepła i bezpieczeństwa. Lubiłam to... mało tego. Kochałam to uczucie. Czułam się przy nim tak, jak przy nikim innym. Cieszyłam się, że jest obok mnie i naprawdę oddałabym dużo, żeby ta chwila trwała wiecznie. Wiedziałam, że on mnie nie zrani i zawsze będzie dla mnie dobry. Dla niego liczyło się moje bezpieczeństwo, a dla Namjoon'a raz bezpieczeństwo, a raz żeby mnie zranić. Nie mogłam za cholerę pojąć jego zachowania.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - przyznał - Myślałem, że po tamtym pocałunku i tym co ci powiedziałem skreślisz mnie na zawsze.
- Tae.. Jesteś najbardziej kochaną osobą jaką kiedykolwiek spotkałam... Nie potrafiłabym cię skreślić.. Ale też nie chce cię oszukiwać... - ukryłam twarz w jego klatce piersiowej i słuchałam bicia serca.
- Wiem June.. Dlatego nie będę naciskał... Poczekam na to co da nam los - pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję... - wyszeptałam.
- Nie dziękuj.. - odpowiedział. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilkę i chłopak odprowadził mnie do akademika. Całą drogę śmieliśmy się i żartowaliśmy. To był naprawdę świetny czas, zwłaszcza po kłótni z mamą, po której czułam się źle. Nie lubiłam się z nią kłócić, ale prędzej czy później musiało do tego dojść. Nie mogła wiecznie ingerować w moje życie i ustawiać je, tak jak jej się podoba. Miałam tego dość. Kiedyś mi to nie przeszkadzało. Zawsze miałam od niej to, co chciałam... ale nigdy nie miałam od niej miłości i matczynego uczucia, którego potrzebowałam. Jak byłam mała chodziłyśmy na plac zabaw. Często siadałam z boku i patrzyłam jak inne matki bawią się ze swoimi dziećmi... A moja? Moja siedziała z boku i rozmawiała przez telefon ze swoim kolejnym chłopakiem. Kiedy tata nas zostawił zaczęła się umawiać ciągle na randki. Bardzo często siedziałam wtedy w domu i rozmawiałam z Ashtonem. W gimnazjum mi to przeszkadzało, ciągle płakałam, ale w końcu przywykłam do tego. Spędzałam całe noce ze swoim przyjacielem na oglądaniu filmów lub nauce. On zawsze był przy mnie... a potem wyjechał na studia. Znowu zostałam sama i zagłębiłam się w nauce... Nic innego mi nie pozostało.
Weszłam do pokoju i od razu poszłam pod prysznic. Tym razem odkręciłam zimną wodę, żeby ochłonąć. Lodowata woda była idealna na moje rozgrzane ciało. Uczucia buzowały we mnie niczym lawa w czynnym wulkanie, który zaraz wybuchnie. Broniłam się przed wybuchem, ale wszystko się we mnie kłębiło. Zaczęłam się zastanawiać nad propozycją wrócenia do Stanów. Mogłabym zamieszkać z ojcem i zacząć wszystko od nowa. Zatrzymywała mnie tylko myśl, żeby pomóc chłopakom przy zdobyciu kontraktu i nie zostawiać Yonki samej. Naprawdę polubiłam tą dziewczynę. Była głośna, nieogarnięta, zawsze mówiła to co myśli i często zanim się ją widziało, słyszało się jej śmiech. Była naprawdę przeurocza i mimo, że znamy się krótko martwiła się o mnie jak o siostrę. Była przy mnie, a to wystarczało, żeby została kimś ważnym w moim życiu. Jakiś czas temu jeśli bym ją poznała, to uciekłabym jak najdalej, a teraz? Teraz chciałam spędzać każdą chwilę z nią i siódemką chłopaków, którzy rozweselali mnie. Byli zabawni, czasem mieli głupie pomysły, ale ich serca były wielkie i otwarte na nowe znajomości. Inspirowali mnie. Odkąd mnie poznali napisałam tyle piosenek, które naprawdę mi się podobały. Kochałam to kiedy najgroźniejszy horror zamieniał się przy nich w komedię, a najśmieszniejsza komedia w najgorszy horror. Uwielbiałam to, że zawsze pochłaniali pizzę zanim zdążyłam pomyśleć, żeby wziąć kawałek... Byli kimś ważnym.. Byli rodziną, której bym nigdy za nic nie oddała. Chciałam pomóc im w zdobyciu kontraktu, chciałam być ważną częścią ich życia i chciałam, żeby zawsze dobrze mnie wspominali.
Zakręciłam wodę, założyłam piżamy i weszłam do pokoju. Brunetka słodko spała na swoim łóżku otoczona ubraniami. Nie czułam zmęczenia, więc poskładałam wszystkie jej rzeczy i schowałam do walizki, którą potem łatwo zasunęłam. Kiedy odstawiłam ją w kąt pokoju, zaczęłam pakować swoje rzeczy.
Skończyłam około północy i położyłam się do łóżka. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do V.
"Mam nadzieję, że ten wyjazd będzie szansą dla nas i wszechświat pokaże czego od nas oczekuję :)  Mimo wszystko pamiętaj, że zawsze będziesz dla mnie bardzo ważny. Nie ważne co się stanie. Duża część mojego serca zawsze będzie Twoja Tae. Kocham cię <3"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz